tag:blogger.com,1999:blog-59415367688074335632024-03-15T08:25:12.882+01:00Łyżka gustu, garść dobrego smaku, szczypta kulturyto wszystko jest potrzebne by móc stworzyć wytrawnego Czytelnika.Claudettehttp://www.blogger.com/profile/05908286198407541171noreply@blogger.comBlogger289125tag:blogger.com,1999:blog-5941536768807433563.post-13204955846421868742017-09-12T14:56:00.000+02:002017-09-13T09:58:25.218+02:00Smaki sierpnia 2017<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Urlop pod koniec sierpnia zawsze kończy się powrotem do zimnej rzeczywistości (i to zarówno w przenośni, jak i dosłownie). Ale... nie tym razem. Temperatura 25 sierpnia, czyli dniu mego powrotu z przepięknych rubieży Europy, przekraczała 25 stopni Celsjusza, a więc była idealna dla mego ciepłolubnego ciałka wygrzanego na słońcu, opitego greckim winem oraz objedzonego tsatsiki, gyrosem i fetą. Wspaniały klimat do działania.</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMUYP89ADsntdcu4Y43uMU6RAghJFH80MlELJyRbHFDsZ08j1PHuhNcpTu_qD620iTH71qYQm5JONHnX3XLXhc7c99jREN9bCnVJ47tfMu3OOjZdIQG1nyx_-c2Eve-RB3YZap8MLqLhM/s1600/IMG_20170802_094204_846.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1600" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMUYP89ADsntdcu4Y43uMU6RAghJFH80MlELJyRbHFDsZ08j1PHuhNcpTu_qD620iTH71qYQm5JONHnX3XLXhc7c99jREN9bCnVJ47tfMu3OOjZdIQG1nyx_-c2Eve-RB3YZap8MLqLhM/s400/IMG_20170802_094204_846.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Takie zachody słońca tylko na Kaszubach.</td></tr>
</tbody></table>
Podskórnie czuję jednak, że lato się kończy. Dla mnie na szczęście nadejście września (ani nawet października) nie oznacza końca wakacji, ale coraz zimniejsze dni skłaniają do refleksji nad mijającym nazbyt szybko czasem oraz do... zrobienia porządków w szafie. Zatem piorę, układam, przekładam, wyrzucam i porzucam. Krótko tylko powstrzymuję się przed schowaniem kostiumów kąpielowych do pojemnika z przeznaczeniem "na lato" i chwilkę dumam trzymając w ręku naręcze jesiennych swetrów. Za chwilę biegnę do kuchni, gdzie w parnej atmosferze buchającego dymem sokownika rozlewam sok malinowy do 34 butelek różnej wielkości i wzdrygam się.<br />
Bo to głupie myśleć o zimnie. Trwajmy jeszcze w lecie, dopóki jest. Jeszcze te choćby 9 dni.<br />
<br />
Ale sierpień minął. Przemknął niespodziewanie, co jest tym bardziej zaskakujące, że tyle się w tych jego ciepłych, burzowych, pachnących zbożem, malinami i śliwkami, szalonych dniach wydarzyło, że nie mógł przejść niezauważony. Sierpień smakował wybornie.<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;"></span></b><br />
<a name='more'></a><b><span style="color: #e06666;">Smak sitowia i smażonej flądry</span></b></div>
<br />
Od wielu, wielu miesięcy odbierałam sympatyczne wiadomości na Facebooku, sprawdzałam kilkanaście razy kalendarz, dobierałam lektury, a mój T. czytał jakieś dziwne wędkarskie fora i odkopywał sprzęt żeglarski w swoim rodzinnym domu. Bo od kilku miesięcy planowaliśmy wybrać się do znajomych, którzy rok rocznie właśnie w sierpniu przebywają w uroczym ośrodku na Kaszubach.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgM1zEB9BgM12PO2IPt2aVMyhTB16dvwO4AgJqyZXPH37tAVxq7LDrQhuf0VLhPKirXxa9LcpQil6QdBi64qFwZSB4pe42TscMZDPz1RfglH_22z3l2tc9nLZ6Q3jiwpl5nwmkVnhIApiA/s1600/DSC_1132.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="900" data-original-width="1600" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgM1zEB9BgM12PO2IPt2aVMyhTB16dvwO4AgJqyZXPH37tAVxq7LDrQhuf0VLhPKirXxa9LcpQil6QdBi64qFwZSB4pe42TscMZDPz1RfglH_22z3l2tc9nLZ6Q3jiwpl5nwmkVnhIApiA/s400/DSC_1132.JPG" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Okoliczne sitowia.</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxkviA4Yu72rc2S9t84kcRvXl66wz9CJJWkqxB6cFGUgOv3050_wY8IR3chBfg9LuH6hV5V-9T3TqwdkKUs1NtLB-0IffT0uxg0DIK_FjAf5aZvh6DN2f5KGEpQ9qq9D7sp6FyScjzqUE/s1600/DSC_1146.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="900" data-original-width="1600" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxkviA4Yu72rc2S9t84kcRvXl66wz9CJJWkqxB6cFGUgOv3050_wY8IR3chBfg9LuH6hV5V-9T3TqwdkKUs1NtLB-0IffT0uxg0DIK_FjAf5aZvh6DN2f5KGEpQ9qq9D7sp6FyScjzqUE/s400/DSC_1146.JPG" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Z takich sprzętów korzystaliśmy.</td></tr>
</tbody></table>
Trudno to miejsce właściwie nazwać ośrodkiem. Jest tam kilka budynków gospodarskich przerobionych na małe apartamenty, każdy z kuchnią i łazienką. Teren jest bardzo zadbany, obok znajduje się zagródka dla kucyków i osiołka. Do tego mnóstwo sprzętu rekreacyjnego do użytku gości - rowery, kajaki, rowerki wodne, żaglówka,, a także pomost i mała plaża. Było zatem żeglowanie, łowienie ryb, zbieranie grzybów, rekreacyjne wyprawy rowerkiem wodnym, grillowanie, a także przede wszystkim relaks na leżaczkach i czytanie książek.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjvRIvfB7H3roVqtBO7zEJUl9909SYjo49LgrMw-jsHEcEZkdnWzNhcYZYlp7MA4ITfzRWtnNRpyCqm89J6XHTgX6HUgpGkk1KPiabF9cT5YUC6sYoiQ3CK-No27fPRC6mw7u-GD40rAk/s1600/DSC_1148.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="900" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjvRIvfB7H3roVqtBO7zEJUl9909SYjo49LgrMw-jsHEcEZkdnWzNhcYZYlp7MA4ITfzRWtnNRpyCqm89J6XHTgX6HUgpGkk1KPiabF9cT5YUC6sYoiQ3CK-No27fPRC6mw7u-GD40rAk/s400/DSC_1148.JPG" width="225" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Okładki książek wydawanych na powielaczach w Centrum Solidarności.</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgmP2FLtJvaMWWcyoy7CENubK5gCENAEnBqHiWc-q4qzrCmUKqpLZ-WOb7k-PnRda8Gl8ZdklteBgUfZ16voYAVCDeW30pMDb59ywO0Hzmep39R9Mu_FCVTTFkBUIOoTW32XahD62RIms/s1600/DSC_1149.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="900" data-original-width="1600" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgmP2FLtJvaMWWcyoy7CENubK5gCENAEnBqHiWc-q4qzrCmUKqpLZ-WOb7k-PnRda8Gl8ZdklteBgUfZ16voYAVCDeW30pMDb59ywO0Hzmep39R9Mu_FCVTTFkBUIOoTW32XahD62RIms/s400/DSC_1149.JPG" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Centrum Solidarności.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirbJxxmaWtkTryhhLeUL_sdlo-2iL-3lfHo9nrcR0vDuZVflhn8-iSQ5-7rToBDPqzy9rQ33F6vFgyR79VHU8YSpoWyJda0AP5t8EU2w7eDqZvkg_ebJKciI4CRPq6n4Rbk-KpZWzDaWo/s1600/DSC_1156.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="900" data-original-width="1600" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirbJxxmaWtkTryhhLeUL_sdlo-2iL-3lfHo9nrcR0vDuZVflhn8-iSQ5-7rToBDPqzy9rQ33F6vFgyR79VHU8YSpoWyJda0AP5t8EU2w7eDqZvkg_ebJKciI4CRPq6n4Rbk-KpZWzDaWo/s400/DSC_1156.JPG" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Morze przywitało nas pochmurnie.</td></tr>
</tbody></table>
W dni kiedy pogoda nie dopisała wybraliśmy się do Kościerzyny, gdzie podziwialiśmy Muzeum Parowozów, a także do Gdańska do Europejskiego Centrum Solidarności. Wyprawa do Gdańska była jednocześnie okazją do kolejnego spotkania z morzem i posmakowania pysznej rybki.<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Smak strachu i interferonu</span></b></div>
<br />
Ostatniego wieczoru na Kaszubach odebrałam niepokojący telefon. Moja mama opiekująca się naszą kotką zaalarmowała, że kot zamknął oczko i przeraźliwie miauczy. Z drugiego końca Polski udało mi się zorganizować nocną wizytę u weterynarza w trybie pilnym, na którą mama pojechała i okazało się, że delikatne uszkodzenie rogówki, które kotka miała miesiąc wcześniej nawróciło się ze zdwojoną siłą, aż konieczny był zabieg.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicAvMidL2gXFeydgyKRXi7JGMufVx0xYYdUj-yHEnKTCSdfkHYRNF9JVaC6kIBM9Q4v4zexAnxArpYl5NTS5qbRLCBiPzpPhZVJbb5eyKsLkgErnHylQNs4z8jr7HRxGzb6_bIDklTxhk/s1600/DSC_1247.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="900" data-original-width="1600" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicAvMidL2gXFeydgyKRXi7JGMufVx0xYYdUj-yHEnKTCSdfkHYRNF9JVaC6kIBM9Q4v4zexAnxArpYl5NTS5qbRLCBiPzpPhZVJbb5eyKsLkgErnHylQNs4z8jr7HRxGzb6_bIDklTxhk/s400/DSC_1247.JPG" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Mała rekonwalescentka.</td></tr>
</tbody></table>
Do godziny 2 w nocy siedziałam przemarznięta i mocno zestresowana na pomoście, gdzie czekałam na jakieś wieści (wszyscy spali, a najlepszy zasięg był tylko tam). Była to niesamowita letnia noc nad jeziorem. Po jego drugiej stronie błyskawice tańczyły rozświetlając niebo na różowo, a ja (o dziwo) wcale się nie bałam burzy i dopiero, gdy otrzymałam informację, że wszystko już ok, że wracają do domu i kot dostał znieczulenie (ponoć urazy rogówki piekielnie bolą) poszłam spać... po to tylko, aby wstać o godz. 7 rano i po pospiesznym śniadaniu ruszyć w kierunku domu.<br />
<br />
Na szczęście uszkodzenie rogówki zaleczyło się po kilku dniach i od tamtego czasu kot przyjmuje leki podtrzymujące ten stan. A ja po wizycie kontrolnej u weterynarza mogłam spokojnie znowu pakować walizkę.<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Smak słonego wiatru i cierpkiego ouzo</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Ostatnio każde moje lato jest troszkę greckie. I tak było w tym roku. Z małymi przygodami (wspomnę tylko tyle: pamiętajcie, żeby mieć zawsze ważny dowód lub paszport, bo prawo jazdy nie przejdzie na lotniskach) dotarłyśmy na trzecią największą grecką wyspę - Lesvos leżącą u wybrzeży Turcji. Było słońce, piaszczysta plaża przy hotelu, pyszne greckie smaki, meltemi, czyli porywisty wiatr znad Bosforu, małe miasteczka nadmorskie, gdzie na słońcu suszą się macki ośmiornic i prawie dwa tygodnie (bez jednego dnia) słodkiego błogiego lenistwa.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIC3OFNI2zxM0QjtzV7U69-tvk4iGC8mSJmBwtu8dlW6eH2A3sui-PZ2w76NM0_cA5Te3kz9WLhl3pQPkproDGKpTm9MxJcZBKkRwu88uS9mcM6ykLa8jDCH7ZmnC-R5DVMGI-p2RoB7k/s1600/DSC_1199.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="900" data-original-width="1600" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIC3OFNI2zxM0QjtzV7U69-tvk4iGC8mSJmBwtu8dlW6eH2A3sui-PZ2w76NM0_cA5Te3kz9WLhl3pQPkproDGKpTm9MxJcZBKkRwu88uS9mcM6ykLa8jDCH7ZmnC-R5DVMGI-p2RoB7k/s400/DSC_1199.JPG" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Widok na Molyvos.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjteKhzlZzsPLhGPBlARZLf-xPKrrYtVQUS41VsFpe9k0xKqH5D9oeWAl9kT3ARHk4JqOOCCjzyEH_6BAhzRUyiAU_GBzhfEPXddfzv2daEXkcz8_FeLkVdlonS-HPVetHDrTgNGrNPixs/s1600/DSC_1207.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="900" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjteKhzlZzsPLhGPBlARZLf-xPKrrYtVQUS41VsFpe9k0xKqH5D9oeWAl9kT3ARHk4JqOOCCjzyEH_6BAhzRUyiAU_GBzhfEPXddfzv2daEXkcz8_FeLkVdlonS-HPVetHDrTgNGrNPixs/s400/DSC_1207.JPG" width="225" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Klimatyczne uliczki Molyvos.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOOxDWnObBqJu4IYQOBWauKHWn5reP_7ct3SIuVys_83zYxUIteUKS06hbotJCavd8Q0uIqTCRJLXt_d97KKLZupiIgdQSamZuznjerfMFIxqEYGl7dU57NRU5U-Gil5DmPT8Rw2IYV14/s1600/DSC_1217.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="900" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOOxDWnObBqJu4IYQOBWauKHWn5reP_7ct3SIuVys_83zYxUIteUKS06hbotJCavd8Q0uIqTCRJLXt_d97KKLZupiIgdQSamZuznjerfMFIxqEYGl7dU57NRU5U-Gil5DmPT8Rw2IYV14/s400/DSC_1217.JPG" width="225" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ktoś tu korzystał z Google Translate ;)</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJAoKh3nE3ivwv_Ci11rGu-a7u71hnjsv5LiwGmL5ZkSi_UIeuS_49gws9Bo1VEU56alMWP3iJ_QneNicVG0I7uHOmsrso5l32IvD3aP3AXozfIvtCkEbNnu7Odl-K8X8xIznPBvfOjsw/s1600/image-20170816_162948.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="900" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJAoKh3nE3ivwv_Ci11rGu-a7u71hnjsv5LiwGmL5ZkSi_UIeuS_49gws9Bo1VEU56alMWP3iJ_QneNicVG0I7uHOmsrso5l32IvD3aP3AXozfIvtCkEbNnu7Odl-K8X8xIznPBvfOjsw/s400/image-20170816_162948.jpg" width="225" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Relaks.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_KAnkHYvKR0cgwe7Vd0SvqMZncEcYtCZAUkyYNsKHqZFtBbIDQet4xTelJTWPDW71Mw7KDomUX1Q1sb9Fo7xglCc2X1GWEFETGj5Q_Dk8R4ZrZQbip1QFLe4R05iilJEOeBpdMJbJkjE/s1600/image-20170825_161158.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="900" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_KAnkHYvKR0cgwe7Vd0SvqMZncEcYtCZAUkyYNsKHqZFtBbIDQet4xTelJTWPDW71Mw7KDomUX1Q1sb9Fo7xglCc2X1GWEFETGj5Q_Dk8R4ZrZQbip1QFLe4R05iilJEOeBpdMJbJkjE/s400/image-20170825_161158.jpg" width="225" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Najlepsze pożywienie.</td></tr>
</tbody></table>
Najfajniejsze na wakacjach z mamą jest to, że robimy to na co obie mamy ochotę, a że mamy ochotę na to samo, czyli leżenie plackiem na leżaku, popijanie frappe i pochłanianie książek to plan jest idealny! Nie ma żadnych wymuszonych wycieczek, spacerów, narzekań, że gorąco, że książka nudna i że przyjechało się nad morze więc trzeba chociaż raz wejść do wody (kto powiedział, że trzeba?). Niemniej jednak wakacje z mężem, które te wszystkie aktywne elementy zawierają wcale nie są złe. Dobrze jednak, że występują niezależnie od siebie :)<br />
<br />
A co takiego podczytywałam na leżaku wystawiając swoją twarz na podmuchy meltemi i prażące słońce?<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Smaki Orientu i różne odmiany magii</span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Zgodnie z zapowiedziami wybrałam się w kierunku Orientu, co znacząco ułatwiało mi codzienne oglądanie z plaży majestatycznego zarysu tureckiego wybrzeża. Ale nie tylko!</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Zaczęłam czytać jeszcze na Kaszubach. Czytałam przede wszystkim na leżaku. Przy kaszubskim łóżku nie miałam lampki nocnej. Z tego też powodu me czytanie wieczorami musiałam nieco zrewolucjonizować, aby nie budzić śpiącego obok męża, który skoro świt wybierał się na ryby lub grzyby. I tak z pomocą przyszedł mi mój czytnik i funkcja, której od czterech lat, odkąd go posiadam, nie miałam okazji używać, mianowicie - podświetlenie.<br />
<br />
Kaszubskie dni i noce minęły jednak bardzo szybko, a wkrótce nadszedł czas podróży samolotem i konieczności odciągania mych myśli od huku silników odrzutowych, zgrzytania podwozia oraz skrzypienia klap i świata wirującego mi przed oczami.<br />
<br />
Potem już tylko odpoczynek na plaży i wieczorami na tarasie z widokiem na piękne zachody słońca.<br />
<br />
A przeczytałam w tym intensywnym czasie cztery książki, a jedną zaczęłam.<br />
I "Hakawati" był prawdziwym objawieniem. Niespieszna podróż przez współczesny Liban, ale też dawny Egipt, Jerozolimę, podziemny świat dżinów i bejruckie kafeterie, gdzie sąsiedzi spotykają się, aby wysłuchać magicznych historii.<br />
<br />
1.<span style="color: #e06666;">"Harry Potter i Zakon Feniksa" J.K. Rowling</span> - idealna lektura na lot samolotem, przygody Harry'ego wciągają tak bardzo, że wszelkie turbulencje są niestraszne :) Przy okazji przypomniałam sobie, dlaczego to moja ulubiona część cyklu o Potterze.<br />
<br />
2.<span style="color: #e06666;">"Hakawati. Mistrz opowieści" Rabiha Alameddine</span> - podróż do współczesnego Libanu, do Egiptu i Jerozolimy czasów wypraw krzyżowych, do podziemnych pałaców dżinów, czy po prostu wyprawa do bejruckiej kafeterii, w której wszyscy sąsiedzi zbierają się wieczorami, aby posłuchać opowieści kolejnego gawędziarza. Piękna, magiczna, ale też nieco gorzka i smutna, czyli taka, jaka powinna być dobra opowieść.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEih6eqv8ould9UUFQrSkVHiRDKH66EJuA5YvN51sixeFvcCiaW2LBrMhbeGk8DtqtwmmWgjWhFfsHmy3CU8Gu3_Yno0nhRd99WT5PDMLCgRFpij1Uew63jTbNFg3lL7TbHpRmkc05YeQXA/s1600/IMG_20170816_192431_016.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1600" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEih6eqv8ould9UUFQrSkVHiRDKH66EJuA5YvN51sixeFvcCiaW2LBrMhbeGk8DtqtwmmWgjWhFfsHmy3CU8Gu3_Yno0nhRd99WT5PDMLCgRFpij1Uew63jTbNFg3lL7TbHpRmkc05YeQXA/s400/IMG_20170816_192431_016.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">"Hakawati" z widokiem na Turcję.</td></tr>
</tbody></table>
3. <span style="color: #e06666;">"Grecja. Gorzkie pomarańcze" Dionizos Sturis</span> - książka, która nie mogła znaleźć lepszego czasu i miejsca w moim życiu. Czytana na plaży na wyspie Lesbos, do której nie przybijają łodzie z imigrantami, tylko ze względu na silny wiatr meltemi, wysokie fale i silne prądy. Autor jednak nie pisze tylko o tym, że Grecja to dla imigrantów brama do Europy, ale przede wszystkim o tym, jak sam odkrywa Grecję, o skutkach kryzysu ekonomicznego w tym słonecznym kraju, a także o tym, co Polskę łączy z Grecją (a łączy naprawdę dużo). Ciekawy, pasjonujący reportaż.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjN1CzDJkBzmb-bRZ8qYeK3BzQA6uxyhY_6EPqS6aysCmDV6cC37SL3nV4gqstC0ZjO6wqpdUnRjtlfk3zEV0NINJh6WKM83GS_Um9DWqlYnFPzCip4cEvBgSexqHFWNeUYvfLK1tO-5zk/s1600/IMG_20170821_120424_677.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1600" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjN1CzDJkBzmb-bRZ8qYeK3BzQA6uxyhY_6EPqS6aysCmDV6cC37SL3nV4gqstC0ZjO6wqpdUnRjtlfk3zEV0NINJh6WKM83GS_Um9DWqlYnFPzCip4cEvBgSexqHFWNeUYvfLK1tO-5zk/s400/IMG_20170821_120424_677.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Grecki ręcznik, grecka książka.</td></tr>
</tbody></table>
4. <span style="color: #e06666;">"Uśmiech Pol Pota" Peter Fröberg Idling </span>- wyprawa do Kambodży śladami szwedzkiej delegacji, która odwiedzała Demokratyczną Kampuczę w czasie krwawego reżimu. To przedziwny obraz sympatii szwedzko-kampuczańskiej, wizerunek terroru i sposobu jego maskowania. W swych porównaniach autor poszedł jednak za daleko i przesadził. A szkoda.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu2Uop74BYcerTkPRRKuk1tZWH5wIks5NUDfJ9YUKUBzPPsWdiVuIcnrHYYVpqHUjXhEPvoHa1AXQ9slKw4Be5m_sJ7XQqQSTW_U6hIstfTPN4QStUn2zJKYOWequLGhRf1NscUz2Ron4/s1600/IMG_20170824_151304_237.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1392" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu2Uop74BYcerTkPRRKuk1tZWH5wIks5NUDfJ9YUKUBzPPsWdiVuIcnrHYYVpqHUjXhEPvoHa1AXQ9slKw4Be5m_sJ7XQqQSTW_U6hIstfTPN4QStUn2zJKYOWequLGhRf1NscUz2Ron4/s400/IMG_20170824_151304_237.jpg" width="347" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td></tr>
</tbody></table>
5. <span style="color: #e06666;">"Martwa dolina" Frank Westerman </span>- reportaż, który zaczęłam czytać jeszcze na wakacjach i który gdzieś w 1/3 stracił tempo, a przez to też moje zainteresowanie. Na szczęście udało mi się przebrnąć, już we wrześniu, przez trzy płaszczyzny tej opowieści i co ciekawe wcale nie uzyskać jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, co tak naprawdę wydarzyło się w kameruńskiej Dolinie Nyos 21 sierpnia 1986 roku. Mimo to lekturę uważam za jak najbardziej udaną.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e06666;"><b>Smak popcornu bez prażenia</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e06666;"><b><br /></b></span></div>
Chociaż sierpień był miesiącem wyjazdów to i tak udało mi się wybrać do kina i rozkoszować się naprawdę ciekawymi serialami.<br />
<br />
Przede wszystkim zobaczyłam film <span style="color: #e06666;">"Obdarowani" (ang. "Gifted")</span> w reżyserii Marka Webba, którego "500 dni miłości" zachwyciło mnie. Co więcej, "Obdarowani" byli w podobnym jasnym i słonecznym klimacie, a przy tym historia nie była nachalna, łzawa, czy przesadnie nudna. Wszystko idealnie wyważone i ciekawe.</div>
<br />
Natomiast jeśli chodzi o seriale to Netflix od dłuższego czasu rządzi u mnie w domu. W sierpniu oglądałam naprzemiennie trzy seriale, z których żadnego nie udało mi się jeszcze zakończyć:<br />
1. <span style="color: #e06666;">"Kochane kłopoty"</span> - nie mogłam nie wrócić do Stars Hollow, zwłaszcza, gdy lato powoli mija i nadchodzi jesień. Co więcej, liczę na to, że wreszcie uda mi się skończyć serial i zabrać się za czteroczęściową kontynuację, której jestem bardzo ciekawa.<br />
2. <span style="color: #e06666;">"Żona idealna"</span> - serial o którym już dawno słyszałam dużo dobrego i faktycznie fabuła wciąga, bohaterowie nie dają się nie lubić, chociaż w 4 sezonie niestety historia traci a świeżości.<br />
3. <span style="color: #e06666;">"Suits"</span> - celowo nie używam polskiej nazwy, która jest straszna. To oglądanie to akurat powtórka wszystkich sezonów, którą codziennie czynimy sobie z mężem. Mam jednak wrażenie, że za pierwszym oglądnięciem serial bardziej mi się podobał. Teraz nieco nudzi.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFl7ipUoH2Vw3MKe7IQHAk6YstAfjkMJqqeNEyygjkgqxGKhUPMXkVeHt9Xt5JvuCyN_mKibIAE4B6w853pO2s5yeB1aask51GOc0dKLa2e2RilGrmKMyrBrp3fdzaqBIcOfbRAWmbU14/s1600/IMG_20170813_152540_361.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1600" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFl7ipUoH2Vw3MKe7IQHAk6YstAfjkMJqqeNEyygjkgqxGKhUPMXkVeHt9Xt5JvuCyN_mKibIAE4B6w853pO2s5yeB1aask51GOc0dKLa2e2RilGrmKMyrBrp3fdzaqBIcOfbRAWmbU14/s400/IMG_20170813_152540_361.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Już tęsknię za takim widokiem.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
A jak smakował Wasz sierpień? Też przeszedł niepostrzeżenie?Claudettehttp://www.blogger.com/profile/05908286198407541171noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-5941536768807433563.post-87122544735449736072017-07-27T14:01:00.000+02:002017-07-27T15:22:01.245+02:00Karykatura rodziny czy po prostu diabeł wcielony? "Oto jest Kasia" Mira JaworczakowaPo co trzydziestoletnia kobieta sięga po książkę dla dzieci? Chyba przede wszystkim po to, aby dobrze się bawić, a przy okazji powspominać piękne szkolne czasy (które przecież były tak niedawno!). Można ponadto spojrzeć na lekturę z innej, bardziej dojrzałej strony, zauważyć szczegóły, które podczas pierwszych czytań nam po prostu umknęły. Natomiast na pewno nie sięga się po takie książki, aby się rozczarować, czy co gorsza zdenerwować.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiM4hTHxGIxEFEmEIn2v7qxJ4pIMYXfXCT7tFhtJIs3zXU9IA2BB2W3_lwA9zz29uJbIIRMkkIagZyBZu0bM6A-ddm9bRZ8t4EmpuzrL7LWXX-SO8bCiGQhPmaEMcj4EMzcbpLH8wR7AuE/s1600/michal-janek-194890.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="929" data-original-width="1600" height="369" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiM4hTHxGIxEFEmEIn2v7qxJ4pIMYXfXCT7tFhtJIs3zXU9IA2BB2W3_lwA9zz29uJbIIRMkkIagZyBZu0bM6A-ddm9bRZ8t4EmpuzrL7LWXX-SO8bCiGQhPmaEMcj4EMzcbpLH8wR7AuE/s640/michal-janek-194890.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Relacje z rodzeństwem to temat przewodni u Jaworczakowej. Ale nie tylko. <a href="https://unsplash.com/">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<span style="text-align: center;">A mnie niestety ostatnio zirytowała powtórka kultowej książki mego dzieciństwa. Wcześniej czytałam kilkakrotnie i to nawet na długo przed tym, gdy stała się mą lekturą szkolną. Zachwycałam się historią, identyfikowałam z bohaterką i doskonale bawiłam. Teraz ta książeczka mocno mnie rozczarowała. I już spieszę wyjaśnić dlaczego "Oto jest Kasia" Miry Jaworczakowej wzbudziła we mnie tak negatywne odczucia.</span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<a name='more'></a><b><span style="color: #e06666;">Studium przypadku</span></b></div>
<br />
Można powiedzieć, że Kasia jaka jest każdy widzi. Ma osiem lat, starszego brata Jurka, a dla rodziców jest prawdziwą, ukochaną perełką.<br />
<br />
Gdy przyjrzymy się Kasi bliżej możemy już odnieść nieciekawe wrażenie. Bo Kasia ma nadąsaną minę i nie chce uśmiechać się na powitanie. Kłamie, że brat ją pobił, a tak naprawdę nie chciał się z nią bawić. W czasie wizyty dziadka i cioci nie pozwala rozmawiać dorosłym, popisuje się i chce być w centrum uwagi. W szkole wyśmiewa nową koleżankę i nie chce, aby się z nią bawiono. A gdy uparcie odmawia zjedzenia kolacji i musi jeść zimną jajecznicę obraża się na tatę, który nie stanął po jej stronie. Sytuacja pogarsza się, gdy mama, która nagle znikła, powraca po jakimś czasie do domu, ale nie sama. Przynosi bowiem ze sobą malutką siostrę Kasi - Agnieszkę. Nasza bohaterka kompletnie nie rozumie, dlaczego nagle to jej siostra stała się oczkiem w głowie rodziców i jak ma się zachować. Kasia postanawia robić na złość nie tylko rodzicom, ale całemu swojemu otoczeniu, próbując wzbudzić zainteresowanie. Jedna z takich sytuacji omal nie doprowadza do tragedii. Wtedy Kasia zaczyna pojmować, że źle postępowała i poprawia się.<br />
<br />
Historia Kasi to nie tylko opowieść o perypetiach ośmiolatki, ale to też studium relacji dziecka z rodzicami, z rodzeństwem, ze środowiskiem szkolnym i to w dodatku w czasach PRL-u. Ale dlaczego Kasia jest jaka jest?<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Diabeł wcielony?</span></b></div>
<br />
Kasia jest uparta, złośliwa, zazdrosna. Przy tym jest też wyjątkowo bystra i inteligentna jak na swój wiek. Nie wszystko, co dzieje się wokół niej rozumie, ale szybko pojmuje, że może manipulować dorosłymi oraz koleżankami w szkole. Na dodatek myśli, że wszystko jej wolno, wszystko ujdzie jej na sucho, a odpowiednim uporem może zdobyć, co tylko zapragnie. I zazwyczaj takie Kasi zachowanie w domu i szkole było po prostu tolerowane. Coś się jednak zmienia.<br />
<br />
Kasia z prymuski, z uczennicy z najlepszymi ocenami, z bystrej i grzecznej dziewczynki staje się mającą problemy w nauce ośmiolatką, zazdrosną o młodszą siostrę i złą na swoich rodziców oraz złośliwą wobec nich.<br />
<br />
Kasi już nie wszystko wolno. Okazuje się, że rzeczywistość, gdy Kasia się zmienia wygląda zupełnie inaczej. Koleżanki w szkole odsuwają się od Kasi - nikt nie chce się z nią bawić, dzieci jej unikają. W domu sytuacja jest również nieciekawa, gdyż nagle okazuje się, że Kasia sprawia problemy wychowawcze, nie jest już grzeczna i ułożona, nie słucha rodziców.<br />
<br />
Ale czy Kasia kiedykolwiek była grzeczna i ułożona? Moim zdaniem niekoniecznie.<br />
<br />
Pierwsze spotkanie z Kasią, jeszcze przed narodzinami jej siostry i zmianami w życiu rodzinnym, wskazuje, że Kasia manipuluje rodzicami - okłamuje ich, oskarża bezpodstawnie starszego brata, a Jurek - nie chcąc przysporzyć rodzicom problemów - na to się godzi. Kasia nie jest również serdeczna wobec nowej koleżanki z klasy - denerwuje ją, że inne dzieci polubiły Antolkę i krytykuje nową dziewczynkę. Co więcej, Kasia ze złości nie chce oddać dziewczynkom skakanki, nie chcąc pozwolić, aby się nią bawiły. Chce uzyskać przewagę, pokazać Antolce, że to ona dyktuje warunki zabawy i że jej na wszystko wolno, ale nowa koleżanka wyrywa jej bezceremonialnie skakankę, a Kasia się obraża.<br />
<br />
Nasza bohaterka próbuje zdominować także dorosłych. Podczas wizyty dziadka i cioci popisuje się, mówi wierszyki i jest zadowolona, że wszyscy ją chwalą. Gdy traci tę uwagę próbuje ją odzyskać w zupełnie inny sposób - przynosi ze szkoły złe stopnie i znowu jest w centrum zainteresowania rodziców, tym razem jednak w nieco innej formie.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzes56R2B_hDvr5eLdOdJnWaQ-CLgNMdjQtjFkZmGtwsph8taclLF19uzn2IaTgXKjH0_XmxQdhgTMYUzdIattt4-AmZkGlIbHEv4AUAfUgTgMuNnslrU8Ftdfn68nlDtBGbKIDcxt9Q0/s1600/ariel-lustre-265961.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzes56R2B_hDvr5eLdOdJnWaQ-CLgNMdjQtjFkZmGtwsph8taclLF19uzn2IaTgXKjH0_XmxQdhgTMYUzdIattt4-AmZkGlIbHEv4AUAfUgTgMuNnslrU8Ftdfn68nlDtBGbKIDcxt9Q0/s640/ariel-lustre-265961.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Być może Kasia tak bawi się po kilku latach z Agnieszką. A być może nie. <a href="https://unsplash.com/">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
Wydaje się, że w sytuacji w jakiej znalazła się Kasia - dla niej niepewnej, niezrozumiałej i trudnej - rzucają się w oczy cechy, które już przejawiała wcześniej, ale nie były one tak nasilone i widoczne. Bo przecież Kasia zawsze była uparta - widać to po tym jak stawia na swoim, jak usilnie stara się przekonać ojca, aby kupił jej książkę lub zabrał ją do kina. Kasia zawsze była też złośliwa - przede wszystkim wobec koleżanek w szkole, gdy jej nie słuchały, ale też wobec swego brata Jurka, który nie zawsze miał ochotę się z nią bawić. Kasia była również zazdrosna - czy to o nową koleżankę, czy w końcu o swoją nową siostrę. Cechy te nie uwypuklały się w jej zachowaniu, gdyż na wiele jej pozwalano, zarówno w domu, jak i w szkole.<br />
<br />
Trudno też nie oprzeć się wrażeniu, że Kasia przeżywa swoistego rodzaju bunt. Wiecie, taki bunt jaki ostatnio jest całkiem modnym wyjaśnieniem na nieposłuszeństwo i niejednokrotnie agresywne zachowania dzieci. Mamy więc bunt dwulatka, czy trzylatka, dlaczego więc nie możemy mieć buntu ośmiolatki? Taka ukryta agresja, złość na rodziców wskazuje właśnie na bunt. Ale cechy charakteru Kasi niestety ten bunt wzmagają i czynią go naprawdę niebezpiecznym.<br />
Kasia niestety nie jest racjonalna - wie z jakimi konsekwencjami wiąże się pozostawienie płaczącego niemowlaka samemu sobie i wie też, że mama prosiła ją, aby zaopiekowała się Agnieszką, ale tego wcale nie czyni. Przemawia przez nią zazdrość i złość, więc pozostawia dziecko na dłuższą chwilę, aż dotykają ją wyrzuty sumienia i dopada ją strach. Gdyby nie strach i nie sumienie być może cała historia nie byłaby szkolną lekturą, ale opowieścią o zabiciu dziecka przez starszą siostrę...<br />
Myślę, że to trzeba sobie dobitnie uświadomić, zanim zacznie oceniać się rodziców Kasi.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Toksyczna rodzina?</span></b></div>
<br />
I przechodzimy w końcu do tych nieszczęsnych rodziców.<br />
Rodzice Kasi niewątpliwie mieli doświadczenie w wychowywaniu dzieci - wychowali już Jurka, który jest całkiem miłym, posłusznym i mądrym chłopakiem. Co więcej, Jurek zauważa złe zachowanie Kasi jako pierwszy, początkowo je bagatelizuje, ale potem ją poucza, stara się jej pomóc. Jurek też kiedyś musiał wejść w rolę "starszego brata", dlatego jest doświadczony w tym względzie i stara się pokazać Kasi, że to nic takiego. Nieco brakuje jednak tego, żeby Jurek wprost wyjaśnił Kasi całą sytuację - wskazał na to, że bycie starszym rodzeństwem jest całkiem fajne. I myślę, że dlatego właśnie rodzice poprosili Jurka, żeby pomógł Kasi. Nie chodziło bowiem tylko o naukę, z pewnością Kasia, gdyby zawzięła się i była pilnowana, sama nadrobiłaby zaległości, ale przede wszystkim o wsparcie dla Kasi, która była o Agnieszkę zwyczajnie zazdrosna.<br />
<br />
A gdzie w tym wszystkim ci rodzice? Wydaje mi się, że wcale nie umyli rąk. Widzieli problem, próbowali na niego zareagować, ale nie docierali do Kasi znanymi sobie metodami. Pamiętajmy, że historia osadzona nie jest we współczesności - rodzice nie mieli wsparcia pedagogów i psychologów szkolnych, nie było jakiś aprobowanych czy nieaprobowanych metod wychowawczych - po prostu dziecko musiało być posłuszne i grzeczne. Każde dziecko do roli starszego rodzeństwa nie było specjalnie przygotowywane, raczej informowane i później wymagało się od niego takiego zachowania, jak dotychczas. Dziecko zatem samo musiało radzić sobie niejednokrotnie z odrzuceniem, zazdrością, niezrozumieniem, poczuciem, że nie jest już kochane. Nie twierdzę oczywiście, że było to właściwe, ale był to relikt tamtych czasów.<br />
<br />
To co mnie najbardziej jednak dziwi to fakt, że rodzice nie poinformowali Kasi o tym, że będzie miała siostrę. I jedyne logiczne rozwiązanie, jakie przyszło mi do głowy - i które też pośrednio wynika z lektury - to takie, że mama Kasi, skoro w ciąży wyglądała słabo, źle się czuła i nie miała sił. może nie wiedziała, czy faktycznie uda się jej tę ciążę donosić. Wszak trafiła do szpitala nagle i leżała tam przez jakiś dłuższy czas - gdyby wszystko było w porządku wyszłaby wcześniej. Może zatem Agnieszka była dzieckiem, które wymagało też większej opieki, a zatem Kasia była odsunięta jeszcze bardziej na margines, niż działo się to w przypadku, gdy Jurek zostawał starszym bratem. Inną sprawą jest, że bystra ośmiolatka nie zauważyła, że wygląd jej mamy się zmienił, że ma większy brzuch, że czuje się źle. Na pewno wśród rówieśników słyszała historie o narodzinach młodszego rodzeństwa, więc też powinna mieć jakiś doświadczenie w tym zakresie.<br />
<br />
Rodzina Kasi moim zdaniem nie była toksyczna. Rodzice popełniali błędy, błędy popełniał starszy brat oraz dziadek i ciocia, ale starali się wychować Kasię jak najlepiej. Zapewne metody wychowawcze stosowane wobec Jurka, już względem Kasi nie przyniosły efektu, gdyż dziewczynka miała zupełnie inny charakter. Nie zgodzę się zatem absolutnie ze stwierdzeniem, że Kasia była sumą błędów wychowawczych swoich rodziców. Miała pewne cechy charakteru (które zresztą ma każdy z nas), które w wyniku takiego, a nie innego wychowania i pobłażania pewnym zachowaniom zostały uwypuklone i wyszły na pierwszy plan. Mogłabym się założyć, że gdybyśmy poznali dalsze losy Kasi to w pewnych sytuacjach nadal wracałaby do tych swoich zachowań - dalej mogłaby być zazdrosna, że Agnieszka ma lepszą sukienkę, uparcie starałaby się zwrócić uwagę rodziny, rywalizowałaby z siostrą. Bo pewne cechy dla Kasi tylko właściwe przetrwały i chociaż zmieniła ona swoje zachowanie - stała się posłuszna i grzeczna - to nie zmieniła niestety swego charakteru.<br />
(Mam zresztą koleżankę, która obecnie - w wieku 31 lat - jest równie złośliwa i zazdrosna, jak była w wieku lat ośmiu!)<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwq_RD8raLUznQqEqERPX_2rpW6fhaD9CCBftDXJxzYCkoxpBIw9v3KkMsY_TzlRXd6EuTA1lfElr7msqHIugMWpkXQ8SwhuxMQxMpxRNjhkJIe9oC2vgn5oUPwSxfh7Ka09Hi7AkEqWw/s1600/adam-sherez-228579.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwq_RD8raLUznQqEqERPX_2rpW6fhaD9CCBftDXJxzYCkoxpBIw9v3KkMsY_TzlRXd6EuTA1lfElr7msqHIugMWpkXQ8SwhuxMQxMpxRNjhkJIe9oC2vgn5oUPwSxfh7Ka09Hi7AkEqWw/s640/adam-sherez-228579.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Są wakacje, więc pewnie rodzina Kasi spędzałaby je teraz tak. <a href="https://unsplash.com/">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
I na koniec coś, co pewnie sprawia, że "Oto jest Kasia" zostałaby dziś nazwana powieścią antyfeministyczną.<br />
<br />
Tatuś niewiedzący, gdzie w domu są jajka, niewiedzący jak przygotować mleko dla córki, ustawiający brudne garnki na podłodze, nieumiejący pastować podłóg. Straszna sprawa, bo taki tatuś przecież nadal gdzieś tam istnieje w jakimś domu i ma się całkiem dobrze!<br />
<br />
Przepraszam za trochę sarkastyczny ton, ale chociaż sama w domu nie gotuję i nie sprzątam (wiem, masakra) to mam świadomość, że są różne domy, różne małżeństwa, różne rodziny. Nie wiemy na jaki układ poszli rodzice Kasi - może mama po prostu lubiła zajmować się domem, może była nadgorliwa i nadopiekuńcza w stosunku do męża, może zawarli taką umowę. Nie lubię wchodzić ludziom z butami do domu i zaglądać im w garnki, bo nie lubię też gdy inni zaglądają do mojej lodówki, czy piekarnika :) I nie widzę nic złego w takim modelu rodziny, bo całkiem blisko mam dobry przykład takiej relacji, która trwa już od wielu, wielu lat.<br />
<br />
Ale zastanówmy się, czy ten patriarchat w domu Kasi naprawdę jest? Poza tą jedną, całkiem nawet humorystyczną sytuacją, czyli brakiem pojęcia taty o gotowaniu i zajmowaniu się domem, widzimy, że jednak wspiera on małżonkę - chodzi na zakupy, szuka w aptekach mleka dla dziecka, kupuje dzieciom potrzebne przybory. Mama Kasi oczywiście też pracuje, ale jednak wraca wcześniej do domu, a to tata zwykle wraca późno i wyjeżdża w delegacje.<br />
<br />
Nie jestem zatem przekonana, że to taki typowy model patriarchalnej rodziny. Mama Kasi ma wiele do powiedzenia w kwestiach nie tylko domowych, ale również ogólno-rodzinnych. A scena z garnkami na podłodze wydaje mi się być wyłącznie dodana, jako zabawny element.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Zła lektura?</span></b></div>
<br />
I wreszcie dochodzimy do sedna sprawy. (Wiem, dużo dzisiaj pytajników).<br />
Bo "Oto jest Kasia" była moją szkolną lekturą. I lekturą szkolną jest nadal. Rzesze dziewięciolatków muszą na lekcje przeczytać tę książkę i zapewne wyciągnąć z niej jakieś wnioski.<br />
<br />
Ja pamiętam, że będąc w pierwszych klasach podstawówki czytałam bardzo pilnie wszystkie lektury. Wiecie, "Dzieci z Bullerbyn", "Jacki, Wacki i Pankracki" czy Karolcie, które znalazły niebieski koralik. I czytałam oczywiście też przygody Kasi, ale ta książka ma dla mnie wymiar przede wszystkim pozaszkolny. Bo powracałam do niej kilkakrotnie i kilkakrotnie byłam nią zachwycona, jako kilkuletnie dziecko.<br />
<br />
Śmieszyły mnie przygody Kasi, niekiedy trwożyły, gdy Kasia była niegrzeczna i gdy (zgroza) prawie nie skrzywdziła swojej siostry. Byłam jedynaczką, więc posiadanie siostry było dla mnie abstrakcją i byłam wręcz przekonana, że pewnie, gdybym była na miejscu Kasi również reagowałabym podobnie. (Zresztą, gdy raz dostałam dwójkę z matematyki, bo zamiast nauczyć się tabliczki mnożenia na sprawdzian czytałam jakąś książkę wydawało mi się, że świat się skończył, a rodzina mnie już nie będzie kochała.)<br />
<br />
Czy zauważyłam coś złego w tej lekturze? Teraz owszem, widzę dużo uchybień i sama bohaterka jest dla mnie jednym wielkim uchybieniem, ale wtedy odczuwałam tylko czystą przyjemność z lektury. Nie wpłynęła ona na moje postrzeganie świata znacząco, nie starałam się być grzeczna, "bo tak trzeba", nie uznałam, że tatuś powinien nie mieć pojęcia, gdzie są jajka (mój tata akurat gotował). Patrzyłam na to tak, jakby Kasia była moją koleżanką. Albo mną. Była grzeczna, przestała być grzeczna z uwagi na pojawienie się siostry i zazdrość, a w końcu zrozumiała, że to do niczego nie prowadzi. Nie zauważyłam, żeby rodzice ją źle wychowywali, aby zrzucali wszystko na brata. Po prostu dostrzegałam tylko i wyłącznie to, co byłam w stanie na tamten moment, na tamten wiek i mój rozwój.<br />
<br />
I wydaje mi się, że współczesne dzieci nie dostrzegają niczego poza tym, co ja. Zmienił się oczywiście świat, wszystko poszło do przodu, ale absolutnie nie zmieniło się to, co rozumie i na co zwraca uwagę ośmiolatek. Wydaje mi się wręcz, że teraz dzieci więcej pytają, ale też mniej interesują się niektórymi zagadnieniami. Jeżeli zobaczą taki model rodziny to zapewne zapytają rodziców, o co w nim chodzi i dlaczego tak się dzieje. Nie będą natomiast kształtowały swojej rzeczywistości tylko na podstawie tej książki. Dzieci wszak są inteligentne i bystre, a przede wszystkim potrafią dokonać analizy porównawczej w podstawowym zakresie. Gdybyśmy chcieli chronić dzieci to większość lektur szkolnych czy ulubionych książek dziecięcych po prostu nie mogłaby im wpaść w ręce.<br />
"Dzieci z Bullerbyn" są pochwałą braku wychowania dzieci, które biegają samopas po wsi. "Pippi Pończoszanka" to abstrakcyjny przykład nieodpowiedzialności, bo przecież jak dziecko może mieszkać samo i robić co chce? Harry Potter pokazuje, że rodziny zastępcze nie kochają przygarniętych dzieci tak jak swoich. A Baśnie Andersena są najbardziej makabryczne - pełno w nich odrzucenia, kar, śmierci i bólu.<br />
<br />
A jednak czytaliśmy te wszystkie książki. Czytają je też nasze dzieci. Może nie zawsze należy wszystko przedkładać na język dorosłych?Claudettehttp://www.blogger.com/profile/05908286198407541171noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-5941536768807433563.post-5513976441414881702017-07-06T11:21:00.000+02:002017-07-06T11:52:08.170+02:00Lato z.... powtórkamiPierwszy dzień lipca był dla mnie wyjątkowo traumatyczny. Nagle, w ciągu zaledwie jednej godziny okazało się, że moja kotka, która od poprzedniego wieczora mruży jedno oko i co jakiś czas sobie je przeciera łapką, wcale nie udaje pirata, ani nie puszcza go do nas porozumiewawczo, tylko cierpi na poważne schorzenie rogówki. Na szczęście dzięki wspaniałemu zbiegowi wypadków wszystko zakończyło się szczęśliwie. <br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJA0pSgGHV1Ul_o_556FukWtT_iSSqLD6VIxbT9LJegcfV_Xy4aIHurXXHPKdwWM0dg3z6PGpwRILx5uhcFTcbbUFIl90I-rUvsgXyM0eqSYnfaQ_hiV-kMpy8DBoUGKsiLKgYwGauMig/s1600/kristopher-roller-188180.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1211" data-original-width="1600" height="484" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJA0pSgGHV1Ul_o_556FukWtT_iSSqLD6VIxbT9LJegcfV_Xy4aIHurXXHPKdwWM0dg3z6PGpwRILx5uhcFTcbbUFIl90I-rUvsgXyM0eqSYnfaQ_hiV-kMpy8DBoUGKsiLKgYwGauMig/s640/kristopher-roller-188180.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="https://unsplash.com/?photo=PC_lbSSxCZE">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<a name='more'></a>Bo coś tchnęło mnie, aby jednak skonsultować to oczko z weterynarzem. W klinice weterynaryjnej, do której chodzimy, dyżur pełnił akurat jej szef, który jest doskonałym kocim okulistą i przyjechał specjalnie do gabinetu pomóc Maddie. A natychmiastowa pomoc okazała się niezbędna z uwagi na postępujące uszkodzenie rogówki u kici, dlatego cieszę się ogromnie, że trzymałam rękę na pulsie i nie czekałam z tym do poniedziałku (a miałam takie przebłyski, że jeśli to tylko zatarcie oka to po co stawiać na nogi weterynarza w wolnym dniu...). Co więcej, akurat na sobotę mieliśmy plan rekreacyjnego wyjścia na Turbacz, ale o 7 rano prognoza pogody rozwiała tenże wyjazd, a dzięki temu wizyta u weterynarza była możliwa. Uf!<br />
<br />
I od soboty siedzę w domu i co kilka godzin kropię kotce oczka trzema różnymi preparatami, obserwując przy tym czy zachodzi poprawa, czy nie pojawiają się żadne skutki uboczne (ponoć może się nadmiernie ślinić!). Mogłam natomiast miło spędzić czas na grach planszowych, pojeździć może na rowerze, przejść się po sklepach... Dobrze, że chociaż pogoda nie zachęca do tego, aby opuszczać cztery ściany!<br />
<br />
A że od soboty zżerał mnie stres i niepokój o zdrowie mojego kochanego futrzaka to z trudnością przyszło mi kontynuowanie rozpoczętego już tomu "Cztery pory roku" Stephena Kinga, gdyż okazał się on nazbyt przejmujący. I tak z pomocą przyszła mi druga powieść, którą aktualnie czytam i która szybko uświadomiła mi, że zapomniałam wspomnieć o idei jej czytania właśnie tutaj, na mym blogu! Co za niedopatrzenie!<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Rereading, czyli powtórka z rozrywki</span></b></div>
<br />
W letnim czasie zawsze odczuwam potrzebę lekkich, miłych i przyjemnych lektur. Z pomocą przychodzą mi książki dobrze znane, uwielbiane i czytane po wielokroć w dzieciństwie.<br />
<br />
I tak, marzą mi się wszelkie powtórki! Chociaż wiem gdzieś tam w przepaściach mego rozumu, że powinnam iść dalej, czytać nowe rzeczy, bo przecież życia nie starczy mi na te wszystkie tytuły, które tak bardzo chcę poznać. A jednak serce nie sługa i kieruje mnie ono właśnie ku powieściom dawnym, młodzieżowym, przy których spędziłam wspaniałe godziny i dni.<br />
<br />
Z tego, co wiem (i widzę w blogosferze) samotna z tymi powtórkowymi przypadłościami nie jestem. I całe szczęście, bo pewnie szybko bym się zniechęciła :)<br />
<br />
A co zazwyczaj się powtarza? Najczęściej chyba serie książkowe. Wiecie, takie serie, w których mamy tego samego bohatera lub grupę bohaterów. Gdzie każdy kolejny tom czytaliśmy z wypiekami na twarzy i koniecznie chcieliśmy poznać dalsze ich losy (spójrzcie koniecznie na czytanie powtórkowe Ani przez <a href="http://pierogipruskie.blogspot.com/2017/06/ktory-tom-losow-ani-shirley-jest.html">Pyzę z Pierogów Pruskich</a>).<br />
<br />
Często jednak powtórki dotykają wszystkich książek jednego autora. Takie kombo - powtórne zapoznanie się z jednym pisarzem, jego stylem, jego historiami. Chociaż styl autora zazwyczaj ewoluuje to jednak czytanie wszystkich jego tytułów może sprawiać prawdziwą frajdę! (i tutaj znowu przyjdzie nam z pomocą <a href="http://pierogipruskie.blogspot.com/2017/06/urocze-wakacje-z-powiesciami-natalii.html">Pyza z Pierogów Pruskich i jej wakacyjne spotkania z Natalią Rolleczek</a>, ale także <a href="http://anek7.blogspot.com/2017/07/wakacje-z-rincewindem-i-reszta.html">Ania z bloga Lektury wiejskiej nauczycielki, która wakacje spędza z Terry'm Pratchettem</a>)<br />
<br />
Natomiast prawdziwą bombą jest powtórka wszystkich książek z jednego gatunku lub wszystkich książek z pewnego okresu życia. Nie tylko musi być to wybitnie czasochłonne, wymagające szczególnej dyscypliny, ale również nieco frustrujące, bo przecież nie wszystkie książki mamy w domu, nie każdy tytuł dobrze pamiętamy, a o niektórych lekturach pewnie kompletnie zapomnieliśmy. Niemniej jednak przodownikiem w tego typu powtórkach jest z pewnością <a href="http://zacofany-w-lekturze.pl/">Zacofany w lekturze</a>, który stworzył <a href="http://zacofany-w-lekturze.pl/powiesci-mlodziezowe-prl">listę powieści młodzieżowych rodem z PRLu</a> i sukcesywnie je czyta (tutaj może nie zawsze są to powtórki, bo niektóre książki z tego, co się orientuję czyta po raz pierwszy). Dla mnie jednak jest to wielka zachęta i motor do działania :) Stąd też pewnie moja nieprzebrana chęć do powtórek się wzięła.<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Dekalog powtórkowicza</span></b></div>
<br />
Są jednak pewne oczywiste oczywistości, który każdy sięgający po powtórki ulubionych książek winien wiedzieć, a przynajmniej zdawać sobie sprawę z możliwości ich zaistnienia.<br />
<br />
Tak, książki które podobały nam się kiedyś zazwyczaj podobają nam się najmniej!<br />
Tak, książki, których kiedyś nie rozumieliśmy i nie lubiliśmy teraz będą nas zachwycać!<br />
Tak, książki, które wydawałoby się znamy od podszewki i potrafimy o nich mówić godzinami zawierają wątki, których kompletnie, bezwzględnie, zupełnie nie pamiętamy!<br />
Tak, książki zachwycające nas wręcz formą, fabułą, językiem będą nas mocno irytować właśnie ze względu na tę formę, fabułę, czy język!<br />
Tak, często będziemy zastanawiać się, jak to daliśmy radę czytać coś tak ambitnego!<br />
Tak, równie często będziemy zastanawiać się, jak to byliśmy naiwni czytając coś równie głupkowatego!<br />
Tak, rzadko wzruszy nas to samo, raczej będziemy wzruszać się fragmentami, na które wcześniej nie zwracaliśmy uwagi.<br />
Tak, niektórzy bohaterowie naprawdę są tak przewidywalni, prości, schematyczni, naiwni, przerysowani i zaszufladkowani, a my tego wcześniej nie zauważyliśmy!<br />
Tak, okaże się, że lubimy innych bohaterów niż nam początkowo wydawało.<br />
Tak, większość książek okaże się irytująco dobra.<br />
Tak, część książek okaże się też przejmująco nudna.<br />
Tak, książkę, którą niegdyś czytaliśmy w 3 godziny obecnie będziemy czytać 3 tygodnie.<br />
I tak, nie skończymy czytać wszystkich naszych powtórkowych lektur przed końcem lata!<br />
<br />
Jeżeli już zapoznacie się z tymi zasadami gwarantuję, że powtórki nie będą przykre, ani niemiło zaskakujące, ale raczej przyjemne i niekiedy zabawne.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Repetycja aż miło</span></b></div>
<br />
Przejdźmy jednak do tego, co ja w tym roku będę powtarzać (i wyjątkowo nie będzie to matematyka! :D)<br />
<br />
Wybrałam właściwie trzy serie, po które chciałabym sukcesywnie sięgać w to lato, chociaż zdaję sobie sprawę, że na pewno nie przeczytam wszystkich tych książek. Jednakże wówczas zostanie mi dużo tytułów powtórkowych na jesienną pluchę i mroczną zimę, co wcale nie jest takie złe ;)<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">1. Szalone wakacje na Wyspie Księcia Edwarda.</span></b></div>
<br />
I tak przede wszystkim kontynuować będę moje spotkania z Anią z Zielonego Wzgórza/Avonlea, która już obecnie dojrzała, urosła i wybiera się na studia, a jej włosom ponoć bliżej do koloru kasztanowego niż rudego (kto by pomyślał!). Ania to moja towarzyszka z dzieciństwa, bo z jej udziałem spędzałam wakacje, ferie, przeżywałam radości i smutki, leczyłam choroby.<br />
Jeżeli ktoś jeszcze nie poznał Ani to gorąco polecam uczynić to w tegoroczne lato!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2ugcQVM_DHv_x8SmnCADb_yF1K4IA3PaKlqVgWQoSqb5v2IzeBDEXhQr6noVc24HowEdxMxx1kt5HJ8Du-xQ2h7aaeX3izYoPVVswZv8DeGK42B04kCa4bP7EiqIXiR32u28pR5R4n30/s1600/AniazZielonego.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="984" data-original-width="1600" height="392" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2ugcQVM_DHv_x8SmnCADb_yF1K4IA3PaKlqVgWQoSqb5v2IzeBDEXhQr6noVc24HowEdxMxx1kt5HJ8Du-xQ2h7aaeX3izYoPVVswZv8DeGK42B04kCa4bP7EiqIXiR32u28pR5R4n30/s640/AniazZielonego.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">2. Upalny urlop na poznańskich Jeżycach</span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<b><span style="color: #e06666;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: left;">
Jest taka rodzinka z Poznania, z którą nie sposób nie wybrać się na wakacje. Zresztą ich przyjaciele i sąsiedzi również są przemiłymi współurlopowiczami. I tak już kolejny raz mam zamiar spędzać wakacje z Borejkami, Żakami, Kowalikami i innymi mieszkańcami poznańskich Jeżyc, którzy są naprawdę zajmujący. Myślę, że Wy również polubicie (albo już polubiliście) Jeżycjadę i będziecie ze mną śledzić kolejne przygody. Bo tym razem mam zamiar dojść do samego końca (czy aby na pewno "Feblik" jest teraz najnowszym tomem?). Mam zamiar (z przyjemnością!) przejść przez książki, które do tej pory sprawiały mi trudność. Przypatrywać się, jak bohaterowie dorastają, żenią się, rozwodzą, wiążą, rozstają, studiują, pracują, przeżywają najważniejsze chwile swego życia. Nie mogę się już doczekać!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0yqqcFZOcciteig0W3w3CfqvouPnCWiVSY-Y18bkh_yVjj2wuaIxYV44gYT2f1n0NyS2UHxAcikDhzsW1Acq_TOz3fl3DxmvbYlxOwzgQqUTej2Q1w5yyrJC_sy4CMAwg1OwVMO5QIuc/s1600/jezycjada.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1208" data-original-width="1600" height="482" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0yqqcFZOcciteig0W3w3CfqvouPnCWiVSY-Y18bkh_yVjj2wuaIxYV44gYT2f1n0NyS2UHxAcikDhzsW1Acq_TOz3fl3DxmvbYlxOwzgQqUTej2Q1w5yyrJC_sy4CMAwg1OwVMO5QIuc/s640/jezycjada.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">3. Egzotyczna i ekskluzywna wyprawa do Świata Dysku</span></b></div>
</div>
<br />
W liceum (czyli uświadomiłam sobie niedawno, gdy zakwitły kasztany, że przeszło 15 lat temu!) wszyscy już od dawna czytali, a ja dowiedziałam się o nim stojąc w kolejce do składania papierów do klasy pierwszej. W drugiej klasie, gdy już uzupełniłam nieco lekturę, nawet miałam przyjemność być z nim na spotkaniu i to chyba jednym z nielicznych w Polsce. Do dzisiaj nie udało mi się przeczytać wszystkich książek, więc będzie to troszkę naciągana powtórka serii Świata Dysku :) Ale na pewno epicka!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaQ5P3D1VeJRPcO1a2IUTbg3DxFbgDc7MGpdXlIyd8J7ZJ5KucAIVPOaPu06QtbxK7p0pS5n3txlsKMKkdv9iLCzxwx_2zHPYwy0Y5mtBaUIGC66LBKn6Z6UWeyXm-HRjmCN31qHDPac4/s1600/swiatdysku.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaQ5P3D1VeJRPcO1a2IUTbg3DxFbgDc7MGpdXlIyd8J7ZJ5KucAIVPOaPu06QtbxK7p0pS5n3txlsKMKkdv9iLCzxwx_2zHPYwy0Y5mtBaUIGC66LBKn6Z6UWeyXm-HRjmCN31qHDPac4/s640/swiatdysku.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
Planujecie powtórkować w tym roku? A może czynicie już jakieś powtórki lub macie plany na jakieś konkretne? Z chęcią je poznam i zachęcam wszystkich do odbycia takiego repetytorium.Claudettehttp://www.blogger.com/profile/05908286198407541171noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5941536768807433563.post-55627384682635915112017-06-19T16:15:00.003+02:002017-06-20T12:38:21.953+02:00Żeby wszystko dobrze się skończyło. "Polska odwraca oczy" Justyna KopińskaPewnego dnia do mieszkania piętro niżej wprowadziła się kobieta z małą dziewczynką. Dziecko było blade, chudziutkie, grzeczne, sądząc po tym jak każdemu mówiło po cichutku "dzień dobry".<br />
<br />
Pierwszy raz ją usłyszałam, gdy spieszyłam się do pracy. Było tuż po godzinie 7 rano. Przygotowywałam się do wyjścia w łazience i usłyszałam głośny krzyk, wzmocniony agresywnym przekleństwem. Po tym krzyku zapadła cisza, którą przerwał delikatny płacz dziecka. Krzyki jednak nie ucichły, a płacz tylko wzmógł agresję krzyczącego głosu.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQlC50cmsQjDWjhTllbOmYsYWxlaRJKm0hMpzvGU9vIlRA8MXF60tr9xpKdVqxK7TC6rLMYlyjKkgR4z7ptg0sHqqaUFiHa0so_IMKscrSUoBRCIT2F2kJlobTguSvowbPIYWlz1ji5_4/s1600/sergio-rola-57352.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1488" data-original-width="1600" height="593" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQlC50cmsQjDWjhTllbOmYsYWxlaRJKm0hMpzvGU9vIlRA8MXF60tr9xpKdVqxK7TC6rLMYlyjKkgR4z7ptg0sHqqaUFiHa0so_IMKscrSUoBRCIT2F2kJlobTguSvowbPIYWlz1ji5_4/s640/sergio-rola-57352.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="https://unsplash.com/">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Sesje krzyków powtarzały się odtąd codziennie rano. Oczywiście mogły to być zwykłe nieporozumienia, kłótnie z nieposłusznym dzieckiem, ale gdy pewnego razu usłyszałam niczym przekleństwo groźbę "Zabiję cię" nie wahałam się ani chwili. Do czasu przyjazdu funkcjonariuszy awantura zdążyła przybrać na sile i wygasnąć. Kobieta twierdziła, że egzekwowała posłuszeństwo, a dziecko nie wyglądało na maltretowane. Policja odjechała, ale krzyki na szczęście ucichły.<br />
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;"></span></b>
<br />
<b><span style="color: #e06666;">Toksyczne sąsiedztwo, czyli "Beyonce urodziła? Barack Obama zdradził płeć bliźniąt"</span></b><br />
<b><span style="color: #e06666;"><br /></span></b></div>
Podobnych historii w książce Justyny Kopińskiej jest całe mnóstwo. Wszystkie dzieją się w naszym sąsiedztwie. Niektórych nawet nie widzimy ani nie słyszymy, ale inne możemy i powinniśmy zauważyć. I starać się pomóc. Chociaż niejednokrotnie instytucje, do których się zwrócimy będą nas zawodziły. Będą się odcinały, ignorowały nasze zgłoszenia, a niekiedy przybywały zbyt późno lub bagatelizowały niepokojące sygnały. Policja powie, że to tylko zwykła awantura małżeńska. Że przecież to absurd, bo siostry zakonne nie mogą zrobić dzieciom krzywdy. Że dziewczyna sama się o to prosiła, bo sama została w pokoju z obcym mężczyznom. Że więźniowie to przestępcy i kłamią jak z nut mówiąc, iż strażnicy handlują narkotykami. Gdy przyjedzie radiowóz zapyta, czy założyć niebieską kartę, czy chcecie to na pewno zgłosić, bo trzeba będzie zeznawać...<br />
<br />
Nikt nie chce mieć problemów, więc zazwyczaj się wycofuje. Bo może ojciec, który pije 15 lat jutro już przestanie? Bo może mąż-kat opamięta się i znowu będzie tak jak dawniej? Może, może...<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Akcja reakcja, czyli "Byk zabił króla matadorów"</span></b></div>
<br />
Absurd goni absurd. Niektórych historii opisywanych przez Justynę Kopińska mogłoby nie być. Wystarczyłoby, aby ktoś w porę zareagował. Aby system prawny w odpowiedni sposób zadziałał, by trybiki zaskoczyły i nie pozwoliły na to, żeby komukolwiek stała się krzywda.<br />
<br />
Gdyby reagowano dostatecznie wcześnie wychowankowie domu opieki sióstr Boromeuszek w Zabrzu może nie popełniliby przestępstwa? Może sami nie zostaliby skrzywdzeni? Może śledztwo dotyczące korupcji w małej miejscowości osiągnęłoby pożądany efekt? Możliwe, że trzech policjantów nie zginęłoby wystrzelanych jak kaczki w jednym z zakładów karnych w Polsce?<br />
<br />
Ale system nie jest doskonały. Pozwala wciąż na ignorowanie pewnych zdarzeń. Tak jakby sito przez które przesiewamy piasek miało zbyt duże oczka i wpadałyby nam do wiaderka wielkie kamienie. I obojętne z jaką instytucją państwową mamy do czynienia wciąż zauważamy niedoskonałości i niedopracowanie pewnych elementów. Co gorsze, gdy jedna część mechanizmu zawiedzie nie sposób zrobić krok w tył, nie da się jej naprawić i powiedzieć, że teraz już wszystko będzie dobrze. Dlatego tuszuje się większość potknięć, zamalowuje piękną różową farbą i udaje, że tak naprawdę nic się nie stało. Oczywiście do czasu, aż farba nie zacznie się łupać, a odważni reporterzy zadawać trudne i niewygodne pytania.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Zbyt dużo czyli "Boże Ciało 2017. Czy McDonald's będzie otwarty?"</span></b></div>
<br />
Najbardziej wstrząsającą dla mnie była jednak rozmowa z żoną Mariusza Trynkiewicza. Pokazuje, jak różnymi ludźmi jesteśmy, w jak rozmaity sposób można postrzegać sprawę, której ocena wszystkim wydaje się prosta i jasna. Bo czy w zabójcy, w bestii, jak określają Trynkiewicza media, można dostrzec człowieka? Anna stara się dostrzec i jej spojrzenie na kwestię przestępstw popełnianych przez Trynkiewicza i w konsekwencji jego umieszczenie w ośrodku w Gostyninie musi być interesujące. Szkoda tylko, że poza tym jest piekielnie naiwne, szokujące, można powiedzieć nawet absurdalne. Najmocniej zakuło mnie przemycone w tej rozmowie stwierdzenie, że Trynkiewicz nie jest osobą niebezpieczną i że zostało to stwierdzone przez biegłych psychologów i psychiatrów. Jeżeli faktycznie tak by było to chyba mąż pani Anny nie zostałby umieszczony w Gostyninie? Bo przecież to na podstawie przeprowadzonych badań zdecydowano o jego dalszej izolacji od społeczeństwa. Takie twierdzenia są szkodliwe, rozdrapują tylko dawno zabliźnione rany i denerwują tych, którzy znają prawdę.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1et_Fbx8pF8zlU2gAjEdfaYRugAzY0d3PSVMI3UwpLSSMam_ehZ9GX6LTwAN7wxLBcH-a2_9PFOVEoRGtV3F0-uByOI9QoM9h9fhv7qCcNx5eJN4k7k6Y0pIVdknwrflUZIAk5khqXiU/s1600/IMG_20170619_160026_568.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1600" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1et_Fbx8pF8zlU2gAjEdfaYRugAzY0d3PSVMI3UwpLSSMam_ehZ9GX6LTwAN7wxLBcH-a2_9PFOVEoRGtV3F0-uByOI9QoM9h9fhv7qCcNx5eJN4k7k6Y0pIVdknwrflUZIAk5khqXiU/s320/IMG_20170619_160026_568.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
Jest coś takiego w"Polska odwraca oczy", co wybitnie mi się nie podobało. To skróty przy każdej kolejnej historii, w których zamknięty ma być cały sens opowieści. Niekiedy jednak tworzą rolę spojlerów, innym razem podsumowań opisywanych wydarzeń, ale są jednak zbyt długie, nazbyt angażujące i wcale nie przypominają skrótów z wiadomości prasowych, które w moim mniemaniu byłyby bardziej na miejscu.<br />
<br />
Ale nie dlatego nie polecę tej książki Justyny Kopińskiej. Nie uczynię tak natomiast, gdyż wcale nie uważam, że każdy powinien ją przeczytać. Niektórymi ona wstrząśnie, nie będzie mogła wyjść z głowy, nadmiernie wzruszy lub wbije się w serce. Z pewnością trzeba mieć do jej przeczytania silne nerwy i emocje na wodzy. Nie nadmiernie się wzruszać i nie przeżywać. Bo uwierzcie mi - ta książka gniecie niczym niewidoczna drzazga wbita pod skórę, niczym malutki kamień w bucie podczas górskiej wyprawy, wreszcie niczym zmartwienie, którego nie możemy się w swoim życiu pozbyć. Sami zdecydujcie, czy jesteście na nią gotowi.<br />
<div>
<br /></div>
<div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Ocena: 5,5</span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<b><span style="color: #e06666;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #e06666; font-size: x-small;"><i>* nagłówki w cudzysłowie są tytułami artykułów i pochodzą ze strony www.se.pl</i></span></div>
</div>
Claudettehttp://www.blogger.com/profile/05908286198407541171noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-5941536768807433563.post-26307526602606634862017-06-13T14:13:00.006+02:002017-06-13T14:21:15.842+02:00Lato z... OrientemLeżę na tarasie z książką Jacka Dehnela. Rytmicznie ruszam stópką. Troszkę wiercę się w leżaku, bo chociaż lektura fascynująca to jednak odczuwam pewne mankamenty przebywania zbyt długo w jednej pozycji. Zatem próbuję się przekręcić, rozruszać. Aż tu dotkliwy ból rozlewa się w okolicach moich pleców, pod łopatką i uniemożliwia mi oddychanie...<br />
Och, wait! Tak było rok temu podczas tarasowej rekonwalescencji po złamaniu żebra.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5nD7ZM8pD4NXK3CsJcrZwHxPPh349AcI2WiAZn9PohjuNT8riktZy6qtgl3HiB-1ve3pU-gI7ijMpPkND1uefiUg-bkCt4njZS7fdni3_RZPsEYQ0WHbIAdeKCSvgU0o7_nlU4DmOJiE/s1600/barby-dalbosco-20629.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1056" data-original-width="1600" height="420" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5nD7ZM8pD4NXK3CsJcrZwHxPPh349AcI2WiAZn9PohjuNT8riktZy6qtgl3HiB-1ve3pU-gI7ijMpPkND1uefiUg-bkCt4njZS7fdni3_RZPsEYQ0WHbIAdeKCSvgU0o7_nlU4DmOJiE/s640/barby-dalbosco-20629.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="https://unsplash.com/">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
Znów leżę na leżaczku na tarasie. Słońce odbija się od ekranu czytnika. Nieco mnie to denerwuje, ale nie przerywam czytania genialnego "Jaśnie pana". Słyszę z głębi mieszkania donośny dźwięk mego telefonu. Zrywam się, biegnę, jednak telefon milknie, gdy do niego dobiegam. Zrezygnowana mimowolnie za to spoglądam w lustro. Moje pięknie opalone ramiona okazują się małym, spalonym skwarkiem...<br />
I tak było dwa lata temu, podczas inauguracji użytkowania nowego tarasu.<br />
<br />
Nadal leżę. Wokół mnie brzęczą owady, kot wyleguje się w słońcu, delikatnie wiatr szumi liściach jeżyny. Tak jest w tym roku. A co czytam?<br />
<br />
Zapraszam na cykl o moich tegorocznych letnich lekturach.<br />
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Bliski, a jednak daleki Wschód</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Pierwszy przystanek zaczyna się zaraz za Półwyspem Bałkańskim. Otóż podążając czarnomorskim wybrzeżem Bułgarii w kierunku południowym w pewnym momencie wjeżdżamy w zupełnie inny świat. Świat strzelistych minaretów, aromatycznych przypraw, delikatnych rytmów muzyki i przedziwnych zwyczajów. Każdy kolejny kraj jest inny od poprzedniego, ale wszystkie są równie fascynujące, a razem tworzą region, który nazywamy potocznie Bliskim Wschodem, chociaż przecież wcale bliski nie jest.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzimRf2CSEz6RzQr6fiTHlEly0vxrurTJgovqg64JxYVToXRBaLbFUkPAHtkdfrumZ3SbvNb7fOHUipu7CL5Nz0QblKSIgfskVrD6uY57escShfegVgxAhBy1A9dQhdcctez6C0H8gnXQ/s1600/turcja.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1081" data-original-width="1600" height="432" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzimRf2CSEz6RzQr6fiTHlEly0vxrurTJgovqg64JxYVToXRBaLbFUkPAHtkdfrumZ3SbvNb7fOHUipu7CL5Nz0QblKSIgfskVrD6uY57escShfegVgxAhBy1A9dQhdcctez6C0H8gnXQ/s640/turcja.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<br />
<div style="text-align: left;">
Orient na wyciągnięcie ręki. Kraj bliskowschodni, który jednocześnie znajduje się najbliżej Europy, a niewielka jego część nawet w Europie leży. Kraj ogromny, zróżnicowany - od multikulturowego Stambułu, poprzez konserwatywną północ i wschód, aż po turystyczne kurorty nad Morzem Śródziemnym, gdzie obyczaje są nieco inne. Troszkę Turcji już poznałam, a chciałabym zdecydowanie więcej.</div>
</div>
<div>
<div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e06666;">Elif Şafak</span><br />
<span style="color: #e06666;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6o_iFK27lBnvMHeVO-1HzqVRI96ogmVfUMgwm4AG2DACE8aX13n2Nsn_on6jA5jcOfYWT96pVRhYB_lY-MKsSIQ6xOC8Ak-w1tjohd1e2bsRbsBwKEpFDzjVZ-eULrTudtMex-wsaiT8/s1600/Elif+Shafak.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="404" data-original-width="404" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6o_iFK27lBnvMHeVO-1HzqVRI96ogmVfUMgwm4AG2DACE8aX13n2Nsn_on6jA5jcOfYWT96pVRhYB_lY-MKsSIQ6xOC8Ak-w1tjohd1e2bsRbsBwKEpFDzjVZ-eULrTudtMex-wsaiT8/s320/Elif+Shafak.jpg" width="320" /></a></div>
<br /></div>
<div>
<div style="text-align: center;">
1. "Bękart ze Stambułu"</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: center;">
2. "Czarne mleko"</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: center;">
3. "Honor"</div>
<div style="text-align: center;">
4. <a href="http://demi-sec.blogspot.com/2010/09/yczek-raki-o-poranku-pchli-paac-elif.html">"Pchli pałac"</a></div>
<div style="text-align: center;">
5. "Czterdzieści zasad miłości: Powieść o Rumim"</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: center;">
6. "Sufi"</div>
<div style="text-align: center;">
7. "Uczeń architekta"</div>
<div style="text-align: center;">
8. "Lustra miasta"</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e06666;">Orhan Pamuk</span><br />
<span style="color: #e06666;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFLgjJ5yy2Fgd3FppdLbJMXgnPZuuznngcHjhCuq33NrsaVCn7eo4OT6KGCvWwD5PDe_vzQANQpt-wzipzTacI86i2zi-55v-LQGiWqIl4PvCPCaw07Mn4iWE0uA-MEj4GwRclCS58uW8/s1600/pamuk.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="404" data-original-width="404" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFLgjJ5yy2Fgd3FppdLbJMXgnPZuuznngcHjhCuq33NrsaVCn7eo4OT6KGCvWwD5PDe_vzQANQpt-wzipzTacI86i2zi-55v-LQGiWqIl4PvCPCaw07Mn4iWE0uA-MEj4GwRclCS58uW8/s320/pamuk.jpg" width="320" /></a></div>
<br /></div>
<div>
<div style="text-align: center;">
1. "Muzeum niewinności"</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: center;">
2. "Nazywam się Czerwień"</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: center;">
3. "Śnieg"</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: center;">
4. "Cevdet Bej i synowie"</div>
<div style="text-align: center;">
5. "Dziwna myśl w mej głowie"</div>
<div style="text-align: center;">
6. "Biały zamek"</div>
<div style="text-align: center;">
<b>___________________________________________________________</b><br />
<br /></div>
</div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWnYCuvb5RrWLM3xkgMO0RIabSSB2Z5V9k5ATr7kufFD16JJeBtiIQOYg-M53RDXPxdsSpj9qB8hyWTfu_8IjujZFP-0P71miukvxvmod6Za8CUOyklIQf-V2AVA7CaaGkoiDBacZVYLc/s1600/izrael.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1081" data-original-width="1600" height="432" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWnYCuvb5RrWLM3xkgMO0RIabSSB2Z5V9k5ATr7kufFD16JJeBtiIQOYg-M53RDXPxdsSpj9qB8hyWTfu_8IjujZFP-0P71miukvxvmod6Za8CUOyklIQf-V2AVA7CaaGkoiDBacZVYLc/s640/izrael.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br />
<div style="text-align: left;">
Młode państwo na styku różnych kultur. Podzielone, ograniczane, zagrożone. Nieuznawane w regionie. A jednocześnie piękne, fascynujące, tajemnicze. Dla mnie to wciąż nieznany literacko kierunek, zatem jestem go niezwykle ciekawa.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJTAEVPf-btFXgCh2-Wmpa6zMVmmI6SfewLviL3Y0oqS3O2dZWrRQhAR_fyDAVJ6SsfSpbw25aIU9HZxvYb-GxtAEeXOStjMdlBa8mjNh-m0fYKN3PV7A-_PnB7IuOu7P2Lya8PAwHT2U/s1600/israel.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="404" data-original-width="404" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJTAEVPf-btFXgCh2-Wmpa6zMVmmI6SfewLviL3Y0oqS3O2dZWrRQhAR_fyDAVJ6SsfSpbw25aIU9HZxvYb-GxtAEeXOStjMdlBa8mjNh-m0fYKN3PV7A-_PnB7IuOu7P2Lya8PAwHT2U/s320/israel.jpg" width="320" /></a></div>
<br /></div>
1. Eshkol Nevo "Neuland"</div>
<div>
<div style="text-align: center;">
2. Rina Frank "Każdy dom potrzebuje balkonu"</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: center;">
3. Meir Shalev "Chłopiec i gołąb"</div>
<div style="text-align: center;">
4. Zeruya Shalev "Mąż i żona", "Ból"</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<b>___________________________________________________________</b><br />
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnMteSqWnlGIy7EjxWwiInXzkE1u4sIb9h4AhZVt3p0IN8vYPm5oqktwQyfK1sMs8-PpyYo9P45UBMb1LrTmJpqVfTaOUioXQE7gh5eggujSip5PLug0uFlZ4RIB_7Pgv1p6lnrJQ64VA/s1600/liban.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1081" data-original-width="1600" height="432" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnMteSqWnlGIy7EjxWwiInXzkE1u4sIb9h4AhZVt3p0IN8vYPm5oqktwQyfK1sMs8-PpyYo9P45UBMb1LrTmJpqVfTaOUioXQE7gh5eggujSip5PLug0uFlZ4RIB_7Pgv1p6lnrJQ64VA/s640/liban.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
Kraj dotknięty wojną, ale jednocześnie jeden z najbardziej liberalnych państw regionu. To właśnie Liban jest ośrodkiem arabskiego przemysłu muzycznego,a w Bejrucie powstaje większość arabskojęzycznych piosenek, szalonych teledysków i stąd wywodzą się znane gwiazdy muzyczne, ale też aktorki i modelki. Na ulicach Bejrutu czuć atmosferę europejskich kurortów śródziemnomorskich. A tuż obok meczetów stoją dumne kościoły, gdyż aż ok. 40% społeczeństwa to Chrześcijanie. Dla mnie zakątek świata, który wciąż pozostaje całkowicie nie odkryty.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgykOP8shf09bZG2XXM7uKztacbL_ff907Trzi4cXKdR1gxgj7W0Z8_hpWCXqeGfhvkxRP10TMgp2J2mD9nWWy0rB4hzGREWCsp1bV_I1fKybhJz47SKl5nh5-RCFtyWA87XBCe0Z-GJH0/s1600/hakawati.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="400" data-original-width="276" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgykOP8shf09bZG2XXM7uKztacbL_ff907Trzi4cXKdR1gxgj7W0Z8_hpWCXqeGfhvkxRP10TMgp2J2mD9nWWy0rB4hzGREWCsp1bV_I1fKybhJz47SKl5nh5-RCFtyWA87XBCe0Z-GJH0/s320/hakawati.jpg" width="220" /></a></div>
<br />
Almeddine Rabih "Hakawati, mistrz opowieści"</div>
<div style="text-align: center;">
<b>___________________________________________________________</b><br />
<br /></div>
<div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnvYCrImXxWQRwM4vsFN3xM9KLftlfCgyWIgWn-6ZzadGuP6RaEehyphenhyphenMJH0hu4SOMWHd5-swYgx_Alw2sTB8dKC4cbJB5CbJdYmQwtsfw468AWDp7_o8MQuOuvVoW1-QN2WTWOyQrm7QWo/s1600/egipt.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1081" data-original-width="1600" height="432" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnvYCrImXxWQRwM4vsFN3xM9KLftlfCgyWIgWn-6ZzadGuP6RaEehyphenhyphenMJH0hu4SOMWHd5-swYgx_Alw2sTB8dKC4cbJB5CbJdYmQwtsfw468AWDp7_o8MQuOuvVoW1-QN2WTWOyQrm7QWo/s640/egipt.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
Ten kraj poznałam najlepiej, gdyż odwiedzałam go kilka razy. Jest piękny, dziki, fascynujący, a także bardzo zróżnicowany. Z jednej strony bezkresna pustynia, pojedyncze oazy, suchy klimat, z drugiej wspaniałe starożytne miasta wyrosłe przy monumentalnym Nilu. Nowoczesne kurorty nad Morzem Czerwonym, imponujące rafy i uliczki Kairu, czy Aleksandrii, gdzie czas zatrzymał się w momencie, gdy spacerowali po nich Howard Carter oraz lord George Herbert Carnarvon. Myślę, że Egipt to najlepsza przygoda mojego życia, która na szczęście nie chce się zakończyć.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e06666;">Nadżib Mahfuz</span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiXfm3nB6C4g7kGaLERueCtvgEnPHWPyd76a7VRFSGgbYEUZjqWlte6Oum_JELe6mpQtvVK5U7J1m3AV9WJMRT0xC2OjZdFtwAwM5f4IaEo3kxIfm9yDHZ90DLGRpTUhZ369iPsItzddY/s1600/mahfuznadzib.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="404" data-original-width="404" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiXfm3nB6C4g7kGaLERueCtvgEnPHWPyd76a7VRFSGgbYEUZjqWlte6Oum_JELe6mpQtvVK5U7J1m3AV9WJMRT0xC2OjZdFtwAwM5f4IaEo3kxIfm9yDHZ90DLGRpTUhZ369iPsItzddY/s320/mahfuznadzib.jpg" width="320" /></a></div>
<br /></div>
<div>
<div>
<div style="text-align: center;">
1. "Hamida z zaułka Midakk"</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: center;">
2. "Opowieści starego Kairu"</div>
</div>
<div>
<div>
<div style="text-align: center;">
3. "Kamal: Opowieści starego Kairu"</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: center;">
4. "Złodziej i psy"</div>
</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: center;">
5. "Rozmowy nad Nilem"</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: center;">
6. "Ród Aszura"</div>
</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfCeuuKTluCCV5fh1THOxG6rzOxW_cQ9eCRm9by_Ih9NCM8ZjUeDskBd8oQOHfRErYXG_vpE-b9D92m1hv_RhoQyleX8VaCwq-HaEC62XHb4H4SyAMBSat2QPF8U2BWZU6RqdMvE3lIgU/s1600/aswanisoueif.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="404" data-original-width="404" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfCeuuKTluCCV5fh1THOxG6rzOxW_cQ9eCRm9by_Ih9NCM8ZjUeDskBd8oQOHfRErYXG_vpE-b9D92m1hv_RhoQyleX8VaCwq-HaEC62XHb4H4SyAMBSat2QPF8U2BWZU6RqdMvE3lIgU/s320/aswanisoueif.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
Ala al-Aswani</div>
<div style="text-align: center;">
1. "Chicago"</div>
<div style="text-align: center;">
2. "Kair, historia pewnej kamienicy"</div>
<div style="text-align: center;">
oraz</div>
<div style="text-align: center;">
Ahdaf Soueif "Mapa miłości"</div>
<div style="text-align: center;">
<b>___________________________________________________________</b></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_5JL5afrwztFSxaNL7iUD340s2cV8KW_HB0osyYvFnEypMPjPSsB4zZYKe026dGxSwmhRVUnNbLS3BXQ00zdTP1Zn6EtfYR13mKcyrJ5Eiu8eNkyH0ZYvs7TO6fSz1Y2UjJ75ISjBQ7w/s1600/arabia.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1081" data-original-width="1600" height="432" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_5JL5afrwztFSxaNL7iUD340s2cV8KW_HB0osyYvFnEypMPjPSsB4zZYKe026dGxSwmhRVUnNbLS3BXQ00zdTP1Zn6EtfYR13mKcyrJ5Eiu8eNkyH0ZYvs7TO6fSz1Y2UjJ75ISjBQ7w/s640/arabia.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Bardzo zamknięty kraj, do którego być może nigdy nie będę miała wstępu. Sam zakaz prowadzenia auta przez kobietę budzi u mnie nie tyle złość, co zaciekawienie, ale już istnienie tam kar rodem z średniowiecza, jak kara śmierci przez ukamienowanie lub ukrzyżowanie czy ścięcie głowy mieczem, albo bardzo popularna kara chłosty chociażby za spożywanie alkoholu budzą we mnie gorący sprzeciw. Jednocześnie Arabia Saudyjska chyba przez swoją izolację i niedostępność bardzo mnie ciekawi. Z chęcią powędruję po niej zatem literacko.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizH97IGQKHBKjdSiVJiUBHzoykgZo-jpXA25gOyJtNNn9gXY1JWEW83gmAaF167-xoRpMmKLQo9Iv6W3qlsdR0Ur9YBsX86Z1eXbPNN6cwUL_qgtDVJZF2pETj7wTZHAe-80tM_dZHMDI/s1600/arabiasaud.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="404" data-original-width="404" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizH97IGQKHBKjdSiVJiUBHzoykgZo-jpXA25gOyJtNNn9gXY1JWEW83gmAaF167-xoRpMmKLQo9Iv6W3qlsdR0Ur9YBsX86Z1eXbPNN6cwUL_qgtDVJZF2pETj7wTZHAe-80tM_dZHMDI/s320/arabiasaud.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Radża as-Sani "Dziewczyny z Rijadu"</div>
<div style="text-align: center;">
oraz</div>
<div style="text-align: center;">
Soheir Khashoggi</div>
<div>
<div style="text-align: center;">
1. "Miraże"</div>
</div>
<div>
<div>
<div style="text-align: center;">
2. "Mozaika"</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: center;">
3. "Pieśń Nadii</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<b>___________________________________________________________</b></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimSEI05L8onO0CsJ69cTEEv4MC9PSyOht2Njym6Kghpe2VNEClPYAGqyR65blDDB2cbB4W9Br2btmjMvFwTpeExYrmwVhH67DDuz1d2ncuUJBdAzA8gbuoPcYDIwDEHMBpP350Li3t01E/s1600/iran.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1081" data-original-width="1600" height="432" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimSEI05L8onO0CsJ69cTEEv4MC9PSyOht2Njym6Kghpe2VNEClPYAGqyR65blDDB2cbB4W9Br2btmjMvFwTpeExYrmwVhH67DDuz1d2ncuUJBdAzA8gbuoPcYDIwDEHMBpP350Li3t01E/s640/iran.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div>
Iran to kolejny zamknięty, nieco wyizolowany kraj, który jednak bardzo mnie fascynuje. I co więcej, jest coraz bardziej dostępny dla Europejczyków, chociaż kobiety muszą dostosować się do panujących tam zwyczajów noszenia chusty (jednakowoż nie jest wymagane zasłanianie całych włosów). Ciekawi mnie Iran nie tylko z powodu swoich wspaniałych zabytków, powiewu orientu i egzotyki, ale także z uwagi na jego bardzo interesującą historię. Bo jak doszło do tego, że kraj bardzo liberalny, nagle stał się teokratyczny? Jak to możliwe , że z wolnego zamienił się w dyktaturę.<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjz1KcjT-RkJpbhzRmEjT3hvCm_a2yp8Pbe34ANFTS8ZbZG-q4G6efwOV1YcAt-dBsEsY7DIx91H1uYUW8GayBdIFbyx5kFGvl3pgSfmdod7ReOP3TImvrIIr0EmgVDX7Jch2j9v93Wvyo/s1600/iran.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="404" data-original-width="404" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjz1KcjT-RkJpbhzRmEjT3hvCm_a2yp8Pbe34ANFTS8ZbZG-q4G6efwOV1YcAt-dBsEsY7DIx91H1uYUW8GayBdIFbyx5kFGvl3pgSfmdod7ReOP3TImvrIIr0EmgVDX7Jch2j9v93Wvyo/s320/iran.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: center;">
Satrapi Marjane "Persepolis"</div>
<div>
<div style="text-align: center;">
Nahai B. Gina "Księżyc i anioł"</div>
</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: center;">
Mehran Marsha "Zupa z granatów"</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
<b>___________________________________________________________</b><br />
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Państwa Środka</span></b></div>
<br />
Podążając dalej na Wschód musimy uzbroić się w cnoty takie jakie cierpliwość, czujność, roztropność, odwaga i otwartość. Kraje Środkowowschodnie są bowiem raczej oceniane jako miejsca niebezpieczne, dzikie, odległe. Wciąż są scenami wojen i konfliktów. W wielu z nich pierwszeństwo przed prawami człowieka mają prawa i obyczaje lokalne, plemienne, miejscowe. O ile Bliski Wschód jest mi znajomy to im bardziej oddalamy się od Europy coraz mniej wiem i coraz mniej znam.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeM5_5ZXWa-AQVPCL003OLuHXN_9w-JET4058fY754UZRWzOVTEJz0UQxcgoWfqJIs3I3kq7OKAwVG59Bjd33zSvvz7_r5cLv1wacGt5c_WlNil3f8ljeyQm-Ul5oVwLYHBFFO6gPq0nM/s1600/afganistan.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1081" data-original-width="1600" height="432" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeM5_5ZXWa-AQVPCL003OLuHXN_9w-JET4058fY754UZRWzOVTEJz0UQxcgoWfqJIs3I3kq7OKAwVG59Bjd33zSvvz7_r5cLv1wacGt5c_WlNil3f8ljeyQm-Ul5oVwLYHBFFO6gPq0nM/s640/afganistan.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
Od wielu, wielu lat synonimem Afganistanu jest wojna. Jedyny obraz jaki pojawia mi się w głowie, gdy pomyślę o tym kraju są czołgi i żołnierze ubrani w maskujące mundury podążający przez bezkresne pustynie i góry. Mieszkańców wyobrażam sobie jako biednych ludzi, chodzących boso, dzieci boso grające w piłkę w umorusanych swetrach. Domy to proste gliniane kwadraty bez ozdób, wiele z nich zniszczonych i zburzonych. Mam nadzieję jednak, że prawdziwy obraz Afganistanu jest inny i że wyłoni się on z książek, po które sięgnę.<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e06666; font-weight: bold;">Khaled Hosseini</span></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnhkCOiyHk6-3NS4UNN4N01VFvvpPKdPEeN-SiDV3IzHyb2vbooh919R-90sc4_VRj32ii9b4nxnseq_OdiJWDHkle-mXKQQfK0f2Fn8Qr4N5g5RcnqlkfG4nTi7IPDoWuLoHZUsDPqNY/s1600/hosseini.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="404" data-original-width="404" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnhkCOiyHk6-3NS4UNN4N01VFvvpPKdPEeN-SiDV3IzHyb2vbooh919R-90sc4_VRj32ii9b4nxnseq_OdiJWDHkle-mXKQQfK0f2Fn8Qr4N5g5RcnqlkfG4nTi7IPDoWuLoHZUsDPqNY/s320/hosseini.jpg" width="320" /></a></div>
<div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
1. "Tysiąc wspaniałych słońc"</div>
</div>
<div>
<div>
<div style="text-align: center;">
2. "Chłopiec z latawcem"</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: center;">
3. "I góry odpowiedziały echem"</div>
</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: center;">
<b>___________________________________________________________</b></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhErrrg2pbyqBi3swBGbQy-bdmJ2usirlefJV07UczU33wusAiE4n-GcyKZRFWzEW8EKvOjXnWMDqbUnIpw7SQctjH5nnfMVapLSSNi7q56WXOg3br2luwkFPeGy8sEotXGSMV8u9Ffbu0/s1600/indie.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1081" data-original-width="1600" height="432" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhErrrg2pbyqBi3swBGbQy-bdmJ2usirlefJV07UczU33wusAiE4n-GcyKZRFWzEW8EKvOjXnWMDqbUnIpw7SQctjH5nnfMVapLSSNi7q56WXOg3br2luwkFPeGy8sEotXGSMV8u9Ffbu0/s640/indie.jpg" width="640" /></a></div>
<br /></div>
<div>
To ogromny kraj, do którego chciałam bardzo się wybrać, ale przeraziła mnie ilość chorób, biedy i różnic społecznych tam panująca. Chcąc odwiedzić Taj Mahal, różowe miasto Jaipur, Mumbaj, Goa, czy Delhi musiałabym nadto uzbroić się w cierpliwość, zacisnąć zęby i podróżować po aż 3.287.590 km² powierzchni tego kraju. A jednak Indie nęcą i zniewalają.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiK5o2ex7jmhKKIB92G8c43C9DX2V3nqsffrGtiXsB1Lj-a1jd3ce4wD_-wFLx6RPZGFYUMgojJXyIwl9me_J72SkBDAVv-8Ap2pAirtCXXc46ZWvtw3PA5WBCpP2SwCvA5mfHBshyxk-U/s1600/blekitny-chlopiec-b-iext38706774.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="342" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiK5o2ex7jmhKKIB92G8c43C9DX2V3nqsffrGtiXsB1Lj-a1jd3ce4wD_-wFLx6RPZGFYUMgojJXyIwl9me_J72SkBDAVv-8Ap2pAirtCXXc46ZWvtw3PA5WBCpP2SwCvA5mfHBshyxk-U/s320/blekitny-chlopiec-b-iext38706774.jpg" width="218" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Satyal Rakesh "Błękitny chłopiec"</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: center;">
<b>___________________________________________________________</b></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e06666;"><b><br /></b></span></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e06666;"><b>Dalszy niż bliższy Wschód</b></span><br />
<span style="color: #e06666;"><b><br /></b></span>
<br />
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #e06666;">Tuż za najwyższymi górami naszego globu zaczyna się bezkres najludniejszego państwa świata. Ale też wchodzimy głębiej w ten Wschód, który mam wrażenie w pewnym momencie staje się całkowicie niezrozumiały i niepojęty. Gęsto zaludnione miasta, miliony neonów i świateł, szaleństwo technologiczne, nastolatki poprzebierani niczym bohaterowie kreskówek, tysiące lustrzanek z teleobiektywami w domach mieszkańców, kwitnące wiśnie, strzeliste pagody, starożytne rytuały. Cóż może hipnotyzować bardziej niż Daleki Wschód?</span></div>
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgG9PtSFnQY3P_AbcL9_lvlFzbyAT1N057xmELvOygf3r-fy_xjDKgfVnZ7t_fD2j7RuUC1vDDQdKfh5K1-0uXqS2IYMCdQwp2QZULg2M6zAa3RHiqnLOMUx2q5HTAOW_SFkCDTzMxJ93Q/s1600/koreapoludnia.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1081" data-original-width="1600" height="432" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgG9PtSFnQY3P_AbcL9_lvlFzbyAT1N057xmELvOygf3r-fy_xjDKgfVnZ7t_fD2j7RuUC1vDDQdKfh5K1-0uXqS2IYMCdQwp2QZULg2M6zAa3RHiqnLOMUx2q5HTAOW_SFkCDTzMxJ93Q/s640/koreapoludnia.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
Mam wrażenie, że Korea Południowa jest traktowana, jako ta ładniejsza, ale dużo nudniejsza bliźniaczka. Bo o ile mnóstwo pisze się i słyszy o Korei Północnej, gdzie trwa okrutny reżim, o tyle o jej południowej sąsiadce praktycznie nic nie słychać. Dobrze byłoby poznać ją bliżej i może zaprzyjaźnić się. Chociażby tylko literacko.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgE6ZZ_ZIvLSItoGQOali4E5zeXx8k5DMBhZQpUUAO1qe9Lw2ZrXPfHiBH-nP_TzqQFN51g7Iqt-lUXtiPAKIVQhj6ZdyBXg6ep9wPSKXr_AbzY1L8er0UHMeWj-ewDzR-AdqROK6978fw/s1600/117585_kiedy-ulegne_352.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="352" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgE6ZZ_ZIvLSItoGQOali4E5zeXx8k5DMBhZQpUUAO1qe9Lw2ZrXPfHiBH-nP_TzqQFN51g7Iqt-lUXtiPAKIVQhj6ZdyBXg6ep9wPSKXr_AbzY1L8er0UHMeWj-ewDzR-AdqROK6978fw/s400/117585_kiedy-ulegne_352.jpg" width="281" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Lee Chang-Rae "Kiedy ulegnę"</div>
<div style="text-align: center;">
<b>___________________________________________________________</b></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjR9QLSsKOu6pPWN_tkMH3G_0_oeCpMXK8DFKll-6ytajQCKEHmnxr8knvrbyrCNlLTPGTCsNo3-WScfNhApICjuHjCFQRtSWee_V5Npm7C1SvIz21YHg1XKDzq6Ry0QRoNbKmUyuETVGc/s1600/japonia.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1167" data-original-width="1600" height="466" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjR9QLSsKOu6pPWN_tkMH3G_0_oeCpMXK8DFKll-6ytajQCKEHmnxr8knvrbyrCNlLTPGTCsNo3-WScfNhApICjuHjCFQRtSWee_V5Npm7C1SvIz21YHg1XKDzq6Ry0QRoNbKmUyuETVGc/s640/japonia.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
Nigdy Japonia mnie nie ciekawiła, jako kraj warty odwiedzin. Wielu japońskich zwyczajów nie rozumiem, ale też nie frapują mnie one na tyle, aby je lepiej poznać i się do nich przekonać. Dlatego też nie pasjonują mnie wielofunkcyjne toalety, ustawianie się w kolejce do wejścia do wagonu metra, ściąganie butów przed wejściem do domu, nie lubię też japońskiej kuchni i nie pałam miłością do wodorostów ani sushi. Za to literatura japońska wyjątkowo mnie urzeka i porywa, ilekroć po nią sięgam. Jest przy tym bardzo smutna, nostalgiczna, jest literaturą samotności, ale może to właśnie w niej jest takie wyjątkowe?<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e06666;">Haruki Murakami</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigrnIP9OQAfpYWTMwCclA5RSJ9qCScF4QgI117pvaV2LkHy6reXEFgYJzjDRJjCJ5Q10UqnG2ggovrOSUwKWcHXqmlnJc8qnIfMB150Kq8BfZwS5ilBRFCmxkhQlTvtMiNqdzh_Yis5no/s1600/murakami.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="404" data-original-width="404" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigrnIP9OQAfpYWTMwCclA5RSJ9qCScF4QgI117pvaV2LkHy6reXEFgYJzjDRJjCJ5Q10UqnG2ggovrOSUwKWcHXqmlnJc8qnIfMB150Kq8BfZwS5ilBRFCmxkhQlTvtMiNqdzh_Yis5no/s320/murakami.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
1. "1Q84: tom 1"</div>
<div style="text-align: center;">
2. "1Q84: tom 2"</div>
<div style="text-align: center;">
3. "1Q84: tom 3"</div>
<div style="text-align: center;">
4. "Norwegian Wood"</div>
<div style="text-align: center;">
5. "Zniknięcie słonia"</div>
<div style="text-align: center;">
6. "Bezbarwny Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa"</div>
<div style="text-align: center;">
7. "Kafka nad morzem"</div>
<div style="text-align: center;">
8. "Słuchaj pieśni wiatru; Flipper roku 1973"</div>
<div style="text-align: center;">
9. "Mężczyźni bez kobiet"</div>
<div style="text-align: center;">
<b>___________________________________________________________</b></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Na deserek Maghreb</span></b><br />
<b><span style="color: #e06666;"><br /></span></b>
<br />
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #e06666;">Jest taki kraj, który z Orientem kojarzy się mocno, a jednak nie leży na żadnym ze wschodów. Jego położenie jest bardziej zachodnie, należy bowiem do krajów Maghrebu, czyli północno-zachodniej Afryki. Myślę, że warto się nim również zainteresować w kontekście długich letnich wieczorów z książką.</span></div>
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqb5Xi_w-buj_XfYprESMBDY5OaPqHoyO2U7Ugp-sUA9oKZ65YVFnHNa5cspErZkDMW5dNncAT4NmODLMxN7FJ-k4xXJxwlMmAjSzViUw7qdY8K1GO0plPTVBh7ITbf0jlrMXu1yI49Rg/s1600/maroko.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1081" data-original-width="1600" height="432" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqb5Xi_w-buj_XfYprESMBDY5OaPqHoyO2U7Ugp-sUA9oKZ65YVFnHNa5cspErZkDMW5dNncAT4NmODLMxN7FJ-k4xXJxwlMmAjSzViUw7qdY8K1GO0plPTVBh7ITbf0jlrMXu1yI49Rg/s640/maroko.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
Maroko jest krajem pięknego rzemiosła, cudownych budowli, aromatycznych targów, suchej i gorącej pustyni, a także urokliwej Casablanki, gdzie Rick wyjątkowo mocno kochał Ilsę. Posmakujmy więc hariry i tażinu, by przy barwnej, orientalnej marokańskiej lampce poczytać troszkę historii z tego wyjątkowego kraju.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHsgkkc_6INBAZKc0lfYX8v5_vSp5MOU17KhlKdNX3qoUH6qOpl3liF3-hzItXovrSACrdI8GFpTRiBkClyufRBl8dPMC4y4V9i0gr0hmEx8430FT9E7o95C6WQVwmK15fgEQnUC1wWp4/s1600/maroko.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="404" data-original-width="404" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHsgkkc_6INBAZKc0lfYX8v5_vSp5MOU17KhlKdNX3qoUH6qOpl3liF3-hzItXovrSACrdI8GFpTRiBkClyufRBl8dPMC4y4V9i0gr0hmEx8430FT9E7o95C6WQVwmK15fgEQnUC1wWp4/s320/maroko.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
"To oślepiające, nieobecne światło" Tahar Ben Jelloun</div>
<div style="text-align: center;">
"Dom Kalifa. Rok w Casablance" Tahir Shah</div>
<div>
<div style="text-align: center;">
<b>___________________________________________________________</b></div>
<i><span style="color: #e06666;"><br /></span></i>
<i><span style="color: #e06666;">Jeżeli dotarliście już tutaj to znaczy, że jesteście nieziemsko cierpliwi lub tak jak ja, mocno zakochani w Oriencie!</span></i><br />
<i><span style="color: #e06666;">To już wszystkie moje orientalne lektury na nadchodzące lato. Z pewnością nie przeczytam wszystkich, chociaż będę się starać. Może macie dla mnie jakieś inne tytuły? Podzielcie się w komentarzach. </span></i></div>
Claudettehttp://www.blogger.com/profile/05908286198407541171noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-5941536768807433563.post-11273814810232168872017-06-08T12:00:00.000+02:002017-06-08T12:05:52.351+02:00Czwartkowa wokanda. "Motylek" Katarzyna PuzyńskaW przydrożnym rowie zostaje znaleziona martwa kobieta.<br />
<div>
Wydawałoby się, że okoliczności jej śmierci są jasne.<br />
Zwykły wypadek drogowy na małej wsi, gdzie wiele osób chodzi poboczem. Sprawca zbiegł. Pewnie był pijany lub naćpany. Albo zwyczajnie nie poczuwa się do winy. Szykuje się zwyczajne umorzenie postępowania.</div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhD5unPFsqg8wlpu1CNgLoje949sS0GUCnmMqZa2wfcDN70e2QWtkxHBTX9uEDswGvJnYiwzg3vHQQNSyL1qsNnzr4NQqnL8nz5H6aFb4Lvzzx1IJcBO_UpeC1kxPPmGupQA1zR2GmgcHc/s1600/czwartkowa+wokanda.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="626" data-original-width="1600" height="250" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhD5unPFsqg8wlpu1CNgLoje949sS0GUCnmMqZa2wfcDN70e2QWtkxHBTX9uEDswGvJnYiwzg3vHQQNSyL1qsNnzr4NQqnL8nz5H6aFb4Lvzzx1IJcBO_UpeC1kxPPmGupQA1zR2GmgcHc/s640/czwartkowa+wokanda.jpg" width="640" /></a></div>
</div>
<br />
<div>
Jednakże sprawa komplikuje się, gdy okazuje się, że ofiara nie jest mieszkanką tej okolicy i nikt z miejscowych jej nie zna. W dodatku kobieta była zakonnicą, a wszystko wskazuje na to, że kiedyś, w przeszłości... rodziła dziecko.<br />
<br />
Mały posterunek w Lipowie ma do rozwiązania chyba najważniejszą sprawę w całej historii niewielkiej mazurskiej miejscowości. Ale czy policjanci szukają zlęknionego sprawcy wypadku drogowego, czy bezwzględnego mordercy?<br />
<span style="text-align: center;"></span><br />
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e06666;"><b>Nowe życie na mazurskiej wsi</b></span></div>
<span style="text-align: center;"><br /></span>
<span style="text-align: center;">Weronika Nowakowska do Lipowa przeprowadza się z wielkiego miasta. Trochę sponiewierana przez życie, samotna, postanawia wieść spokojne życie na mazurskiej wsi, z dala od dawnych problemów. Niespodziewanie jednak Weronika zostaje wplątana w całe policyjne śledztwo, a jej drewniany mazurski dom niepokojąco trzeszczy nocami. </span><br />
<span style="text-align: center;"><br /></span>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitsfNjki4c6x8KXARxoK-RTyjdPMWz4Ln2X7ze2iNfSvJm0wnYoA9mTNwa2YEBfgNNEue5gNkXx4Oxmz7pR1NWUdDO5SWLD8IqTQbgtix5lHm_3GkLfJ8NEswzT1Fke4kNzOZNUvx7etE/s1600/dmitry-ratushny-15913.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1060" data-original-width="1600" height="420" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitsfNjki4c6x8KXARxoK-RTyjdPMWz4Ln2X7ze2iNfSvJm0wnYoA9mTNwa2YEBfgNNEue5gNkXx4Oxmz7pR1NWUdDO5SWLD8IqTQbgtix5lHm_3GkLfJ8NEswzT1Fke4kNzOZNUvx7etE/s640/dmitry-ratushny-15913.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="https://unsplash.com/">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<span style="text-align: center;">Śledzimy losy Weroniki poznającej małą lokalną społeczność. Odwiedzającej dwór, w którym mieszkają miejscowi potentaci. Zaprzyjaźniającej się z rezydentami miejscowego posterunku. Zajadającej przysmaki miejscowej gospodyni. A gdy rano Weronika wychodzi na werandę swego domku cała wieś wie, że wstała. Ot, takie uroki małych społeczności.</span><br />
<span style="text-align: center;"><br /></span>
<span style="text-align: center;">Czyli Katarzyna Puzyńska na śniadanie, westchniecie, jednak podaje nam typową łzawą historię biednej kobiety odnajdującej spokój na wsi. Otóż nie. Nie jest to kolejne przejmujące rozlewisko, ale bardzo dobrze skrojony kryminał obyczajowy, który pochłaniamy ze smakiem, niczym jajecznicę z wiejskich jajek ze szczypiorkiem zerwanym z własnego ogródka.</span><br />
<span style="text-align: center;"><br /></span>
<span style="text-align: center;">Zresztą to nie Weronika Nowakowska w tej książce jest główną postacią.</span><br />
<span style="text-align: center;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e06666;"><b>Małomiasteczkowa zapiekanka</b></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #e06666;"><b><br /></b></span>
Czy wiecie, że trzepot skrzydeł motyla na jednym krańcu globu może wywołać trzęsienie ziemi w innym miejscu naszej planety?</div>
<div style="text-align: left;">
<br />
To przedziwne zjawisko, nazywane efektem motyla, wynika z teorii chaosu. Prosto rzecz ujmując wpływ nawet najmniejszych zjawisk na całość rzeczywistości jest często niezbadana.<br />
<br />
Tym razem skrzydła motyla chyba jednak zatrzepotały tak mocno, że efekt okazał się falowy. Bo ten jeden nieszczęśliwy wypadek drogowy był preludium do kolejnych przedziwnych przypadków w Lipowie.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvUkqZloHvqCO7ZwTMWCaU-xpQNThBXaiyxU3ecXF8efgGRlInuPCaf26bL2qHJHVA0xlwxi35C_bpRj1xLJW30YMdxUAgQeAh-MJeIUDWK-dv8S3ATcF5nukzZrbVlvW2Ov0wgV5LqyU/s1600/john-salzarulo-33519.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvUkqZloHvqCO7ZwTMWCaU-xpQNThBXaiyxU3ecXF8efgGRlInuPCaf26bL2qHJHVA0xlwxi35C_bpRj1xLJW30YMdxUAgQeAh-MJeIUDWK-dv8S3ATcF5nukzZrbVlvW2Ov0wgV5LqyU/s640/john-salzarulo-33519.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="https://unsplash.com/">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Oczywiście mieszkańcy są wstrząśnięci, lecz nie zmieszani, lokalny komisariat Policji ledwo nadąża, bo nigdy nie miał tyle pracy, a miejscowy internetowy łowca sensacji zdobywa coraz większą popularność. I wtedy pojawia się ona.<br />
<br />
Szalona, trochę ekstrawagancka, o silnych ramionach pokrytych tatuażami. Może budzić strach, a na pewno powinna budzić respekt. Komisarz Klementyna Kopp przybywa do Lipowa, aby wspomóc lokalnych funkcjonariuszy w rozwiązaniu sprawy. Szybko okazuje się jednak, że trudno jej znaleźć wspólny mianownik z najstarszym policjantem - wąsatym Januszem Rosołem, a u młodego bawidamka Marka Zaręby i mamisynka Daniela Podgórskiego jej kontrowersyjne metody wywołują konsternację.<br />
<br />
Wydaje się jednak, że to właśnie Klementyna Kopp najlepiej słyszy uderzenia delikatnych skrzydełek motyla i tylko ona może rozwikłać tę przedziwną zagadkę.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Pajda chleba ze smalcem</span></b></div>
</div>
<br />
<div style="text-align: left;">
W "Motylku" zapuszczamy się w delikatnie dzikie, lecz bardzo malownicze okolice Brodnickiego Parku Krajobrazowego, znajdującego się na styku województw warmińsko-mazurskiego i kujawsko-pomorskiego. Akurat wszystkie okoliczne lasy i torfowiska pokrywa śnieżna kołdra. Jest cicho, tajemniczo, mroźno, a każde skrzypienie świeżego śniegu podczas spaceru wywołuje niepokój. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Taki krajobraz niepokoi czytelnika, ale też powoduje wyostrzenie zmysłów. Odczuwamy zapach węglowego dymu z komina, świeżo pieczonego chleba, czy wilgotnej ziemi. Każde słyszane szczeknięcie psa lub szelest gałęzi wywołują szybsze bicie serca.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFcV0fArm8AVhxvfSiVhshmK5oD4ww0nkg7Ru8_l3kDg-OQK-AsCjZta9ZGpZRCh1oyXS6NxytGoLC1CIkZB4hArUTdcENbyZuJQINRkNSKnwwB2BmLem4GjETaPvb2VWKKmF7-GaR0rI/s1600/mickey-o-neil-40130.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFcV0fArm8AVhxvfSiVhshmK5oD4ww0nkg7Ru8_l3kDg-OQK-AsCjZta9ZGpZRCh1oyXS6NxytGoLC1CIkZB4hArUTdcENbyZuJQINRkNSKnwwB2BmLem4GjETaPvb2VWKKmF7-GaR0rI/s640/mickey-o-neil-40130.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="https://unsplash.com/">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
I to właśnie ten klimat jest największym atutem pierwszej książki z serii o Lipowie. Myślę jednak, że wszystko w "Motylku" jest doskonale wyważone - nietuzinkowi bohaterowie, ciekawa zagadka kryminalna, malownicze okoliczności przyrody.<br />
<br />
W zbliżające się wakacje z pewnością powinniście pomyśleć o Lipowie.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Ocena: 5/6</span></b></div>
</div>
</div>
Claudettehttp://www.blogger.com/profile/05908286198407541171noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5941536768807433563.post-77722153437728305682017-04-19T11:58:00.001+02:002017-04-20T14:15:07.994+02:00Krótko mówiąc po czesku #3<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;">
</div>
<i>Kultura czeska kojarzyła mi się od zawsze z dziwacznością.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Przedziwne filmy, których fenomenu nie pojmuję. Szokujące instalacje artystyczne. Ale także przedziwna literatura. A wśród niej takie zachwyty, jak "Proces" Kafki, czy niesamowita proza autobiograficzna Oto Pavela oraz nieznany mi zupełnie Hrabal, Kundera, Bondy.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Zachęcona coraz większą popularnością i rozwijającą się w Polsce świadomością literatury czeskiej sięgam po nią coraz częściej. Czytając te mniej popularne tytuły mam nadzieję dojrzeć w końcu do mistrza Hrabala.</i><br />
<i><br /></i>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-mUNJtpT5O5vkjt18oF3A-tdiqbQfuQlYr8U6cWe1OCQN6cAWZ0DDXhQp0esTI7PSCyprwteqq8xwpfbW_N4Fvat7oQujopwuagX6IMxetSYkAAVVWP-CiLBFNegBWHKpDT8ahfcgSzU/s1600/Shortcut.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="297" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-mUNJtpT5O5vkjt18oF3A-tdiqbQfuQlYr8U6cWe1OCQN6cAWZ0DDXhQp0esTI7PSCyprwteqq8xwpfbW_N4Fvat7oQujopwuagX6IMxetSYkAAVVWP-CiLBFNegBWHKpDT8ahfcgSzU/s400/Shortcut.jpg" width="400" /></a></div>
<i><br /></i>
<i><br /></i>
Poznajcie moje małe Czechy na e-papierze.<br />
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">"Ostatnia arystokratka" </span></b><span style="color: #e06666;"><b>Evžen Boček</b></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIfxg58PfZ2kVzgu6TlfM2K9uh-oQLd2DU9eAGevHBvL5AImJpFgQDIVg48jM5Qx3v_TBKxj78jgMvw01kaHd0POBkeV5dLCjKOB34uf4RpfQlBk-vbc1ZU2EL1wA0LBSwCUoHqmm_Lxg/s1600/ostatnia+arystokratka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIfxg58PfZ2kVzgu6TlfM2K9uh-oQLd2DU9eAGevHBvL5AImJpFgQDIVg48jM5Qx3v_TBKxj78jgMvw01kaHd0POBkeV5dLCjKOB34uf4RpfQlBk-vbc1ZU2EL1wA0LBSwCUoHqmm_Lxg/s400/ostatnia+arystokratka.jpg" width="266" /></a></div>
Parskasz na ulicy, parskasz w tramwaju, parskasz w fotelu. Wydaje się, że żaden inny dźwięk nie opuszcza ciała w momencie czytania, niźli głębokie, prześmiewcze, radosne parskanie. Cóż mnie tak rozbawiło?<br />
<br />
Młoda arystokratka Maria Kostka z Kostki, pochodząca na co dzień ze Stanów Zjednoczonych (i arystokratką dotąd nie będąca, a przynajmniej nic o tym nie wiedziała), wraz z całą rodziną, w duchu uczuć patriotycznych (i wcale nie z powodów finansowych, absolutnie!), powraca do czeskiej ojcowizny, aby wieść bajkowe życie magnatki. Wraz z zamkiem Kostkowie odzyskują także wspaniałą służbę: kasztelana Józefa (delikatnie mówiąc malkontenta), ogrodnika (troszkę oszalałego z hipochondrii) oraz kucharkę (metaforycznie "dającą w palnik").<br />
<br />
Gdy jednak okazuje się, że zamek to także mnóstwo długów i brak perspektyw na życie podobne do tego, które wiodą chociażby Windsorowie, Kostkowie decydują się na krok ostateczny - w zamku stworzą żywy skansen, a turyści będą płacić za możliwość podglądnięcia życia prawdziwych arystokratów. A to wszystko w kolorowych latach '90-tych.<br />
<br />
Czy jednak pani Kostkowa, nieznająca słowa po czesku, będzie niczym czeska lady Di? Czy pan Kostek wytrzyma szaleństwa żony i służby? I wreszcie czy Maria faktycznie umrze młodo, jak wszystkie inne Marie Kostkowe? O tym już musicie się przekonać sami. Ale uprzedzam, że będzie nie tylko tak po czesku zabawnie, ale niestety też krótko - ta książeczka jest raptem pierwszą częścią przygód Marii. I to w dodatku urwaną jakby w połowie.<br />
<br />
(Weźcie również pod uwagę to, że książkę poleca Wam "wcale-nie-czechofilka".)<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">"Świnki morskie" </span></b><span style="color: #e06666;"><b>Ludvík Vaculík</b></span><br />
<span style="color: #e06666;"><b><br /></b></span>
<span style="color: #e06666;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPj_awO2X9bzkkaswaD9ttUpFFiqBiIQxf_ueoTFL3t6PNOMzzig2SR5WdgKUaroIT1GlN5_x89mP-1bq0f3jLQFK_B1Sqj07Mz_cA8OdtAOgs5Pq9_VLl5DcB0fXcAhXs6hCXw5ulcAI/s1600/swinki-morskie%252Cbig%252C176379.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPj_awO2X9bzkkaswaD9ttUpFFiqBiIQxf_ueoTFL3t6PNOMzzig2SR5WdgKUaroIT1GlN5_x89mP-1bq0f3jLQFK_B1Sqj07Mz_cA8OdtAOgs5Pq9_VLl5DcB0fXcAhXs6hCXw5ulcAI/s400/swinki-morskie%252Cbig%252C176379.jpg" width="250" /></a></span></div>
<br />
Mała, włochata, wzbudzająca rozczulenie. Ruszająca śmiesznie swoim małym noskiem. Wygrzebująca najlepsze kąski sałaty. O takim małym przyjacielu marzy każdy mały chłopczyk. I marzą też synowie Vaszki, a zatem Vaszka jako prezent bożonarodzeniowy kupuje synowi świnkę morską.<br />
<br />
Wydaje się, że najgorsze konsekwencje złamania zasady, iż dzieciom nie należy kupować zwierzątek domowych w ramach jakichkolwiek prezentów, wypełniają się tu, co do joty.<br />
Nie myślcie jednak, że chłopcy nie opiekują się świnkami (liczba mnoga pojawia się z racji tego, że po jednej śwince pojawiają się kolejne), że zaniedbują te malutkie stworzonka, bo problem bardziej tkwi w prowodyrze całej "świnkowej" akcji, czyli w Vaszce, który wśród mroków nocy odkrywa swoją drugą naturę.<br />
<br />
Książka Vaculíka jest mocno niepokojąca i czyta się ją z napięciem utrzymującym się na stale wysokim poziomie. Z miłej opowiastki o świnkach morskich historia rozwija się w przerażającą metaforą życia w systemie totalitarnym oraz opowieścią o ludzkich słabościach, namiętnościach i wstydach, o okrutnej naturze, która drzemie w każdym z nas. <br />
<br />
Wbrew ogólnemu przekonaniu ja w "Świnkach morskich" nie widziałam ani Kafki, ani "Procesu". Dla mnie powieść Vaculíka to przede wszystkim syntetyczny obraz ciemnych stron natury człowieka, a gdzieś tam w tle, przy okazji, mamy ten komunizm, który chociaż widoczny, ale troszkę nieoczywisty, tkwi niczym krzywy szczebelek klatki, której bohater trzyma swoje świnki morskie.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">"Ekożona" Michal Viewegh</span></b><br />
<b><span style="color: #e06666;"><br /></span></b>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNS0dBKyF94sruTadfrrtLZZP3FQJyQ0GjN8mUoFKX_rPY4_-vi3rwxPv1bzW_VD1vrTmHyWh0cMRzJpF7dTZO_QLPMFerz2V3fuI65w7LJOWsew4bkBeR6LY3HJwQZtuUWb535kc4PhQ/s1600/ekozona.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNS0dBKyF94sruTadfrrtLZZP3FQJyQ0GjN8mUoFKX_rPY4_-vi3rwxPv1bzW_VD1vrTmHyWh0cMRzJpF7dTZO_QLPMFerz2V3fuI65w7LJOWsew4bkBeR6LY3HJwQZtuUWb535kc4PhQ/s400/ekozona.jpg" width="289" /></a></div>
<br />
Czeska wariacja na temat małżeństwa nie może być klasyczną opowieścią o zwykłej parze zmagającej się z czeską codziennością. I nie jest. O nie. Przede wszystkim dlatego, że w małżeństwie Mojmira i Hedviki na pierwszy plan wysuwa się nie relacja Hedviki z mężem, a jej więź z... doulą.<br />
<br />
To doula jest narratorem w powieści Viewegha i to ona pokazuje nam przemianę Hedviki z potulnej i delikatnej bibliotekarki oraz żony wielkiego pisarza w feministyczną aktywistkę, tytułową "ekożonę". Oczywiście Mojmir na tę przemianę reaguje bardzo negatywnie, co doula przypisuje jego zawistnej naturze i chęci podporządkowania sobie świata. Bo Mojmir w ocenie douli też się zmienia - z miłego i kulturalnego męża zakochanego w swojej młodej żonie w baśniowego Sinobrodego.<br />
<br />
Czytając "Ekożonę" nie sposób się nie irytować. Bo doula, której rola sprowadza się do bycia przewodniczką kobiety przez ciążę i połóg bezpardonowo wprowadza się do domu Mojmira i Hedviki, angażując w ich życie małżeńskie, jeżdżąc z nimi na wakacje i podsuwając Hedvice coraz to nowe pomysły na to, jak zorganizować rodzinną codzienność. Bo Mojmir przemyca swoje tradycjonalistyczne poglądy na temat małżeństwa, a Hedvika poddaje się jakiejś przedziwnej i szaleńczej eko-modzie. Ale ta powieść to przede wszystkim wspaniały czeski humor, ironia, sarkazmy i przedstawienie współczesnego, nowoczesnego małżeństwa w krzywym zwierciadle. Idealna lektura do latte z sojowym mlekiem i nasionami chia przegryzanej ekologicznym ciasteczkiem z mąki jaglanej z dodatkiem jagód goi ;)<br />
<br />
<span style="color: #e06666;"><b>Oceny:</b></span><br />
"Ostatnia arystokratka" Evžen Boček:<b style="color: #e06666;"> 5/6</b><br />
"Świnki morskie" Ludvík Vaculík:<span style="color: #e06666; font-weight: bold;"> 4,5/6</span><br />
"Ekożona" Michal Viewegh:<b style="color: #e06666;"> 5/6</b>Claudettehttp://www.blogger.com/profile/05908286198407541171noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5941536768807433563.post-68344444383310161052017-04-05T21:10:00.002+02:002017-04-05T21:12:10.159+02:0030 książek, które musisz przeczytać przed 30 #3A teraz moi Drodzy, prawdziwa niespodzianka!<br />
Możecie mnie zobaczyć i usłyszeć!<br />
Oczywiście męczę Was ostatnią częścią mojego cyklu "30 książek, które musisz przeczytać przed 30". Zapraszam :)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/e9f-FykL0z4/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/e9f-FykL0z4?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<br />
<br />
A poniżej lista książek<br />
<br />
Książki (w kolejności innej niż w filmie):<br />
1. "Beksińscy - portret podwójny" Magdalena Grzebałkowska<br />
2. "Duma i uprzedzenie" Jane Austin<br />
3. "Gra o tron" George R. R. Martin<br />
4. <a href="http://demi-sec.blogspot.co.uk/2012/07/oskarzona-uniewinniona-zhanbiona.html">"Oskarżona: Wiera Gran" Agata Tuszyńska</a><br />
5. "Tańcz, tańcz, tańcz" Haruki Murakami<br />
6. <a href="http://demi-sec.blogspot.com/2010/11/byt-jako-byt-traktat-o-uskaniu-fasoli.html">"Traktat o łuskaniu fasoli" Wiesław Myśliwski</a><br />
7. <a href="http://demi-sec.blogspot.co.uk/2011/02/widziec-znaczy-wiedziec-bieguni-olga.html#comments">"Bieguni" Olga Tokarczuk</a><br />
8. "Dożywocie" Marta Kisiel<br />
9. "Czarnobylska modlitwa" Swietłana Aleksijewicz<br />
10. <a href="http://demi-sec.blogspot.com/2010/05/via-fora-katedra-w-barcelonie-ildefonso.html">"Katedra w Barcelonie" Ildefonso Falcones</a><br />
<div>
<br /></div>
Claudettehttp://www.blogger.com/profile/05908286198407541171noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5941536768807433563.post-39370383560941411522017-03-08T14:30:00.006+01:002017-03-08T14:36:12.408+01:008 kobiet, z którymi mogłabym pojechać w nieznaneW tym dniu nie tylko były całowane po rączkach, otrzymywały naręcza goździków i ekskluzywny towar, jakim były rajstopy, ale przede wszystkim miały pokazywać światu (zwłaszcza temu imperialistycznemu), że kochają swój kraj, są gotowe walczyć, pracować w pocie czoła i poświęcać się w imię budowy socjalizmu.<br />
<br />
I dlatego 8 marca pracowano w sposób szczególnie wydajny, w zakładach przemysłowych oszczędzano surowiec, walczono z alkoholizmem i analfabetyzmem, czy nawet... zakładano małe chlewnie.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://static2.iwoman.pl/i/galeria/130/24/407426.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://static2.iwoman.pl/i/galeria/130/24/407426.jpg" height="427" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="http://static2.iwoman.pl/i/galeria/130/24/407426.jpg">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Dziś zamiast rajstop otrzymujemy drobne upominki, w pracy możemy zajadać się słodyczami i nikt nie oczekuje od nas szczególnej wydajności, ale nadal obchodzimy to piękne marcowe święto - Międzynarodowy Dzień Kobiet. I wciąż otrzymujemy wspaniałe kwiaty!<br />
<br />
Mnie prywatnie marzy się świętowanie tego dnia w jakiś egzotycznych okolicznościach przyrody, na Fidżi, czy innym Zanzibarze. Oczywiście w kobiecym gronie.<br />
<br />
A kogo z chęcią zabrałabym ze sobą?
<br />
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: center;">
__________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">BUNDLE</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: center;">
a właściwie: Lady Eileen Brent </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
czyli: bohaterkę kryminałów Agathy Christie "Tajemnica rezydencji "Chimneys" oraz "Tajemnica Siedmiu Zegarów"</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
która jest: szaloną, inteligentną, potrafiącą wybrnąć z każdej opresji, ironiczną, troszkę pyskatą, z fantazją prowadzącą samochód i odrzucającą wszelkie zaloty mężczyzn, dziewczyną z niezwykłym poczuciem humoru - typową "Flapper Girl" z lat '20 XX wieku (czyli mniej więcej "Chłopczycą")</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
bo: nie dałaby mi zginąć w dzikiej dżungli i byłaby doskonałym kompanem podróży, poza tym uwielbiam jej rozmowy z ojcem (Lordem Caterhamem), więc być może zabrałybyśmy go ze sobą.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6bj5TbDoiDFTlrIioN1BwMjH7SgL47eMKvpi_Z8PqzZsTnmbTvP3LybPnKNIm6XE1mGNOPiVw1zQlSRmF9SBbhkMikpku4sFgDOX9r_qmTSHAqGqB8gJAM1Qfk8sfmzGjvooRuRf8CAY/s1600/Cheryl+Campell+as+Bundle+Brent.PNG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6bj5TbDoiDFTlrIioN1BwMjH7SgL47eMKvpi_Z8PqzZsTnmbTvP3LybPnKNIm6XE1mGNOPiVw1zQlSRmF9SBbhkMikpku4sFgDOX9r_qmTSHAqGqB8gJAM1Qfk8sfmzGjvooRuRf8CAY/s320/Cheryl+Campell+as+Bundle+Brent.PNG" width="258" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Tak przedstawiono Bundle w serialu <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6bj5TbDoiDFTlrIioN1BwMjH7SgL47eMKvpi_Z8PqzZsTnmbTvP3LybPnKNIm6XE1mGNOPiVw1zQlSRmF9SBbhkMikpku4sFgDOX9r_qmTSHAqGqB8gJAM1Qfk8sfmzGjvooRuRf8CAY/s1600/Cheryl+Campell+as+Bundle+Brent.PNG">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: center;">
_________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">LIZZY</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
a właściwie: Elizabeth Bennet</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
czyli: bohaterkę "Dumy i uprzedzenia" Jane Austen</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
która jest: dziewczyną rozsądną, inteligentną, bezpośrednią, spostrzegawczą i śmiałą, ale przy tym romantyczną</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
bo: mogłybyśmy zarówno podyskutować o literaturze, jak i subtelnie pośmiać się z przywar współtowarzyszy, a gdyby Darcy z nami pojechał to już w ogóle...</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://inlovewithengland.files.wordpress.com/2011/03/keira6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="239" src="https://inlovewithengland.files.wordpress.com/2011/03/keira6.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Lizzy w filmie Joe Wrigtha. <a href="https://inlovewithengland.files.wordpress.com/2011/03/keira6.jpg">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: center;">
_________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e06666;"><b>TONKS</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
a właściwie: Nimfadora Lupin z domu Tonks</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
czyli: bohaterkę serii o Harry'm Potterze autorstwa J. K. Rowling</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
która jest: naprawdę twardą babką, aurorem (czyli czarodziejem tropiącym czarnoksiężników) oraz w dodatku metamorfomagiem (czyli potrafi przemieniać się w dowolny kształt), a przy tym jest waleczna, zawzięta, uparta i niezwykle wrażliwa</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
bo: ma różdżkę! więc w ciągu dnia badałybyśmy nawet najbardziej niebezpieczne miejsca kurortu, a wieczorami mogłybyśmy przy winie gadać o życiu lub szaleć na parkietach dyskotek i nikt by nam nie podskoczył!</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://images.pottermore.com/bxd3o8b291gf/4RCmWhTVFSUk4CQGuYqIIm/99a360b9d5e3907824b0763fc079d972/NymphadoraTonks_WB_F5_NympadoraTonksPromoShot_Promo_100615_Port.jpg?w=1200" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://images.pottermore.com/bxd3o8b291gf/4RCmWhTVFSUk4CQGuYqIIm/99a360b9d5e3907824b0763fc079d972/NymphadoraTonks_WB_F5_NympadoraTonksPromoShot_Promo_100615_Port.jpg?w=1200" width="247" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Filmowa Tonks. <a href="https://images.pottermore.com/bxd3o8b291gf/4RCmWhTVFSUk4CQGuYqIIm/99a360b9d5e3907824b0763fc079d972/NymphadoraTonks_WB_F5_NympadoraTonksPromoShot_Promo_100615_Port.jpg?w=1200">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: center;">
_________________________________________</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">HOLLY</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
a właściwie: Holly Golightly</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
czyli: bohaterkę "Śniadania u Tiffany'ego" Trumana Capote</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
która jest: dziewczyną z prowincji o dużym uroku osobistym, śmiałą, niekiedy bezczelną, troszkę wariatką, ale wciąż poszukującą miłości, utrzymywaną przez bogatych adoratorów</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
bo: uwielbiam eleganckie ciuchy i eleganckie lokale, a na pewno czas spędzałybyśmy elegancko ubrane idąc na podbój ekskluzywnych kawiarni czy klubów i przy tym doskonale bawiłybyśmy się i dobrze czuły w swoim towarzystwie</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://personality-fall2011.wikispaces.com/file/view/holly-golightly1.jpg/279767970/holly-golightly1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://personality-fall2011.wikispaces.com/file/view/holly-golightly1.jpg/279767970/holly-golightly1.jpg" width="264" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Audrey Hepburn jako Holly. <a href="https://personality-fall2011.wikispaces.com/file/view/holly-golightly1.jpg/279767970/holly-golightly1.jpg">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: center;">
_________________________________________</div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">SKEETER</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
a właściwie: Eugenia Phelan</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
czyli: bohaterkę "Służących" Kathtyn Stockett</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
która jest: inteligentną, ambitną dziennikarką, walczącą z dyskryminacją i stereotypami , odważną, nieco szokującą, wykształconą dziewczyną w środowisku, gdzie kobiety winny mieć inne przymioty</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
bo: mocno podziwiam osoby, które walczą z nierównościami społecznymi (czy też wszelkimi innymi dyskryminacjami), a w dodatku myślę, że ze Skeeter mogłybyśmy leżeć na leżakach na plaży i całymi dniami czytać książki rozumiejąc się bez słów :)</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.fwcdn.pl/ph/71/27/567127/255987_2.1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://1.fwcdn.pl/ph/71/27/567127/255987_2.1.jpg" height="213" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Moja ulubiona Emma Stone, jako Skeeter. <a href="http://1.fwcdn.pl/ph/71/27/567127/255987_2.1.jpg">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="-webkit-text-stroke-width: 0px; color: black; font-family: "Times New Roman"; font-size: medium; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: normal; letter-spacing: normal; orphans: 2; text-align: start; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 2; word-spacing: 0px;">
</div>
<br />
<div style="-webkit-text-stroke-width: 0px; color: black; font-family: "Times New Roman"; font-size: medium; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: normal; letter-spacing: normal; orphans: 2; text-align: center; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 2; word-spacing: 0px;">
<div style="margin: 0px;">
_________________________________________</div>
</div>
<span style="color: #e06666;"><b><br /></b></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e06666;"><b>MARIA</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
a właściwie: Maria Kostka z Kostki</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
czyli: bohaterkę "Ostatniej arystokratki" Evzen Bocek</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
która jest: nowoczesną szlachcianką, zabawną, spostrzegawczą i niezwykle cierpliwą, zwłaszcza dla swojej rodziny</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
bo: umiejętność ogarnięcia histerycznej matki i sfrustrowanego ojca, zgryźliwego kasztelana, hipochondrycznego ogrodnika i uzależnionej od alkoholu gospodyni oraz dwóch dogów zawsze się przydaje, poza tym należą się dziewczynie prawdziwe wakacje (ahoj!)</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://s.ciekawostkihistoryczne.pl/uploads/2015/11/Dobrawa1.jpg?x77541" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://s.ciekawostkihistoryczne.pl/uploads/2015/11/Dobrawa1.jpg?x77541" height="320" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Tak z pewnością wyglądali przodkowie Marii. <a href="http://s.ciekawostkihistoryczne.pl/uploads/2015/11/Dobrawa1.jpg?x77541">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: center;">
_________________________________________<br />
<div>
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">BRIENNE</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
a właściwie: Brienne z Tarthu</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
czyli: bohaterkę "Pieśni lodu i ognia" George'a R. R. Martina</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
która jest: rycerzem, waleczną Dziewicą z Tarthu, muskularną wojowniczką, upartą, prostolinijną, wierną, ale też bardzo wrażliwą i przy tym zamkniętą w sobie, wciąż wyśmiewaną i dyskryminowaną w środowisku rycerskim</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
bo: lubię osoby o wielkim sercu i klarownych zasadach, myślę, że mogłybyśmy się zaprzyjaźnić i wspólnie odkrywać nowe, egzotyczne miejsca</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://naekranie.pl/wp-content/uploads/2015/03/got-game-of-thrones-34859915-3550-2362.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="200" src="https://naekranie.pl/wp-content/uploads/2015/03/got-game-of-thrones-34859915-3550-2362.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Serialowe wyobrażenie Brienne, które mnie się nie podoba. <a href="https://naekranie.pl/wp-content/uploads/2015/03/got-game-of-thrones-34859915-3550-2362.jpg">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: center;">
_________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">ASHA</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
a właściwie: Asha Greyjoy</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
czyli: kolejną bohaterkę "Pieśni lodu i ognia" George'a R. R. Martina</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
która jest: księżniczką, kapitanem statku "Czarny wicher", wojowniczką walczącą ze stereotypami i dyskryminacją kobiet wśród Żelaznych Ludzi, a także pragnącą zasiąść na tronie po swoim zmarłym ojcu</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
bo: cenię odwagę i waleczność, a jeżeli idzie w parze z inteligencją to jest to dla mnie idealny kompan do podróży, poza tym mogłybyśmy popływać sobie po różnych wyspach jej statkiem :)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://winteriscoming.net/wp-content/uploads/2014/08/asha-greyjoy-dame-of-thrones.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://winteriscoming.net/wp-content/uploads/2014/08/asha-greyjoy-dame-of-thrones.jpg" height="225" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Znowu serialowe wyobrażenie, które nie bardzo mi się podoba. <a href="http://winteriscoming.net/wp-content/uploads/2014/08/asha-greyjoy-dame-of-thrones.jpg">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
Nawet nie wiecie, jak się nagimnastykowałam, aby przedstawić Wam tę ósemkę. Myślę, że z dziewczynami tworzyłybyśmy niezły, a na pewno bardzo szalony, wakacyjny team.<br />
<br />
A wiadomo, że dla dziewczyn jedno się liczy :) Więc świętujmy!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/PIb6AZdTr-A/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/PIb6AZdTr-A?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
P.S. Pamiętajcie, że pojutrze jest Dzień Mężczyzny. Panom się też coś od życia należy.</div>
Claudettehttp://www.blogger.com/profile/05908286198407541171noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5941536768807433563.post-24632128546251323912017-03-04T12:53:00.000+01:002017-03-04T12:53:39.829+01:00Nie lubię poniedziałku już w sobotę, czyli dlaczego ostatnio nie idzie mi pisanie recenzji.Zazwyczaj ważne wydarzenia w życiu kojarzą się z jakimiś prawidłami pogodowymi, czy może nawet anomaliami pór roku.<br />
<br />
Kwitnący bez to egzamin dojrzałości. Oblodzona płyta Rynku Głównego w Krakowie to studniówka. Kasztany spadające z drzew w kolczastych skorupkach to początek roku szkolnego. Pierwsze zimne wieczory, liście tworzące dywany na chodnikach i coraz krótsze dni to rozpoczęcie roku akademickiego. Mróz skrzypiący pod stopami i zaparowane szyby restauracji to moje lutowe urodziny. A prawdziwe babie lato oraz nocne mgły to nasz październikowy ślub.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjv4lFVS23mfPt9m9f1rkro3Ji-Huft3Rx4xhbbPTLMVKPCD8Ke6RGpv9Uauv4ICMLMkisBhDvS8HI_xilpK9HgrjIRAYblLmDBeXjT2xg3QCI8AQK0w_eG4Qjsyj_8WtF8PNQ8iiVbOZk/s1600/beatriz-perez-moya-111685.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="347" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjv4lFVS23mfPt9m9f1rkro3Ji-Huft3Rx4xhbbPTLMVKPCD8Ke6RGpv9Uauv4ICMLMkisBhDvS8HI_xilpK9HgrjIRAYblLmDBeXjT2xg3QCI8AQK0w_eG4Qjsyj_8WtF8PNQ8iiVbOZk/s640/beatriz-perez-moya-111685.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="https://unsplash.com/search/book?photo=XN4T2PVUUgk">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<span style="text-align: center;"><br /></span>
<span style="text-align: center;">Do tej pory koniec marca (czy też właściwie tuż za jego połową) kojarzył mi się tylko z moim imieninami i ewentualnie z Wielkanocą, o ile uda jej się wypaść akurat wtedy. Natomiast od marca 2017 roku ten miesiąc kojarzyć mi się będzie z zupełnie nowym wydarzeniem i nowiutkimi emocjami.</span><br />
<a name='more'></a>Czy szczęśliwym - to jeszcze się okaże - ale na pewno stresujący, spędzający sen z powiek i zapadający w pamięć.<br />
<br />
W dniach 28 do 31 marca 2017 roku bowiem wszyscy chętni adepci zawodu adwokata będą zdawać bardzo ważny egzamin zawodowy. Egzamin pisemny, czterodniowy, ciężki fizycznie i psychicznie. Egzamin trudny, do którego przygotowania zaczęłam już jakiś czas temu.<br />
<br />
Egzamin przez który budzę się w nocy ze ściśniętym żołądkiem od kilku miesięcy.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Kasztany kwitnące lub spadające</span></b></div>
<br />
Mój dzień odkąd jestem na przymusowym urlopie naukowym jest dosyć monotonny. Po nocnych pobudkach z głośno bijącym sercem i przerażeniem budzę się nie skoro świt. Kot łaskawie czeka leżąc na poduszce obok i dając mi delikatnie do zrozumienia, że jednak trzeba wstać. Robię śniadanie, przywdziewam domowy dresik, myję ząbki, karmię kociego potworka i zasiadam z kawą do książek (niekoniecznie w takiej kolejności). Analizuję, czytam, rozwiązuję zadania, jeszcze raz czytam, sprawdzam,<br />
<br />
Zazwyczaj zanim się ocknę przy książkach jest już ciemno, może nawet późno w nocy. Nie zauważam kiedy mija mi dzień za dniem. Rytm wybijają mi kolejne strony komentarzy, numery artykułów kodeksowych, powroty męża z pracy. A gdy mam coś do załatwienia na mieście, czy po prostu idę do sądu na rozprawę (bo z jednej jedynej sprawy nie zrezygnowałam, tak dla higieny umysłu i zmuszenia się do wyjścia na zewnątrz) to czas pędzi trzy razy szybciej.<br />
<br />
Każda minuta mojego dnia pochłonięta jest obecnie myśleniem o egzaminie. Kupując kawę myślę o prawie zobowiązań, patrząc na wspólne z małżonkiem konto bankowe o małżeńskich ustrojach majątkowych, delikatnie przekraczając prędkość (ale ciii!) samochodem o prawie wykroczeń, rzucając okiem na posiedzenia komisji ws. Amber Gold o prawie spółek, a widząc dzieci sąsiadów bawiące się w tłuczenie patykiem po wszystkich stojących w rzędzie lusterkach samochodów na parkingu o prawie karnym...<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEis0pSmROYN8qyoIbNPBz5DmIQaE1xM5JL4AYlUsIZYJBYFieTPJPd9a5YewevAjM5YCwE4yRiagwtsvJvg6jLJWE82bJM-PSL_HWN0hC6lL4lWUiJCpAFf2B-h96JYixfYkqR6iURQp60/s1600/edited_DSC_0827.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEis0pSmROYN8qyoIbNPBz5DmIQaE1xM5JL4AYlUsIZYJBYFieTPJPd9a5YewevAjM5YCwE4yRiagwtsvJvg6jLJWE82bJM-PSL_HWN0hC6lL4lWUiJCpAFf2B-h96JYixfYkqR6iURQp60/s640/edited_DSC_0827.jpg" width="360" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Koci strażnik pilnuje także branżowej biblioteczki.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
Jak widzicie kompletnie nie mam czasu na czytanie. Ba, nie mam czasu na normalne spokojne życie. Zawsze się gdzieś spieszę. Kawę nawet w domu robię w biegu. Takie już mam restrykcyjne podejście. Jedyna ulga jaką sobie zafundowałam to wyprawy na narty (maksymalnie 4 godzinne) w sobotę lub niedzielę. Natomiast musicie wiedzieć, że do samochodu biorę podręcznik (co ciekawe moja choroba lokomocyjna wyłącza się jakimś cudem!).<br />
<br />
I pewnie to pytanie paść w końcu musi: po co mi to wszystko?<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Całe życie na zielono</span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<b><span style="color: #e06666;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: left;">
Uzyskując uprawnienia adwokata zakończę moją wieloletnią batalię naukową.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Właściwie odkąd poszłam do przedszkola w wieku około 3 lat, aż do tej pory cały czas się czegoś uczyłam. </div>
<div style="text-align: left;">
Zaczęłam w przedszkolu od nauki czytania i ... angielskiego. Podstawówkę i gimnazjum (jako mały króliczek w pierwszym roczniku reformy) przeszłam bez większego wysiłku. Liceum było już zdecydowanie bardziej wymagające, ale też bez przesady, bo studia to był prawdziwy maraton.<br />
I gdy w 2014 roku zaczynałam aplikację adwokacką, mając za sobą prawie 2-letnie doświadczenie w korporacji wydawało mi się, że czas się dłuży, bo przecież mam jeszcze przed sobą tyle lat do egzaminu.<br />
<br />
No cóż. Egzamin zaczyna się za 24 dni.<br />
I mogę tylko powiedzieć, że teraz żałuję, że nie mam przed sobą tych 3 lat :)<br />
<br />
Natomiast zauważyłam ciekawe prawidło, które troszkę mnie napędza. Bo musicie wiedzieć, że nie jestem przesądna, nawet nie do końca wierzę w znaki, które daje nam los. Ale tego raczej nie mogłam nie zauważyć.<br />
<br />
Bo czy to może być przypadek, że siedziba Rady Adwokackiej, do której należę (musicie wiedzieć, że już aplikanci są członkami Rad Adwokackich) znajduje się tuż obok (ulica w ulicę) mojego dawnego liceum? I czy to jedynie zbieg okoliczności, że barwa żabotu w todze, o którą walczyć będę na egzaminie jest taka sama, jak barwy mojej szkoły średniej?<br />
<br />
Chcę wierzyć, że nie i że po prostu dobrze wybrałam. Nie chciałam oszukać przeznaczenia :)<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e06666;"><b>Co z tymi książkami?</b></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #e06666;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: left;">
I teraz w sumie przechodzimy do najważniejszej rzeczy. Otóż nie jest tak, że zakopałam się w nauce kompletnie, wyłączyłam myślenie, jestem chodzącym zombie. Nie, staram się wychodzić z domu, w weekend jednak czasami odpoczywać, czy to na nartach, czy na koncercie (tak jak będę dziś, na Lady Pank!). Ale jednak nauka jest priorytetem.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Dlatego kładąc się do łóżka zabieram ze sobą książkę "Etyka zawodu adwokata" i dopiero, jak skończę odpowiednią liczbę rozdziałów mogę sobie pozwolić na jakąś lekturę bonusową (wcześniej były "Depesze" Herra, obecnie jest to "Harry Potter i Czara Ognia" :)) .</div>
<div style="text-align: left;">
Więc troszkę czytam. Powoli, bo powoli. Ledwo, bo ledwo, ale zawsze. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUffcyG7oWAi5Sj9z29kVXeJq2cT0qRLk1CCP1nYewKpaWRjhVCKpEGmYQgTRTcgq2crMtpQHk2rUa8Z3AKyIdl_IjYVF_ltvXy1-OMW55Vv9MZveGwskv962gsI34Lg416Z6s2d5vp1k/s1600/IMG_20170226_203620.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUffcyG7oWAi5Sj9z29kVXeJq2cT0qRLk1CCP1nYewKpaWRjhVCKpEGmYQgTRTcgq2crMtpQHk2rUa8Z3AKyIdl_IjYVF_ltvXy1-OMW55Vv9MZveGwskv962gsI34Lg416Z6s2d5vp1k/s640/IMG_20170226_203620.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Dzień, jak co dzień...</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Natomiast gorzej jest z pisaniem. I wynika to z tego, że na komputerze głównie rozwiązuję kazusy lub egzaminy z zeszłych lat, więc automatycznie, gdy do niego zasiadam mam włączony tryb "kazusowy", co wcale takie złe nie jest z perspektywy tego, co czeka mnie za te 24 doby.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Niestety możecie się spodziewać, że ten post będzie jednym z nielicznych, o ile nie jedynym, jaki napiszę przed 1 kwietnia. Bardzo nad tym ubolewam, ale nic nie mogę poradzić.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Za to, jak pomyślę sobie, że po 31 marca, jak wszystko dobrze pójdzie skończy się moja edukacja (taka wiecie, przymusowo-egzaminacyjna, bo człowiek jednak uczy się całe życie) i będę mogła czytać, co tylko będę chciała, to ten cały wysiłek jest jak najbardziej tego wart.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Tymczasem pozdrawiam Was ze słonecznego Krakowa :)</div>
</div>
Claudettehttp://www.blogger.com/profile/05908286198407541171noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5941536768807433563.post-50130417858480206422017-01-30T13:12:00.002+01:002017-01-30T13:19:17.003+01:00Moje 5 spotkań z Ryszardem Kapuścińskim.Różnie jest nazywany. Niekiedy "mistrzem", innym razem "cesarzem reportażu". Był świadkiem wielu konfliktów zbrojnych, wojen, puczów, rewolucji. Wielokrotnie tkwiąc w ogniu walki, czy to w Afryce, Azji, czy Ameryce Środkowej, jako korespondent zagraniczny dokumentował rozmaite zwroty historii. Jest też najczęściej tłumaczonym polskim autorem, zaraz obok Stanisława Lema.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh476GAAhu8n2PDhilyUD79HwTwiScXgpAChg4l2FS0pY5LP7Hz8HFCKqfbw2Lknqjyy8R9crHh3M9apkhagfPCvx8ZL0HWNQ3fJAyPVlswu1dNB6bUlh34lNP7lKA8eB9-i55FSAcXVJQ/s1600/IMG_20170126_220141.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh476GAAhu8n2PDhilyUD79HwTwiScXgpAChg4l2FS0pY5LP7Hz8HFCKqfbw2Lknqjyy8R9crHh3M9apkhagfPCvx8ZL0HWNQ3fJAyPVlswu1dNB6bUlh34lNP7lKA8eB9-i55FSAcXVJQ/s400/IMG_20170126_220141.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
W zeszły poniedziałek minęło już 10 lat od śmierci Ryszarda Kapuścińskiego.<br />
Odszedł Cesarz, ale zostały na szczęście jego książki, jego słowa, jego myśli przelane na papier.<br />
I związane z nimi moje wspomnienia.<br />
<br />
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;"><u>Pierwsze spotkanie</u></span></b></div>
<br />
Jest rok 2007. Mam pierwszy raz jechać do Afryki. Ogromnie się cieszę, boję i nie mogę uwierzyć, a to wszystko czuję jednocześnie. Lot trwa jakieś 3 godziny. Jest noc, gdy lecimy nad zupełnie ciemnym Morzem Śródziemnym. W pewnym momencie coś miga. Pojedyncze światełka, delikatnie rozsiane w ciemności. To już Afryka. Ten przedziwny, przedziki i dla mnie zupełnie tajemniczy kontynent. Gdy przybywamy na miejsce, jeszcze w samolocie, moja mama mówi, że przecież noce na środku pustyni są zimne i musimy się ubrać. Wychodzimy z samolotu i uderza nas gigantyczny upał. Parująca z gorąca płyta lotniska, która cały dzień nagrzewa się w afrykańskim słońcu sprawia, że wijemy się w ukropie. Jednak spoza upału przedziera się jeszcze jeden szczegół. Mocny, aromatyczny zapach. Zupełnie nam nieznany. Zapach Afryki.<br />
<br />
Chwilę później już jedziemy do hotelu nagrzanymi ulicami, w pokoju tylko szybki prysznic, bo zmęczenie daje się we znaki. Zapadamy w mocny sen, ale budzimy się wcześnie rano. Emocje biorą górę, chcemy zobaczyć, zasmakować, poczuć, zwiedzać, oglądać, poznać. Odsłaniamy grube kotary i zamykamy oczy oślepione blaskiem. Słońce świeci tak jasno, że nie jesteśmy w stanie przez kilka minut się przyzwyczaić.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhR5jAxx2FbuqwM5-LwQ7a2mf0quFAoUB5UYFVEmeJQ2_1_bMtMrG1SVoCUvCZ7nMQPsmMoGGY0IliY2syYfAOILWmNwpkayjle91qkahk1JwKgQyq_Y-u0sdhCXi3okP-y_R0gKlQ6FYI/s1600/heban.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhR5jAxx2FbuqwM5-LwQ7a2mf0quFAoUB5UYFVEmeJQ2_1_bMtMrG1SVoCUvCZ7nMQPsmMoGGY0IliY2syYfAOILWmNwpkayjle91qkahk1JwKgQyq_Y-u0sdhCXi3okP-y_R0gKlQ6FYI/s320/heban.jpg" width="313" /></a></div>
<br />
<span style="text-align: center;">Te dwa zdarzenia zapamiętam z tego wyjazdu najbardziej - zapach i światło.</span><br />
Pamiętam o nich także kilka miesięcy później, gdy z zaciekawieniem sięgam po "Heban" Ryszarda Kapuścińskiego. Troszkę wstydzę się, że nie poznałam jego książek wcześniej. Otwieram piękne wydanie z Czytelnika i moim oczom ukazuje się:<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<i><span style="color: #e06666;">Przede wszystkim rzuca się w czy światło. Wszędzie - światło. Wszędzie - jasno. Wszędzie - słońce (...) od rana cale lotnisko w słońcu, my wszyscy - w słońcu.</span></i></blockquote>
<br />
I dalej:<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<i><span style="color: #e06666;">Już na schodkach samolotu spotyka nas inna nowość: zapach tropiku. Nowość? Ależ to przecież woń, która wypełniała sklepik pana Kanzmana "Towary kolonialne i inne" przy ulicy Pereca w Pińsku (...) Jednak zapach tropiku jest trochę inny. Szybko odczujemy jego ciężar, jego lepką materialność.</span></i></blockquote>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;"><u>Drugie spotkanie</u></span></b></div>
<b><span style="color: #e06666;"><u><br /></u></span></b>
<br />
Po "Hebanie" byłam zachwycona i wręcz rzuciłam się na kolejne tytuły Kapuścińskiego. Przyszła więc kolej na wizytę w Etiopii, na dworze "Cesarza", na który wyruszyłam w 2008 roku.<br />
Początki były ciężkie. Nie mogłam się wgryźć, nie potrafiłam widać zaskarbić sobie przychylności "Cesarza". I niestety to spotkanie mnie rozczarowało. Może zbyt wiele oczekiwałam, a może jeszcze nie ochłonęłam po poprzednim zachwycie. Próbowałam różnych sztuczek - czytanie powolne, czytanie szybkie, przeglądanie zdjęć z Etiopii, czytanie ciekawostek w Internecie, spacery po mapach Google'a. Nic nie pomagało.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpFu3w7aPMDWXu85r4ZM0b2DNkjPYg_eqSHMOmukaLIMZXgEiXlqCzxwiYsPJET8C8K6M3eoc0YczlrYSw19m5MmKl4E0gQmPt3sY_oT_mkU_bhduWJmkJ62ti5WRZlZTO5H5DgbyC75A/s1600/cesarz.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpFu3w7aPMDWXu85r4ZM0b2DNkjPYg_eqSHMOmukaLIMZXgEiXlqCzxwiYsPJET8C8K6M3eoc0YczlrYSw19m5MmKl4E0gQmPt3sY_oT_mkU_bhduWJmkJ62ti5WRZlZTO5H5DgbyC75A/s400/cesarz.jpg" width="255" /></a></div>
<br />
<br />
Tym samym jedno z największych dzieł Ryszarda Kapuścińskiego męczyłam ponad miesiąc i po dłuższym przemyśleniu jego treści wystawiłam mu nie najlepszą ocenę. Chciałabym teraz, po latach móc jeszcze raz się z "Cesarzem" zmierzyć i tym razem wytrzymać jego przenikliwy wzrok.<br />
<br />
<b><span style="color: #e06666;"><u><br /></u></span></b>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;"><u><b><span style="color: #e06666;"><u>Trzecie spotkanie</u></span></b></u></span></b></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2b9vFriq8M3hss_PvOHCbsfbL_wIPtsrplwyZzYsITpJePbctG7urRxYt7T_uH8b5x_p7CHar9JMi2nr1NXrrCFBZ8ZFlSRxkZVd9pZ00k8tU6Mz8D7oVZIzzMRbYOFx5b2EX2oNT8Y0/s1600/busz.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2b9vFriq8M3hss_PvOHCbsfbL_wIPtsrplwyZzYsITpJePbctG7urRxYt7T_uH8b5x_p7CHar9JMi2nr1NXrrCFBZ8ZFlSRxkZVd9pZ00k8tU6Mz8D7oVZIzzMRbYOFx5b2EX2oNT8Y0/s400/busz.jpg" width="254" /></a></div>
<br />
<br />
To był zachwyt. Nie miałam pojęcia, że tak można pisać o naszym kraju, o Polsce. A tu się nagle okazało, że można i nawet trzeba. Że w polskiej dżungli można odnaleźć szczyptę egzotyki, a nie tylko absurd i rozmaite odcienie szarości. "Busz po polsku" to unikatowe migawki z polskiej prowincji. I pamiętam, <a href="http://demi-sec.blogspot.com/2009/11/busz-po-polsku-ryszard-kapuscinski.html">jak zachwycałam się nim w 2009 roku</a>.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;"><u>Czwarte spotkanie</u></span></b></div>
<br />
Leżę na plaży. Niby zajęcie dosyć prozaiczne. Czytam książkę, przysypiam. Niebo jest błękitne, bez ani jednej chmurki. Piasek pięknie skrzy się złotem. W pobliżu inni wczasowicze odpoczywają w swoich małych enklawach, których obszar wyznacza cień parasola i parawanu.<br />
<br />
Nagle słyszymy dziwny dźwięk. Jakby petarda lub fajerwerk. Nikt się nie przejmuje. Ale dźwięk się powtarza i przechodzi w serię. Turyści wybiegają z morza, każdy tylko tyle ile trzeba wychyla się ze swojego parawanu, co bardziej ciekawscy idą nad brzeg morza. Głośność tych dźwięków nie jest niepokojąca, prawdopodobnie pochodzą z niedalekiej granicy państwowej.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnKZ8mJ5miR9oryRtCVJ-zRbHtVW8WEr8aw_-4j3orbvfdBPtWf0UibferXMVdD2e_haEG5ALmUeM3Y2yk2Qz85QqtwcA5srh29z-YIrcamDtJiMoo6ca5KVlwZC1UfLayoXYBAsVDDTM/s1600/1989.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnKZ8mJ5miR9oryRtCVJ-zRbHtVW8WEr8aw_-4j3orbvfdBPtWf0UibferXMVdD2e_haEG5ALmUeM3Y2yk2Qz85QqtwcA5srh29z-YIrcamDtJiMoo6ca5KVlwZC1UfLayoXYBAsVDDTM/s400/1989.jpg" width="241" /></a></div>
<br />
<br />
Taba, miejscowość egipska przy granicy z Izraelem, nad zatoką Akaba. Od kilku dni krążownik przemieszczał się po niewielkiej zatoce, tak, że widzieliśmy go z plaży. Jak się okazało seria, którą w końcu z siebie wyrzucił była bądź ostrzeżeniem, bądź tylko ćwiczeniami.<br />
Spowodowała jednak, że ludzie szukali wspólnoty w swoim strachu.<br />
<br />
I tak Państwo z parasola obok wdali się z nami w dyskusję na tematy historyczno-polityczne. Chwilę później, od słowa do słowa, pożyczyli mi książkę, która miała doskonale oddać to, co właśnie nas spotkało.<br />
<br />
Faktycznie, "Rwący nurt historii" jest remedium na strach, na niewiedzę, na ciekawość.<br />
<div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e06666;"><b><u>Piąte spotkanie</u></b></span></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<b><u><span style="color: #e06666;"><br /></span></u></b></div>
Wśród prawdziwego zalewu wspaniałych współczesnych reportaży książki Ryszarda Kapuścińskiego nadal się wyróżniają. Są nie tylko trafne, doskonale napisane, ale przede wszystkim uniwersalne. Czasami mam wrażenie, że Kapuściński był niczym taki wieszcz, inspirujący i pobudzający do życia polską myśl reporterską.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgP0gHdrXPXfnpXKorL3san2Yn2uJatZOh_B-ZvdnyJ7U-M8J1dcyGIHWeekn87ohR2oRajdork_Td7dVygCs90PSf4Ew5pMU9hc-_2HD1xJ8FWPjh-_7APE4BY8ykl3x_1uJ_O6wwoL2E/s1600/imperium.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgP0gHdrXPXfnpXKorL3san2Yn2uJatZOh_B-ZvdnyJ7U-M8J1dcyGIHWeekn87ohR2oRajdork_Td7dVygCs90PSf4Ew5pMU9hc-_2HD1xJ8FWPjh-_7APE4BY8ykl3x_1uJ_O6wwoL2E/s320/imperium.jpg" width="203" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLmd_Qw9wcg0zgbgpytxyAouqZPt-aNXloi1N_bI-XF55TueE4YvobivqBzd99u_6ke9AzgTJnzRr32ci568sX4tka6oxm_MTuOe6R-9A5XHZ33pN3WkkpTjh9t_AquGDIo2ugC1a9I3Q/s1600/podroze-z-herodotem-.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLmd_Qw9wcg0zgbgpytxyAouqZPt-aNXloi1N_bI-XF55TueE4YvobivqBzd99u_6ke9AzgTJnzRr32ci568sX4tka6oxm_MTuOe6R-9A5XHZ33pN3WkkpTjh9t_AquGDIo2ugC1a9I3Q/s320/podroze-z-herodotem-.jpg" width="207" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXBEWcvybmFOjUzIWvAgdJelYSAOyxiLAqu1tIniU0FrjKDIkLBNjWm2B3O7w0o6gM1Vu-L9SUEVoQGDTxez2OuS719ufzUiDBeovDKHm9j-3CbCdF0IeBO5zfq24kxXT1GQsmSi9J68E/s1600/szachinszach-b-iext47096802.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXBEWcvybmFOjUzIWvAgdJelYSAOyxiLAqu1tIniU0FrjKDIkLBNjWm2B3O7w0o6gM1Vu-L9SUEVoQGDTxez2OuS719ufzUiDBeovDKHm9j-3CbCdF0IeBO5zfq24kxXT1GQsmSi9J68E/s320/szachinszach-b-iext47096802.jpg" width="204" /></a></div>
<br />
<br />
A przecież przede mną jeszcze te najważniejsze książki Kapuścińskiego - "Imperium", "Szachinszach", "Podróże z Herodotem". Piąte spotkanie więc wciąż należy do przyszłości.<br />
<br />
Czytacie polskie reportaże? Cenicie Ryszarda Kapuścińskiego?Claudettehttp://www.blogger.com/profile/05908286198407541171noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-5941536768807433563.post-60439612348743868802017-01-12T14:42:00.000+01:002017-01-12T14:42:20.411+01:00Czytanie na opak w nowiutkim rokuWiem, że większość moli książkowych ma za sobą w tym drugim tygodniu nowego roku już pewnie co najmniej 10 książek (po jednej na każdy dzień roku) lub nawet 20 książek (jedna książeczka rano, druga wieczorem), pozapisywanych na rozmaitych listach, odhaczonych i zrecenzowanych (a przynajmniej tego Wam życzę!).<br />
<br />
Ja niestety do takich szczęściarzy nie należę. Wręcz miotam się od jednego tytułu do drugiego, a zresztą oba idą mi wyjątkowo topornie, więc nie liczcie na spektakularne wyniki :)<br />
<br />
A przecież miało być tak pięknie!<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj66_lYqI8ajdGwdYfCLs0qEymVIAp2ko3C_L0Y_8rIMwYAmnMYBRmy09kWjU4FtbslCKnRgttabicZz9zDtpHnxJUcJ0wzZZoWF3A73k3GaS2im4hLmjh_6hiyO3X1EXfkYqlY7s4ZHxg/s1600/ef1h5yttmz8-annie-spratt.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="467" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj66_lYqI8ajdGwdYfCLs0qEymVIAp2ko3C_L0Y_8rIMwYAmnMYBRmy09kWjU4FtbslCKnRgttabicZz9zDtpHnxJUcJ0wzZZoWF3A73k3GaS2im4hLmjh_6hiyO3X1EXfkYqlY7s4ZHxg/s640/ef1h5yttmz8-annie-spratt.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="https://unsplash.com/photos/Ef1H5YTTmZ8">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Miałam spontanicznie wyczytywać książki z mojej prywatnej półki, miałam powoli, acz skutecznie opróżniać mój czytnik, miałam sięgać po książki, na które w danej chwili mam ochotę, co ułatwić miało mi Legimi. Miałam wreszcie recenzować, recenzować i recenzować. Wszystko oczywiście bez przymusu, na luzie. Wiedziałam, że z tymi postanowieniami czytelniczymi to różnie bywa. Ale żeby aż tak?<br />
<br />
Przygotujcie się na to, że będę teraz burzyć Wasze czytelnicze plany i marzenia. Wjadę na nie wielkim buldożerem i obrócę w pył. Oczywiście, o ile jeszcze same się jeszcze nie zawaliły.<br />
<br />
<a name='more'></a><br />
<b><span style="color: #e06666;">Czytam książki patrona danego roku. </span></b><br />
<b><span style="color: #e06666;"><br /></span></b>
<span style="color: #e06666;">Rzeczywistość? </span><br />
W pierwszy dzień roku budzę się z samego rana wcale nie zmęczona całonocnym śpiewaniem z telewizorem, który pokazywał mi mroźne Zakopane, zahibernowanych mrozem (nie Mrozem!) ludzi, rytmicznie bujających się na boki i przybliżał wspaniałe piosenki gwiazdy polskiej estrady o bardzo rodzimym imieniu Zenek.<br />
Wyskakuję z łóżka, jakby rażona piorunem, a tak naprawdę mocno przyspieszona pazurkami kici wbitymi w moją stopę. Zakładam prędko kapcie, głaskam kicię za uszkiem i biegnę.<br />
W piżamie w całusy oraz kapciach-króliczkach pędzę do biblioteczki chcąc wyciągnąć wszystkie możliwe książki patronów nowiuteńkiego roku! I czytać, czytać, czytać! Po drodze przywdziewam szlafrok i oglądam w biegu swą żałosną postać w mijanym lustrze.<br />
(Po głowie zaś leci: "<i>Odkąd zobaczyłem ciebie, nie mogę jeść, nie mogę spać")</i><br />
Pęd jakiego nabrałam w super mięciutkich króliczkach wspomagany okruszkami chipsów i puklami kocich włosów sprawiło, że prawie zderzam się z szybą mojego pięknego regału. Wreszcie otwieram drzwi, przebiegam mymi kocimi oczami po książkach...<br />
(A w uszach dudni: <i>"Przez twe oczy, twe oczy zielone, oszalałeeeem.."</i>)<br />
.... i okazuje się, że nie mam pojęcia kto jest patronem tego roku! Staram się naprawić ten błąd, buszuję po Internecie, lecz informacje są sprzeczne. Raz, że to Jane Austen, za chwilę, że Bolesław Leśmian, potem, że Piłsudski. W końcu się wyjaśnia. Rok 2017 w Polsce został ustanowiony rokiem marszałka Piłsudskiego, Adama Chmielowskiego, bł. Honorata Koźmińskiego i Tadeusza Kościuszki. Już, już myślałam, że przyjdzie mi czytać tylko biografie, aż objawił się - Joseph Conrad Korzeniowski! Serce zabiło mi mocniej, a potem nagle jakby stanęło - przecież ja nie znoszę "Jądra ciemności"! Na szczęście okazało się, że nieoficjalnie jest to również rok Jane Austen (chociaż świętowanie czyjejś śmierci jest od zawsze dla mnie makabryczne). A tejże pisarki mam całe pokłady książek w moim czytniku i jeszcze w dodatku ją bardzo lubię. Pędzę z powrotem do sypialni i zagrzebuję się w pościeli, sięgam po czytnik, otwieram okładkę i... bateria się wyładowała. Z bezsilności idę spać. (A w głowie Zenek śpiewa: "<i>Ludzie mówią do mnie przestań martwić się Wszak po burzy zawsze słońce lśni...Tralalala... Los chce ze mną grać w pokera, raz mi daje raz zabiera. Już ze swoim szczęściem biegnęęęę w świaaaat!</i>")<br />
<br />
<span style="color: #e06666;"><b>Czytanie według rozmaitego klucza</b></span><br />
<span style="color: #e06666;"><br /></span>
<span style="color: #e06666;">Rzeczywistość?</span><br />
Spędziłam na badaniach analitycznych kilka ładnych godzin. Od dawna chciałam wziąć udział w takim wyzwaniu, gdzie książki dobiera się przez skojarzenia. Przejrzałam więc rozmaite blogi pod kątem publikowanych tam wyzwań, przygotowałam listy, posegregowałam je pod względem tylko sobie znanego klucza. I wybrałam te elementy, które w tychże listach mnie najbardziej zaciekawiły.<br />
Utworzyła się hasłowa lista gigantyczna, lista praktycznie chyba na kilka lat, a nie 365 dni :) Ale, ale od czego jest spontaniczność! Będę wybiórczo stosować rozmaite kryteria. Losowo, na chybił trafił.<br />
I tak nad pierwszym wylosowanych hasłem się głęboko zastanowiłam. Myślałam, myślałam. I wciąż nie miałam pojecia, czy to jakiś żart, czy tylko okrutny chichot losu. Bo jakąż książkę można dobrać do słówka batrachofobia? (w sumie jakiś z filmów Woody'ego Allena by pewnie pasował, bo one są o rozmaitych fobiach!)<br />
Postanowiłam sobie nie ułatwiać i jednak nie sięgać do słownika, nie szukać znaczenia i też nie tracić czasu. Tylko... wylosować kolejne hasło. Wszak przecież nie muszę realizować tego wyzwania według jakiejś precyzyjnej kolejności, gdyż ma to być przy-je-mność!<br />
Przy drugim haśle struchlałam ("mizoandryzm" brzmi upiornie i chociaż domyślam się co znaczy, porzuciłam tę myśl). Przy trzecim wybałuszyłam oczy (jednak zdolność taką jak "elektrolokacja" jest fascynująca, acz nieodgadniona). Zaś przy czwartym parsknęłam ze śmiechu (bo tylko mój mąż mógłby dobrać odpowiednią literaturę do hasła: "regulator napięcia na alternatorze").<br />
Zrezygnowana zaprzestałam dalszych prób i sięgnęłam po "Harry'ego Pottera i Czarę Ognia" - tam przynajmniej z tyłu jest odpowiedni słowniczek dziwnych zwrotów! A do listy może kiedyś wrócę, może w grudniu...<br />
<b><span style="color: #e06666;"><br /></span></b>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgl9zXKPS6FnKtE9G1Jt2D5xO_VVTICbbxikO67BNKm63QuiyjErN7us2dvCbROgED14D2IqIHtKEI6NKkTNziinTVs2kMlaV3yGu3TYTF6miTkdLzNXV41XxaEyfyP59Yk8-fdKl19MFU/s1600/sd2fxgkdagk-brigitte-tohm.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgl9zXKPS6FnKtE9G1Jt2D5xO_VVTICbbxikO67BNKm63QuiyjErN7us2dvCbROgED14D2IqIHtKEI6NKkTNziinTVs2kMlaV3yGu3TYTF6miTkdLzNXV41XxaEyfyP59Yk8-fdKl19MFU/s640/sd2fxgkdagk-brigitte-tohm.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="https://unsplash.com/photos/SD2FxgKDAGk">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<b><span style="color: #e06666;"><br /></span></b>
<b><span style="color: #e06666;">Czytanie książek z własnej półki</span></b><br />
<span style="color: #e06666;"><br /></span>
<span style="color: #e06666;">Rzeczywistość?</span><br />
Och, jakże chciałabym wyczytać z mojej półki wszystko, żeby móc powiedzieć: "Nie mam co czytać" i bezkarnie pobiec do księgarni (alternatywnie do komputera, aby wejść do internetowej księgarni). Od czegoś jednak trzeba zacząć. W moim przypadku od przebrania się z piżamy w wygodny dres, zaparzeniu sobie pysznej herbatki i delikatnym podejściu do mojej biblioteczki.<br />
Otwieram drzwi, wodzę wzrokiem po grzbietach książek. Od czego by zacząć? Biorę do ręki nowiutkie tomy, nigdy nie kartkowane, nigdy nie czytane, nie otwierane. Okładki skrzypią, strony rozsiewają piękny zapach.<br />
Aż czuję się dziwnie. W głowie się kręci karuzela, nogi drżą. Czyżby tyle emocji kosztowało mnie przeglądanie książek? W gardle robi się sucho. Brzuch wydaje niekontrolowany dźwięk. Ach, tak, jestem po prostu głodna!<br />
Odkładam tom na półkę, dokładnie tam gdzie wcześnie był, wyrównuję krawędzie książek, aby stały równo i zamykam biblioteczkę. Nie mogę pozwolić, żeby piękny zbiór pokrył się jakimkolwiek kurzem. Idę zrobić sobie śniadanie, a że zamarzyła mi się jajecznica całość przygotowania zajmuje mi godzinę, gdyż jajek w domu brak, natomiast skoro już jestem w sklepie to zrobię jakieś większe zakupy!<br />
Objedzona, zmęczona bieganiną, ale pełna dobrych chęci idę z powrotem do regału. Wybrać książki z przodu czy z tyłu półki? Te bardzo stare, czy te troszkę nowsze? Reportaż, beletrystykę? Może kryminał albo zbiór opowiadań? Odkrywam tylne rzędy, eksploruję, czytam okładki kompletnie zapomnianych książek, o których posiadaniu nie miałam pojęcia.<br />
Wzrok wędruje na najwyższą półkę. Jest obsadzona książkami tylko w części, a z tyłu odkrywam wszystkie moje książki dzieciństwa. Biorę do ręki "Szóstą klepkę" ze zniszczoną okładką i pogiętymi stronami czytanymi kilkunastokrotnie. Otwieram na pierwszej stronie. Przycupnę na chwilkę na fotelu i zobaczę jak to się zaczynało. Gdy już praktycznie nic nie widzę, z powodu ciemności spowijającej mój fotel orientuję się, że doszłam do końca książki. Książki z mojej półki, wspaniale! Ale jednocześnie książki czytanej kilkanaście razy! Jak to się ma do wyczytywania zalegających tytułów z półki? Nijak, ale tylko ja wiem, jakąż teraz ochotą zapalam światło lampki i zatapiam się w fotelu z "Kłamczuchą"!<br />
<br />
<b><span style="color: #e06666;">Czytanie 52 książek w roku</span></b><br />
<br />
<span style="color: #e06666;">Rzeczywistość?</span><br />
Plan jest prosty. Po jednej książce na każdy tydzień roku. To daje około 4 książki miesięcznie. W połowie stycznia już jestem do tyłu. Rozpoczęte cztery książki styczniowe wcale mi nie idą, a nie mam odwagi sięgać po następne. W dodatku w tych zaczętych jestem na samym początku, a przede mną jeszcze po kilkaset stron! Cóż za koszmar. Mogłam wybrać tomy 100-200- stronicowe, a wybrałam jakieś grubaski.<br />
W marcu sytuacja pogorszyła się - mam rozpoczęte 12 różnych lektur, po których skaczę wybiórczo, a jeszcze nauka, jeszcze praca, jeszcze czas na sen! Czerwiec za to jest obiecujący. Skończyłam połowę zaczętych książek (tych z marca) i nie dodałam żadnych nowych! Przerzuciłam się natomiast na krótsze formy i okazało się to kompletnym koszmarem. Już w sierpniu wzdrygam się na myśl o książkach, a stan ten trwa do jesieni. Jesień to oczywiście krakowskie Targi Książki, które dają mi wielkiego kopa do czytania. Entuzjazm jest tak duży, że książkę czytam w dwa, maksymalnie trzy dni. Ale nagle zastaje mnie grudzień. Koniec grudnia, raptem tydzień na dopełnienie wyzwania. Zdążę z 10 książkami? Jasne! 31 grudnia wyczerpana, z listą raptem 51 książek przeczytanych i jednej rozpoczętej, na którą już patrzeć nie mogę, obiecuję sobie już tylko, że w Nowym Roku nie będę podejmowała żadnych wyzwań!!!<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNefbByjHzUaALY1vd8osnWsWD39LNP_K5vp8w2BDDV2R-NH6yqAmbQ-RjSf3Nu242bUtikLb6nqJKxBFhO93sBCYgqXlR-UxAw8KS5nJxs1J4fF1m7sbbIAgrSQ-1ngPRtOb5bqWbtBs/s1600/tpps5s-_bjm-jerry-kiesewetter.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNefbByjHzUaALY1vd8osnWsWD39LNP_K5vp8w2BDDV2R-NH6yqAmbQ-RjSf3Nu242bUtikLb6nqJKxBFhO93sBCYgqXlR-UxAw8KS5nJxs1J4fF1m7sbbIAgrSQ-1ngPRtOb5bqWbtBs/s640/tpps5s-_bjm-jerry-kiesewetter.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="https://unsplash.com/photos/tPps5S-_BJM">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<span style="color: #e06666;">P.S.</span> Przeczytałam już dwie książki w tym roku, zatem troszkę się ruszyło!<br />
<span style="color: #e06666;">P.S.II</span> Teksty piosenek zamieszczone w tym tekście to utwory Zenka Martyniuka i zespołu Akcent.<br />
<span style="color: #e06666;">P.S.III</span> Jak Wasze wyzwania? Życzę Wam, żebyście mieli więcej szczęścia :)Claudettehttp://www.blogger.com/profile/05908286198407541171noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5941536768807433563.post-38108432350043441782017-01-03T15:38:00.000+01:002017-01-03T17:03:04.525+01:00Rozważanie i planowanie 2017<div style="background-color: white; line-height: 20.79px; text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 15px;">Do ostatniego dnia to był trudny rok. Poplątany, pechowy, niepokojący, stresujący.</span></div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px; text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 15px;">Zwłaszcza, że starsze pokolenia zawsze powtarzają, iż zawsze dzieją się w roku przestępnym złe rzeczy w naszej rodzinie. Przesądy przesądami, lecz w każdych takich wierzeniach jest zawsze szczypta słuszności.</span></div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px; text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: 15px;"><br /></span>
</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiY0-EvgtH5OOehdTk_Ywpv_V2p5VYOIrl7TBiY1Uf5v5Gzp3sLW0cEbsVni3_0h-q_jLwXD0uZDtvRo2FWpMYu2ujW4hOpdcqpSq89oDX0EeeLk5LRhUljXJFRgQbJ8n4gh10vptFoZuo/s1600/IMG_20161019_114747.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiY0-EvgtH5OOehdTk_Ywpv_V2p5VYOIrl7TBiY1Uf5v5Gzp3sLW0cEbsVni3_0h-q_jLwXD0uZDtvRo2FWpMYu2ujW4hOpdcqpSq89oDX0EeeLk5LRhUljXJFRgQbJ8n4gh10vptFoZuo/s400/IMG_20161019_114747.jpg" width="400" /></span></a></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px; text-align: left;">
<span style="font-family: "arial" , "tahoma" , "helvetica" , "freesans" , sans-serif;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 15px;">Tym bardziej powitanie Nowego Roku, jak zawsze ostatnio, w aromacie domowej pizzy, przy delikatnym huku fajerwerków, śpiewach wprost z mroźnego Zakopanego, miauczeniu kota schowanego pod kanapą, gdy przy stole trwały budowy nowych europejskich linii kolejowych oraz zdobywanie sojuszników wśród Pięciu Klanów sułtanatu, przyjęłam z ogromną ulgą. </span></span></div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px; text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 15px;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px; text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 15px;">Jaki był miniony 2016 rok?</span></div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px; text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 15px;"></span></div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px; text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: 15px;"><b></b></span>
</span><br />
<a name='more'></a><span style="color: #e06666; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 15px;"><b>1. Rok niepokojący</b></span></div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px; text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 15px;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px; text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 15px;">Od pierwszego dnia minionego roku odczuwałam niepokój. Nie wiedziałam czego może dotyczyć, co się takiego właściwie wydarzy, ale sygnały były bardzo wyraźne. Na szczęście żadne z potencjalnych zagrożeń nie objawiło się. Chociaż było mnóstwo różnych sygnałów i sytuacji - przede wszystkim zdrowotnych, które budziły we mnie grozę.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-size: 15px;"><br /></span>
<span style="font-size: 15px;">Chorowały osoby dla mnie najbliższe, chorowałam ja, chorował nawet mój kot. Jakieś makabryczne diagnozy jednak się nie sprawdzały, ale strach to uczucie, które często mi towarzyszyło w tym roku.</span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: 15px;"><br /></span></span>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: 15px;">Z pewnością mój niepokój budziły także bardzo okrągłe urodziny, które zawsze wydawały mi się takim milowym krokiem w starość (kurczę, jakże się myliłam!). A przecież Kochani, życie zaczyna się po trzydziestce! :)</span></span></span></div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px; text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 15px;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px; text-align: left;">
<span style="color: #e06666; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 15px;"><b>2. Rok pechowy</b></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-size: 15px;"><br /></span>
<span style="font-size: 15px;">Może ten niepokój byłby u mnie mniejszy, gdyby miniony rok był spokojny i nic specjalnego by się nie działo. Ale jednak się działo. I to jak!</span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-size: 15px;"><br /></span>
<span style="font-size: 15px;">Rok 2016 zaczęłam bardzo poważną chorobą, która później niestety się nawróciła i de facto pod znakiem L4 minęły mi pierwsze miesiące. Później, między innymi z powodu tej choroby, troszkę skomplikowały się moje relacje zawodowe, które praktycznie od kwietnia i maja uległy już kompletnemu załamaniu. </span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-size: 15px;"><br /></span>
<span style="font-size: 15px;">Natomiast 7 czerwca uległam wypadkowi na rowerze i złamałam żebro. Długie tygodnie na leżaczku i produkcja witaminy D była nie tyle wspaniała, co straszliwie nudna i nużąca! Nigdy chyba nie chciałam wyjść gdzieś dalej, poza mój dom i taras, jak właśnie w okresie czerwcowo-lipcowym. </span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-size: 15px;"><br /></span>
<span style="font-size: 15px;">Później obyło się bez większych emocji, chociaż w czasie urlopu zarówno w sierpniu, jak i we wrześniu pech za mną podążał i komplikował mi nawet tak prozaiczne rzeczy, jak wycieczki i zwiedzanie w trakcie wakacji. A to zgubiłam się w miasteczku, którego uliczki tworzyły kombinację jednokierunkowych dróg, a to zakopałam się samochodem w piachu i nie mogłam wyjechać, a to wreszcie wybraliśmy się na wycieczkę teoretycznie 1,5 godzinną, która trwała 3 godziny i wcale nie widzieliśmy końca, więc zawróciliśmy bez zobaczenia jednej atrakcji. </span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-size: 15px;"><br /></span>
<span style="font-size: 15px;">Jesień była niezwykle pracowita, chociaż bez większych przygód. Za to ostatni miesiąc roku przywitał mnie przeziębieniem, a następnie pożegnał skręceniem stopy, którego to nie lada wyczynu dokonałam w domu wstając z krzesła! Tym samym plany narciarskie na początek sezonu upadły, a moja kolejna nieobecność w pracy pochłonęła cały miesiąc. </span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 15px;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px; text-align: left;">
<div style="font-family: arial, tahoma, helvetica, freesans, sans-serif;">
<span style="color: #e06666; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 15px;"><b>3. Rok spontaniczny</b></span></div>
<div style="font-family: arial, tahoma, helvetica, freesans, sans-serif;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-size: 15px;"><br /></span>
<span style="font-size: 15px;">Nie było jednak w tym 2016 tylko źle i smutno. Był to też rok pełen szaleństwa, ciągle zmieniających się planów, dynamicznych sytuacji. Niewiele w tym roku planowaliśmy jakoś wcześniej i właściwie ta taktyka okazała się słuszna.</span></span></div>
<div style="font-family: arial, tahoma, helvetica, freesans, sans-serif;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-size: 15px;"><br /></span>
<span style="font-size: 15px;">Bo plany pewnie pokrzyżowałby ten podążający za mną pech. A tak to spontaniczne spotkania, wyjazdy, wypady były nie tylko ekscytujące, ale również całkowicie bezpieczne. I tak na jedne wakacje jechałam niecały tydzień po wykupienia wczasów, na drugie również zdecydowaliśmy się szybko i bez zastanowienia. </span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-size: 15px;"><br /></span>
<span style="font-size: 15px;">Spontaniczne podróże zaowocowały odwiedzinami na dwóch mało popularnych wyspach. Odwiedziłam przy tym greckie Thassos, które powoli zaczyna rozwijać się turystycznie, lecz nadal jest takim miejscem do którego przyjeżdżają przede wszystkim Grecy z kontynentu. Dzięki temu na wyspie nadal można znaleźć naprawdę puste, kameralne plaże, gdzie będziemy praktycznie jedynymi plażowiczami. Są też niedogodności w postaci słabo rozwiniętej komunikacji publicznej, zatem wypożyczenie auta to jedyna możliwość zwiedzania wyspy na własną rękę. </span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 15px;">Druga wyspa to jeszcze bardziej kameralna, nieturystyczna i dzika oaza, która jeszcze przynajmniej jakiś czas taka pozostanie. Na La Palmie wprowadza się bowiem drastyczne ograniczenia jeśli chodzi o liczbę turystów odwiedzających wyspę, a czyni się tak ze względu na walory przyrodnicze wyspy, jej mikroklimat, cuda natury, które się tam znajdują oraz właściwości wyspy, takie jak chociażby najlepsza przejrzystość powietrza w całej Europie (tej umownej, bo przecież wyspa de facto winna należeć do Afryki). </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-size: 15px;"><br /></span>
<span style="font-size: 15px;">Osobiście zakochałam się zarówno w tej niekomercyjnej Grecji (o którą już coraz trudniej) oraz dzikiej kanaryjskiej Hiszpanii. I pewnie do obu będę chciała wrócić :)</span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: 15px;"><br /></span></span>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: 15px;">Założyłam też Instagrama! Ja, kompletna konserwa, wrzucam zdjęcia i nawet zbieram całkiem sporo lajków! Szok!</span></span></span></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "arial" , "tahoma" , "helvetica" , "freesans" , sans-serif; font-size: 15px;"><br /></span>
</span><br />
<span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 15px;">Spontaniczność wtargnęła również w moje lektury. Czytałam to na co faktycznie w danym momencie miałam ochotę. I dzięki temu sięgnęłam po niesamowite książki, które cały czas były tak blisko, bo zalegały na mojej półce!</span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: 15px;"><br /></span></span>
<span style="font-weight: normal;"><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: 15px;"><b>4. Rok prawdziwie książkowy</b></span></span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: 15px;"><br /></span></span>
<span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: 15px;">Dzięki tej spontaniczności, a także długim i częstym zwolnieniom lekarskim spowodowanym moim pechem był to rok tak bardzo książkowy, jak to tylko możliwe. Szaleństwo w doborze lektur odpłaciło mi mnogością gatunkową, brakiem znudzenia i odkryciem cudownych książek. Jednocześnie nie czytałam na akord, ale delektowałam lekturami. Nie posuwałam się również do takich zabiegów mających "nabić" listę przeczytanych książek, jak sięganie po chudsze tomy. Nie walczyłam o każdy kolejny tytuł i każdą kolejną stronę. Czyli wrzuciłam na luz :)</span></span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: 15px;"><br /></span></span>
<span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: 15px;">Jeżeli miałam ochotę na coś luźniejszego po prostu wyszukiwałam coś potencjalnie tak wyglądającego w biblioteczce lub na czytniku. Jeżeli miałam ochotę na Cabre to czytałam Cabre. Jak chciałam sięgać po kolejny kryminał Miłoszewskiego to po prostu go czytałam. </span></span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: 15px;"><br /></span></span>
<span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: 15px;">Od października w codziennym czytaniu, dzięki mojej bibliotece, wspomaga mnie też platforma Legimi, która przyczyniła się do podkręcenia tempa czytania i umożliwiła mi dostęp do większości nowości wydawniczych. Wcześniej moje czytanie nowości wyglądało tak, że napalałam się na jakąś nową książkę, kilka miesięcy biłam się z myślami czy ją kupić, a jak w końcu kupiłam biłam się z myślami czy ją przeczytać, bo przecież tyle mam starszych tytułów na półkach, a jak w końcu ją przeczytałam to już... nie była nowa. Teraz wchodzę w katalog Legimi, gdzie mam wszystkie najnowsze tytuły, dodaję je na moją półkę i czytam w kolejce na poczcie, w oczekiwaniu na męża pod jego pracą, czy w kolejce do kasy w sklepie. O ile czytnik był dla mnie szokiem rozmiarowo-kulturowym, bo mogłam nagle czytać więcej, wszędzie i zawsze, to teraz mogę jeszcze dodać, że mam możliwość czytania prawie wszystkiego, co tylko mi się wymarzy. Szok i niedowierzanie :)</span></span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: 15px;"><br /></span></span>
<span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: 15px;">Ale przechodząc do konkretów: </span></span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: 15px;"><br /></span></span>
<span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: 15px;"><b><span style="color: #e06666;">1.</span></b> W 2016 roku przeczytałam <b><span style="color: #e06666;">44 książki</span></b>. Ostatnio bliżej osiągnięcia 52 książek byłam w 2012 roku, gdy udało mi się osiągnąć 50 tytułów. Zatem mój wynik jest najlepszy od 4 lat!</span></span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: 15px;"><br /></span></span>
<span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: 15px;"><b><span style="color: #e06666;">2.</span></b> Łącznie przeczytałam <b><span style="color: #e06666;">16.855 stron</span></b>! To o 3.000 stron więcej w porównaniu z zeszłym rokiem. Oznacza to, że dziennie średnio czytałam <b><span style="color: #e06666;">46 stron</span></b>.</span></span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: 15px;"><br /></span></span>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: 15px;"><b><span style="color: #e06666;">3.</span></b> Odwiedziłam literacko wiele wspaniałych miejsc. Byłam w Hiszpanii, zarówno tej współczesnej, jak i XX-wiecznej, w Czechach z lat '90, w Warszawie w pierwszych dniach II wojny światowej, w latach '50 w Peru, </span></span>w XI-wiecznej Polsce, a także na Mount Everest oraz nawet na Marsie! :) Wpadłam również ponownie do Hogwartu i do Świata Dysku - nic się tam nie zmieniło.</span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="color: #e06666;"><b>4.</b></span> To był nadal rok e-czytania. Przeczytałam aż <b><span style="color: #e06666;">36 e-booków</span></b> i <span style="color: #e06666;"><b>8 książek papierowych</b></span>. E-booki królują u mnie głównie z uwagi na praktyczność. Mogę Kindle zabrać ze sobą wszędzie, a odkąd czytam też na Legimi to wystarczy mi po prostu telefon komórkowy. </span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><b><span style="color: #e06666;">5.</span></b> W tym roku stosunek książek rodzimych do zagranicznych był zaskakujący! Przeczytałam <b><span style="color: #e06666;">24 książek polskich autorów</span></b> i <span style="color: #e06666;"><b>20 książek zagranicznych autorów</b></span>. Można zatem powiedzieć, że 2016 rok był rokiem literatury polskiej. I to zupełnie niespodziewanie.</span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><b><span style="color: #e06666;">6.</span></b> Gatunkowo miałam mały misz-masz. Czytałam <b><span style="color: #e06666;">dużo kryminałów - aż 14 tytułów</span></b>. <b><span style="color: #e06666;">Literatura non-fiction</span></b> też była w miarę dobrze reprezentowana - <b><span style="color: #e06666;">przez 7 książek</span></b>. Wszystkie pozostałe lektury to szeroko pojęta literatura piękna, którą chyba lubię najbardziej.</span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><b><span style="color: #e06666;">7.</span></b> Byli tacy autorzy, którzy mnie do siebie wyjątkowo przekonali. Udało mi się przeczytać <b><span style="color: #e06666;">3 książki Agathy Christie</span></b>. Natomiast <b><span style="color: #e06666;">Zygmunt Miłoszewski przyciągnął mnie do siebie, aż 4 razy</span></b>. </span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Z <b><span style="color: #e06666;">Jaume Cabre</span></b>, którego znałam już wcześniej, wybrałam się na <span style="color: #e06666;"><b>2 książkowe spotkania</b></span>. </span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Spotkanie z mistrzynią zadawania trudnych pytań - <b><span style="color: #e06666;">Teresą Torańską </span></b>było również niesamowite, zatem za jednym zamachem przeczytałam <span style="color: #e06666;"><b>2 jej książki</b></span>.</span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><b><span style="color: #e06666;">8.</span></b> Co roku planowałam sięgać częściej po nowości. W 2016 roku udało mi się przeczytać <b><span style="color: #e06666;">6 tytułów wydanych w tym roku</span></b>. Nie wszystkie mnie zachwyciły, ale cieszę się, że orientuję się w obecnym rynku wydawniczym.</span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><b><span style="color: #e06666;">9.</span></b> Zawsze staram się sięgać po klasykę oraz po książki w różnych plebiscytach nagradzane, chociaż nie czynię tego na siłę. W minionym roku przeczytałam <b><span style="color: #e06666;">2 książki z szeroko pojętej klasyki</span></b> - było to drugie spotkanie z Jane Austen (mniej udane od pierwszego) oraz drugie spotkanie z klasykiem literatury amerykańskiej Trumanem Capote. Poznałam również kolejnego Noblistę - Mario Vargasa Llosę, który okazał się autorem bardzo otwartym oraz przeczytałam jedną książkę o naszej Noblistce, która dla równowagi mnie zachwyciła.</span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="color: #e06666; font-weight: bold;">10. </span>Jeszcze z takich wydarzeń i sukcesów okołoksiążkowych przewiozłam wreszcie z domu rodzinnego moją wspaniałą biblioteczkę, a przy okazji zrobiłam w niej <b><span style="color: #e06666;">gigantyczny porządek i remanent</span></b> (który to już z kolei?). Okazało się, że jednak część tytułów należała do mojej mamy, co automatycznie skróciło mi listę książek zalegających na półkach. Ale oczywiście te opróżnione półki szybko zapełniłam. W minionym 2016 roku do mojej biblioteczki przybyły <b><span style="color: #e06666;">24 tytuły</span></b>. Nie wszystkie zakupiłam sama, część otrzymałam, także z okazji urodzin. Nie jest to liczba gigantyczna i to mnie cieszy - wreszcie udało mi się kupić mniej niż przeczytać! :)</span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">A jak kształtuje się mój mini-plebiscyt 2016 roku? Zobaczcie sami.</span></span></div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px; text-align: center;">
<b style="line-height: 20.79px;"><span style="color: #e06666; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></b></div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px; text-align: center;">
<b style="line-height: 20.79px;"><span style="color: #e06666; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">NAJLEPSZA KSIĄŻKA</span></b></div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px; text-align: center;">
<b style="color: #333333; line-height: 20.79px;"><span style="color: #990000; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></b></div>
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnLL0pc97HD4YhNbI3XpBN-ek5FVl60J4niFiBYXxQqdwsabuGNBFKcRpoS6dKPVsL-7M7oDln4B6wZYcfZAVNkcEQOX_5YRmAfI2kVVPnS1e0izKJLFrTowTN9p6_8_xfKLhkKsgdkL4/s400/r,id,d141NTA7aF41MDA7dV5odHRwOi8vZ2V0LTIud3BhcGkud3AucGwvJTNGYSUzRDY1NDk1NjkzJTI2ZiUzRDAwLzAyLzEwLzAwMDIxMDhFX29yaWdpbmFsXzVGM0NBQ0I4Q0M5NEJBQzYuanBnO3FeMC45O3ReanBnO3Nea3NpYXpraTtmdF4x.jpg" imageanchor="1" style="color: #d8004a; margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-decoration: none;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnLL0pc97HD4YhNbI3XpBN-ek5FVl60J4niFiBYXxQqdwsabuGNBFKcRpoS6dKPVsL-7M7oDln4B6wZYcfZAVNkcEQOX_5YRmAfI2kVVPnS1e0izKJLFrTowTN9p6_8_xfKLhkKsgdkL4/s400/r,id,d141NTA7aF41MDA7dV5odHRwOi8vZ2V0LTIud3BhcGkud3AucGwvJTNGYSUzRDY1NDk1NjkzJTI2ZiUzRDAwLzAyLzEwLzAwMDIxMDhFX29yaWdpbmFsXzVGM0NBQ0I4Q0M5NEJBQzYuanBnO3FeMC45O3ReanBnO3Nea3NpYXpraTtmdF4x.jpg" style="border: none; position: relative;" width="400" /></span></a></div>
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px; text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px; text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><b><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Najlepsze czytadło</span></b> </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioQAp9eBDeRuyf6ckhsq-vBQ1qziexUvkJuC866y-8L4ub9p2-pG8wZrhpC3M1Ln20UcQGKtFx_LB2oMXCNfJfzEAFKYrbMI0aPaOKUhLKepcOAkIkfcw9LfVJG62R-CdS5QV7RWluUNY/s1600/klub-matek-swatek-b-iext44613441.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioQAp9eBDeRuyf6ckhsq-vBQ1qziexUvkJuC866y-8L4ub9p2-pG8wZrhpC3M1Ln20UcQGKtFx_LB2oMXCNfJfzEAFKYrbMI0aPaOKUhLKepcOAkIkfcw9LfVJG62R-CdS5QV7RWluUNY/s320/klub-matek-swatek-b-iext44613441.jpg" width="211" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCcbK6Lr6J4xQBIXAPW4VLKxFsVgh_ySL3CqXg9tbhoHUvPeWPklyo7rCXe3F0ETJcXPXnIu_SsjoZ3nQTrHAjuOcS1q4EWnvVreAV2G0Wu8C8ox-GnTrrltkfvFQanXDrGN6_fzMVpjM/s1600/napisz-do-mnie-b-iext36380148.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCcbK6Lr6J4xQBIXAPW4VLKxFsVgh_ySL3CqXg9tbhoHUvPeWPklyo7rCXe3F0ETJcXPXnIu_SsjoZ3nQTrHAjuOcS1q4EWnvVreAV2G0Wu8C8ox-GnTrrltkfvFQanXDrGN6_fzMVpjM/s320/napisz-do-mnie-b-iext36380148.jpg" width="192" /></a></span></div>
<div style="background-color: white; color: #333333; line-height: 20.79px;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
</div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="color: #e06666;"><br /></span></span>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><i>Przeczytałam w tym roku bardzo mało czytadeł, ale wszystkie były świetne, dlatego aż dwie książki zasługują na to wyróżnienie.</i></span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="color: #e06666;"><br /></span></span>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="color: #e06666;">"Klub Matek Swatek" Ewy Stec </span><span style="color: #e06666;">to książka, która z każdą kolejną stroną wywoływała u mnie uśmiech na twarzy. Perypetie szalonych bohaterek (bo kobiety grają tu główną rolę) były tak bardzo nieprawdopodobne, że aż fascynujące. Świetne czytadło.</span></span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="color: #e06666;"><br /></span></span>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="color: #e06666;">"N@pisz do mnie" Daniela Glauttauera </span><span style="color: #e06666;">kojarzy się, całkiem niesłusznie, z "S@motnością w sieci", a jednak to tytuł o zupełnie innym wydźwięku emocjonalnym. Owszem, porusza, ale jest to jednak książka bardziej lekka i naprawdę świetna.</span></span></span></div>
</div>
<div style="background-color: white; color: #333333; line-height: 20.79px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px;">
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Najlepsza książka non-fiction</span></b></div>
</div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px;">
<div style="color: #333333; text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; color: #333333; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwlTTV9FTu5CqmtkAKsMzrT3N4UnJxrUK5izbljZWheC2IaDrW5wb-3oZ9kh4upmon80vR1l4Pyewurh6tVhUp5GMjxD2DqePR2zOY_LLW169oAaI49OAFOm3kPTPc0yI0n1tpP9A4vAQ/s1600/T003073.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwlTTV9FTu5CqmtkAKsMzrT3N4UnJxrUK5izbljZWheC2IaDrW5wb-3oZ9kh4upmon80vR1l4Pyewurh6tVhUp5GMjxD2DqePR2zOY_LLW169oAaI49OAFOm3kPTPc0yI0n1tpP9A4vAQ/s320/T003073.jpg" width="224" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMaG3IVr3DWO_wkisevqBH3OqKkM98UQ6XyRzbtKbIHMk5mvJHK6eNhNVoycDTe_K3p6y0jd3NPMv47kTafBRzSIzSmdp01PUeggBm3YwRrl7DqXt2jqzlVIXmlzzybD6xAMSON512BdY/s1600/wszystko-za-everest-b-iext43260646.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMaG3IVr3DWO_wkisevqBH3OqKkM98UQ6XyRzbtKbIHMk5mvJHK6eNhNVoycDTe_K3p6y0jd3NPMv47kTafBRzSIzSmdp01PUeggBm3YwRrl7DqXt2jqzlVIXmlzzybD6xAMSON512BdY/s320/wszystko-za-everest-b-iext43260646.jpg" width="198" /></a></span></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<div class="separator" style="clear: both; color: #333333; text-align: center;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Tegoroczna moja lektura non-fiction obfitowała w dużo zachwytów, ale te dwie lektury chwyciły mnie szczególnie za serce.</span></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; color: #333333; text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">"Nic zwyczajnego: O Wisławie Szymborskiej" Michała Rusinka </span><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">przedstawia nam Wisławę Szymborską, nie jako nobliwą Noblistkę, lecz jako zwyczajną kobietę, z wszystkimi jej dziwactwami, szaleństwami, a przy tym z wzruszającym i jednocześnie rozśmieszającym charakterem. Wspaniały to portret!</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #e06666; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">"Wszystko za Everest" Jona Krakauera </span><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">miażdży. I o ile film "Everest" wywołał we mnie pragnienie podróży na najwyższą górę świata, to o tyle książka Krakauera mnie całkowicie do tego zniechęciła. Ba, nawet nie mam już ochoty na trekking do Base Camp pod Everestem. To dobitne świadectwo bólu, cierpienia, strachu i nieustannej walki nie tylko z żywiołem, z górą, z pogodą, ale z samym sobą. </span></span></div>
</div>
<div style="background-color: white; color: #333333; line-height: 20.79px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px;">
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Najlepsza fantastyka</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"></span></b></div>
<b><span style="color: #e06666; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"></span></b></div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px;">
<div style="color: #333333; text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwZ0TUMj8fRfti5VE8p1xl4H3GVD8IGBTOGbWxDwvWRzLScRyhLmsKeSUZ-fesy3Q8BaDSvWOl20x6uHDoyzZtqxHRbjrWIfkSJ-23M2mo_apHbmjXYAQRiDateVCLKZUeIrfPu4vRLH8/s1600/Kolor+magii.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwZ0TUMj8fRfti5VE8p1xl4H3GVD8IGBTOGbWxDwvWRzLScRyhLmsKeSUZ-fesy3Q8BaDSvWOl20x6uHDoyzZtqxHRbjrWIfkSJ-23M2mo_apHbmjXYAQRiDateVCLKZUeIrfPu4vRLH8/s320/Kolor+magii.jpg" width="221" /></span></a></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 20.79px;"><i>Bida z nędzą, bo w tym roku przeczytałam tylko jedną książkę z fantastyki (w sumie nie liczę "Marsjanina", ale nie wiem czemu). Ale za to jaką!</i></span></div>
<div style="color: #333333; text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 20.79px;"><i><br /></i></span></div>
</div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 20.79px;"><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">"Kolor Magii" Terry Pratchett </span><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- od tego zaczął się Świat Dysku. I jak to bywa u początków wcale nie jest kolorowo, a przynajmniej nie w kolorach jakie znamy. Co tu dużo mówić - uwielbiam Pratchetta.</span></span></div>
</div>
<div style="background-color: white; color: #333333; line-height: 20.79px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><b><span style="color: #e06666;"><br /></span></b>
</span><br />
<div style="text-align: center;">
<b style="line-height: 20.79px;"><span style="color: #e06666; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Najlepszy kryminał</span></b><br />
<b style="line-height: 20.79px;"><span style="color: #e06666; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></b></div>
</div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px;">
<div style="text-align: center;">
<div style="color: #333333;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZSuSgDnFpJcoNeyBnjIwD3qwKMsWJwAeFVsuS7KxDhN9Gwn11_UNB74MQlznoIs08MeBYWgra-UfSyhbmbzAXJKiS0iLO1ExuJfMQ-DUG8d6vcfcRhqR6krilp6ayrs3IaUhblr7CfNU/s1600/uwiklanie.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; color: #333333; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZSuSgDnFpJcoNeyBnjIwD3qwKMsWJwAeFVsuS7KxDhN9Gwn11_UNB74MQlznoIs08MeBYWgra-UfSyhbmbzAXJKiS0iLO1ExuJfMQ-DUG8d6vcfcRhqR6krilp6ayrs3IaUhblr7CfNU/s1600/uwiklanie.jpg" /></span></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidW23ell0s0orHockzlRVpuF4vy1a8U0jlmGJ1iftvGwBE8-CoLoUzNEE4MFbBt0xiYhCuuBe_zuZf5bKXkft5-SUvxYu86sI1V4OOEFO6DEac_C1QjDZHgxWWexEZVX1F8fH3f2bHSl0/s1600/gniew.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; color: #333333; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidW23ell0s0orHockzlRVpuF4vy1a8U0jlmGJ1iftvGwBE8-CoLoUzNEE4MFbBt0xiYhCuuBe_zuZf5bKXkft5-SUvxYu86sI1V4OOEFO6DEac_C1QjDZHgxWWexEZVX1F8fH3f2bHSl0/s1600/gniew.jpg" /></span></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIEybRele9IhMlMibZnnPl8xNETnkhBY3kHwa-OZbtC0gj8I2W5S232htBpr_fR6E56srS7_14eUCsxuV4wHv951NvJ9PYFz5MBUeFJdF-XuEOFkJNTkUaNdYadYhKY_jFV-DNh_EYrl4/s1600/ziarno.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIEybRele9IhMlMibZnnPl8xNETnkhBY3kHwa-OZbtC0gj8I2W5S232htBpr_fR6E56srS7_14eUCsxuV4wHv951NvJ9PYFz5MBUeFJdF-XuEOFkJNTkUaNdYadYhKY_jFV-DNh_EYrl4/s1600/ziarno.jpg" /></span></a></div>
<div style="color: #333333;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; color: #333333; text-align: center;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Posunę się do delikatnego oszustwa. Trudno byłoby mi wybrać jeden tytuł, więc wybrałam trzy.</span></i></div>
</div>
<div style="color: #333333; text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
</div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Zygmunt Miłoszewski Trylogia o Teodorze Szackim </span><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- każda z tych trzech książek dotyczy innej problematyki, zupełnie innych spraw karnych, inne jest również miejsce akcji. Książki Miłoszewskiego łączy jednak nietuzinkowy bohater, którym jest prokurator Teodor Szacki. I chociaż autor go mocno sponiewierał w ostatnim tomie to ja wciąż liczę na kolejną część jego przygód. </span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Dla gatunkowych purystów muszę dodać, że fabuły książek są zaskakujące, mroczne, potęgowane przez klimat miejsc, w których Szacki aktualnie pracuje, a warstwa obyczajowa jest idealnie wywarzona.</span></span></div>
</div>
<div style="background-color: white; color: #333333; line-height: 20.79px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span>
</span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
</div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px;">
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Najlepsza akcja</span></b></div>
</div>
<div style="background-color: white; color: #333333; line-height: 20.79px;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9KQD22Pb26MKkk3XNNmWWBPyjAaUKyDpTTK_EPL8J5UuGO6C_ttq3rvfW6xAUAaZRyzL5zEK_djBv8tYU7_-MgNRXvmpGgd1j1i30-TZi0LKmCozN6ITYDKsgk7RQAAwio_yNhhBCyc4/s1600/bezcenny-b-iext43250767.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9KQD22Pb26MKkk3XNNmWWBPyjAaUKyDpTTK_EPL8J5UuGO6C_ttq3rvfW6xAUAaZRyzL5zEK_djBv8tYU7_-MgNRXvmpGgd1j1i30-TZi0LKmCozN6ITYDKsgk7RQAAwio_yNhhBCyc4/s320/bezcenny-b-iext43250767.jpg" width="202" /></span></a></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
</div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">"Bezcenny" Zygmunta Miłoszewskiego</span><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"> to kolejny tytuł tego autora, który mnie porwał w tym roku. Książka była krytykowana i tej krytyki troszkę nie rozumiem. Miłoszewski stworzył prawdziwą polską książkę akcji i sensacji, jakiej nie powstydziłby się Dan Brown. Mamy tu pościgi, takiego lokalnego Roberta Langdona i zaciętą walkę o dzieła sztuki. A w tym wszystkim obraz, który mnie szczególnie fascynuje.</span></span></div>
</div>
<div style="background-color: white; color: #333333; line-height: 20.79px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px;">
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Najbardziej intrygująca fabuła</span></b></div>
</div>
<div style="background-color: white; color: #333333; line-height: 20.79px;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span>
</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIwkIRtQBdTd88jGxO8gBdobf3G2H2voYtVQvIMeNOUdMSfAuw7QtJc8lnc3HeaIUtyRskvZctTNhHdyQ_ZQhbMqsBbvMAQGnhvRpe9z479e9eJc1ua7xGFLze1hxaNKfBd9-gusP5U8Y/s1600/marsjanin.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEITwC5NsonpfcHzXwkW5pq7XP_WHj_EgIzSwMlUb6IoGKN9T-KHj9bW79a9d1e6f4-HrKcVc5iF8N_x7Zzr5EdSPOFmIJdjZqG8vFH-nEL8j7ct50PJmBY8Cko0ymd6EpQ5AhKBoXIZ4/s1600/10939981.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEITwC5NsonpfcHzXwkW5pq7XP_WHj_EgIzSwMlUb6IoGKN9T-KHj9bW79a9d1e6f4-HrKcVc5iF8N_x7Zzr5EdSPOFmIJdjZqG8vFH-nEL8j7ct50PJmBY8Cko0ymd6EpQ5AhKBoXIZ4/s320/10939981.jpg" width="217" /></a><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIwkIRtQBdTd88jGxO8gBdobf3G2H2voYtVQvIMeNOUdMSfAuw7QtJc8lnc3HeaIUtyRskvZctTNhHdyQ_ZQhbMqsBbvMAQGnhvRpe9z479e9eJc1ua7xGFLze1hxaNKfBd9-gusP5U8Y/s1600/marsjanin.jpg" /></span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIryee-eLT5qNKbWxCcuSROssDT46-waeyuqSd0SUqDO9fvX2rbeAfdQFlakOrWG7VZ53Xw7r2Ld5pAHrJPYNdFscIzGESofCnYmjAw2EP6WfSZjs_qhrEfU-vSA3VdH6Wys3p-FSCcnE/s1600/cien+eunucha.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIryee-eLT5qNKbWxCcuSROssDT46-waeyuqSd0SUqDO9fvX2rbeAfdQFlakOrWG7VZ53Xw7r2Ld5pAHrJPYNdFscIzGESofCnYmjAw2EP6WfSZjs_qhrEfU-vSA3VdH6Wys3p-FSCcnE/s1600/cien+eunucha.jpg" /></span></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i>Bardzo wiele książek w tym roku zaintrygowało mnie. Wybór więc był niezwykle trudny, nawet tych trzech tytułów.</i></span></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
</div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">"Cień eunucha" Jaume Cabre</span><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"> - lubię Cabre, bo zawsze bardzo mnie zaskakuje. Ta książka była jednak bardzo trudna i wymagała ode mnie dużo wysiłku. Zaangażowanie jednak się opłaciło, a fabuła oparta na tajemnicy rodzinnej, cofnięciu się w czasie, historii opowiadanej przez bohatera ze wzruszeniem i przejęciem mocno mnie wciągnęła.</span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">"Ciotka Julia i skryba" Mario Vargas Llosa </span><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- to moja pierwsza książka tego Noblisty i mam wrażenie, że od razu przede mną mocno się obnażył. Ale takie otwarcie i bezkompromisowość dało wyśmienity efekt czytelniczy.</span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">"Marsjanin" Andy Weir </span><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- ta lektura bardzo mnie zaskoczyła. Zarówno humorem, jak i merytorycznym podejściem do tematu. Nie mam pojęcia, czy to wszystko, o czym pisze autor pod względem technicznym (czy fizyko-biologicznym) w ogóle byłoby możliwe jeśli chodzi o wiedzę, którą teraz posiadamy, ale czerpałam niewątpliwą przyjemność z lektury tej książki. I oczywiście kibicowałam głównemu bohaterowi :)</span></span></div>
</div>
<div style="background-color: white; color: #333333; line-height: 20.79px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px;">
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Najbardziej warta uwagi</span></b></div>
</div>
<div style="background-color: white; color: #333333; line-height: 20.79px;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span>
</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9KvQXncUyNZCeyqj2RqZKgkwMwMogOOXPETnB0hRNsEyaJZRV9oAtrGIOqnwARTQY7Xt-imYoWhzlUgXEGsplB6Q9JyI2l1KvV0c0-Ry1bb9QeShcjs39mChPQ2BRi7keFI85yQrbSmY/s1600/wyznaje-b-iext43468505.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9KvQXncUyNZCeyqj2RqZKgkwMwMogOOXPETnB0hRNsEyaJZRV9oAtrGIOqnwARTQY7Xt-imYoWhzlUgXEGsplB6Q9JyI2l1KvV0c0-Ry1bb9QeShcjs39mChPQ2BRi7keFI85yQrbSmY/s320/wyznaje-b-iext43468505.jpg" width="195" /></span></a></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
</div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">"Wyznaję" Jaume Cabre</span><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"> - w tym roku król jest tylko jeden. Książka Cabre, która zalegała na mej półce od dawien dawna tak mocno mnie poruszyła, zdziwiła, zaskoczyła, zafascynowała, że odkąd skończyłam czytanie (czyli już od 3 miesięcy) wszystkim na około ją polecam. Cud, miód i Katalonia.</span></span></div>
</div>
<div style="background-color: white; color: #333333; line-height: 20.79px;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
</div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px;">
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Największe rozczarowanie</span></b><br />
<b><span style="color: #e06666; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhg-pKe6jcf2aFCfBVFyUK2BP8vTQUhLE_AWkXpKh2tpw07XBtf7RTcfAWNUDB1l37hpyR8zUlc9njJfh3Z0dYauhtG9G8iunMxBaLn-7RGWz_saObn0ujsNqzVUhqL2rPspgWvdx7zTNQ/s1600/tylkomartwi.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhg-pKe6jcf2aFCfBVFyUK2BP8vTQUhLE_AWkXpKh2tpw07XBtf7RTcfAWNUDB1l37hpyR8zUlc9njJfh3Z0dYauhtG9G8iunMxBaLn-7RGWz_saObn0ujsNqzVUhqL2rPspgWvdx7zTNQ/s320/tylkomartwi.jpg" width="203" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdcFzqNSPkWsvQoIjILXsLgMm5vxMqfpG9MgRoCpcRBELJx0q5kXXdbTmRNuXfiHkWei8yIo9DNzNt2kw9utbIItNiYaIJ8alxoKJEP8qYJr1uyq9VjssoewiEYK9XcbqThBRsW-B4MCg/s1600/punkty+zapalne.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdcFzqNSPkWsvQoIjILXsLgMm5vxMqfpG9MgRoCpcRBELJx0q5kXXdbTmRNuXfiHkWei8yIo9DNzNt2kw9utbIItNiYaIJ8alxoKJEP8qYJr1uyq9VjssoewiEYK9XcbqThBRsW-B4MCg/s320/punkty+zapalne.jpg" width="210" /></a></span></div>
<div style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdcFzqNSPkWsvQoIjILXsLgMm5vxMqfpG9MgRoCpcRBELJx0q5kXXdbTmRNuXfiHkWei8yIo9DNzNt2kw9utbIItNiYaIJ8alxoKJEP8qYJr1uyq9VjssoewiEYK9XcbqThBRsW-B4MCg/s1600/punkty+zapalne.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></a></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><b><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span></b>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><i>Niestety nie udało mi się uniknąć rozczarowań. Na szczęście nawet te słabsze książki udało mi się zawsze czytać bez większych trudności.</i></span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
</div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">"Tylko martwi nie kłamią" Katarzyna Bonda </span><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- królowa kryminału, jak określają nazywają autorkę, albo miała słabe początki, albo długo szlifuje formę. Książka była pełna tak absurdalnych sytuacji, scen, rozmów bohaterów, że momentami nie wiedziałam, czy to przypadkowo ja nie oszalałam. </span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">"Punkty zapalne: Dwanaście rozmów o Polsce i świecie" Jerzy Borowczyk i Michał Larek</span><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"> - lubię reportaże, uwielbiam takie nieszablonowe głosy dotyczące sytuacji w Polsce i na świecie, ale ta książka, zresztą polecana w blogosferze, bardzo mnie rozczarowała. Wydała mi się niedopracowana, tworzona jakby przy okazji, szybko, bez wcześniejszego przemyślenia tematu. Torańska to to zdecydowanie nie jest...</span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><i>Jeszcze mały bonus. Książka, której nie dokończyłam w 2016 roku i nadal ją męczę, a straszliwie mnie rozczarowała. Dziwią mnie wszystkie pozytywne głosy.</i></span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_Zuh-lKx0pA8bZx6dfJKU6V6oTHtl7I4HuDsmaPHq4utWKdYksIn4EJNWtgYl4HGV0hrT76h2WlDP0iglUJBYnjFbNIB2pmRtoPVMaJol80b3fQKVH5Ogte2UjzK-FZUwmANZaDAanBg/s1600/small_HERR_-_Depesze_-_ok_adka_96_dpi.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_Zuh-lKx0pA8bZx6dfJKU6V6oTHtl7I4HuDsmaPHq4utWKdYksIn4EJNWtgYl4HGV0hrT76h2WlDP0iglUJBYnjFbNIB2pmRtoPVMaJol80b3fQKVH5Ogte2UjzK-FZUwmANZaDAanBg/s320/small_HERR_-_Depesze_-_ok_adka_96_dpi.png" width="218" /></a></span></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">"Depesze" Michael Herr </span><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">-</span><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"> </span><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">mam ochotę tę książką rzucić o ścianę, bo nie jest to żaden reportaż, a raczej gigantyczna egzaltacja okraszona poetyckimi wstawkami. Herr nie pisze nic nowego, nic zaskakującego. Na razie porzuciłam ją w połowie, będę jednak kiedyś musiała do niej wrócić...</span></span></div>
</div>
<div style="background-color: white; color: #333333; line-height: 20.79px;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
</div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px;">
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Kit roku</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><b><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span></b>
</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhq_Z88fYCnyU7hAHWf7F3ZTMOgWdogNZONBoiTRgtFF-_HxyMpQLax8YUJw0eWRiixu8sqPUppO7BscfIUHDlj5JPPrMA98hyu7DpBgKNZikcnJf_pXwvJcmcwVVkG5yJWsqNOz7QEano/s1600/okladka-200.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhq_Z88fYCnyU7hAHWf7F3ZTMOgWdogNZONBoiTRgtFF-_HxyMpQLax8YUJw0eWRiixu8sqPUppO7BscfIUHDlj5JPPrMA98hyu7DpBgKNZikcnJf_pXwvJcmcwVVkG5yJWsqNOz7QEano/s320/okladka-200.jpg" width="219" /></span></a></div>
<b><span style="color: #e06666; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></b></div>
</div>
<div style="background-color: white;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwsfDKo5DroO89-aNuzaT09jBVCzeZghKle-gI9ngdLuNIHdowAbjFB700oB9Viq_9uIQMaEYAzVbcA-Trx30YEi17CvDuyld4-6neKC_iQaWOz66tKxazgVnvqUlzZsRIxwbulaFBI10/s1600/lalki-z-getta-b-iext21246094.jpg" imageanchor="1" style="color: #333333; line-height: 20.79px; margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-decoration: none;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"></span></a></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">"Pierścień Bolesława" Zbigniew Wojtyś </span><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- książka leżała na mojej półce kilka dobrych lat. Stwierdziłam, że muszę ją w końcu przeczytać, a w dodatku wcale nie miała jakiś słabych ocen. Niestety historia okazała się mocno naciągana, ale niestety tym, co wbiło gwóźdź do trumny to jakieś dziwne relacje głównego bohatera i miliony wątków pobocznych, które niestety nie tyle były nieciekawe, co po prostu nielogiczne. Szkoda, bo miałam nadzieję na fajną sensację, a wyszło jak zawsze..</span></span></div>
</div>
<div style="background-color: white; color: #333333; line-height: 20.79px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px;">
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Odkrycie roku</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span>
</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTtcb1NJ4YKGklf_tV4fGubwrlIzc2mR8-gL3SFbwpRgDRLlerrIMHOH4bR6jzO_hYjqLXTR1ThpP2-ADqJC2EQc1-l3XZoE7WXSydvilRnTHcT0fqWnJnhPLjvMNjJFi_7GOXcD4fpsE/s1600/559139-n-a.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTtcb1NJ4YKGklf_tV4fGubwrlIzc2mR8-gL3SFbwpRgDRLlerrIMHOH4bR6jzO_hYjqLXTR1ThpP2-ADqJC2EQc1-l3XZoE7WXSydvilRnTHcT0fqWnJnhPLjvMNjJFi_7GOXcD4fpsE/s320/559139-n-a.jpg" width="213" /></span></a></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
</div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; line-height: 20.79px;"><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">"Ostatnia arystokratka" Evzen Bocek</span><span style="color: #e06666; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"> - zawsze do literatury czeskiej podchodziłam, jak do zgniłego jajka. Humor czeski nie zawsze mnie bawi, nie zawsze mi pasuje. Ale książka Evzen Bocek mnie rozwaliła na łopatki. Płakałam ze śmiechu i niestety całkiem nierozsądnie zabrałam ją ze sobą do tramwaju. Na szczęście współpasażerowie nie wezwali karetki i nie wsadzono mnie w kaftan, chociaż było blisko, bo niekontrolowane wybuchy śmiechu raczej nie są normalnym zachowaniem :) Teraz czeka mnie drugi tom i troszkę boję się, co zrobię jak już wszystko przeczytam!</span></span></div>
</div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px;">
<div style="color: #333333; text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
</div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px;">
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Książki roku</span></b></div>
</div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px;">
<div style="color: #333333; text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="color: #333333; text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Z tych wielu książek postanowiłam wyróżnić trzy pozycje, które są moimi książkami roku (kolejność nieprzypadkowa):</span></div>
<div style="color: #333333; text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoBwf1ZWyWE6l1s3TKYeewgox23Uq1XFBVPvV_dxEG1HOXeIWvRcB24JnAN9ZTUqq5jifPWzDEb4ZdaMmt6Dtbb84VGX3ro8DD-hoQH7LADBFdmIoIRbE02m22kt1HbyamteKmFx9YLno/s1600/wyznaje-b-iext43468505.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoBwf1ZWyWE6l1s3TKYeewgox23Uq1XFBVPvV_dxEG1HOXeIWvRcB24JnAN9ZTUqq5jifPWzDEb4ZdaMmt6Dtbb84VGX3ro8DD-hoQH7LADBFdmIoIRbE02m22kt1HbyamteKmFx9YLno/s320/wyznaje-b-iext43468505.jpg" width="195" /></span></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: #e06666;">1. </span><span style="line-height: 20.79px;"><span style="color: #e06666;">"Wyznaję" Jaume Cabre </span>- za wszystkie nawiązania literackie, wzruszającą i wciągającą historię i za powieść totalną.</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="line-height: 20.79px;"><br /></span>
</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVoOBDrAn1lyuZmqNhYDMgWGJfoJkaZH07M3IwxzKuUsR-wyc62036x3PddnmzpZ3HB4ebdUgftfeNsjcYt_2O_ELPOuhvsauRS_V8LGj5zxoZfQORPTluC_cx9zzq0kjiQMCn_PLi8Ag/s1600/T003073.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVoOBDrAn1lyuZmqNhYDMgWGJfoJkaZH07M3IwxzKuUsR-wyc62036x3PddnmzpZ3HB4ebdUgftfeNsjcYt_2O_ELPOuhvsauRS_V8LGj5zxoZfQORPTluC_cx9zzq0kjiQMCn_PLi8Ag/s320/T003073.jpg" width="224" /></span></a></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="color: #333333; text-align: center;">
</div>
<div style="color: #333333; text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: #e06666; line-height: 20.79px;">2. "Nic zwyczajnego: O Wisławie Szymborskiej" Michał Rusinek</span><span style="line-height: 20.79px;"> - za przybliżenie postaci polskiej Noblistki i cudownej poetki, która była też normalnym, chociaż super inteligentnym i zabawnym, człowiekiem.</span></span></div>
<div style="color: #333333; text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span>
</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVsooKtX1PdB7nm0QaCeNeQHhpH8K1p7kLsjbCFzDFT4xb1e8nyyfOkMfMRkHXdBhBGSH1mC67bWV7BD63hsO4pCjv2kxQoGM1rd0nPnimqwflnPop0A4mUxIgZgFVa25sFAShDus2spE/s1600/marsjanin.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVsooKtX1PdB7nm0QaCeNeQHhpH8K1p7kLsjbCFzDFT4xb1e8nyyfOkMfMRkHXdBhBGSH1mC67bWV7BD63hsO4pCjv2kxQoGM1rd0nPnimqwflnPop0A4mUxIgZgFVa25sFAShDus2spE/s320/marsjanin.jpg" width="210" /></span></a></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: #e06666;">3. "Marsjanin" Andy Weir</span><span style="color: #333333;">- za humor, nietuzinkowość, piękną historię i oczywiście umożliwienie podróży na Marsa! :)</span></span></div>
</div>
<div style="background-color: white; color: #333333; line-height: 20.79px;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
</div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px; text-align: center;">
<b style="line-height: 20.79px;"><span style="color: #e06666; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">NAJLEPSZY FILM</span></b></div>
<div style="background-color: white; line-height: 20.79px; text-align: center;">
<b style="color: #990000; line-height: 20.79px;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></b></div>
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhI0pAtL3ngsh-e10cD8Ie9XQuZeaVObY4bFjeZY18Pxb5QNvtU5xzpdG1IVbOZJ0MMPbporu3IkaDBArpOwKUqWD4mmSoOKJrKWKP7liQZTr1LS9xK8UTxO32wHQV-s0722Xyme36fJm8/s400/film-reel2.jpg" imageanchor="1" style="color: #d8004a; margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-decoration: none;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhI0pAtL3ngsh-e10cD8Ie9XQuZeaVObY4bFjeZY18Pxb5QNvtU5xzpdG1IVbOZJ0MMPbporu3IkaDBArpOwKUqWD4mmSoOKJrKWKP7liQZTr1LS9xK8UTxO32wHQV-s0722Xyme36fJm8/s400/film-reel2.jpg" style="border: none; position: relative;" width="400" /></span></a></div>
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Spośród wszystkich filmów oglądanych w 2016 roku na wyróżnienie zasługuje nieco więcej tytułów niż rok temu:</span></div>
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">1. <span style="line-height: 20.79px;">"Nienawistna ósemka" reż. Quentin Tarrantino</span></span></div>
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">2. <span style="line-height: 20.79px;">"Za jakie grzechy dobry Boże?" reż. Philippe de Chauveron</span></span></div>
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">3. <span style="font-size: 14.85px;">"Ave, Cezar!" reż. Joel Coen, Ethan Coen</span></span></div>
<span style="background-color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">4. "Love, Rosie" reż. Christian Ditter</span><br />
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "arial" , "tahoma" , "helvetica" , "freesans" , sans-serif; font-size: 14.85px;">5. </span><span style="font-family: "arial" , "tahoma" , "helvetica" , "freesans" , sans-serif;"><span style="font-size: 14.85px;">"Igrzyska Śmierci" reż. Gary Ross"</span></span></span></div>
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">6. <span style="line-height: 20.79px;">"Zagraj to jeszcze raz, Sam" reż. Herbert Ross</span></span></div>
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">7. "Rzeka tajemnic" reż. Clint Eastwood</span></div>
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">8. <span style="font-size: 14.85px;">"Tajemnica Filomeny" reż. Stephen Frears</span></span></div>
<span style="background-color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">9. "Teoria wszystkiego" reż. James Marsh</span><br />
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">10. <span style="font-size: 14.85px;">"Diabelska przełęcz" reż. Atom Egoyan</span></span></div>
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">11. <span style="font-size: 14.85px;">"Marsjanin" reż. Ridley Scott</span></span></div>
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">12. <span style="font-size: 14.85px;">"Długi wrześniowy weekend" reż. Jason Reitman</span></span></div>
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">13. <span style="font-size: 14.85px;">"Śmietanka towarzyska" reż. Woody Allen</span></span></div>
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">14. <span style="font-size: 14.85px;">"Nieracjonalny mężczyzna" reż. Woody Allen</span></span></div>
<span style="background-color: white; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">15. "Jestem mordercą" reż. Maciej Pieprzyca</span><br />
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Natomiast niezwykle rozczarowały mnie <span style="line-height: 20.79px;"><span style="font-size: 14.85px;">"Disco Polo" reż. Maciej Bochniak,</span> </span><span style="font-size: 14.85px;">"Czerwony i niebieski" reż. Giuseppe Piccioni oraz </span><span style="font-size: 14.85px;">"Córki dancingu" reż. Agnieszka Smoczyńska.</span></span></div>
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px; text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">2017 rok</span></b></div>
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px; text-align: left;">
<b><span style="color: #e06666; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><i><br /></i></span></b></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://www.happynewyears2017.org/wp-content/uploads/2016/11/Happy-New-Year-2017-Images-For-WhatsApp-2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><img border="0" height="425" src="https://www.happynewyears2017.org/wp-content/uploads/2016/11/Happy-New-Year-2017-Images-For-WhatsApp-2.jpg" width="640" /></span></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="https://www.happynewyears2017.org/wp-content/uploads/2016/11/Happy-New-Year-2017-Images-For-WhatsApp-2.jpg"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: small;">Źródło</span></a></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px; text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px; text-align: left;">
<i><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Jeżeli dobrnęliście aż tutaj to solennie Wam obiecuję, że rok 2017 będzie rokiem mego mniejszego gadulstwa - obiecuję! :) </span></i></div>
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px; text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px; text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Plany na rok 2017 są dla mnie dosyć jasne. W marcu, a konkretniej od 28 do 31 marca mam egzamin zawodowy, który planuję zdać i tym samym wreszcie zakończyć moją długą, żmudną, trudną i męczącą edukację, która trwa już praktycznie 27 lat (w wieku 3 lat bowiem poszłam do przedszkola) :) </span></div>
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px; text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px; text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wyobrażam sobie ile będę miała czasu na czytanie i jak go spożytkuję. Pewnie jednak specjalnie nic nie zmieni się w moim życiu, bo przecież sprawy zawodowe też będą dla mnie ważne, a jak wiadomo, niestety człowiek uczy się całe życie.</span></div>
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px; text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px; text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Dlatego szerokich planów czytelniczych nie mam. Chciałabym osiągnąć 52 książki, w roku ale jeżeli tak się nie stanie nie będę płakać. Na pewno będę kontynuować obraną minionym roku ścieżkę - będę czytać spontanicznie, na co mam tylko ochotę i nie bawić się w jakieś listy, plany, ograniczające mnie wyzwania. </span></div>
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px; text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px; text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">To natomiast, co chciałabym zmienić to częstotliwość pojawiania się tutaj, na blogu. Chciałabym recenzować, a nie tylko pojawiać się od Święta. Oby się udało.</span></div>
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px; text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="background-color: white; clear: both; line-height: 20.79px; text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">I tego właśnie sobie i Wam życzę :)</span></div>
Claudettehttp://www.blogger.com/profile/05908286198407541171noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-5941536768807433563.post-80019683129284616012016-12-21T13:27:00.000+01:002016-12-21T13:32:16.769+01:00Wszystko co chcielibyście wiedzieć o "Rozprawie nad książką", ale boicie się zapytać.Razu pewnego przebywając w zacnym, choć przygnębiającym, budynku sądowego przy krakowskiej ulicy Przy Rondzie, w pobliżu Ronda Mogilskiego wpadłam na genialny (jak to bywa u mnie) pomysł.<br />
<br />
Doszłam do wniosku, że dlaczego nie zrobić by takiego sądu na blogu. Oczywiście absolutnie nie miałam tu na myśli tworzenie jakiś sądów kapturowych, czy innych konkurencyjnych dla naszych państwowych instytucji, formacji. Chodziło mi o coś zupełnie innego. O taki szczególny rodzaj sądu, o sąd nad przeczytaną książką.<br />
<br />
Pomysł ten kiełkował w mojej głowie, rozrastał się, ukorzeniał. Aż w końcu pomyślałam, że coś z tego jednak będzie. Planowałam formę, treść, kolejne odcinki. Ale nie zabierałam się jeszcze do pisania. Stwierdziłam, że trzeba to dopracować, przemyśleć, ułożyć.<br />
<br />
I wtedy: bach. Spadł na mnie niespodziewanie pewien news.<br />
Akurat jechałam samochodem, stałam na światłach w doskonałym humorze i nuciłam pod nosem jakiś hit z dawnych lat. Marzyłam o tym, aby już być w domu i zabrać się za wręcz palącą książkę, znajdującą się aktualnie na siedzeniu pasażera, w czeluściach mej torebki, gdy to usłyszałam. Informacja była bardzo entuzjastyczna, niezbyt długa, ale nizwykle zachęcająca, a dotyczyła nowego programu prowadzonego z udziałem publiczności w Radiu Kraków. Nazywał się on nie mniej, nie więcej tylko: "Sąd nad książką".<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYmYEQFT27vw8hHD-lz-sGSRZ2Ln0KaU_FW8LfHkeYbPSlslGC49CqUztqRBWESrLjGyqw0rKC-RU_Nrr4g1v1W9ZzhMVXrFIUA8JD8JUiS5ZbujPHGkivNsZiWQXtLIMb0wLNZnBpebw/s1600/vq__yk6faoi-claire-anderson.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="276" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYmYEQFT27vw8hHD-lz-sGSRZ2Ln0KaU_FW8LfHkeYbPSlslGC49CqUztqRBWESrLjGyqw0rKC-RU_Nrr4g1v1W9ZzhMVXrFIUA8JD8JUiS5ZbujPHGkivNsZiWQXtLIMb0wLNZnBpebw/s640/vq__yk6faoi-claire-anderson.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
Wiele myśli przebiegło mi wtedy przez głowę. Na czele z taką upartą, że to wręcz niemożliwe, że nie wypowiadałam tego pomysłu głośno, więc może zwariowałam i w przypływie emocji (a może lunatykowania? w dzieciństwie ponoć zdarzało mi się łazić po nocy) napisałam jakiś e-mail do Radia Kraków lub Instytutu Książki? :)<br />
<br />
Oczywiście, gdy emocje opadły, najbardziej prawdopodobnym powodem tej mojej lekkiej klęski wydał mi się zwyczajny zbieg okoliczności.<br />
<br />
I myślałam, jak wybrnąć z tego ambarasu. Bo przecież kształt już mam, wszystko przemyślane, decyzja podjęta. Głupi tytuł nie zniszczy mi tych godzin spędzonych na planowaniu.<br />
Ale przecież tytuł jest najważniejszy! Zatem wystarczy go zmienić!<br />
<br />
Olśniło mnie znowu na korytarzu sądowym. Krótko przed jedną z wielu rozpraw, które w tym dniu miałam zaplanowane. Z sali sądowej wyszła Protokolantka: "Proszę na rozprawę w sprawie oskarżonego XYZ, wszystkie obecne strony oraz świadków".<br />
<br />
Rozprawa. Rozprawa nad książką!<br />
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e06666;"><b>Otwieram przewód sądowy</b></span></div>
<br />
Jak już niedawno wspominałam ostatnio dużo czytam. Czytam jak szalona i najęta. Jednakże czytanie nie idzie w parze z pisaniem. Nie recenzuję książek na bloga i czynię to rzadko, gdyż każdą recenzję muszę z dziesięć razy przemyśleć. Często nie decyduję się na pisanie o jakiejś książce, bo mam wrażenie, że o niej już wszystko napisano i mój tekst byłby tylko jednym z wielu głosów, a w dodatku wcale nie jednym najlepszych. Niekiedy książka wywołuje we mnie milion emocji i nie potrafię je zgrabnie poukładać, a znowuż czasami nie wywołuje prawie żadnych spektakularnych uczuć, więc nie potrafię jej łatwo ocenić. Też tak macie?<br />
<br />
I tu z pomocą przychodzi <b><span style="color: #e06666;">Rozprawa nad książką</span></b>.<br />
<br />
Będzie to oczywiście recenzja, ale recenzja niezwyczajna. Nie będę przerzucała na tekst wszystkiego co przyjdzie mi do głowy. Raczej rozprawa będzie próbą każdorazowego poddania książki ocenie, lecz tylko i wyłącznie z użyciem logicznych i rzeczowych argumentów. Zatem nie będzie w niej miejsca na szarości, na wiele odcieni różnych kolorów, na jakieś wahanie. Będzie to swoistego rodzaju argumentacja, pozbawiona też jednak zimnej logiki. Pobawię się różnymi opiniami na temat danego tytułu, poszaleję jako oskarżyciel i/lub obrońca, a na końcu wydam rozstrzygnięcie.<br />
<br />
Od razu mówię - nie spodziewajcie się zawsze sprawiedliwych ocen. Tak, jak i w prawdziwym życiu subiektywizm będzie i w <b><span style="color: #e06666;">R</span></b><span style="color: #e06666;"><b>ozprawie nad książką </b></span>odgrywał znaczącą rolę.<br />
<br />
(Musicie wiedzieć, że nawet w sądach powszechnych nie ma czegoś takiego, jak ślepa ręka sprawiedliwości. Uwarunkowania osobiste stron postępowania zawsze grają ogromną rolę!)<br />
<br />
Spodziewać możecie się w Rozprawie nad książką literatury rozmaitego typu. Zawsze jednak będą to książki z jakiś powodów kontrowersyjne. Czy to nisko oceniane na portalach społecznościowych, czy w sposób diametralnie różny opisywane w licznych recenzjach, czy kompletnie nieznane, po które z jakiś powodów pewnie nigdy byście nie sięgnęli.<br />
<br />
Myślę, że forma rozprawy znana mi z codziennej pracy idealnie uprości moje często rozbiegane myśli i uporządkuje odczucia dotyczące danej książki. A jednocześnie będzie pięknie spinała klamrą wszystkie opinie w jedną całość.<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Czy obecne strony nie mają pytań?</span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Pod względem technicznym Rozprawa nad książką będzie niezwykle prosta w formie oraz uporządkowana w treści. Wcielę się w rolę nie tylko referenta sprawy, ale również oskarżyciela, obrońcy i wreszcie arbitra. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
(Zarówno obrońcą, jak i oskarżycielem posiłkowym już bywałam, dlatego nie mogę doczekać się kiedy wejdę w rolę arbitra!)</div>
<br />
Zachęcam Was również do aktywnego udziału w rozprawie. Odpowiem też na wszelkie pytania. Wypatrujcie wkrótce terminów rozpraw.<br />
<br />
P.S. A "Sąd nad książką" gorąco polecam. Można oglądnąć i posłuchać w Internecie <a href="https://www.youtube.com/watch?v=UGKJdtPoTbk&t=763s">pierwszego odcinka</a>. To co widzę na pierwszy rzut oka to jednak zbyt małe uporządkowanie dyskusji i brak prawdziwych sporów. Wszyscy są tak super kulturalni i mili, wszyscy się ze sobą zgadzają, nikt nikomu nie wchodzi w słowo, nikt nikomu nie przerywa - jak nie w życiu :) Pieprzu mogłyby pewnie dodać głosy skrajnie krytyczne i jakaś kłótnia.Claudettehttp://www.blogger.com/profile/05908286198407541171noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5941536768807433563.post-28211891884961978622016-12-05T14:45:00.000+01:002016-12-05T14:46:50.189+01:00Nie lubię poniedziałku, czyli skąd tyle czytania w listopadzie.Z każdym nadchodzącym nowym rokiem życzę sobie tego samego.<br />
I nie jest to wbrew pozorom wielki basen w jeszcze większym ogródku, kluczyki do sportowego auta w szufladzie, futro w szafie, czy milion na koncie.<br />
<br />
Na pierwszym miejscu jest oczywiście zdrowie. Bo zdrowie jest najważniejsze, w tym zdrowie naszych bliskich i gdy nie domaga (tak jak aktualnie teraz, gdy złapało mnie jakieś paskudne zapalenie gardła) to nie ma nawet jak pływać w tym przydomowym basenie!<br />
<br />
Drugą pozycję okupuje miłość. Miłość bliskich i związana z nią troska, bezpieczeństwo, radość i spokój. Po co milion na koncie skoro nie ma z kim go wydawać?<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEignPfc5lKTFju6N3HqstY2cd_Cn492XtWuIngMhKbaoUyn4YfsayZBUTJUz_f04oMBdPQUXUyKGKbTS-Ul99qfXphmblkCqQ3-Bi6Z3msTwmlWNq995wz_8o7SCJQXAXQQwp6k9vgvfrk/s1600/IMG_20161019_114747.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEignPfc5lKTFju6N3HqstY2cd_Cn492XtWuIngMhKbaoUyn4YfsayZBUTJUz_f04oMBdPQUXUyKGKbTS-Ul99qfXphmblkCqQ3-Bi6Z3msTwmlWNq995wz_8o7SCJQXAXQQwp6k9vgvfrk/s640/IMG_20161019_114747.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Synonim szczęścia.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
I wreszcie po trzecie życzę sobie szczęścia i to takiego ponadwymiarowego. Szczęścia, jako spełnienia rodzinnego, prywatnego, zawodowego. Szczęścia, jako uczucia towarzyszącego mi na co dzień. Szczęścia, jako radości z wszystkich sukcesów swoich i bliskich mi osób.<br />
<br />
Dla mnie synonimem szczęścia jest również oddawanie się temu, co kochamy. Czy jest to jakaś super praca zawodowa, czy szalona pasja, czy chociażby zwykłe hobby.<br />
<br />
Być może się nie domyślaliście (a teraz, ha, Was oświecę!), ale takie małe szczęście dla mnie to też spokojny wieczór w fotelu z dobrą książką i ciepłą herbatą. Listopad jest dla takich małych szczęść miesiącem wprost idealnym. Szybko robi się ciemno, jest zimno, mroczno, może nawet pada śnieg, więc można bez żadnych wyrzutów sumienia otulić się kocykiem i czytać, czytać, czytać.<br />
<a name='more'></a>Muszę jednak przyznać, że nigdy mi się w pełni to nie udawało. Zawsze absorbowała mnie nauka lub praca. Niekiedy już w listopadzie rozpoczynałam wielką pogoń świąteczną za prezentami oraz wielkie świąteczne sprzątanie, żeby było gdzie tegoroczne prezenty schować. W tym roku nauka mnie tak (niestety) już nie zajmuje, praca również raczej nie jest wymagająca, pogonie świąteczne odpuściłam całkowicie, a mimo to nie jestem w stanie spędzić dłuższej chwili z książką w fotelu.<br />
<br />
Ale i tak przeczytałam w tym odchodzącym do przeszłości listopadzie dwa razy więcej tytułów niż normalnie! Jak to się stało?<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e06666;"><b>Czary, Pani, czary</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e06666;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: left;">
Cofnijmy się nieco w czasie. Jest jeszcze stosunkowo ciepły październik. Kraków żyje wspaniałym świętem literatury, zwanym potocznie Międzynarodowymi Targami Książki. W ciągu tych trzech dni, <a href="http://demi-sec.blogspot.com/2016/11/nie-lubie-poniedziaku-juz-w-sobote.html">które już kiedyś pokrótce opisałam</a>, plątam się pomiędzy stoiskami targowymi i szukam, grzebię, chłonę. Aż wygrzebałam, zdobyłam, skądś wytrzasnęłam pewne magiczne zaklęcie. Zaklęcie znajduje się na cienkim papierowym paseczku. Zawiera jakiś tajemnicze daty z przyszłości oraz szaloną kombinację liter i cyfr. Otwiera natomiast bramy do innego świata.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Nie od razu odważyłam się tego zaklęcia użyć. Pomna losów pratchettowego Rincewinda, który próbował posiąść jedno z istotnych zaklęć i potem narobił sobie tylko kłopotów, nosiłam je w torebce, aż pewnego pięknego dnia prawie nie wyrzuciłam go do śmieci z różnymi papierami i targowymi rachunkami (o których oczywiście chciałam zapomnieć!). Ale paseczek zostawiłam, położyłam z pietyzmem na stole w jadalni i tak sobie przeleżał kolejny tydzień, gdy zbliżał się czas sobotnich porządków i postanowiłam go jednak użyć, aby gdzieś przypadkowo się nie zawieruszyło.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Okazało się to prostsze niż przypuszczałam. Wystarczyło użyć do tego tylko jednego, trochę jednak magicznego przedmiotu - komputera. W dodatku jakiś tajemniczym zrządzeniem losu miałam już konto, do którego należało czarodziejsko aktywować tajemne zaklęcie i mogłam zasadniczo od razu cieszyć się zniewalającymi zasobami. (W praktyce okazało się, że coś nie działa i straciłam właściwie tydzień).</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
No już dobrze, nie będę dłużej trzymać Was w niepewności. Zalogowałam się po prostu na Legimi, w ramach darmowego dostępu dla użytkowników krakowskich bibliotek. I przepadłam!</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Legimi jako synonim ubezpieczeń społecznych</span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Od dawien dawna jestem użytkowniczką Kindle. Nie opieram się więc nowinkom technicznym jeżeli chodzi o czytanie. Ba, wyszukuję często gęsto w czeluściach Internetu rozmaite czytelnicze gadżety. Niektóre nawet Wam kiedyś prezentowałam - a to "trzymacz" kartek, a to thumb thing. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Jednak do końca nie mogłam przekonać się (nawet jako użytkowniczka czytnika) do oferty takiej wirtualnej biblioteki, jak Legimi. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Wydawało mi się to po pierwsze nieco szalone - bo jak to mieć dostęp do tylu książek jednocześnie? Jak zdecydować się co czytać? Już teraz niekiedy cierpię na rozdwojenie jaźni. Na Kindle'u mam otwartych z pięć książek, na półce leżą mi kolejne trzy, a w kolejce do przeczytania jakieś ponad 200 tytułów. Co czytać? Kiedy czytać? Ile czytać? Jak żyć Panie premierze?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8UQes41DucdGgVY_DvZD51i30OqsmZ-MRySQggpvRFoGIYd10CRL0ykRtnz1t_OW4n5Q0-aL7wcchdnY8FLbF-3tZuFNTrZpQFISpZT5yL30YHfiFuhG3QbMZl2eqRJDOJlGcOHjUGHE/s1600/IMG_20161122_145711.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" height="388" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8UQes41DucdGgVY_DvZD51i30OqsmZ-MRySQggpvRFoGIYd10CRL0ykRtnz1t_OW4n5Q0-aL7wcchdnY8FLbF-3tZuFNTrZpQFISpZT5yL30YHfiFuhG3QbMZl2eqRJDOJlGcOHjUGHE/s400/IMG_20161122_145711.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Nieliczne spokojne chwile z kawą i książką.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Po drugie jednak Legimi nie współpracuje z Kindlem, zatem nie do końca mnie interesowała ich oferta, nawet jakaś "super, ekstra, jak najbardziej korzystna, wow". Nie planowałam ani przerzucać się na PocketBooka, ani zacząć korzystać z książek na ekranach walących światłem po oczach (vide: komputer lub smartfon). Taka już jestem zasadnicza. Bo oczywiście smartfon ani komputer przy kilkugodzinnym pisaniu pozwów, postów na bloga, oglądaniu seriali, czy graniu w gry, <b>w ogóle</b> wtedy nie wali mi po oczach, bo przełącza się w magiczny tryb!</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
I wreszcie po trzecie - cena. Nieograniczony dostęp do ebooków wydał mi się po prostu piekielnie drogi, a jeszcze zakładając, że trzeba będzie zakupić do tego ten czytnik lub męczyć się na innych urządzeniach i de facto nie wiadomo ile w danym miesiącu się z tej usługi skorzysta to lipa. </div>
<div style="text-align: left;">
Legimi chyba było dla mnie niczym taki ZUS, do którego wpłacamy miesięcznie kwotę haraczu i do końca nie wiadomo ile z tego skorzystamy (bo o odzyskiwaniu to nie ma raczej mowy, chyba, że pójdziemy do siedziby i sobie coś tam uskrobiemy z marmurowych posadzek).</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
I teraz odkrycie roku, wstydliwe wyznanie, na które nigdy przenigdy bym się nie zdobyła, gdyby nie ten listopad ponury, przytkane zatoki, które bulgotają mi w głowie, te szalone książkowe wyniki i kot, który zgubił swoją piłeczkę i donośnie miauczy, (a jak tylko skończę to zdanie to piłeczki poszukam i może przestanie), uwaga: teraz wiem, jak bardzo się myliłam!!!</div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Uf!</span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Wyznanie poczynione. Najbardziej wstydliwe sekrety ujawnione. Czuję się jakbym się przed Wami rozebrała (może w gorączce to faktycznie uczyniłam przed komputerem? już sama nie wiem..). </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
A teraz tak przechodząc do meritum. W listopadzie przeczytałam 7 razy więcej książek niż w tym samym miesiącu zeszłego roku! I wcale nie spędziłam całego miesiąca w fotelu (raptem kilka wieczorów, z czego większość była przeznaczona na pisanie pism procesowych). Więc gdzieś to czytanie musiałam nadrabiać.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXHy4WxVbZjWJ0GFimagM3eIIAC5yXDusdVnzWIwI4zka_tKQ6h9O-_7uv9zO8VPt4VUDEZbvEzCjteaAwVZ-JkskaQbI5Vz42r1JIpEEoWJOQ68a5Hp_Qoz-QSUw6p8Yev6_hyo7XA1M/s1600/IMG_20161117_224822.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXHy4WxVbZjWJ0GFimagM3eIIAC5yXDusdVnzWIwI4zka_tKQ6h9O-_7uv9zO8VPt4VUDEZbvEzCjteaAwVZ-JkskaQbI5Vz42r1JIpEEoWJOQ68a5Hp_Qoz-QSUw6p8Yev6_hyo7XA1M/s400/IMG_20161117_224822.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Jeden z nielicznych ostatnio miłych czytelniczych wieczorów.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
I nadrabiałam. W tramwaju, w korytarzu sądowym, w kolejce na poczcie, w samochodzie czekając na spotkanie. Zasada była bardzo prosta. Ilekroć sięgam po smartfona lub laptopa i zaczynam na długie godziny przepadać w blogosferze, na fejsiku, czy bookstagramie (sic!) to od razu opamiętuję się i otwieram aplikację Legimi, którą mam na tychże dwóch urządzeniach zainstalowaną.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Jeszcze lepszym myczkiem jest pozostawienie jej włączoną tak, że gdy tylko otwieram komputer lub sięgam po telefon od razu pojawia się ona na pierwszy rzut oka. Jakże to jest wspaniałe!</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Dzięki Legimi nie kwitnę godzinami na facebooku, instagramie, internetowych wydaniach gazet, czy woblinku i publio, tylko czytam. Oczywiście nie wszystko na raz, oczywiście partiami, rozdziałami, ale jednak - czytam! I to nowości, ale też rozmaite tytuły będące bestsellerami, nad którymi zastanawiałam się wielokrotnie i zawsze się wahałam - kupić, nie kupić. Teraz nie muszę kupować, wystarczy, że jednym magicznym (a jak) kliknięciem umieszczam je sobie na mojej wirtualnej półce. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Cały czas się zastanawiam, czemu tego cudu nie odkryłam wcześniej. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Żeby nie było tak tęczowo i kolorowo to oczywiście widzę w tej aplikacji kilka wad, a będąc w domu i mając więcej czasu z przyjemnością wracam do mojego nie-walącego-po-oczach Kindle'a lub zwykłej papierowej książki. Ale jeżeli zastanowicie się ile czasu spędzacie w serwisach społecznościowych i przeniesiecie to na czas spędzany z książką korzyści będą bardzo wymierne - gwarantuję.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Dodatkowo polecam wszystkim osobom mieszkającym w Krakowie pobranie kodu do Legimi z miejskiej biblioteki. Nawet jeżeli nie jesteście przekonani wypróbujcie tę aplikację. Mam takie lekkie przeczucie, że po jakimś czasie nie będziecie mogli bez niej się obejść!</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Uh, a teraz wracam do (niestety chorobowego) czytania!</div>
<div style="text-align: left;">
(I wyciągania kociej piłeczki z różnych dziwnych kątów)</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHSWvkF9lpxYhH8KYPhJt0XuiPen6AqMk8sqVyxlE2Xhh0DQ5oxVs7az8AMGiAWOTDka07-zouAlxLKtj2imE5z7KwLMYLTw2feErMI7HgibEjQPzao7ehyphenhyphenaiQYSC3JeId9jS_MFqkFyE/s1600/IMG_20161130_152829.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHSWvkF9lpxYhH8KYPhJt0XuiPen6AqMk8sqVyxlE2Xhh0DQ5oxVs7az8AMGiAWOTDka07-zouAlxLKtj2imE5z7KwLMYLTw2feErMI7HgibEjQPzao7ehyphenhyphenaiQYSC3JeId9jS_MFqkFyE/s400/IMG_20161130_152829.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Czy Wam również okres świąteczny kojarzy się z Hogwartem?</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
P.S. Ponieważ dostęp do Legimi mam darmowy to mam nadzieję, że nikt nie posądzi mnie o jakieś bezmyślne promowanie tego portalu/aplikacji. Po prostu mówię jak jest ;)</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
P.S.II Jeszcze się nie chwaliłam, ale ja, stary zgred blogowy, wyjadacz, totalna konserwa mam swój profil na <a href="https://www.instagram.com/demi.sec/">Instagramie,</a> na który Was serdecznie zapraszam!!! Bywam częściej niż na blogasku, ale to konsekwencja przykra prostoty dzisiejszego pisma obrazkowego ;) </div>
<div style="text-align: left;">
(A próbki moich zdjęć bookstagramowych możecie podziwiać w tym poście)</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
Claudettehttp://www.blogger.com/profile/05908286198407541171noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5941536768807433563.post-71141974408826448972016-11-10T15:58:00.004+01:002016-11-23T11:35:30.880+01:00Filiżanka herbaty u lady Agathy. "Tajemnica rezydencji Chimneys"<blockquote class="tr_bq">
<span style="color: #e06666;"><i>- Najwyższy czas na poranną herbatę - rzekł (...) energicznie - Proszę tędy. Na następnej ulicy mamy wspaniałą kawiarnię.<br />- Domniemywam - powiedziała pani Caldicott tym swoim głębokim głosem - że koszt posiłku jest wliczony do wycieczki?<br />- Poranna herbata, proszę pani - odparł Anthony w sposób profesjonalnie uprzejmy - jest ekstra.<br />- To nieprzyzwoite!<br />- Życie bardzo często nas doświadcza - powiedział pocieszająco Anthony.<br />Oczy pani Caldicott rozbłysły; zauważyła tonem człowieka skaczącego na minę:- Podejrzewałam coś takiego i byłam na tyle przewidująca, że dziś rano przy śniadaniu odlałam trochę herbaty do dzbanka. Podgrzeję ją sobie w maszynce spirytusowej. Chodź, tatuśku.<br />Państwo Caldicott pożeglowali triumfalnie w stronę hotelu, a postać damy aż promieniała zadowoleniem własnej zapobiegliwości."
</i></span></blockquote>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://images.unsplash.com/38/QoR8Bv1S2SEqH6UcSJCA_Tea.jpg?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=9dbdfc83ce525f0606dbb8e8184abcc8" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="426" src="https://images.unsplash.com/38/QoR8Bv1S2SEqH6UcSJCA_Tea.jpg?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=9dbdfc83ce525f0606dbb8e8184abcc8" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Poczęstujcie się herbatą. <a href="https://images.unsplash.com/38/QoR8Bv1S2SEqH6UcSJCA_Tea.jpg?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=9dbdfc83ce525f0606dbb8e8184abcc8">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
W dosyć prostych i przyjemnych okolicznościach, gdzieś pomiędzy Leicester, a Loughborough, w trasie, którą można było przejechać za jednego pensa za milę (a w przypadku dzieci nawet za połowę stawki), w drodze na wiec abstynentów, narodziła się, całkiem niespodziewanie, współczesna turystyka.<br />
<a name='more'></a><br />
Thomas Cook pewnie nie wiedział wówczas, że organizując taką niedaleką wyprawę (raptem 11 mil, a więc niecałe 18 km), na trasie, którą obecnie pokonuje się w 10 minut pociągiem, zainauguruje wycieczki grupowe, które wkrótce rozpanoszą się po całej Europie, a nawet całym świecie.<br />
<br />
Natomiast Anthony Cade już doskonale wie na czym polega turystyka masowa i wcale nie jest z tego faktu zadowolony. W początkach XX wieku rodezyjskie (obecnie zimbabweńskie) Bulawayo, należące wówczas do Brytyjskiej Kompanii Południowoafrykańskiej, poczęły bowiem penetrować grupy złożone z ok. dziesięciu angielskich turystów.<br />
<br />
Wyobraźcie sobie dziesięcioro Brytyjczyków palonych afrykańskim słońcem, narzekających na wszystko, począwszy od tego, że poranna herbata nie jest wliczona w koszt wycieczki, a skończywszy na małym wyborze pocztówek w lokalnych sklepikach. Już?<br />
<br />
Teraz dodajcie do tego obrazu przystojnego, dobrze zbudowanego, opalonego Anthony'ego Cade'a - mężczyznę o nienagannych manierach. Z cierpliwością godną stoików uspokajał poirytowanych mężczyzn i flirtował z łasymi na komplementy starszymi kobietami. Był ulubieńcem pań i idolem panów na wszystkich elitarnych wycieczkach biura podróży Castle.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Misja specjalna</span></b></div>
<br />
I pewnie ten wspaniały mężczyzna nadal prażyłby się w afrykańskim słońcu, gdyby nie spotkał przypadkowo na upalnej ulicy rodezyjskiego miasta swojego dawnego przyjaciela. Za jego sprawką od razu wpadł w wir przygód, zapoczątkowany podróżą statkiem w kierunku deszczowych Wysp Brytyjskich, z pamiętnikami tajemniczego hrabiego Stylptitch'a pod pachą oraz listami adresowanymi do tajemniczej damy Virginii Revel.<br />
<br />
Jednakże w kraju rodzinnym Anthony Cade szybko zorientował się, że wiezie pakunek dosyć niebezpieczny, o który upomina się wiele osób, a niektórzy z tych <i>upominaczy</i> nawet posiadają broń. W dodatku w tę sprawę zamieszani są również politycy, pokroju George'a Lomaxa, który zabiera naszego bohatera do rezydencji Chimneys, na specjalne zaproszenie lorda Caterhama.<br />
<br />
Mamy w tej powieści zatem nieco prawdziwej egzotyki, ale też wspaniały dwór z bardzo nietypowym lordem - totalnym szydercą - i do tego w komplecie wspaniałą córkę lorda Caterhama - Bundle, która wtóruje ojcu w jego drwinach z wszystkiego i wszystkich.<br />
<br />
W rezydencji Chimneys na zaproszenie lorda Caterhama (jakże niedobrowolne!) przebywają przy tym same znakomitości: już wspomniany angielski minister George Lomax, jego asystent Bill Eversleigh, pretendent do tronu Herzoslovaki Michael Obolovitch oraz panna Virginia Revel. Zaproszenie, które otrzymuje Anthony Cade, wciąż będący w posiadaniu tajemniczych pamiętników sprawia, że ukrywa on swoją tożsamość pod innym nazwiskiem. W takiej dusznej atmosferze pełnej wzajemnych podejrzliwości dochodzi do zaskakującego morderstwa.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Trup w szafie</span></b></div>
<br />
W "Tajemnicy rezydencji Chimneys" zagadka tajemniczego morderstwa miesza się z polityką, rozkwitający romans z narastającą nieufnością, a podejrzliwość spijana jest wraz z popołudniową herbatką.<br />
<br />
Pewne jest tylko to, że książę Herzoslovaki nie żyje, a jego śmierć raczej nie była dziełem przypadku, czy zrządzeniem naturalnych okoliczności. Na scenę wkracza więc nadinspektor Battle i w zamkniętym gronie towarzystwa wzajemnej adoracji przebywającego w rezydencji poszukuje winowajcy.<br />
<br />
Nic nie jest w tej powieści takie, jak wydaje się na pierwszy rzut oka. Sprawca sprytnie ukrywa się przed wymiarem sprawiedliwości, ale dopiero finał historii wprowadza czytelnika w prawdziwe zdumienie.<br />
<br />
Mnie zaś ogarnęło zdziwienie, że ta traktowana troszkę po macoszemu książka Agathy Christie, krytykowana z uwagi na mnogość zawartych w niej teorii spiskowych, w rzeczywistości jest mistrzowską opowieścią kryminalną wcale nie odstającą od tych najpopularniejszych i najbardziej wychwalanych powieści z panną Marple i Poirotem.<br />
<br />
(Co więcej, mając za sobą już jedno powtórkowe spotkanie z Herkulesem Poirotem, zdecydowanie na razie wolę inspektora Battle!)<br />
<br />
To jak? Może jeszcze herbatniczka?<br />
<b><span style="color: #e06666;"><br /></span></b>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;"><b><span style="color: #e06666;">Ocena: 5/6</span></b></span></b></div>
<b><span style="color: #e06666;"><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://woblink.com/storable/pub_photos/857982-pdw_book_cover.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="400" src="https://woblink.com/storable/pub_photos/857982-pdw_book_cover.jpg" width="250" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="http://woblink.com/storable/pub_photos/857982-pdw_book_cover.jpg">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
</span></b>Claudettehttp://www.blogger.com/profile/05908286198407541171noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-5941536768807433563.post-48327737202584003672016-11-07T23:54:00.002+01:002016-12-05T13:29:59.147+01:00Nie lubię poniedziałku, czyli trudno się pozbierać, bo Targi, Targi i po Targach.Od jakiś trzech lat, rok rocznie w październiku miałam problem.<br />
<div>
<br /></div>
<div>
Oto wielkimi krokami zbliżało się w moim rodzinnym Krakowie święto książki, prawdziwy raj dla książkoholików, dni rozpusty książkowej... a ja byłam zajęta.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Za każdym razem poczucie obowiązku wygrywało z szalonym buszowaniem pośród stoisk targowych. I co prawda spędzałam ten czas wśród książek, jednakże żadna z nich nie była taką jaką wzięłabym bez wahania do ręki w czasie wolnym.<br />
<br />
Tak, niestety uczyłam się. Uczyłam się jak szalona.<br />
Uczyłam się do oporu i gładko przechodziłam przez egzamin wstępny i kolejne kolokwia.</div>
<div>
Poświęcałam swój czas i swoją energię, aby realizować marzenia zawodowe, zaś przyjemności schodziły na plan dalszy.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiw4OHYOI3IN__IoCurY__1h0oHA2a4sUVnHS81u90LZjHUpd98kBqmzfDK65kVZif8k4cn1gGZ_n71AxfddEyDjygwbLHkZphs8YF70syArcKKImvONGN6H71-lwsySuNnRk05EV4iQK0/s1600/IMG_20161028_020915.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiw4OHYOI3IN__IoCurY__1h0oHA2a4sUVnHS81u90LZjHUpd98kBqmzfDK65kVZif8k4cn1gGZ_n71AxfddEyDjygwbLHkZphs8YF70syArcKKImvONGN6H71-lwsySuNnRk05EV4iQK0/s400/IMG_20161028_020915.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Coś wisiało w powietrzu..</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Aż nadszedł ten piękny rok AD. 2016. Rok przestępny. Rok niespodziewanie poplątany. Ostatni rok mojej aplikacji. Rok bez kolokwiów i egzaminów!<br />
<br />
Od wakacji śledziłam stronę krakowskich Targów, zwłaszcza, iż te nadchodzące miały być szczególne, jubileuszowe, w końcu dwudzieste!<br />
<br />
Wiedziałam, że na pewno nie wpadnę już tym razem w ostatniej chwili na halę Expo i nie będę biegać jak szalona wśród stoisk poszukując promocji, autorów, gratisów, znajomych (i to wszystkiego na raz). Miałam spokojnie, dostojnie kroczyć po halach, przeglądać książki, brać udział w spotkaniach, ustawiać się spokojnie w gigantycznych kolejkach do ulubionych autorów. Miałam wreszcie korzystać i cieszyć się tym książkowym świętem przez całe długie cztery dni.<br />
<br />
A jak było w rzeczywistości?<br />
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Dwie landrynki...</span></b></div>
<br />
Od samego początku zakładałam, że w tym roku będę czerpać z Targów "pełną gębą". Zresztą zarejestrowałam się i otrzymałam wejściówkę na całe cztery dni. Mój entuzjazm nieco osłabł, gdy zobaczyłam program spotkań i okazało się, że właściwie mało, co mnie w nim interesuje.<br />
<br />
I tu napotykamy pierwszy zgrzyt.<br />
Trudno mi to przyznać, gdyż jest to smutny fakt, ale <b>w tym roku mnóstwo było na krakowskich Targach Książki celebrytów. </b>I nie chodzi mi o pisarzy lansujących się w reklamach (co wcale nie uważam za złe), lecz o takich ludzi, którzy są znani z tego, że są znani i na fali swojej pudelkowej lub ogólnie plotkowo-portalowej popularności wydają jakąś książkę. Temat jest nieważny, ważne jest w tym przypadku nazwisko. Niestety, celebryci w tym roku zdominowali targowe spotkania pod względem liczby osób stojących do nich w kolejce po autografy. Gdy widziało się jakąkolwiek gigantyczną kolejkę to można było być prawie (oczywiście zdarzały się wyjątki) pewnym, że swój początek ma przy stoliku któregoś celebryty. Taka przykra konsekwencja kierunku, w którym poszedł rozwój rynku wydawniczego w Polsce.<br />
<br />
Plan na Targi był dla mnie więc prosty. Obejść jak najwięcej stoisk, skusić się na promocje, przyglądnąć się nowościom wydawniczym i co nieco z nich przygarnąć, a jeżeli uda się z kimś spotkać to będzie idealnie.<br />
<br />
Z taką myślą ruszyłam w czwartkowe popołudnie w kierunku hali Expo. Bez problemu znalazłam miejsce na parkingu, zdobyłam wejściówkę, pozostawiłam kurtkę w szatni i mogłam ruszać na eksplorację stanowisk targowych.<br />
<br />
Jak zwykle ogrom wydawnictw i wielość stoisk mnie poraziły. Tak bardzo, że ułożona w głowie lista zakupów powoli się rozmywała, a ja buszowałam wśród książek jak szalona. A warunki ku temu były sprzyjające - bardzo mało ludzi, kameralne wręcz warunki do poszukiwania książek. Widać było, że to dopiero początki targowe.<br />
<br />
Nie udało mi się obejść wszystkiego w ten pierwszy dzień. Okazało się, że Targi codziennie są czynne do godz. 19, z wyjątkiem czwartku kiedy są czynne do 17 :) Uznałam jednak, że nic straconego, bo przecież planuję wrócić, więc z czystym sumieniem ustawiłam się w kolejce samochodów do wyjazdu z parkingu, która tak naprawdę obrazowała, ile osób w tym dniu pomieściło się w hali Expo.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3jOCbsdlI1iE7w_1bARvSe2Yvbj1pM_JvsHfG2WMAVHbS-8lMwTFk_kf3jE0FY8HSXb_bG2YOP8Tht1EuRkZjPL6llC_M42N_bGRUde-C4A-j2hgqKDcW0Yi7mryqG0mhS3aAUp1OUrY/s1600/IMG_20161107_234806.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3jOCbsdlI1iE7w_1bARvSe2Yvbj1pM_JvsHfG2WMAVHbS-8lMwTFk_kf3jE0FY8HSXb_bG2YOP8Tht1EuRkZjPL6llC_M42N_bGRUde-C4A-j2hgqKDcW0Yi7mryqG0mhS3aAUp1OUrY/s400/IMG_20161107_234806.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Moje Targi w pigułce. Pana Stasiuka też widziałam :)</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Piątkowej wyprawy już bardziej się obawiałam. Wszak piątek to taki dzień, gdy czuje się powiew weekendu, więcej osób może mieć wolne, luźniejsze popołudnie i zechcieć je spędzić wśród targowych stoisk. Ale jednak znowu się pomyliłam, bo drugi dzień okazał się równie cukierkowy jak pierwszy.<br />
<br />
Tłumów nie było, promocji też nie przybyło, jak również, niestety, spotkań autorskich. Bo musicie wiedzieć, że te pierwsze dwa dni były tak ubogie w spotkania z autorami, że momentami nie widziałam, co ze sobą zrobić!<br />
<br />
W sobotę wszystko miało się zmienić.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">...i jeden miętus</span></b></div>
<br />
Trzeci dzień Targów mieliśmy celebrować już w większym gronie, bo aż czteroosobowym. Samochody zostawiliśmy tym razem pod pobliskim centrum handlowym i spacerkiem przeszliśmy się do hali Expo, a z nami tłum ludzi zmierzający w tym samym kierunku. Dopiero podczas tego spaceru widać było, jak bardzo okolica nie zmieniła się od zeszłego roku. Nadal jest to teren bardzo przemysłowy i niezagospodarowany (zresztą od dawien dawna taki zaniedbany był).<br />
<br />
Im bliżej hali targowej tym bardziej uświadamialiśmy sobie, że <b>ten tłum ludzi, który z jakiegoś powodu stoi na parkingu to nie przypadek tylko... kolejka do wejścia</b>. Ustawiliśmy się na samym końcu, a gdy otrzymaliśmy informacje, że z biletem elektronicznym można przejść bez kolejki, innym wejściem, to zakupiliśmy trzy takowe dla moich towarzyszy i ruszyliśmy przed siebie. Organizacja ruchu pod halą była jednak co najmniej dziwna. Dziesięć minut zarządzający ruchem trzymał nas przed przejściem dla pieszych, chociaż żaden samochód nie przejeżdżał, a większość ludzi chciała dostać się do wejścia dla osób posiadających bilety, gdzie kolejki wcale nie było. Ale po nerwowych piętnastu minutach znaleźliśmy się w środku. A to był dopiero początek.<br />
<br />
Nie chcieliśmy uwierzyć, lecz kolejka do szatni była równie imponująca, co ta do wejścia. W dodatku wcale się nie zmniejszała, gdyż szatnia była pełna i nowe kurtki mogły być przyjmowane tylko w momencie jej opróżniania przez osoby opuszczające Targi, a takowych akurat w okolicach południa było niewielu.<br />
<br />
Gdy po godzinie udało nam się zostawić kurtki i wreszcie ruszyć na hale targowe to przytłoczył mnie tłum, jakiego nie widziałam w poprzednich dniach. Na tych najbardziej uczęszczanych arteriach w <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
halach tworzyły się zatory, na stoiskach, gdzie promocje były całkiem fajne nie można było nawet wcisnąć igły, zatem skumulowanie kilku najważniejszych wydawnictw w jednym miejscu nie było specjalnie dobrym pomysłem - zwłaszcza, że równocześnie odbywały się na tychże stoiskach atrakcyjne z punktu widzenia czytelników spotkania. Wszędzie plątały się różne pluszowe postaci, którym srogo współczułam pracy w takich strasznych warunkach (przede wszystkim cieplnych).<br />
<br />
Po przejściu do drugiej hali było już zdecydowanie lepiej, chociaż kolejka do kasy na stoisku Wydawnictwa Czarne niemalże odbiła się na mojej chęci zdobycia jedynej dedykacji z tychże Targów - Jacek Hugo - Bader prawie mi uciekł. Na szczęście jednak udało mi się go jeszcze złapać, właściwie w ostatnich pięciu minutach jego bytności w Czarnym.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Pogoda dla bogaczy</span></b></div>
<br />
Największym rozczarowaniem tegorocznych Targów był niestety fakt, że <b>w tym roku nie było żadnych super promocji na stoiskach wydawnictw</b>. Co roku, gdy wpadałam w ostatniej chwili, w niedzielę, praktycznie tuż przed zamknięciem, ujawniały się zazwyczaj nowe promocje ("A Pani to weźmie za 20 zł", "Nie mamy już w twardej oprawie, ale w miękkiej spuszczę jeszcze 10 zł"), ale tymi stałymi również nie mogłam pogardzić.<br />
<br />
Narzekam narzekam, ale jednak się troszkę obkupiłam. Troszkę, tyci, tyci. Czytania generalnie mam chyba na przynajmniej pół roku.<br />
<br />
Nie myślcie jednak, że zapakowałam mój samochód po sam dach książkami. Wręcz przeciwnie. Wizyta na stoisku Znaku skutkowała pierwszymi zakupami aż trzech tytułów. A gdy te pierwsze emocje opadły i nabyłam wszystkie upragnione Znakowe tytuły zorientowałam się, że większość książek dostępnych w całkiem przystępnych cenach jakoś mnie wcale nie interesuje. A może to po prostu konsekwencja tego, że ebooki mnie rozpieściły i mam ich tony na czytniku (niestety ciągle kupuję nowe!), więc większość oferowanych bestsellerów i nowości już po prostu mam.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgX76euiuits5PBBC6Ju1zetEhtRpje7twte3g7YBxfM7JtmZJ3VYEz1dnb7Lxbtkm4brXxCX5I2Plyj8rZ4x_OYeBn5CiCwQgHljfZ5upGCOujrRtBV03Bks_9RcJnQ0AOHM9KMtk8dh8/s1600/IMG_20161107_232807.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgX76euiuits5PBBC6Ju1zetEhtRpje7twte3g7YBxfM7JtmZJ3VYEz1dnb7Lxbtkm4brXxCX5I2Plyj8rZ4x_OYeBn5CiCwQgHljfZ5upGCOujrRtBV03Bks_9RcJnQ0AOHM9KMtk8dh8/s400/IMG_20161107_232807.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Me bardzo skromne zdobycze. Brakuje jeszcze książki "Kraków pod ciemną gwiazdą".</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
Mogłam skupić się jednak na zakupach bardziej naukowo-zawodowych. I tak w wydawnictwie prawniczym C.H. Beck była promocja, z której z chęcią skorzystałam nabywając książki niezbędne mi do egzaminu zawodowego, który już za (a kysz!) całe 5 miesięcy.<br />
<br />
W sobotę natomiast miałam już nic nie kupować. Być bezwzględną, zimną i nieczułą. Trzymałam się (zakupiłam tylko prześmieszną zakładkę "listek"), aż do czasu, gdy dotarłam na stoisko Czarnego i tam przepadłam. Skusiłam się aż na dwa tytuły - "Skuchę" Hugo-Badera oraz "Delhi", które nabyłam z myślą o przyszłej podróży do Indii (teraz wiem, że być może mnie jednak zniechęci do takowej). Potem już siłą rozpędu wpadłam do Agory i chwyciłam "Kraków pod ciemną gwiazdą" (musiałam się przeciskać pomiędzy operatorami, którzy utrwalali wywiad prowadzony przez Oliviera Janiaka z prof. Bralczykiem).<br />
<br />
Niestety rozczarowały mnie mocno (a to już drugi rok z rzędu!) stoiska z wydawnictwami gier planszowych. Żadnych promocji, żadnych specjalnych zachęt i niestety niewiele nowości. Zatem w tym roku nie nabyłam żadnej planszówki - pod tym względem Internet jednak wygrywa.<br />
<br />
Po około trzech godzinach opuściliśmy halę Expo wykończeni. Już nawet stojący w pobliżu naszej drogi do samochodu namiocik z super promocjami mnie nie skusił!<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Smuteczek i pocieszki</span></b></div>
<br />
Tegoroczne XX Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie zakończyły się dla mnie już w sobotę. W niedzielę, z uwagi na weekend świąteczny udałam się skoro świt na dalekie cmentarze i wróciłam dopiero wieczorem, zatem nie miałam okazji nawiedzić hali Expo i załapać się na promocje ostatniej szansy :)<br />
<br />
Niestety (czego dużo bardziej żałuję!) nie udało mi się wziąć udziału w konkursie, w którym do wygrania było aż 200 książek! Nawet nie wiecie, jak źle poczułam się wczoraj, w okolicach północy, gdy okazało się, że przepadło. Mówi się trudno. Może za rok :)<br />
<br />
Na pocieszenie zostały mi moje wspaniałe zdobycze książkowe. Bo pomimo słabych punktów będę tęsknić za Targami i z niecierpliwością oczekiwać ten cały, długi rok na XXI Targi Książki w Krakowie :)<br />
<br />
Będziecie?<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhImrm3_grgNMNuv-dujfSHriB5H7LeSwRTK7dmk4nMsiYLq323qG3tDteRdYhKOmmTQ_pCO2IQ_DTdKGW1G7pCD8dbRr_ifNdpzJLE95vvzVtMpBvwFhAYF5sVEi2aDqmWjcXyLG6qNXw/s1600/IMG_20161103_110954.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhImrm3_grgNMNuv-dujfSHriB5H7LeSwRTK7dmk4nMsiYLq323qG3tDteRdYhKOmmTQ_pCO2IQ_DTdKGW1G7pCD8dbRr_ifNdpzJLE95vvzVtMpBvwFhAYF5sVEi2aDqmWjcXyLG6qNXw/s400/IMG_20161103_110954.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Widzimy się za rok?</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOic_iRqvGaynENLveVKS5OkLtjCkovUYcfudNAfFd-Z6oGQMsMgFgNNx5Egre2Abe_F2CN01J3m8lHhGVSLp3SaQ3CbyarqNtf25c4jEuJa2v6SUWHIIonbBryDpbyytVtiYBkRCX2hQ/s1600/IMG_20161103_112349.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a></div>
<br /></div>
Claudettehttp://www.blogger.com/profile/05908286198407541171noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-5941536768807433563.post-50142711125822254332016-10-09T19:49:00.000+02:002016-10-09T19:49:23.221+02:00W oparach wulkanów i cieniu starożytnej dżungli na La Isla Bonita.Południe jest surowe, pachnące siarką i ciepłe.<br />
<div>
Północ spowija mglista otulina zieleni, rozwiewana przez zimne wiatry.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Na południu słońce pojawia się zawsze około południa, ogrzewając liczne plantacje bananów.</div>
<div>
Na północy popołudniami słońce nie ledwo przebija się przez grubą warstwę nisko usytuowanych chmur.<br />
<div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeFbkQ8K9HdmKdAFUEJRdiVxGhlB0bomr1nrYVXdvpD2zS49m-d5KxE3_Pj3otqbQFm3WHJ8QCl_VjThlP9JtmXMKuh4cq-FyyDsAZ2O68shBKKODkN86UJQMvoQQnUYhTlMMIVCDyZtk/s1600/_DSC6242.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeFbkQ8K9HdmKdAFUEJRdiVxGhlB0bomr1nrYVXdvpD2zS49m-d5KxE3_Pj3otqbQFm3WHJ8QCl_VjThlP9JtmXMKuh4cq-FyyDsAZ2O68shBKKODkN86UJQMvoQQnUYhTlMMIVCDyZtk/s640/_DSC6242.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Banany i ocean to typowy krajobraz tej wyspy.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Od północy do południa rozciąga się trasa wędrowna prowadząca szlakiem kolejnych erupcji wulkanicznych, które stworzyły ten przedziwny klimat.<br />
<br />
Środek jest jednak najciekawszy. Gigantyczny lej powulkaniczny, którego wnętrze znajduje się poniżej poziomu morza, obrośnięty pradawną puszczą oraz gdzieniegdzie plantacjami bananów, jedwabiu i winorośli.<br />
<br />
Wysiadacie z samolotu. Robicie wdech, potem wydech. Znowu wdech. I już to czujecie. Wszędzie ten sam, drażniący nozdrza zapach niepokoju, zapach egzotyki, zapach wulkanu. Wszechobecna siarka.<br />
<br />
Ostre zakręty na stromych czarnych zboczach umajonych tropikalną roślinnością. Małym, niskim domkom z niewielkimi oknami powciskanym we wzgórza daleko do kolonialnych rezydencji kupców i magnatów. Ale to w nich przetwarza się skarby wyspy, chociażby na niesamowite lokalne trunki.<br />
<br />
Ale wtem z okna autobusu widać już przedziwne i komiczne wielkie baseny pośrodku morza bananowców. Widać zgrabne budynki hotelowe położone na klifie nad samym brzegiem oceanu.<br />
Jeszcze kilka zakrętów.<br />
<br />
Witamy na La Palmie.<br />
<br />
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Trudne początki</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: left;">
Gdy mój mąż pierwszy raz wysłał mi ofertę wakacyjną e-mailem musiałam sprawdzić z czym to się je. Bo ja, wielka wielbicielka archipelagu Wysp Kanaryjskich, która miesiącami czytała o poszczególnych wyspach i wysepkach, planowała podróże, rozpisywała atrakcje, jakoś nie zorientowałam się, że to właśnie tam znajduje się taki mały cud jak San Miguel de La Palma.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Decyzja o wyjeździe została podjęta w dwie sekundy od uświadomienia sobie czym ta La Palma właściwie jest. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
(Co ciekawe znajomi, którym opowiadałam, gdzie lecimy na urlop cały uparcie pytali, czy chodzi o Majorkę :))</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Wyjazd nastręczył nam nieco problemów organizacyjnych, bo okazało się, że wyloty są tylko z Warszawy i to w porach wczesnoporannych, a przy tym dosyć nieludzkich. W dodatku ostatni turnus na tejże wyspę w tym sezonie odbywał się w ostatnim tygodniu września, więc dwutygodniowe wczasy okazały się niemożliwe.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Godzinę lotu w późniejszym czasie zmieniono nam na popołudniową, dlatego spokojnie w dniu 22 września o świcie wyruszyliśmy z Krakowa w kierunku lotniska Chopina. Z dużym zapasem czasu stawiliśmy się do odprawy bagażowej i byliśmy... pierwsi :) Oczywiście pasażerowie stojący tuż za nami, którzy jak się potem okazało byli dużo wcześniej, ale postanowili się przespacerować po lotnisku, byli mocno zaskoczeni i ogromnie niezadowoleni. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Nie jestem zwolennikiem kolejkowego zamiłowania Polaków, ani zazwyczaj nie biorę udziału w rywalizacji kto pierwszy do odprawy/samolotu/do wyjścia z samolotu/przy taśmie bagażowej, ale tym razem było to bardzo pozytywne. Mieliśmy dużo czasu na spenetrowanie warszawskiej strefy bezcłowej ze sklepem Victoria Secret na czele oraz pożywnym McDonald'sem, w którym poczuliśmy się jak dzieci :)</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Potem już "tylko" 6 godzin lotu spędzonych z "Wyznaję" Cabre na zmianę z Miłoszewskim oraz spaniem. Niestety nie obyło się bez zgrzytów - młody pasażer przed nami po spożyciu dużej ilości czekolady postanowił urządzić koncert życzeń, w czasie którego na przemian wrzeszczał, płakał, skakał po siedzeniu, dźgał mnie (śpiącą) w oko palcem, oglądał bajki z tabletu śpiewając, wymuszał na rodzicach zakup zabawek krzykiem etc. Czyli sama przyjemność. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIK2Fw4M4VbCUq1n8Ao4DlRKkEnJP84uSwDZ0dyJU7Zu-JpJitPPCNcY2Ohu5_p1GabZtwoTB-qucFhPM8Z-Fxg1aXbDoeknmdkG2_vH_dMNM7eZQO-q69ZimfhqxdA79fgZT3wCC1zy0/s1600/page.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIK2Fw4M4VbCUq1n8Ao4DlRKkEnJP84uSwDZ0dyJU7Zu-JpJitPPCNcY2Ohu5_p1GabZtwoTB-qucFhPM8Z-Fxg1aXbDoeknmdkG2_vH_dMNM7eZQO-q69ZimfhqxdA79fgZT3wCC1zy0/s400/page.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">U dołu: 1. Pasażer na gapę./ 2. Wrześniowa Warszawa.<br />U góry: 3. Dżungla w chmurach./ 4. W drodze na kolację./5. Szlaki w puszczy.</td></tr>
</tbody></table>
Po ok. 5 godzinach mogliśmy podziwiać już wyłaniające się z oceanicznych głębi pierwsze wyspy. Każda jest inna i każda ma swój niesamowity urok. Ale dopiero, gdy mijaliśmy ogromny wulkan el Teide górujący nad Teneryfą, na którym byliśmy raptem kilka lat temu, ogarnęła nas prawdziwa euforia :)<br />
<br />
Już na pierwszy rzut oka La Palma sprawiała jednak wrażenie dużo bardziej egzotycznej i fascynującej wyspy niż Teneryfa. Otulające nią niskie chmury, czarno - zielony krajobraz i strome zbocza mające swój początek w oceanie to wszystko nas zaskoczyło.<br />
<br />
Zresztą w czasie tego całego wyjazdu weryfikowaliśmy jedna po drugiej informacje, które wcześniej wyczytaliśmy o tej wyspie. Już od razu, po wylądowaniu widać, dlaczego La Palma jest uważana za jedną z najwyższych wysp świata. Ukształtowanie terenu jest mocno górzyste i chociaż wyspa nie jest wcale duża (42 x 28 km!) to drogi są bardzo kręte, a więc aby ją okrążyć główną drogą trzeba przejechać ok. 200 km!<br />
<br />
Stąd droga z lotniska do hotelu (ok. 20-30 km) zajmuje aż godzinę, zwłaszcza, iż autokar nas wiozący na niektórych zakrętach po prostu się nie składa. Po drodze jednak wcale się nie nudzimy. Obserwujemy atrakcje wyspy, które będziemy dokładniej badać podczas samodzielnych eksploracji. Przede wszystkim malutkie miasteczka, w których obowiązkowo znajduje się przynajmniej jedna winnica. Praktycznie nieoświetlone drogi, z których będzie można podziwiać gwiazdy, bo La Palma jest jednym z takich miejsc, które mają najlepszą przejrzystość powietrza na świecie! A do tego oczywiście wulkany, mnóstwo wulkanów. Zresztą wyspa jest de facto złożona z samych wulkanów, w większości nieuśpionych, choć nieaktywnych!<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNT8JFTyEuRfqzNKPBj5Lj_d10yKgyqsY1vvmFAAxYdEY8EEaXzp0w5jP8LLCQ6CJ_5De19ybBhEXPAciQa-Mf_02MvmLXCTv4jWW-iFqSUgX_-RGHyLVkw281-rSvTMxvhBzQBEo1RUQ/s1600/_DSC6285.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNT8JFTyEuRfqzNKPBj5Lj_d10yKgyqsY1vvmFAAxYdEY8EEaXzp0w5jP8LLCQ6CJ_5De19ybBhEXPAciQa-Mf_02MvmLXCTv4jWW-iFqSUgX_-RGHyLVkw281-rSvTMxvhBzQBEo1RUQ/s640/_DSC6285.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zbocze wulkanu San Antonio, który ostatni raz niepokoił mieszkańców w A.D. 1677 roku.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Wulkany i banany</span></b></div>
<br />
Nie mieliśmy planu na całe 7 dni na La Palmie. Wiedzieliśmy, że będziemy zwiedzać na własną rękę, że pożyczymy samochód, ale chcieliśmy też odpocząć. Atrakcji wyspa ma co nie miara, zatem od razu założyliśmy, że nie zobaczymy wszystkiego, bo może tu kiedyś jeszcze wrócimy.<br />
<br />
Pierwsze dni to odpoczynek na licznych hotelowych basenach, niespieszna lektura, podziwianie okolicznych widoków. Nie bylibyśmy jednak sobą, gdybyśmy nie wybrali się na spacer wśród plantacji bananów na pobliską czarną plażę i wyprawę na okoliczne wulkany (oczywiście te, na które można było dojechać autobusem miejskim).<br />
<br />
Później już było szaleństwo. Starożytny las wawrzynowy, wymagająca trasa do źródeł lokalnych strumieni, objazd wyspy krętymi drogami, zwiedzanie stolicy wyspy, wyjście na dość wysoki punkt widokowy w sandałkach, odwiedziny w dzikiej północnej wiosce...<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbp7QaZC1kGF7_zUmWcqmRG1K99Ld-xxhtPHht3POXsh1UwTam2PMhDZWzuXF1lGaQUjKMX7QxvcUHVWR2FVDpv5ghXkrJlsohCoHFhQeitgVGGIv_mx31fn0tTZq21ACe1i5mNoVaVSs/s1600/_DSC6437.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbp7QaZC1kGF7_zUmWcqmRG1K99Ld-xxhtPHht3POXsh1UwTam2PMhDZWzuXF1lGaQUjKMX7QxvcUHVWR2FVDpv5ghXkrJlsohCoHFhQeitgVGGIv_mx31fn0tTZq21ACe1i5mNoVaVSs/s640/_DSC6437.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Widok na Caldera de Taburiente (czyli gigantyczny krater wulkaniczny) z najwyższego szczytu La Palmy.</td></tr>
</tbody></table>
Ale ileż to rzeczy nie zdążyliśmy zrobić! Nie odwiedziliśmy słynnej kaldery, nie byliśmy na polach wulkanicznych Cumbre Viejo, nie przeszliśmy ścieżki po wszystkich wulkanach, nie weszliśmy do rezerwatu Cubo de la Galga, nie odwiedziliśmy ani muzeum wina, ani muzeum bananów, nie kąpaliśmy się w skalnych basenach i co najgorsze nie obserwowaliśmy gwiazd z żadnego punktu widokowego!<br />
<br />
Sami widzicie, że nasz kolejny kierunek wakacyjny może być bardzo oczywisty :) A jeżeli przy okazji udałoby nam się odwiedzić La Gomerę lub El Hierro... cóż byłoby wspaniale!<br />
<br />
Tymczasem trzeba powrócić do smutnej (i zimnej!) rzeczywistości. I pewnie niedługo przydałoby się opowiedzieć o szczegółach tego genialnego wyjazdu oraz o książkach, które umilały mi czas na tym umownym końcu Europy.<br />
<br /></div>
<div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMsx6cOtUEVQt01-F6aUtshNXiSrWvX_W-mTNJ_aznMBeodzT-CFg-nOmc5r7XOtA4P4nYzKyCZMlyh32-UWkzBDt2hwzUAQd3GXLp2YVjAerHtQAbaKN4kA9cmGM9IQ3NOmlhx_MHYaM/s1600/IMG_20160929_140915.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMsx6cOtUEVQt01-F6aUtshNXiSrWvX_W-mTNJ_aznMBeodzT-CFg-nOmc5r7XOtA4P4nYzKyCZMlyh32-UWkzBDt2hwzUAQd3GXLp2YVjAerHtQAbaKN4kA9cmGM9IQ3NOmlhx_MHYaM/s400/IMG_20160929_140915.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Spacer po dżungli na długo pozostanie w mojej pamięci.</td></tr>
</tbody></table>
</div>
</div>
Claudettehttp://www.blogger.com/profile/05908286198407541171noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5941536768807433563.post-4214057337365236952016-08-23T17:25:00.000+02:002016-08-23T17:28:41.680+02:00Powrót ze Szmaragdowej Wyspy<div dir="ltr">
Błękitna woda mieniąca się wszystkimi odcieniami niebieskiego. Turkusowa przy brzegach, przechodząca w szmaragd, aż do głębokiego szafiru. Rozmaite zatoczki, z których każda jest inna - z sypkim, białawym piaskiem, z błyszczącymi w słońcu kamykami lub delikatnym skrzącym się żwirem. <br />
<br /></div>
<div dir="ltr">
A gdy tylko odjedzie się kawałek od morza wjeżdża się w górzyste tereny, z małymi miasteczkami, w których dachy pokryte są szarym kamieniem. W lasy piniowe i gaje oliwne, w których rządzą lokatorzy rozlicznych pasiek, produkujący prawdziwe złoto tych stron. W osadzone wysoko monastyry, nieodkryte przez masową turystykę.<br />
<br />
<a name='more'></a></div>
<div dir="ltr">
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Nie piszę, bo...</span></b></div>
</div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
Nie wiem, czy mieliście kiedyś takie wrażenie, że wszystko, co robicie jest bezsensowne. Budzicie się w nocy, sami nie wiecie dlaczego, przerażeni, że o czymś zapomnieliście w pracy lub nie posprzątaliście kotu kuwety i wtedy dochodzi do Was bezsensowność Waszego codziennego zwlekania się z łóżka.</div>
<div dir="ltr">
A więc odbębniacie w pracy wszystko, żeby to jakoś było i szybko wracacie do domu, gdzie poza bezcelowym gapieniem się w ekran telewizora i drapaniem kota za uszkiem na nic nie macie siły. Nie otwieracie komputera przez tydzień i potem dziwicie się ile Was ominęło, ale wcale nie macie ochoty tego czasu nadrabiać. </div>
<div dir="ltr">
U mnie symptomy pojawiły się dwa tygodnie temu.</div>
<div dir="ltr">
Dla mnie to jednoznaczny sygnał, aby wybrać się na urlop.</div>
<div dir="ltr">
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Serce Macedonii</span></b></div>
<br />
<div>
Gdy w wieku 15-lat znalazłam się po raz pierwszy w tej krainie nie wiedziałam, że zafascynuje mnie na długie lata i nie będę chciała jej wcale opuszczać na dłużej. Niewiele jednak o niej wiedziałam, poza oczywistym ogólnikami: kolebka cywilizacji europejskiej, rozbudowana mitologia, gaje oliwne, filozofowie i astronomowie, Państwa-Miasta, wygrana wojna z Persami, odgapiarstwo Rzymian, tony ruin, wiszące klasztory, imperium Aleksandra Wielkiego, najstarsza waluta na świecie. W obecnych czasach poszukiwanie kolebki cywilizacji skręciło w stronę Eufratu i tamtejszych bliskowschodnich rejonów, a drachmę zastąpiło euro, ale cała reszta pozostała i mogłam się o tym naocznie przekonać. </div>
<div>
<br /></div>
Teraz, 15 lat później, widzę też pewne mankamenty: powolność Greków, brak dbałości o wspólną własność, niechlujność, naginanie rzeczywistości, działanie po najmniejszej linii oporu, czy tak prozaiczne szczegóły, jak brak rozkładów jazdy na przystankach autobusowych! Ale jednocześnie miejsce, które odwiedziłam to górzyste tereny z wąskimi i krętymi drogami, otoczone piniowymi lasami ociekającymi żywicą i prawdziwym złotem tamtego regionu - piniowym miodem, chylące się ku pięknym i różnorodnym plażom oraz wodzie w tysiącach odcieni koloru niebieskiego. Wyobraźcie sobie, że wychodzicie z hotelu położonego na delikatnym zboczu, otoczonego pachnącym lasem, schodzicie w dół, w kierunku morza i widzicie już turkus wody, która przy brzegu jest całkowicie przezroczysta, a później przechodzi jeszcze w szmaragd, aż do koloru granatowego.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Taką drogę pokonywałam codziennie przez ostatnie 14 dni. Poza tym plażowałam, kąpałam się w morzu, zwiedzałam i oczywiście czytałam. Już niedługo podzielę się z Wami wrażeniami z moich wakacyjnych lektur. Ale dzisiaj zapraszam Was na krótką wakacyjną podróż fotograficzną!<br />
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgSr_zppX0NDzwRWCRRu9CsBmoHsfGfSrSi5hM-RDedGjXT43Mj5wBOnFM6090fIIVhLV4nAKp54zfknwiG1XhfQyy1Au_oxOIZ9C4lv8akEwxUJxyKCHRRzp2QEP55h1S72Ua4gaubJo/s1600/IMG_20160809_164050.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgSr_zppX0NDzwRWCRRu9CsBmoHsfGfSrSi5hM-RDedGjXT43Mj5wBOnFM6090fIIVhLV4nAKp54zfknwiG1XhfQyy1Au_oxOIZ9C4lv8akEwxUJxyKCHRRzp2QEP55h1S72Ua4gaubJo/s640/IMG_20160809_164050.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Pierwsze dni były delikatnie pochmurne...</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhn17D6qDSFLISjfbrkpurgyGt6iEiwaefuStiF9QtHZmNj1keGQwgCvVebRWlF-xzU0G8dPbG2_RrYpLuOQoOKarbaUg5tuljwHUbBgd6OoSiTDvWKTSddi4_f8GiFJGarthdkU1F7f44/s1600/IMG_20160810_135927.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhn17D6qDSFLISjfbrkpurgyGt6iEiwaefuStiF9QtHZmNj1keGQwgCvVebRWlF-xzU0G8dPbG2_RrYpLuOQoOKarbaUg5tuljwHUbBgd6OoSiTDvWKTSddi4_f8GiFJGarthdkU1F7f44/s640/IMG_20160810_135927.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">...znaleźli się jednak nieliczni plażowicze.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUiL5b51cggycWvc3BMwZVUbT_oW_C8_Cnm7QQ8uqCLBu3DM99u8wKWCv9vdjnXMEYcEmIujL3dOxIzznnu5BZtgQK04Mb7P68pFh5uZlfDKJGglLIKJxvAuhJpHBTpIX2t6QZH0mxUnU/s1600/DSC_0417.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="356" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUiL5b51cggycWvc3BMwZVUbT_oW_C8_Cnm7QQ8uqCLBu3DM99u8wKWCv9vdjnXMEYcEmIujL3dOxIzznnu5BZtgQK04Mb7P68pFh5uZlfDKJGglLIKJxvAuhJpHBTpIX2t6QZH0mxUnU/s640/DSC_0417.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Greckie przysmaki.</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHmZbXFTU3zE5WpjZFDtXnI2zGhtZc5WiSO8vzo7TCdMoyucblghUqI2A17EYYLg9Iz7OnyCjdaLtp7hQNdP6vNCvAhj4GufrYDCTML9aiYbm-sd-6WJHjEuyAVwEE3GG1RHFzoapphe0/s1600/DSC_0449.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHmZbXFTU3zE5WpjZFDtXnI2zGhtZc5WiSO8vzo7TCdMoyucblghUqI2A17EYYLg9Iz7OnyCjdaLtp7hQNdP6vNCvAhj4GufrYDCTML9aiYbm-sd-6WJHjEuyAVwEE3GG1RHFzoapphe0/s640/DSC_0449.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Pierwsza lektura-przypominajkowa należała do sir Pratchetta.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgr760vz90uZ43FDAJTw9cAExTbbMVRkQ9GJrXVRU6QPudoawd7MsrAMN84v71biFi-t-lhYlm8EwanVj5aN3WtS0wmqXveZ4M1mv62AvOUrc8b3546iAlW_jwpDH6azcz19ntYZL3NV1M/s1600/IMG_20160813_110748.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgr760vz90uZ43FDAJTw9cAExTbbMVRkQ9GJrXVRU6QPudoawd7MsrAMN84v71biFi-t-lhYlm8EwanVj5aN3WtS0wmqXveZ4M1mv62AvOUrc8b3546iAlW_jwpDH6azcz19ntYZL3NV1M/s640/IMG_20160813_110748.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Kolejne dni były już piękne.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfpYqnpVmIWYd6PjThOTSnKS2FtpwC7032hBBdcV87-ttbbpg1MkSO9n5DoP51x2nXXHbqhhHlHCOEom1INkOsQ_wZ-97yhq8ZgwbF1yUSpoKFoHN0jrqoEPZQgDzmaSzL9qPoGHB4LZY/s1600/DSC_0470.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfpYqnpVmIWYd6PjThOTSnKS2FtpwC7032hBBdcV87-ttbbpg1MkSO9n5DoP51x2nXXHbqhhHlHCOEom1INkOsQ_wZ-97yhq8ZgwbF1yUSpoKFoHN0jrqoEPZQgDzmaSzL9qPoGHB4LZY/s640/DSC_0470.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">A na czytniku wychwalana "Kasacja" Mroza, która ni grzała ni ziębiła.</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgC83Xr_tfBzo1CftB6cMyb7IRe-SiglzFZH9B7TVbZ2w6F60hrJNLAhtOS2bhOS070BZEU8K5oUsvQbeorqKP3p9YjOWH9mKJE3bZBsqSCRUWUhShKEZPvTThcIwPHAkXnbSRhN38N5yA/s1600/IMG_20160815_122137.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgC83Xr_tfBzo1CftB6cMyb7IRe-SiglzFZH9B7TVbZ2w6F60hrJNLAhtOS2bhOS070BZEU8K5oUsvQbeorqKP3p9YjOWH9mKJE3bZBsqSCRUWUhShKEZPvTThcIwPHAkXnbSRhN38N5yA/s640/IMG_20160815_122137.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Na horyzoncie półwysep Chalkidiki.</td></tr>
</tbody></table>
</div>
<div dir="ltr">
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjLR12-G5DocMviyISYyoNydLdjQhk034_BCUMp55Nn2yxg3Hryf2l8o9RBqJ5oaCWV3uNEBDuRl5V2wauZlEUis59PwsnKd39AF0LzYs9lz6vYwFszrp05Kwys1ePwnexi2qncsPO2yY/s1600/DSC_0498.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjLR12-G5DocMviyISYyoNydLdjQhk034_BCUMp55Nn2yxg3Hryf2l8o9RBqJ5oaCWV3uNEBDuRl5V2wauZlEUis59PwsnKd39AF0LzYs9lz6vYwFszrp05Kwys1ePwnexi2qncsPO2yY/s640/DSC_0498.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Codzienna plażowa frappe.</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzPwtvvHFVhZEK6EmMIXM1sBJG5DG43kDKvbFDln4ZA1rV4y2rVFt2lt3U42LpazE3pDOr36ZfBFymhrcSncPz8s5OfQ-dn-KclVrslRwEz-UI2HI4FmYc4EKwieMwd2XYaw4xGPM2ff8/s1600/IMG_20160819_111024.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzPwtvvHFVhZEK6EmMIXM1sBJG5DG43kDKvbFDln4ZA1rV4y2rVFt2lt3U42LpazE3pDOr36ZfBFymhrcSncPz8s5OfQ-dn-KclVrslRwEz-UI2HI4FmYc4EKwieMwd2XYaw4xGPM2ff8/s640/IMG_20160819_111024.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Typowo Thasoski uśmiech :)</td></tr>
</tbody></table>
</div>
Claudettehttp://www.blogger.com/profile/05908286198407541171noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5941536768807433563.post-43415875475701176412016-07-07T11:46:00.001+02:002016-07-08T13:46:24.689+02:00Czwartkowa wokanda. "Sprawa Niny Frank" Katarzyna BondaBłyski fleszów, tysiące rozdanych autografów, kolejne spektakularne nagrody, wspaniałe produkcje, lans na ściankach, paparazzi śledzący każdy krok.<br />
<div>
Przymioty sławy.<br />
Cena popularności.</div>
<div>
Blaski i cienie życia prawdziwych gwiazd.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiyxDLA7H5YkShxtdi8I1KW8YWQ45E99XRQyQZptijYT_aFfg7uxSv29KgjUlqzcvXNT1sBMQRkRLz145e3A31VpQWe5N8ycfG164GFv5HwBgwORAgeylQyzy_Gj1KUqMgHeGduQCkg8c/s1600/czwartkowa+wokanda.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="250" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiyxDLA7H5YkShxtdi8I1KW8YWQ45E99XRQyQZptijYT_aFfg7uxSv29KgjUlqzcvXNT1sBMQRkRLz145e3A31VpQWe5N8ycfG164GFv5HwBgwORAgeylQyzy_Gj1KUqMgHeGduQCkg8c/s640/czwartkowa+wokanda.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br /></div>
<div>
Być może brzmi, jak tytuł telenoweli, ale to prawdziwe życie.<br />
Takie, które czuć najmocniej wtedy, gdy gasną światła, kieliszki szampana są już opróżnione, a czerwony dywan dawno zwinięty i wracając wieczorem do domu trzeba włączyć telewizor, aby słyszeć jakikolwiek głos.<br />
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<b><span style="color: #e06666;"></span></b></div>
<a name='more'></a><br />
<b><span style="color: #e06666;">Mordercą zakochany listonosz</span></b></div>
<br />
Nina Frank wchodzi do pięknego pustego domu na głębokiej prowincji, gdzie cisza odbija się od ścian, a jedynymi gośćmi są nieproszony eksmałżonek i listonosz. Nie wie, że może spotkać ją coś złego. Jest przecież w domu. Swoim prawdziwym domu. Porzuconym przed laty.<br />
<br />
Mielnik nad Bugiem to koniec świata. A na pewno koniec Polski, bo miejscowość znajduje się jakieś 10 kilometrów od granicy z Ukrainą i nie wyróżnia się niczym szczególnym. W tej wsi położonej w Dolinie Bugu można zwiedzić zabytki związane z religiami panującymi na tych terenach i współistniejącymi ze sobą przez wieki. I tak są w Mielniku ruiny kościoła zamkowego, ruiny gotyckiego kościoła Świętej Trójcy spalonego w 1915 roku, klasycystyczna cerkiew prawosławna, drewniana prawosławna kaplica cmentarna i XIX-wieczna synagoga. W głowie dociekliwych rodzi się pytanie - co w tym miejscu robiła telewizyjna gwiazda?<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://ecsmedia.pl/c/sprawa-niny-frank-b-iext34485685.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://ecsmedia.pl/c/sprawa-niny-frank-b-iext34485685.jpg" height="320" width="225" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Troszkę okładka - koszmarek. <a href="http://ecsmedia.pl/c/sprawa-niny-frank-b-iext34485685.jpg">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Oczywiście może Nina Frank szukała spokoju. Odpoczynku od codziennego świata, tysiąca problemów na czele z tym, co założyć na sobotnią galę i któremu czasopismu dać wyłączność na sesję bożonarodzeniową pod choinką. To też tłumaczyłoby jej izolację od lokalnej społeczności, która chociaż niezwykle ciekawa mieszkającej w ich rewirze aktorki nie miała do niej dostępu. No z małymi wyjątkami.<br />
<br />
Tym wyjątkiem oczywiście jest listonosz, który każdemu mieszkańcowi roznosi pocztę - od szarego emeryta po gwiazdę filmową. Z tym, że w domach emerytów nie zdarza mu się raczej snuć fantazji o adresatach przesyłek i nie zostawia u nich żadnych śladów biologicznych. Gdy to czyni jest już za późno. Aktorka nie żyje, jej dom zastał otwarty z bałaganem w środku, a on zostaje pierwszym podejrzanym. Tylko czy właściwie?<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Mordercą były mąż</span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<b><span style="color: #e06666;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: left;">
Śledztwo w sprawie zabójstwa Niny Frank prowadzone przez miejscową Policję, szybko zostaje urozmaicone przez obecność "osoby z miasta". I to osoby nie byle jakiej. Prawdziwego profilera, którego tak naprawdę chyba wszyscy miejscowi funkcjonariusze znają jedynie z filmów. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Już na wstępie ten obcy człowiek wydaje im się dziwny. Chce spać w domu aktorki, nie chce się bratać z miejscowymi, weryfikuje sposób zabezpieczenia dowodów, wszystko sprawdza i we wszystko wtyka swój nos. W dodatku jest tak wyniośle nieobecny.</div>
<div style="text-align: left;">
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://czytamjestempodrugiejstronielustra.files.wordpress.com/2016/06/bonda-sprawa-niny-frank.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://czytamjestempodrugiejstronielustra.files.wordpress.com/2016/06/bonda-sprawa-niny-frank.jpg" width="201" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ciekawa seria okładkowa, mroczna i jednocześnie intrygująca. <a href="https://czytamjestempodrugiejstronielustra.files.wordpress.com/2016/06/bonda-sprawa-niny-frank.jpg">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Psycholog śledczy Hubert Meyer ma za sobą już niejedno trudne śledztwo. Jednakże pobyt w Mielniku jest tym trudniejszy, że boryka się on z problemami rodzinnymi. Jego żona nie wytrzymuje napięcia i czasu jaki zajmuje mężowi praca w Policji. Chyba nawet trochę żałuje, że nie pracuje on już jako wychowawca w zakładzie karnym, które to zajęcie, choć niełatwe, z pewnością było mniej czasochłonne i oddalające go od syna. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Akcja nabiera tempa. Czytelnik wcale się nie nudzi, zwłaszcza odkąd na scenę wchodzi były mąż aktorki i jej tajemnicza historia z przeszłości. Wydaje się jednak, że im dalej w las, tym tok wydarzeń wciąż jest spowalniany przez senną atmosferę lokalnego miasteczka, jakieś ciągłe rozważania naszego profilera oraz dosyć dłużące się historie z przeszłości bohaterki, których rozwiązania nie widać. Aż dochodzimy do końca i dostajemy jakiś pastisz, wybryk, który jest alternatywny i całkowicie niepotrzebny. </div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #e06666;"><b><br /></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Mordercą wskazany w profilu</span></b></div>
<br />
Jeżeli w książce Katarzyny Bondy spodziewacie się sprawnie poprowadzonego śledztwa z udziałem profilera, niezwykłych i odkrywczych przesłuchań podejrzanych oraz świadków, sensacyjnej pogoni za mordercą i wreszcie tego odkrywczego profilu mordercy, który rozwiązuje wszystkie dotychczasowe problemy i jest lekiem na całe zło tego świata to zdecydowanie się rozczarujecie.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://d.gr-assets.com/books/1400487235l/21489481.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://d.gr-assets.com/books/1400487235l/21489481.jpg" height="320" width="212" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Nieco mało czytelna. <a href="http://d.gr-assets.com/books/1400487235l/21489481.jpg">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Nie znalazłam w "Sprawie Niny Frank" profilu mordercy. Znalazłam jakieś próby jego stworzenia, działania psychologa śledczego, które miały mu pomóc odgadnąć myśli i co za tym idzie motywy mordercy, ale przecież nie tego oczekiwałam po wprowadzeniu do śledztwa profesjonalnego profilera. Brakowało mi stopniowego odkrywania przed czytelnikami efektów pracy Huberta Meyera, bo tak naprawdę poza tym, iż wszedł niczym torpeda w śledztwo, zamieszał i potem podał na talerzu dokładną charakterystykę mordercy nic ciekawego dla czytelnika nie wynika. Dostajemy jakiś tam opis zachowań, charakteru potencjalnego sprawcy i to tylko w formach szczątkowych. Nadal nie mam pojęcia, jak taki profil się tworzy, na co zwraca się uwagę i jak dochodzi się do niektórych wniosków. Zdecydowanie to najbardziej zmarnowany motyw w tej książce.<br />
<br />
Książka Katarzyny Bondy byłaby naprawdę doskonała, nietuzinkowa, niezwykła. Gdyby była jedynie powieścią obyczajową. Jako kryminał jest niestety przewidywalna, niezaskakująca i nieożywiona. Fantastyczne opisy małej miejscowości z nietuzinkowymi bohaterami i nieco duszną atmosferą wiszącego w powietrzu samosądu, zestawiane są z problemami życiowymi niemiejscowego profilera, pamiętnikiem ofiary oraz wynurzeniami mordercy. Cały czas podczas czytania wydawało mi się, że taki schemat już znam, że gdzieś to już było. I pewnie faktycznie, w którymś ze skandynawskich lub nieskandynawskich kryminałów taki sposób prowadzenia narracji pojawił się.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://woblink.com/storable/pub_photos/663336-n-a.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://woblink.com/storable/pub_photos/663336-n-a.jpg" width="213" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Moja ulubiona seria okładkowa. <a href="https://woblink.com/storable/pub_photos/663336-n-a.jpg">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Patrząc jednak na tę powieść przez pryzmat debiutanta, jakim była Katarzyna Bonda w momencie wydania książki, to "Sprawa Niny Frank" jest lekturą całkiem zgrabną, choć niewolną od błędów. Na pewno jednak nie zniechęca, aby sięgnąć po kolejne książki autorki, które niestety są już zupełnie inną historią.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Ocena: 4/6</span></b></div>
<br /></div>
Claudettehttp://www.blogger.com/profile/05908286198407541171noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-5941536768807433563.post-19544691351556877322016-07-05T12:17:00.000+02:002016-07-05T12:39:48.049+02:00Knedliczki w sosie własnym. "Zrób sobie raj" Mariusz Szczygieł<div>
Pierwsze skojarzenie?<br />
Lentilki, które w każdą niedzielę z nabożnością przynosiła mi ciocia.<br />
Drugie?<br />
Smażony syr na postoju podczas podróży w austriackie Alpy.<br />
<div>
<br /></div>
Trzecie - niezbyt miłe.<br />
Kobieta zastawiająca swoją tuszą wejście do toalety i żądająca wyliczonej kwoty 1 euro, podczas gdy cała kolejka turystów wraz z dziećmi zmierzających wtenczas do Hiszpanii miała jedynie niedrobne banknoty.<br />
<div>
<br /></div>
Czwarte - szalone.<br />
Poszukiwanie Tesco w Ostravie i zbłądzenie w szare dzielnice usłane blokowiskami i fabrykami.<br />
<div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEih7LGrOAdrakKnAPgEe8JGrB4df4KCbDzaQMal42DkB8fGbxX5ehoGHHBJ1IyXgQMJU9hrFcAojR7hrV-HuAM_yhZ3SGpsNcxR7BM6YolzNganuYA8b5teh1UnF861EldLK_nozGST08U/s1600/Zrobraj.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEih7LGrOAdrakKnAPgEe8JGrB4df4KCbDzaQMal42DkB8fGbxX5ehoGHHBJ1IyXgQMJU9hrFcAojR7hrV-HuAM_yhZ3SGpsNcxR7BM6YolzNganuYA8b5teh1UnF861EldLK_nozGST08U/s640/Zrobraj.JPG" width="428" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Przepraszam za jakość zdjęć. Robione były nie lodówką, ale w trakcie obróbki i publikacji zatraciły się.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<a name='more'></a>Nie mam ani dobrych ani złych skojarzeń z Czechami. I to zarówno z krajem, państwowościa powstałą z niedawnego rozłamu, jak również z ludźmi tam żyjącymi. Mogę nawet stwierdzić, że chyba traktuję ich jako niegroźnych, pozytywnych szaleńców, co wcale nie ma być obraźliwe.</div>
<div>
<br /></div>
</div>
<div>
Owszem, wiele zachowań, poglądów i przekonań jest tak różnych od moich, że czasami nie mieszczą mi się w głowie.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
A Mariusz Szczygieł dobitnie uświadomił mi, jak dużo ich jest!</div>
<div>
<div>
<br /></div>
I to już nawet nie chodzi o instalacje artystyczne przedstawiające wydalanie na mapę państwa. To całokształt przedziwnych, a powszechnie tolerowanych w Czechach przypadków różnej maści.</div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Tłuczcie się więc garnki</span></b></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Bo weźmy chociażby takie pogrzeby. Dla osoby wierzącej pogrzeb jest jedną z ceremonii pozwalających bliskim na pożegnanie zmarłego, na modlitwę za jego duszę. Dla niewierzących pogrzeb nadal stanowić może ostatnie pożegnanie, a nade wszystko ukojenie. Ksiądz nie jest potrzebny do tego, aby uzyskać spokój i pogodzić się ze śmiercią bliskiej osoby. Na pewno pomaga w tym jednak ten pogrzebowy rytuał. Stanowi bowiem swoistego rodzaju punkt od którego możemy zacząć życie bez tej bliskiej nam osoby. Nie wyobrażam sobie, dlaczego ktoś chciałby rezygnować z pogrzebu, zwłaszcza, iż po takich ceremoniach zawsze czułam ulgę. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
A jednak Czesi rezygnują z pogrzebów. Nie odbierają często ciał bliskich z kostnic. Nie żegnają się z nimi. I cały czas, czytając o tym, miałam nieodparte wrażenie, że oni się chyba boją. Boją się wsadzić ukochane osoby do grobu, przysypać je ziemią, bo przecież nie wierzą w to, że one po śmierci nadal gdzieś istnieją. Są ateistami, a więc nie dają sobie szansy poczuć nawet jakąś nutkę nadziei, że babcia przyjdzie we śnie mówiąc, iż teraz to jej lepiej, czy o 3:30 obudzi ich odgłos tłuczących się garnków.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
I coś jest smutnego w tych czeskich zachowaniach, chociaż nie potrafiłam za bardzo wyłapać, co konkretnie. </div>
<div>
Ale szybko o tym smutku się zapomina.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Zwłaszcza, gdy spotyka się z Egonem Bondym.</div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Wymyślmy sobie artystę</span></b></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Pan Zbynek Fiszer. Syn czeskich młynarzy. Żebrak. Miłośnik marksizmu. Filozof. Poeta należący do nurtu fekalizmu. Agent służby bezpieczeństwa. Zmarł tak, jak żył - nagle, niespodziewanie, przez własną nieuwagę, ale kompletnie nieszablonowo. Zasnął w Panu. Pokój jego duszy.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Tak mogłoby wyglądać wspomnienie o Egonie Bondym, gdyby był Polakiem. Ale nie był.</div>
<div>
Dlatego zamiast tego w sieci pojawił się artykuł "Śmiertelny papieros w łóżku Bondy'ego", który powiązany był z linkami będącymi jednocześnie reklamą internetowych sklepów z łóżkami, bo Egon Bondy vel Zbynek Fiszer zasnął, może i w Panu, ale przede wszystkim w łóżku z zapalonym papierosem. A niektórzy jego rodacy byli w dodatku przekonani, że ta postać... nie istnieje. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Egon Bondy, jak żywy, z krwi i kości, mógłby obdarować kilka lub nawet kilkanaście osób swoim bujnym życiorysem. Zresztą wszyscy pojawiający się w "Zrób sobie raj" Czesi są równie fascynujący. Helena Stachova, <i>de domo</i> Teigova, tłumaczka literatury polskiej, której matka (Helena Teigova starsza) była... tłumaczką literatury polskiej! Jan Saudek, fotograf czeski, który sam tak siebie nazywa, choćby na swojej wizytówce i w którego istnienie w czasach komunizmu władze zaprzeczały. Sara Saudkova, która chociaż żoną Jana nie jest nosi jego nazwisko, a po jakimś czasie żyje już nie z Janem, lecz z jego synem - Samuelem i jest całkiem dobrą fotografką. Lena Reinerova, ostatnia niemieckojęzyczna pisarka Pragi. Dominik Hasek, czeski hokejowy Dominator, który powstrzymał strzały Rosjan i Jaromir Jagr, prawoskrzydłowy ze znaczącym numerem 68 na plecach. Oboje tylko w Czechach mogli zostać upamiętnieni w taki świetny sposób - unieśmiertelniono ich bowiem w prawdziwej czeskiej operze o hokeju wystawianej w Teatrze Narodowym w Pradze.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Mariusz Szczygieł nie poznaje nas jedynie z samymi czeskimi sławami i gwiazdami. Nie idziemy z nim na celebrycką ściankę, aby porobić zdjęcia tym największym, najwspanialszym, najbardziej cenionym. Bo bohaterem u Szczygła może być każdy. Nawet zwyczajny weterynarz, który wyciąga kleszcza psu i jednocześnie zastanawia się, co Czech mówi, kiedy robi znak krzyża. Niestety nie ma pojęcia, co się mówi, więc szybko do historii włącza się znajdująca się w poczekalni pani oraz jej koleżanka ze Smichova - ale bezskutecznie. Bohaterem jest też blondynka z autobusu z dużym krzyżem u szyi, której koleżanka dziwi się, jak można trupa tak nosić.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Co nam jednak mówią bohaterowie "Zrób sobie raj"?</div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Niedoprawiony knedliczek</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div>
Czesi wyłaniający się z reportaży Mariusza Szczygła opowiadają nam prawdziwą historię o swoim kraju. Kraju, w którym ksiądz chrzczący pięcioro dzieci rocznie ma szczególnie dużo pracy tylko dlatego "bo jest znany". Kraju, gdzie duma narodowa jest czymś nienaturalnym i wyśmiewanym, chociaż o historii (zwłaszcza tej szczególnie bolesnej) pamiętają na swój sposób i nawet wydarzenia sierpnia 1968 roku nazywają po prostu "polską okupacją". Kraju, w którym Kościół musi się reklamować, aby przyciągnąć do siebie jakichkolwiek wiernych, gdzie biskupi wychodzą na ulice i udzielają niekiedy prawdziwie skandalizujących wywiadów. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
A przecież w tym samym kraju działał tajny Kościół, do którego należało kilkadziesiąt tysięcy wiernych! Skąd więc takie odejście Czechów od Kościoła? Mariusz Szczygieł upatruje genezy takiego nastawienia Czechów do Kościoła, jeszcze w czasach Jana Husa. Później było już tylko gorzej. Ucisk monarchii austro-węgierskiej, w której cesarz utożsamiany był niejako z katolicyzmem, nawracanie protestantów przez jezuitów, powstanie przeciw cesarzowi i proklamowanie Kościoła czechosłowackiego. A na końcu jeszcze komunizm, wyroki dla księży i drugi tajny kościół Davidkovy - tępiony rzez Watykan. Nikt Czechom nie pomagał w zachowaniu wiary i jej rozwijaniu. Inaczej niż w Polsce religia nie była dla nich oparciem w trudnych czasach, bo to katolicyzm utożsamiany był z tymi trudnymi czasami.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Ale czy Czesi w ogóle nie wierzą? Trudno odpowiedzieć na to pytanie twierdząco. W coś tam wierzą, coś wyznają, czegoś poszukują. Niektórzy widzą znaki, inni polegają na horoskopach, jeszcze inni medytują, używają wahadła, polegają na karmie. Duchowość zatem jest w jakimś stopniu w Czechach obecna.</div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e06666;"><b>Guma rozpuszczalna</b></span></div>
<div>
<br /></div>
<div>
I ja zazdroszczę troszkę Czechom tego, że potrafią wyrazić swoje zdanie. Są szczerzy do bólu, nie robią nic na pokaz i niczego nie udają. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzcJOJF4HkbjuwdOhur6yDKXiArfGfN2vbyYDF1YlQ5KaK8xygpR0zAwfeP1NRcefoq2HnKLHuEtOZQ0q6F7jML-b8IvvgiPS-Gp84zFDg4oDYwu43O636dmnm3tm8V7vm77QZp4vRKiU/s1600/zrobraj2.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><img border="0" height="428" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzcJOJF4HkbjuwdOhur6yDKXiArfGfN2vbyYDF1YlQ5KaK8xygpR0zAwfeP1NRcefoq2HnKLHuEtOZQ0q6F7jML-b8IvvgiPS-Gp84zFDg4oDYwu43O636dmnm3tm8V7vm77QZp4vRKiU/s640/zrobraj2.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Rozważmy taką oto sytuację. Niedziela, czyli dzień święty, który należy święcić i pójść do kościoła na mszę świętą. Jeśli w kościele jest nudno, kazanie nie przemawia do wiernych, ksiądz popada w tony podniosłe i patetyczne to Czech z takiej mszy wyjdzie (o ile w ogóle na nią przyjdzie) i już nigdy nie wróci. A Polak? Polak będzie siedział w ławce, ziewał, patrzył po suficie, liczył kwadraty na posadzce, obserwował ludzi wokół, zastanawiał się co jutro zje na obiad i co powinien kupić żonie z okazji urodzin i rozmyślać o tym, co tam jutro znowu powinien zrobić w pracy. Ale Polak będzie siedział w kościele, wróci do niego też za tydzień, a może jeszcze wcześniej, jeśli po drodze będzie jakieś Trzech Króli, czy inne Boże Ciało. I dlaczego właściwie powinniśmy siedzieć w tym kościele, zgadzać się na to mówienie o niczym, nudzić się i słuchać czegoś co nas nie interesuje? Nie mam pojęcia. Sama zresztą wychodzę z założenia, że parafię mogę mieć tam gdzie chcę i bez skrępowania wybieram kościoły i księży, którzy nie nudzą i nie ględzą. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Takie myśli budzi w czytelniku "Zrób sobie raj". Bo z jednej strony troszkę oburzamy się, że Czesi tacy i owacy, ale przecież im tak w głębi duszy zazdrościmy. No ja może nie zazdroszczę, bo widzę pewne zgrzyty w ich mentalności, ale z pewnością podziwiam ich.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Tym bardziej cieszę się, że Mariusz Szczygieł mi ich przedstawił, zaprosił do domu, a potem jeszcze wziął mnie na rewizytę. Wcale nie musiałam odkryć w sobie Czechofilki, żeby ta nasza (jakże krótka!) wycieczka po czeskich umysłach i sercach podobała mi się. Może stało się nawet tak, że troszkę Czechów polubiłam. Nie chciałam bowiem opuszczać tego niewielkiego kraju, który nie ma dostępu do morza, ale ma jedynego w swoim rodzaju składanego Chrystusa Davida Cerny'ego, jako dzieło kultury i wracać do mojej ojczyzny nad Wisłą, do tej pamięci i grobów. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Ale też, jak Mariusz Szczygieł, nie lubię gumowych książek. </div>
<div>
Są mocno ciężkostrawne przy przypadkowym połknięciu!</div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Ocena: 5/6</span></b></div>
Claudettehttp://www.blogger.com/profile/05908286198407541171noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-5941536768807433563.post-23087931569822624892016-06-27T15:57:00.002+02:002016-06-27T16:04:31.817+02:00Nie lubię poniedziałku, czyli wielka ignorantka albo wstyd nie znać!W pewne niedzielne majowe popołudnie, weszłam w prawdziwy komunizm.<br />
<br />
Spokojnie.<br />
Nikt nie reglamentował mi żywności (chociaż mógł). Nie zostałam objęta przymusem pracy, nie stałam w osławionych kolejkach dzierżąc kartki, ani na szczęście nie naraziłam się na gniew milicyjnej pałki.<br />
<br />
Uczestniczyłam jedynie w uroczystości I Komunii Świętej.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://images.unsplash.com/photo-1432298026442-0eabd0a98870?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=7fa193f07afded02f5f6086e37a5a8a3" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="480" src="https://images.unsplash.com/photo-1432298026442-0eabd0a98870?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=7fa193f07afded02f5f6086e37a5a8a3" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Podczas wybierania komunijnego prezentu byłam niczym dziecko we mgle. I to tropikalnej mgle.<a href="https://images.unsplash.com/photo-1432298026442-0eabd0a98870?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=7fa193f07afded02f5f6086e37a5a8a3"> Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Gdy tak siedziałam przy stole zastawionym niczym na bogate wesele, dostając co rusz pod nos rozmaite pyszności, wysłuchując historii rodzinnych i zabawnych anegdotek oraz krzyku dzieci, doszedł do mej świadomości bardzo pozytywny i jednocześnie zastanawiający fakt.<br />
<br />
Oto komunistka jest prawdziwym molem książkowym. Kocha książki, czytanie, a jeżeli nie chce ćwiczyć gry na pianinie to za karę rodzice zabraniają jej czytać książek (sic!). Naturalnym prezentem wydała się więc książka.<br />
<br />
I tu pojawił się problem. Bo jaką książkę podarować można 10 - letniej dziewczynce i to w dodatku na tak podniosłe wydarzenie w jej życiu? Na pewno książkę, którą po prostu powinna przeczytać, którą powinna znać. Książkę jednocześnie wartościową i porywającą. Książkę, do której chce się wracać. Książkę, którą się wspomina i poleca.<br />
<br />
Ale cały czas się zastanawiam, czy takie książki właściwie istnieją.<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;"></span></b></div>
<a name='more'></a><div style="text-align: center;">
<br />
<b><span style="color: #e06666;">Nie czytałaś tego?!</span></b></div>
<br />
Letni wieczór. Lepki upał. Mrożona herbata. Relaks przy grach planszowych w krakowskiej kawiarni. Rozmowa schodzi na sztukę teatralną widzianą dzień wcześniej. Sztuka to premiera oparta na książce jednego z wybitnych polskich pisarzy - Stanisława Lema. I co się okazuje - tylko jedna osoba przeczytała tę konkretną książkę, druga widziała film, trzecia próbowała znaleźć spoilery w Internecie, a pozostali oglądali bez żadnego wcześniejszego przygotowania. Nieznajomość tematu okazała się tutaj jednak kluczowa w odbiorze, bo po prostu przez to sztuka się nie podobała.<br />
I teraz zagadka - w której grupie byłam ja?<br />
<br />
Otóż zaskoczę Was. Nie znam w ogóle twórczości Lema. Nie byłam zatem osobą, która przeczytała książkę. Nie lubię science fiction, więc nie oglądałam również filmu. Przeczytałam owszem spoilery, ale już po oglądnięciu spektaklu. I tak okazałam się kompletną ignorantką nie tylko "Lemowską", ale w ogóle czytelniczą. Zdziwienie znajomych przekraczało normalne ramy, dlatego nieco się zawstydziłam.<br />
<br />
Już w domu, naświetlając moje bolące żebro, zastanowiłam się chwilę. I doszłam do wniosku, że nie wiem właściwie, skąd ten wstyd.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://images.unsplash.com/photo-1414150434788-f0acd6c2ab79?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=fcc4784cbf3fab2b0986689c15405888" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="426" src="https://images.unsplash.com/photo-1414150434788-f0acd6c2ab79?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=fcc4784cbf3fab2b0986689c15405888" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Podczas teatralnego spotkania z Lemem mgła się jakby wzmogła. <a href="https://images.unsplash.com/photo-1414150434788-f0acd6c2ab79?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=fcc4784cbf3fab2b0986689c15405888">Źródła</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Przez wiele lat na półce w biblioteczce mojej mamy zalegały książki Lema, które kupiła z uwagi na bardzo ładne wydania. Książki te, już po zakupie, zaczęła czytać, lecz nie przypadły jej do gustu. Od dzieciństwa zatem żyłam w przeświadczeniu, że Lem to nie są lektury dla mnie. Wiedziałam, że to sci-fi, którego nie lubię i na tym właściwie kończyło się moje myślenie na ten temat.<br />
<br />
Lem w żadnym więc razie nie był na mojej liście lektur, które trzeba znać. Ba, nawet nie wydawał mi się pisarzem wybitnym. Raczej jakimś takim ciekawym zjawiskiem. Wsadzałam go do dużego worka wszystkich autorów fantastyki, wśród których byli tacy, którzy mogli się poszczycić naprawdę strasznymi okładkami tak pożądanymi przez ubranych na czarno i w glany licealistów z długimi włosami i skrzącym się pierwszym zarostem. No może był najstarszy w tym worku, najwybitniejszy, ceniony i chwalony, ale jednak długo go nie opuszczał.<br />
<br />
Natomiast już taki Terry Pratchett, polecony mi, nomen omen, w kolejce do składania papierów do liceum przez długowłosą okularnicę w potarganych jeansach i koszuli w kratkę, która później okazała się wybitnym informatykiem (czemu mnie to nie dziwi?) chociaż wcale nie zapowiadał się, żeby z tego worka w ogóle wyjść, jednak wyskoczył z niego niczym z procy i na zawsze go opuścił.<br />
<br />
Ale Lem nie. Jego obecność w worku nadszarpnął oczywiście ten spektakl. Właściwie go troszkę w moich oczach odczarował, bo to nie takie nudne sci-fi, ale troszkę filozofii, socjologii, astronomii, a nawet polityki. I całkiem możliwe, że wreszcie, po tylu latach worek Lem opuści w sposób spektakularny, ale jeszcze troszkę mu pozwolę tam posiedzieć, żeby nie zaczął gwiazdorzyć!<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Moje świętości</span></b></div>
<br />
Jak już przeczytam jakąś genialną (w moim mniemaniu) książkę potrafię o niej gadać godzinami, zanudzam nią wszystkich i oczywiście każdemu wciskam i polecam. Ale nie automatycznie ląduje ona na mojej liście książek, których wstyd nie znać.<br />
<br />
(Czasami, jak już komuś o niej poopowiadałam, a jednak mój rozmówca nie podejmuje tematu to robię jakieś takie różne wtyki w dyskusji. Ot choćby opowiadam o książce, a następnie gramy w "Dixit", w którym podaje się skojarzenia do rozmaitych obrazków. Zatem ja we wszystkich obrazkach widzę tę moją czytelniczą fascynację i ciągle smutno wspominam: "Ach no tak, nie czytaliście...". Straszne to jest - wiem!)<br />
<br />
Tak, bo ja mam taką listę. Taką troszkę sztywną, bardzo subiektywną, mocno konserwatywną. I gdy tworzę wszelkiego rodzaju rankingi to wciąż przewijają się przez nie te same tytuły, dlatego takich rankingów praktycznie w ogóle nie publikuję :)<br />
<br />
(wyjątkiem, potwierdzającym regułę, było <a href="http://demi-sec.blogspot.com/search/label/30%20ksi%C4%85%C5%BCek%20na%2030">30 książek, które musisz przeczytać przed 30stką</a>)<br />
<br />
I tak, dziwię się jeżeli ktoś nie zna Murakamiego, "Cienia wiatru" Zafóna, w dzieciństwie nie czytał Jeżycjady lub książek Montgomery, nie sięga po Kapuścińskiego, czy nie interesuje go wydanie kolejnej książki Cabre.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://images.unsplash.com/photo-1445233393680-5f921e96ac27?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=330bfb943cbb2515c46ddc441cd4088f" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="426" src="https://images.unsplash.com/photo-1445233393680-5f921e96ac27?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=330bfb943cbb2515c46ddc441cd4088f" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Mgła spowija również mój umysł, jeśli chodzi o fabułę "Cienia wiatru", którego wstyd nie znać ;) <a href="https://images.unsplash.com/photo-1445233393680-5f921e96ac27?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=330bfb943cbb2515c46ddc441cd4088f">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Pewnie znalazłoby się jeszcze kilka tytułów, czy kilku autorów, którzy wywołują u mnie szybsze bicie serca. Jak już wspomniałam powyżej - jednak same emocje po przeczytaniu książki nie gwarantują autorowi miejsce w specjalnej złotej sakiewce tych lektur, które moim zdaniem wstyd nie znać. Bo takie wrażenie musi się przeleżeć. Jeżeli po opadnięciu emocji, po spadku endorfin, po powrocie do szarej rzeczywistości nadal nie mogę zapomnieć o konkretnej książce to z pewnością w końcu ją na takiej liście umieszczę. Ale już taki "Cień wiatru" pozostawił po sobie jedynie doskonałe wrażenie i z tym przeświadczeniem żyję, bo niestety kompletnie nie pamiętam fabuły tej książki!<br />
<br />
Jak widzicie takie listy, zbiory są niezwykle subiektywne. Z pewnością wpływa na nie takie, a nie inne wychowanie, środowisko, szkoły, które kończyliśmy i towarzystwo w jakim obecnie się obracamy.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">Ściana płaczu</span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
W tym miejscu pojawia się kolejny kłopot. Bo przecież przyjaciele z naszej podstawówki i z podwórka to mogą być zupełnie inne osoby niż te z jakimi obecnie się spotykamy, czy obecnie przebywamy.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Jeśli wychowaliśmy się na dużym osiedlu, do szkoły chodziliśmy na innym osiedlu, a do liceum już jeździliśmy do centrum miasta, natomiast obecnie obracamy się w jeszcze innym środowisku, o zupełnie innych doświadczeniach to zapewne w wielu miejscach, na rozmaite tematy będziemy mieli różne spojrzenia w naszym obecnym towarzystwie. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Troszkę zagmatwałam, ale chodzi mniej więcej o to, że ze znajomymi z obecnej pracy mamy zupełnie inne spojrzenie na książki, które naszym zdaniem należy zaliczyć do klasyki i które wstyd nie znać z uwagi na to, że w dzieciństwie, czy młodości tytuły przez nasz czytane jakoś tak dziwnie się mijały.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
I dlatego zawsze z trudnością przyznaję, że nie znam takich książek jak "Opowieści z Narnii", nigdy wcześniej nie czytałam Jane Austin, Elisabeth Gaskell, czy sióstr Bronte. Nie znam oczywiście też Lema, ale nie czytałam takich książek Grzędowicza, Sapkowskiego, Gaimana, Roberta Wegnera. Nie czytałam takich książek jak "Ojciec chrzestny" Puzo, "Trzej muszkieterowie" Dumasa, "Pani Bovary" Flauberta, "W stronę Swanna" Prousta, "Czarodziejskiej góry" Manna, "Ulissesa" Joyce'a, "Pani Dalloway" Woolf, ani żadnych innych tytułów napisanych przez tych autorów. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://images.unsplash.com/43/unsplash_52cd2d19237cd_1.JPG?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=53c139c592b485a0ae55552dcc33f3ff" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="426" src="https://images.unsplash.com/43/unsplash_52cd2d19237cd_1.JPG?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=53c139c592b485a0ae55552dcc33f3ff" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ale każdą mgłę w końcu rozświetli słońce. <a href="https://images.unsplash.com/43/unsplash_52cd2d19237cd_1.JPG?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=53c139c592b485a0ae55552dcc33f3ff">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Myślę jednak, że ta trudność to coś czego się niedługo pozbędę. Bo przecież zarówno uwarunkowania socjologiczno - środowiskowe, jak również wychowanie i indywidualizm oraz subiektywizm nie pozwalają mi wstydzić się tego, że jakiegoś tytułu nie znam. Byłoby to niezwykłe, gdybym przeczytała wszelkie możliwe książki, a wydaje mi się, że również nie tylko niemożliwe, co i smutne. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Nie miałabym już czego odkrywać, nie miałabym, czym się zachwycać, czy też na co się złościć. </div>
<div style="text-align: left;">
Każdy ma bowiem prawo do tego, żeby czegoś nie wiedzieć, a tym bardziej jakiejś książki nie znać. </div>
<div style="text-align: left;">
Tym lepiej jeżeli trafimy na ludzi, którzy nam ten nieznany tytuł polecą, do przeczytania go zachęcą i będą wspierać w czasie lektury, jak i po niej. Ale jeżeli nie trafimy na takich towarzyszy to widocznie dane lektury nie są nam pisane.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
I wcale mi nie wstyd, że nie znam Lema!</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Jakże cudowne może być bowiem odkrycie go teraz. Na pewno będzie to niesamowita przygoda. Nawet jeśli nie pozostaniemy dozgonnymi przyjaciółmi.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
P.S. A komunistce kupiłam "Nację" Pratchetta. Niechże pozna go wcześniej niż ja :)</div>
Claudettehttp://www.blogger.com/profile/05908286198407541171noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5941536768807433563.post-50843159372170128852016-06-22T14:07:00.000+02:002016-06-22T22:08:24.202+02:00Nie lubię poniedziałku w środę, czyli wypadki ostatnich tygodni, które mnie wcale nie złamały<div>
Znacie to uczucie, gdy jesteście tak zapracowani, że myślicie tylko o tym, kiedy będzie wreszcie jakiś wolny dzień? Że marzycie wręcz o urlopie, o wylegiwaniu się na leżaku i słodkim nicnierobieniu? Albo chociaż o takim długim, dwutygodniowym najlepiej weekendzie podczas, którego nikt od Was nic nie będzie chciał?</div>
<div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://images.unsplash.com/photo-1445346063176-04421b80d150?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=1c308fb759cdb9d942d0400feb0568bb" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="426" src="https://images.unsplash.com/photo-1445346063176-04421b80d150?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=1c308fb759cdb9d942d0400feb0568bb" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Nawet nie miałam czasu, aby wziąć rower na spacer. <a href="https://images.unsplash.com/photo-1445346063176-04421b80d150?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=1c308fb759cdb9d942d0400feb0568bb">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Znacie to?</div>
<div>
Tak?<br />
To teraz uważajcie. Pod żadnym pozorem, nigdy, absolutnie, bezwzględnie nie powtarzajcie w duchu niczym mantry takich pragnień! Tym bardziej nie mówcie o nich głośno! I zaraz Wam dobitnie wskażę dlaczego.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;"></span></b></div>
<a name='more'></a><div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">SKOK ŻYCIA</span></b></div>
<br />
Ostatnio w każdy weekend czas mijał mi jak szalony. A to dwudniowe wesele, a to wielkie sprzątanie, a to organizacja grilla dla prawie dwudziestu znajomych. Nie miałam czasu nawet, aby sobie usiąść i zwyczajnie poczytać. Nie wspomnę już o książkach zalegających wszędzie, o zapchanym dysku dekodera, na którym cały czas gromadziłam ciekawe filmy, o rdzewiejącym rowerze i o grach planszowych dawno pożyczonych, a jeszcze ani razu nie granych.<br />
<br /></div>
<div>
Postanowiłam coś zrobić ze swoim życiem i chociaż doprowadzić się do niezłej formy w te wakacje. Z braku innych pomysłów postawiłam na krótkie codzienne lub prawie codzienne wycieczki rowerowe. Szło mi całko nieźle, ale oczywiście do czasu.<br />
<br />
Musicie wiedzieć, że rowerowe wycieczki w moich okolicach to nic łatwego. Wszędzie górki, dolinki, wzniesienia, brak prostego i długiego asfaltu, po którym można by jechać, jak po stole. Przyjęłam ogólną zasadę, że zaczynam od łatwych tras, a każdą przejadę dwa razy zanim przejdę do następnej. Tym samym będę mogła bez niespodzianek pokonać trasę przynajmniej raz, dostosowując tempo do wymagań terenu.<br />
<br />
I tak we wtorek, 7 czerwca, wieczorem wybrałam się z moim T. na drugi objazd znanej nam już trasy, dosyć zróżnicowanej, wcale niełatwej, ale urokliwej i zacienionej, bo biegnącej w dużej mierze przez las. Poprzedni raz musiał skończyć się przymusowym odpoczynkiem, bo rozszalałam się i moje serce zareagowało buntem. Tym razem miało być już lepiej. Ale nie było.<br />
<br />
Podczas zjazdu z bardzo stromej górki i ostrego hamowania troszkę zagubiłam się i byłam przekonana, że właśnie tu mam skręcić. To był pierwszy błąd. Droga była nie tylko stroma, ale również mocno zapiaszczona. Tylne koło wpadło mi w poślizg, więc aby uniknąć wywrotki na piasku i przemiłego przetarcia skóry szorstkimi ziarenkami puściłam hamulec. I to był drugi błąd, lecz ten bezpośrednio przyczyniający się do katastrofy.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://images.unsplash.com/photo-1444491741275-3747c53c99b4?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=d80df08a4a0f799b7ecdbd21ba269708" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="640" src="https://images.unsplash.com/photo-1444491741275-3747c53c99b4?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=d80df08a4a0f799b7ecdbd21ba269708" width="426" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Taką mniej więcej okolicą zazwyczaj jeżdżę. Gdyby oczywiście wymazać te góry, zieleń i równy asfalt. Oraz plecak i... kask. <a href="https://images.unsplash.com/photo-1444491741275-3747c53c99b4?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=d80df08a4a0f799b7ecdbd21ba269708">Źródło </a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Otóż puściwszy hamulec pojechałam dalej do przodu, przejechałam przez małą kupę kamieni, a za nimi, w trawie, ukrywał się wielki głaz. Nie wiem kiedy, jak i gdzie, ale rower został na tym kamieniu, ja zaś poleciałam do przodu. Zrobiłam prawdziwie nurkowy skok w wysoką trawę (na szczęście już bez żadnych kamieni). Podświadomie chroniłam głowę rękami, ale przez to przywaliłam lewą stroną klatki piersiowej w glebę. I nie mogłam złapać tchu.<br />
<br />
Gdy oddech powrócił zrobiłam przegląd obrażeń. Nie było źle. Poza rozciętym kolanem, poharataną nogą i delikatnym bólem w klatce piersiowej nic mi nie było. Stwierdziwszy komisyjnie, że ból pochodzi ze stłuczenia, wsiadłam na rower i pojechaliśmy dalej, chociaż postanowiliśmy troszkę skrócić trasę.<br />
<br />
Z każdym kolejnym kilometrem było coraz to gorzej. Źle mi się oddychało, ból się nasilał, a z rozciętego kolana lała się krew. Krótki postój na przystanku i zjedzenie kojącego loda nie przyniosło ulgi. Pod domem, po zatrzymaniu i wyprostowaniu ból był już nie do zniesienia. Podjęliśmy więc szybką decyzję o skierowaniu się do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego.<br />
<br />
Po prawie 6 godzinach siedzenia na niewygodnym krześle, zakwalifikowaniu mojego przypadku jako niepilny i nadaniu mi koloru zielonego, po dokładnie 5 minutowym badaniu lekarskim oraz zrobieniu rtg wypuszczono mnie do domu z diagnozą: podejrzenia przykręgosłupowego złamania XI żebra po stronie lewej i przykazaniem leżenia oraz oszczędzania się przez bliżej nieokreślony okres.<br />
<br />
Diagnoza potwierdziła się dwa dni później u ortopedy, do którego poszłam w nadziei, że jednak rtg szpitalny nie jest wyraźny, a oglądający go dyżurny lekarz (który był proktologiem) mógł się jednak pomylić o tej godzinie 1 w nocy. Niestety się nie pomylił, a ja dostałam zalecenia oszczędzania się, robienia ćwiczeń oddechowych, leżakowania, nie podnoszenia ciężkich przedmiotów oraz zażywania rozmaitych witaminek i ew. przebywania na słońcu w celu produkcji witaminy D3. I zwolnienie lekarskie. Na 6 tygodni.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://images.unsplash.com/photo-1441107621285-05f256b47ce5?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=ddff87548c29faec0b63b42b6431c963" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="472" src="https://images.unsplash.com/photo-1441107621285-05f256b47ce5?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=ddff87548c29faec0b63b42b6431c963" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Tak mniej więcej wyglądał rower po zdarzeniu. Ja, nieco gorzej, ale poza kadrem. <a href="https://images.unsplash.com/photo-1441107621285-05f256b47ce5?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=ddff87548c29faec0b63b42b6431c963">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br /></div>
<div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">LEŻAKOWANIE</span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Jakże mogłabym nie wypełniać zaleceń lekarskich. Wszak czego się nie robi dla zdrowia. </div>
<div style="text-align: left;">
Prosto z gabinetu lekarskiego pojechałam do sklepu i zakupiłam gustowny leżak.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Początki były trudne. A to jakaś burza. A to brak słońca. A to zbyt gorąco. A to zbyt zimno. Jakby wszystkie scenariusze z <a href="http://demi-sec.blogspot.com/search/label/Czytanie%20na%20opak">czytania na opak</a> sprawdziły się w jednym momencie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Wreszcie doszłyśmy do jakiego takiego porozumienia z pogodą. Ciągle jednak pokazuje mi ona swój złośliwy charakterek i chociażby wczoraj w ciągu raptem 20 minut nasłała na mnie jednocześnie przyjemny wiaterek i prażące słońce, które bez uprzedzenia spaliło moje plecy na jeden wielki skwarek. A musicie wiedzieć, że w ostatnim czasie śpię jedynie na plecach, co stanowi dla mnie podwójną udrękę.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Ale to nic, bo wreszcie czytam! Czytam zachłannie, bez przerwy. Czytam nie myśląc o tysiącu obowiązków zawodowych, które powinnam wykonać. Czytam więc bez wyrzutów sumienia. Czytam co chcę i kiedy chcę. A co czytam?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Najpierw zmordowałam "Rozważną i romantyczną" Jane Austin, która wcale nie była lekturą łatwą i niestety nie tak przyjemną, jak "Duma i uprzedzenie". Później będąc w domu rodzinnym zabrałam z mojej biblioteczki "Lalę" Jacka Dehnela, która mnie raz wciągała bez reszty, innym zaś razem nudziła. Następnie niepostrzeżenie do kolejki, przed wszystkich wepchnął się "Cień eunucha" Jaume Cabre. Wepchnął się i zaczął mnie męczyć i nęcić, aż w końcu uległam. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://images.unsplash.com/photo-1459980874200-cfea332e86ca?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=0ef4f0eb57919e70be53d2c8b67366bb" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="426" src="https://images.unsplash.com/photo-1459980874200-cfea332e86ca?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=0ef4f0eb57919e70be53d2c8b67366bb" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wypisz wymaluj ja. Tylko jakby zmienić tło, bo nie mieszkam nad morzem! <a href="https://images.unsplash.com/photo-1459980874200-cfea332e86ca?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=0ef4f0eb57919e70be53d2c8b67366bb">Źródło</a> </td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Następna w kolejce jest prawie na pewno (o ile jakiś kolejny, niekoniecznie Katalończyk, nie zechce się wepchnąć) "Morfina" Szczepana Twardocha, która będzie moim pierwszym spotkaniem z tym autorem. A później zobaczymy. Nie cierpię (niestety) na niedostatek książek, więc jedyne, co mi pozostaje to wybrać kolejność ich czytania. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Z tym jednak bywa różnie, bo skoro leżakuję, skoro witaminki i naświetlania, skoro ból i złamanie to raczej nie wszystkie historie do mnie przemówią w tym czasie. Nie mam zwyczaju sięgać w chorobie po super optymistyczne tytuły, ale jednak zawahałam się, gdy zobaczyłam na półce jakże okrutne "Łaskawe" Littella i w końcu książki tej nie wzięłam.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Może zatem coś Mario Vargasa Llosy? Może Orhan Pamuk? Może kolejne spotkanie z Elif Shafak? Lub kompletne oderwanie od rzeczywistości wraz z Murakamim?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Cokolwiek to nie będzie na pewno się o tym wkrótce dowiecie :) Jak również o książkach ostatnich dni, tygodni, miesięcy.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Bo wreszcie mam czas nie tylko, aby czytać, lecz również by pisać!</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
P.S. A może polecicie coś biednemu połamańcowi na te dni? </div>
</div>
Claudettehttp://www.blogger.com/profile/05908286198407541171noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-5941536768807433563.post-45975055746651505382016-05-27T17:24:00.001+02:002016-05-27T17:24:20.927+02:00Czytanie na opak w długi weekend.Dla większości to święto grilla.<br />
Dla nielicznych to święto piękne, religijne i podniosłe.<br />
Dla mnie (jakże krótkie!) święto książki, bo mogę czytać bez wyrzutów sumienia!<br />
<br />
Cieszmy się długimi weekendami, bo tak szybko mijają!<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://images.unsplash.com/photo-1452473767141-7c6086eacf42?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=bb189814ba9cda719e9cf9be1f0c2711" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="426" src="https://images.unsplash.com/photo-1452473767141-7c6086eacf42?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=bb189814ba9cda719e9cf9be1f0c2711" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Z cyklu: idealne miejsca do czytania. <a href="https://images.unsplash.com/photo-1452473767141-7c6086eacf42?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=bb189814ba9cda719e9cf9be1f0c2711">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Sąsiad pospiesznie myje samochód, a żona dopinguje go stojąc i się śmiejąc obok. Dzieciaki biegają po całym osiedlu, zaś ich mocno zurlopowani rodzice w czeluściach domów nadrabiają zaległości telewizyjne.<br />
<br />
A ja ostatni wieczór długiego weekendu każdorazowo spędzę zapewne pochylona nad kalendarzem, pachnąca grillem, najedzona własnoręcznym deserem (ostatnio na fali jest panna cotta) i zmęczona jeszcze bardziej niż u jego początków.<br />
<br />
Właśnie początki<br />
<a name='more'></a><div style="text-align: center;">
<span style="color: #e06666;"><b>POCZĄTKI</b></span></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Pierwszy wieczór długiego weekendu to zazwyczaj koniec dnia pracy. Nie chcąc marnować wolnego już od samej jego inauguracji, moje plany na premierowy wieczór są bardzo bogate i zakładają oczywiście nic innego, jak tylko czytanie. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #e06666;">Wyobrażenia?</span></div>
<div style="text-align: left;">
Z pracy wracamy (my, czyli ja i T.) w ciągu chwili. Podróż mija nam niesamowicie szybko i miło. Na drodze sami uśmiechnięci kierowcy myślący już o weekendzie. Po drodze wpadamy do piekarni i sklepu, gdzie kupujemy pachnący, świeży chleb, pyszne lody, troszkę piwa, wino. </div>
<div style="text-align: left;">
Rozkładamy się na tarasie i już możemy świętować. </div>
<div style="text-align: left;">
Czytanie w blasku dogasającego, zachodzącego majowego słońca. Relaks na mięciutkiej poduszce na tarasie. Zapach skoszonej trawy, kwitnących konwalii i spalonej przez sąsiada na grillu kiełbaski. Zimna lampka wina, lody śmietankowo-wiśniowe oraz świeże (ponoć już polskie!) truskawki. I to wszystko w ten wyjątkowy pierwszy wieczór.</div>
<div style="text-align: left;">
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://images.unsplash.com/photo-1430651717504-ebb9e3e6795e?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=2f05d41e59b349313fdf09c041a768af" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="426" src="https://images.unsplash.com/photo-1430651717504-ebb9e3e6795e?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=2f05d41e59b349313fdf09c041a768af" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">I jest grecki taras... <a href="https://images.unsplash.com/photo-1430651717504-ebb9e3e6795e?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=2f05d41e59b349313fdf09c041a768af">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b><span style="color: #e06666;">Rzeczywistość?</span></b></div>
<div style="text-align: left;">
Przychodzimy z pracy do domu. Właściwie przybiegamy. Pokonujemy w tempie wręcz olimpijskim dystans z samochodu do domu. Wcześniej tkwiliśmy z 3 godziny w korku, bo długi weekend i wszyscy gdzieś jadą. W dodatku zostaliśmy brutalnie otrąbieni przez jakiś pojazd wymuszający na nas pierwszeństwo, tak pewnie dla wyładowania emocji, że jednak go nie wpuściliśmy, a on MUSIAŁ teraz jechać. </div>
<div style="text-align: left;">
Po tylu godzinach spędzonych w samochodzie z ulgą dotelepaliśmy się do sklepu tuż obok domu. Skoro wszyscy są na drodze to z prostego rachunku wynika, że w sklepie nie będzie nikogo. A tu niespodzianka - parking zapchany, kolejka około 20 osób do piekarni (z czego jedna kobieta przed nami wykupiła wszystkie bułki!), kolejka do kasy samoobsługowej, półki jak po przejściu huraganu, tysiące mężczyzn z koszykami wypełnionymi piwem i mięsiwem, a w dodatku... korek do wyjazdu z parkingu.</div>
<div style="text-align: left;">
Jednak, gdy w końcu udaje nam się dotrzeć do domu musimy biec. Niestety w ciągu tych kilku godzin pogoda z pięknej, słonecznej i upalnej zrobiła się zimna, mroczna i deszczowa. I to nie majowy kapuśniaczek, lecz prawdziwa wichura, która przewraca huśtawki, rowerki i meble ogrodowe. Okazuje się nadto, że na balkonie pozostały poduszki ogrodowe, z których teraz mogę już tylko wycisnąć miskę wody, a po wejściu do domu zastaję naszą ukochaną włochatą kulkę na środku salonu zawodzącą rozpaczliwie. Zaś obok niej jakiś dziwny kształt. Ów kształt okazuje się niestety tym, czego się obawiałam, a więc po wyciśnięciu poduszek, wypraniu ich i rozwieszeniu, posprzątaniu w salonie, dezynfekcji, myciu kici i jeszcze raz dezynfekcji, mogę wreszcie usiąść. </div>
<div style="text-align: left;">
W między czasie zakupione lody oczywiście popłynęły, lecz i tak jest za zimno, aby je jeść, więc po prostu padam na fotel, okrywam się kocykiem i natychmiast zasypiam.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">ŚRODKI</span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #e06666;">Wyobrażenia?</span></div>
<div style="text-align: left;">
Gdy piękna pogoda na to pozwala siedzę wciąż na tarasie lub na trawce, przyglądam się rosnącym w pobliżu roślinkom, pachnącym konwaliom, chrupię kanapeczki ze świeżym twarożkiem okraszonym własnym wyhodowanym szczypiorkiem, a pomiędzy nogami pląta się moja futrzana kicia, rozkosznie mrucząc.</div>
<div style="text-align: left;">
Nawet zmiana pogody mnie nie zniechęca, bo po prostu przenoszę się na fotel i w rytmie kropel deszczu bębniących o parapet czytam o romansach Eleonory oraz Marianny, wzruszam się pięknym językiem Dehnela w "Lali" i z wypiekami na twarzy śledzę kryminalne przygody w Lipowie.</div>
<div style="text-align: left;">
Przy lepszej prognozie pogody wybieram się nad jeden z krakowskich zalewów i tam w słonecznym upale, na leżaku i z zimną wodą w torbie wytapiam się, jednocześnie zatapiając w jakiejś kryminalnej lekturze. </div>
<div style="text-align: left;">
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://images.unsplash.com/photo-1434434319959-1f886517e1fe?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=218dfdd2c0735dbd6ca0f718064a748b" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="360" src="https://images.unsplash.com/photo-1434434319959-1f886517e1fe?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=218dfdd2c0735dbd6ca0f718064a748b" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Tym razem górski taras nad basenem. <a href="https://images.unsplash.com/photo-1434434319959-1f886517e1fe?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=218dfdd2c0735dbd6ca0f718064a748b">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #e06666;">Rzeczywistość?</span></div>
<div style="text-align: left;">
Budzę się rano i szybki rzut oka na budzik uświadamia mi, że już 13:00, a ja nie przeczytałam jeszcze żadnej strony. Szybko idę na taras. Ale najpierw muszę pochować te wszystkie naczynia do zmywarki, poupychać kartony po pizzy i butelki w specjalnych workach, pochować wszystkie zrzucone ze stołu w kuchni przez kicię w nocy przedmioty. Idę się ubrać, a rzut oka na szafę wskazuje na to, że nie mam kompletnie, co ubrać, bo chyba z 3 tygodnie nie robiłam żadnego prania. Więc wyciągam tony brudnych ciuchów, wrzuconych do szafy na chwilę, segreguję, zanoszę do łazienki, potem dosegregowuję tony ciuchów z kosza na brudną bieliznę. Wszystko według kolorów, temperatur, delikatności i wytrzymałości. W łazience mam już 7 kupek prania do realizacji, załadowuję pierwszą i już mogę iść. Jeszcze tylko witaminka dla kota, woda do miski, mąż rozmawiający przez laptopa z pracą i pokazujący, że jeszcze nie mogę otwierać drzwi na taras. I już, już otwieram, wychodzę, siadam. Poduszki nie do końca wyschnięte po ostatniej przygodzie mrożą mi siedzenie, a gwałtowny wiatr sprawia, że szybko idę się przebrać. Gdy wracam wychodzi słońce i grzeje w moje czarne dresowe spodnie. Wybieram więc wariant rybaczek, które są genialnym kompromisem - gdy wieje jest mi zimno, a gdy świeci gorąco. Siadam i już czytam. Czytam, ale nie mam czytnika, więc jednak nie czytam. Odtwarzam w głowie cały przebieg porannego, no dobra wczesnopołudniowego, maratonu. Czytnika nie ma nigdzie. Po 40 minutach biegania (które mój kot uznał za doskonałą zabawę i co chwila rzucał się z pazurami na moje kapcie) znajduję czytnik w stercie prania w łazience. Musiał się zawieruszyć podczas przenoszenia ciuchów z pokoju. Na szczęście nie był w kupce priorytetowej do prania. Siadam na balkonie z czytnikiem czytam pierwszą stronę i... wyświetla się komunikat "Low battery". </div>
<div style="text-align: left;">
Po naładowaniu czytnika wybieramy się nad wodę. Zalew położony jest stosunkowo niedaleko. Ma kilka ustronnych miejsc, a gdy wszędzie są ludzie zawsze można zapłacić parę złotych i wybrać się na cypelek. Tym razem parkujemy jakieś 2 km od jeziora, bo droga jest zablokowana przez stojące wszędzie samochody oraz pędzących ludzi w strojach kąpielowych z dmuchanymi gigantycznymi zwierzętami. Idziemy potem w takim tłumie letników, dopingowani krzykami dzieciaków i warczeniem skuterów przeciskających się pomiędzy ludźmi. Plaża okazuje się być jedną wielką żyjącą, krzyczącą i pijącą browary masą złożoną z tysięcy ludzi leżących głowa w głowę, parasol w parasol. Nawet wspaniały kameralny cypelek jest zajęty przez rzeszę rodzinnych miłośników grilla, piwa i mięsiwa (zapewne to oni stali w tych kolejkach w sklepie w pierwszy dzień weekendu). Rozkładamy się na malutkim skrawku zieleni płacąc przy tym niebotyczną kwotę, bo właściciele cypelka postanowili podnieść stawki na weekend (a co!). Rozkładamy leżaczki, gasimy pragnienie wodą, która zawrzała w drodze z samochodu. T. wyjmuje grilla, ja czytnik. Jest pięknie mimo przeciwności losu. Leżę, czytam. Gdzieś tam pomiędzy jednym wynurzeniem rozważnej Eleonory, a drugim widzę malutką kropeczkę na czytniku. Za chwilę pojawia się jeszcze jedna i jedna. I w końcu kilkanaście, kilkadziesiąt. Deszcz. Wielka burzowa chmura nadciągnęła nad zalew. Zbieramy się wraz z tysiącami ludzi biegniemy do samochodu. Przemoczeni do suchej nitki pakujemy się do auta. I szybko postanawiamy, że jednak pogoda nie popsuje nam planów. Parkujemy więc dużo bliżej zalewu, otwieramy bagażnik naszego kombi i owinięci ręcznikami plażowymi smażymy kurczaczka na grillu. Wymarzone czytanie nad wodą!</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">OSTATKI</span></b></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #e06666;">Wyobrażenia?</span><br />
Ostatni dzień weekendu planuję spędzić cały na czytaniu. Wstaję skoro świt i czytam. Najpierw w łóżku, potem albo na sławnym już tarasie lub w fotelu lub gdziekolwiek. Nic nie popsuje moich planów. Ani pogoda, ani bałagan, ani nawet kataklizm. Czytam zawzięcie nadrabiając nieszczęścia ostatnich dni. Czytam, aż z ostatnią stroną na me lico wstąpi niewątpliwie satysfakcjonujący uśmiech.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://images.unsplash.com/photo-1433360405326-e50f909805b3?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=9ab739b6338ab856496c9cec7578f58f" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="422" src="https://images.unsplash.com/photo-1433360405326-e50f909805b3?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=9ab739b6338ab856496c9cec7578f58f" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Nie taras (chociaż drewno jest), ale za to jaki widok! <a href="https://images.unsplash.com/photo-1433360405326-e50f909805b3?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=9ab739b6338ab856496c9cec7578f58f">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<span style="color: #e06666;">Rzeczywistość?</span><br />
Wstaję rano. I nie jest 13:00! Budzik pokazuje natomiast 4:00. Szukam przyczyny obudzenia i okazuje się nią kot zajmujący całą moją poduszkę, który jakimś cudem zepchnął mnie z niej. Na próby wyrzucenia kot reaguje mruczeniem, miauczeniem, a w końcu gryzieniem i drapaniem. Gdy udaje mi się ulokować go na biodrze (z leżenia na mnie nie raczy zrezygnować) zasypiam jeszcze na chwilkę, jeszcze na momencik. Budzę się znowu. Znowu jest rano! Szybki rzut oka na komórkę - 9:00. Po wzbudzeniu telefonu okazuje się, że jednak 13:00, bo coś mu się tam zawiesiło.<br />
Zrywam się z łóżka i pokonując niebotyczne przeszkody, jak tona ciuchów na ziemi, druga tona w łazience poukładana kupkami w poprzednich dniach, brudne naczynia w kuchni, woda po lodach na stole w pudełku, którego nikt nie wsadził do zamrażarki. Docieram na taras z czytnikiem, książką papierową na wszelki wypadek, okularami przeciwsłonecznymi, piciem oraz truskawkami. Otwieram czytnik szczęśliwa, jak nigdy i tu nagle telefon.<br />
Dzwoni mój pracodawca, zapewne życzyć mi wspaniałej końcówki weekendu, a może po prostu coś się stało? Odbieram pełna niepokoju, a tu okazuje się, że mam do napisania z 10 wniosków, 4 apelacje i 5 zażaleń. Wszystko na wczoraj, wszystko jak "znajdę wolną chwilę". Ależ mam dużo chwil wolnych! Ależ już piszę. Wyciągam laptop, który kilka razy protestuje i zacina się na tym upale. Brudzę truskawkami klawiaturę, nieprzyjemnie lepi się między palcami. Ale muszę skończyć, bo potem już tylko czytanie! Wreszcie jest. Ostatnia kropka. Koniec, zapisz. Rozglądam się na około, mrugam oczami. W jadalni, gdzie przeniosłam się nie wiem kiedy, lecz pewnie w między czasie panuje mrok. Spoglądam na zegarek 21:00. A jutro do pracy na 8:00. To poczytałam!</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
A jak Wam mija weekend?</div>
Claudettehttp://www.blogger.com/profile/05908286198407541171noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5941536768807433563.post-12019038374142269022016-05-20T21:29:00.001+02:002016-05-20T21:38:15.915+02:00Z notatnika podróżnika, czyli 10 miejsc, które chciałabym odwiedzić.Wielkimi krokami zbliża się kolejny długi weekend. Troszkę mniejszymi, ale nie mniej intensywnymi, nadchodzi lato, a więc czas wakacji, odkrywania, wyjazdów, podróży, spełniania marzeń. Może nie wiecie, gdzie jeszcze się udacie, a może planujecie już od dawna swoje urlopy, ba, macie rezerwacje już od poprzednich wakacji. Ja nie mam. Wciąż się waham, wciąż planuję.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/3/3b/World_Map_1689.JPG/695px-World_Map_1689.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="552" src="https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/3/3b/World_Map_1689.JPG/695px-World_Map_1689.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/3/3b/World_Map_1689.JPG/695px-World_Map_1689.JPG">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Postanowiłam zatem uchylić rąbka tajemnicy, troszkę się pozwierzać i opowiedzieć Wam o moich podróżniczych marzeniach :)<br />
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">1. ANDALUZJA</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;"><br /></span></b></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://images.unsplash.com/photo-1446900671206-bf93ee7987b4?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=40afe34b63c29c3eaa5390b257cdfade" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="640" src="https://images.unsplash.com/photo-1446900671206-bf93ee7987b4?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=40afe34b63c29c3eaa5390b257cdfade" width="425" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="https://images.unsplash.com/photo-1446900671206-bf93ee7987b4?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=40afe34b63c29c3eaa5390b257cdfade">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Jedna z tych krain, która kojarzy mi się z ciepłem, latem, pysznym winem, cudowną zabudową, wesołymi ludźmi i dwoma symbolami Hiszpanii - flamenco i corridą.<br />
Już w zeszłym roku planowałam podróż w ten hiszpański region. Nic z tego wówczas nie wyszło, ale teraz wracam do tego pomysłu, pełna zapału i nadziei :)<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e06666;"><b>2. PORTUGALIA</b></span></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://images.unsplash.com/photo-1460667159118-4194867909d7?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=a65312efc984b3b80a8640d3d38d3efd" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="426" src="https://images.unsplash.com/photo-1460667159118-4194867909d7?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=a65312efc984b3b80a8640d3d38d3efd" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="https://images.unsplash.com/photo-1460667159118-4194867909d7?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=a65312efc984b3b80a8640d3d38d3efd">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Kraj z niesamowitym wybrzeżem, bajkową Lizboną i nieziemskim porto :) Zachwycają mnie azulejos, o których marzyłam w swojej kuchni (mam coś na ich kształt, ale jednak hiszpańska ceramika). Zachwyciło mnie białe porto, które otrzymałam z okazji ślubu, od koleżanki, która znała moją fascynację tym krajem. I niesamowicie smuci mnie, że nie ma bezpośrednich lotów z Krakowa do Portugalii!<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #e06666;"><b>3. PARYŻ</b></span></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://images.unsplash.com/43/2EsHHwmRswlLYnaG07Ew_paris-motionbug.com.jpg?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=457be6ec58aa43732fe56669e5b3c9d0" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="426" src="https://images.unsplash.com/43/2EsHHwmRswlLYnaG07Ew_paris-motionbug.com.jpg?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=457be6ec58aa43732fe56669e5b3c9d0" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="https://images.unsplash.com/43/2EsHHwmRswlLYnaG07Ew_paris-motionbug.com.jpg?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=457be6ec58aa43732fe56669e5b3c9d0">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
To takie marzenie troszkę bardziej realne i pewnie, gdyby nie zeszłoroczne zamachy już zostałoby spełnione. Nie marzę jednak o Paryżu z Wieżą Eiffela w tle. Marzę o takim paryskim mieszkanku w kamienicy, pysznych bagietkach jedzonych co rano, Luwrze, po którym spacerowałabym bez końca, muzeum impresjonistów, gdzie spędziłabym cały dzień, Wersalu, w którym zatraciłabym się całkowicie oraz kolacji z wspaniałym winem, zupą cebulową i kremem brulee.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">4. GRUZJA</span></b></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://images.unsplash.com/photo-1461267447327-230b0259735e?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=be4775e2eb2314e7e20491498bd53120" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="424" src="https://images.unsplash.com/photo-1461267447327-230b0259735e?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=be4775e2eb2314e7e20491498bd53120" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="https://images.unsplash.com/photo-1461267447327-230b0259735e?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=be4775e2eb2314e7e20491498bd53120">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Odkąd przeczytałam reportaże o Kaukazie Wojciecha Góreckiego marzę o podróży w tamte, troszkę dzikie z perspektywy Europejczyka, regiony. Najbardziej w głowie siedzi mi Gruzja ze swoimi czarnomorskimi brzegami, cudowną naturą, niesamowitą gościnnością, nieistniejącymi już polami herbacianymi i oczywiście winem! Boję się tej podróży, bo niestety kompletnie nie znam języka rosyjskiego (z mowy coś tam rozumiem, ale w piśmie kompletnie nic!), ale kiedyś w końcu się odważę!<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">5. KAMBODŻA</span></b></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://images.unsplash.com/photo-1413867928671-102b31fe4123?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=59fb098e090467bd971360beb0be2588" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="426" src="https://images.unsplash.com/photo-1413867928671-102b31fe4123?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=59fb098e090467bd971360beb0be2588" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="https://images.unsplash.com/photo-1413867928671-102b31fe4123?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=59fb098e090467bd971360beb0be2588">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Z tych egzotycznych, azjatyckich i dalekich krajów najbardziej kręci mnie Kambodża. Jest to najmniej zurbanizowany kraj azjatycki, a przez to jest niezwykle dziki. Przez swoją tragiczną (i wcale nie taką dawną!) historię oraz fascynujące zabytki kusi i nęci. Niezwykle okrutnym, a jednocześnie ciekawym miejscem jest Muzeum Ludobójstwa wraz z polami śmierci, które są symbolem reżimu Czerwonych Khmerów panujących w tym kraju i to symbolem bardzo aktualnym, bo zaledwie 37-letnim.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">6. ZANZIBAR</span></b></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://pixabay.com/static/uploads/photo/2016/05/05/13/10/sunset-1373878_960_720.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="422" src="https://pixabay.com/static/uploads/photo/2016/05/05/13/10/sunset-1373878_960_720.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="https://pixabay.com/static/uploads/photo/2016/05/05/13/10/sunset-1373878_960_720.jpg">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Z wszystkich egzotycznych wysp najbardziej chciałabym odwiedzić należący do Tanzanii - Zanzibar. Kojarzy mi się on z białymi plażami, turkusową wodą, klimatycznymi domkami na plaży i pięknymi widokami. Są jeszcze rezerwaty żółwi, klimatyczne miasteczka, ale przede wszystkim plaża, plaża, plaża :)<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">7. NORWEGIA</span></b></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://images.unsplash.com/photo-1429277096327-11ee3b761c93?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=b551d6adddbaff1147e86e08162b1993" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="426" src="https://images.unsplash.com/photo-1429277096327-11ee3b761c93?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=b551d6adddbaff1147e86e08162b1993" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="https://images.unsplash.com/photo-1429277096327-11ee3b761c93?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=b551d6adddbaff1147e86e08162b1993">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Dla takiego ciepłoluba, jak ja trudno to przyznać, lecz marzy mi się podróż do Norwegii. Chciałabym przeżyć dzień polarny, zobaczyć wspaniałość fiordów, odwiedzić klimatyczne miasteczka. Przyroda to jednak to, co głównie mnie fascynuje w Norwegii. Może w końcu uda mi się wybrać do Skandynawii.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">8. SANKT PETERSBURG</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;"><br /></span></b></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://pixabay.com/static/uploads/photo/2015/07/13/14/42/catherines-palace-843239_960_720.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="480" src="https://pixabay.com/static/uploads/photo/2015/07/13/14/42/catherines-palace-843239_960_720.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="https://pixabay.com/static/uploads/photo/2015/07/13/14/42/catherines-palace-843239_960_720.jpg">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Dawna stolica imperium rosyjskiego fascynuje mnie od dawna. Zachwyca mnie charakterystyczna wyspiarska zabudowa, kompleksy parkowo - pałacowe, w których mogłabym przepaść na długo, a także bogate muzea. Podobnie jednak, jak w przypadku Gruzji, mam obawę przed brakiem znajomości języka, a w szczególności alfabetu, ale może jednak pokonam tę przeszkodę :)<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">9. BAJKAŁ</span></b></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://pixabay.com/static/uploads/photo/2015/12/08/07/34/baikal-1082592_960_720.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="360" src="https://pixabay.com/static/uploads/photo/2015/12/08/07/34/baikal-1082592_960_720.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="https://pixabay.com/static/uploads/photo/2015/12/08/07/34/baikal-1082592_960_720.jpg">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Podróż nad Bajkał koleją transsyberyjską to prawdziwa przygoda. Bezkresna Syberia, pustkowia, nieliczne stacje kolejowe oraz najstarsze, najgłębsze i zapewne najczystsze jezioro świata. Chciałabym poczuć klimat tego miejsca, zrozumieć na czym polega jego mityczność, po prostu przeżyć taką niesamowitą drogę.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;">10. ISLANDIA</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: #e06666;"><br /></span></b></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://images.unsplash.com/photo-1441751212329-8bead656b4b5?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=20f50001a6c0f0fb6dd8816765faa3f7" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="426" src="https://images.unsplash.com/photo-1441751212329-8bead656b4b5?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=20f50001a6c0f0fb6dd8816765faa3f7" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="https://images.unsplash.com/photo-1441751212329-8bead656b4b5?ixlib=rb-0.3.5&q=80&fm=jpg&crop=entropy&s=20f50001a6c0f0fb6dd8816765faa3f7">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
To kolejna bardzo zimna kraina, która nawet w lecie odstrasza temperaturami. A jednak Islandia to kraina wulkanów, niezmąconej niczym przyrody, gejzerów, fiordów i wypraw rowerowych. Spójrzcie na te wspaniałe drogi, zachęcają wręcz do tego, aby wsiąść na dwa kółka i ruszyć przed siebie!<br />
<br />
A jakie są Wasze podróżnicze marzenia? Staracie się je realizować?Claudettehttp://www.blogger.com/profile/05908286198407541171noreply@blogger.com2