niedziela, 18 marca 2012

Różowy żakiet Jackie. "Dallas '63" Stephen King

Amerykańskie szalone lata '60. Uśmiechnięta blond-piękność zwana Marilyn, o prawdziwym, bardzo nieatrakcyjnym, imieniu Norma. Stylowy Cadillac Eldorado z 300-konnym silnikiem, osiągający zawrotną, jak na tamte czasy, prędkość 180 km/h, pożeracz taniego paliwa. Strach przed wybuchem kolejnej światowej wojny, tym razem nuklearnej, w dobie kryzysu kubańskiego. Różowy, nienaganny kostium Jackie Kennedy, który szczególnie zapadł mi w pamięci, bardziej niż obcisła sukienka Marilyn Monroe, ale nie dlatego, że moja mama miała praktycznie taki sam w swojej szafie, tylko z powodu tego, iż ten piękny, radosny róż stał się w jednej, krótkiej chwili symbolem żałoby...


A co jeżeli uśmiech Jackie nie zniknąłby z jej rumianej twarzy tego pamiętnego teksańskiego dnia? Co jeśli razem z Johnem powitaliby radośnie swoje dzieci po powrocie do Białego Domu? Gdyby podróż upalnymi ulicami Dallas nie zniweczył żaden incydent, gdyby z Teksańskiej Składnicy Podręczników, zamiast śmiercionośnej kuli, poleciały jedynie okrzyki pozdrowienia i wyłonił się las machających rąk? Gdyby nie było dramatycznej podróży do Parkland Hospital, szybkiego zaprzysiężenia Lyndona Johnsona na prezydenta USA na pokładzie Air Force One, a kostium Pierwszej Damy nie ozdobiłaby okrutna plama krwi?

"Mój mąż nigdy nie wydał żadnego dźwięku. Więc odwróciłam się w prawo. I wszystko co pamiętam z wyglądu Johna w tej sekundzie, to jego zagadkowy, dziwny wyraz twarzy. Jego ręce były podniesione do góry (...) Nagle osunął się na moje kolana... A ja pamiętam tylko, że krzyczałam, "O nie nie nie! Boże! Zastrzelili mojego męża!" I powtarzałam "Kocham Cię Jack...". Krzyczałam." *

Jake Epping chyba nigdy się nad tym wszystkim poważnie nie zastanawiał. Odkąd rozwiódł się z żoną żył właściwie z dnia na dzień - egzystował pracując w szkole i wciąż poprawiając wypracowania młodych wyrostków bez pasji i ogłady (którzy nie do końca wiedzą, co chcą zrobić ze swoim życiem), jako jedyną rozrywkę traktując częste wypady do knajpy swego dobrego znajomego - Ala - serwującego chyba najlepsze i najtańsze burgery w całych Stanach Zjednoczonych (a przez to podejrzewanego o zdobywanie mięsa niekoniecznie z legalnych źródeł). To właśnie takim burgerem Jake "oblał" najbardziej niezwykłe wydarzenie, które go w ostatnich latach nauczania w szkole spotkało, mianowicie zaoczne świadectwo maturalne Harry'ego Dunninga - woźnego szkolnego, prostego człowieka, który wzruszył swojego nauczyciela niesamowitym, nadzwyczaj emocjonalnym opowiadaniem opartym na swojej własnej historii.

Życie Jake'a pewnie ciągnęłoby się dalej, wśród młodzieży, dorosłych maturzystów i ich poruszających opowieści, trwałoby z tą całą towarzyszącą mu samotnością, brakiem szerszych perspektyw, monotonią oraz nudą, gdyby nie pamiętne zakończenie roku szkolnego i ten zaskakujący telefon, którego nigdy nie spodziewałby się odebrać.

I tak oto nauczyciel angielskiego w Lisbon Falls ma się stać ma bohaterem, wybawcą ludzkości. Ale nie jakimś tam Batmanem, Supermanem, czy innym wymysłem popkultury, tylko człowiekiem z krwi i kości, który przez czasoprzestrzenną dziurę znajdującą się na zapleczu baru Ala - tej samej knajpy, w której, niczego nie podejrzewając, bywał tak często - przenieść się ma do czasów taniej wołowiny, pierwszego amerykańskiego sztucznego satelity osadzonego na orbicie, początków NASA, przyłączenia do USA 49. stanu, czyli Alaski, czy pierwszego anglojęzycznego wydania "Lolity" Vladimira Nabokova - do roku 1958.

"Wysiedliśmy z samolotu. Wiceprezydent Johnson i jego żona już tam byli. Dali nam kwiaty. Limuzyna już na nas czekała, ale był duży tłum, wszyscy krzyczeli, z plakatami, ze wszystkim. Dlatego zatrzymaliśmy się i pozdrawialiśmy tłum. Był upalny dzień..."

Jake w rzeczywistości sprzed ponad pół wieku ma wypełnić bardzo ważne zadanie, na prośbę umierającego Ala musi zapobiec zamachowi na 35. Prezydenta Stanów Zjednoczonych - Johna F. Kennedy'ego. Misja ta, wbrew pozorom, nie będzie łatwa, gdyż nawet w dzisiejszych czasach, w dobie telewizji satelitarnej i szerokopasmowego Internetu, nikt tak naprawdę nie jest pewien, kto oddał strzał uśmiercający JFK.

Epping pod nowym nazwiskiem (George Amberson) i z całkiem nową tożsamością, ma aż 5 lat by dowiedzieć się czy zamachu faktycznie dokonał Lee Harvey Oswald i czy działał w pojedynkę, tak jak ustaliła to Komisja Warrena. Jednakże bez względu na to, jaki będzie wynik tego prywatnego śledztwa, Jake musi zrobić wszystko by 22 listopada 1963 roku w Dallas, o godzinie 12:30 snajper znajdujący się na szóstym piętrze Teksańskiej Składnicy Podręczników nie oddał strzału w kierunku prezydenckiego Lincolna.


Na początku jednak, co jest niezwykle istotne, Jake wpada w rzeczywistość późnych lat '50 - Kennedy nie jest jeszcze prezydentem, Oswald przebywa w ZSRR, a w USA panuje ogólny niepokój spowodowany zimną wojną oraz zaostrzającym się konfliktem z Kubą, pozostającą pod rządami Fidela Castro. Jak skromny nauczyciel, żyjący w nowoczesnym świecie poradzi sobie bez telefonu komórkowego, karty kredytowej, komputera z dostępem do Internetu i kolorowej telewizji? Czym zajmie się po przekroczeniu portalu czasowego? Jak poradzi sobie wreszcie z powierzonym mu, ważnym zadaniem?

"Podczas przejazdu (...) często machałam do osób po mojej lewej stronie, a John do osób po swojej prawej, co jest jedynym powodem, że nie patrzyliśmy na siebie. Było okropnie gorąco. Słońce nas oślepiało."

Te wszystkie pytania chodziły mi po głowie podczas lektury "Dallas '63". Początkowo wcale nie było łatwo czytać tę ponad ośmiuset stronicową cegłę. Wydawała mi się nazbyt poprawna, przewidywalna, po prostu nieciekawa. Dopiero, gdy wsiadłam z Jake'iem do pięknego plymotha i pomknęliśmy wprost przed siebie, płaskimi jak stół, stanowymi drogami, gdy poczułam wiatr we włosach, gdy spróbowałam całkowicie zdrowego (dziś powiedzielibyśmy: ekologicznego) jedzenia w przydrożnych barach, gdy stawiałam duże pieniądze na, nie zawsze legalnych, zakładach sportowych, gdy patrzyłam na ponure, mroczne Dallas przypominające przedsionek piekła, czy wreszcie gdy osiadłam w przyjemnej amerykańskiej mieścinie - Jodie - a nawet bawiłam się na szkolnych potańcówkach, poznałam tamtejszych mieszkańców oraz spotkałam po raz pierwszy piękną i uroczą Sadie - młodziutką bibliotekarkę, która od razu wpadła w oko Jake'owi (właściwie George'owi) - dopiero wtedy poczułam, iż najnowsza powieść Stephena Kinga to mistrzostwo w każdym calu.

Pod względem autentyczności i oryginalności "Dallas '63" faktycznie nie ma sobie równych, ale wszyscy, którzy zabierając się za lekturę najnowszej książki Kinga spodziewają się teorii spiskowych, rozwiązania największych tajemnic ludzkości, z klątwą Kennedych, śmiercią Marilyn Monroe i incydentem z Roswell na czele, mogą się gorzko rozczarować. Stephen King troszkę bawi się z czytelnikiem, nabiera go na obietnicę trafnej i prawdziwej prognozy dotyczącej wpływu na historię świata śmierci 35. Prezydenta USA, ale w rzeczywistości nie zajmuje się daleko idącym gdybaniem, tylko przedstawia nam nade wszystko interesującą historię Jake'a Epping'a, który wrzucony w całkowicie odmienną rzeczywistość stara się nie tylko jej sprostać i nie zwariować, ale wręcz walczy o przetrwanie, o swoje racje, o szczęście i oczywiście o prawdę.

"... zawsze jest spory hałas w przejazdach prezydenckich z powodu eskortujących nas policjantów na motocyklach. Wiele gaźników strzela. Więc, ciągle spoglądałam w lewą stronę. Wtedy coś usłyszałam ale nie brzmiało to jakoś inaczej, niż strzelający gaźnik, naprawdę. Ale wtedy, nagle Gubernator Connally zaczął krzyczeć "O nie nie nie!"."


Stąpając ostrożnie, niczym akrobata po bardzo cienkiej linie, autor próbuje nas omotać i wciągnąć, w mający wiele wspólnego z teorią strun, efekt motyla. To całkiem możliwe by trzepot skrzydeł motyla w Ohio spowodował trzy dni później burzę piaskową w Texasie, ale w takim razie jakie zjawisko wywoła próba powstrzymania zamachu na Prezydenta tak wielkiego mocarstwa? Co tak naprawdę spowoduje brak plamy na żakiecie Jacqueline Kennedy? Chyba nic dobrego. Wszak przeszłość mocno broni się zmianami.

Ładunek emocjonalny, jakim nakarmił mnie King podczas poznawania historii Jake'a był wprost proporcjonalny do mojego zachwytu nad lekturą, wciągnięcia w świat tej niezwykłej opowieści i podążania za bohaterem bez dłuższego odpoczynku. Prawdą jednak jest, iż Stephenowi Kingowi - mistrzowi literatury grozy oraz sensacji - nie zawsze wszystko wychodzi doskonale i o ile z trudnością oraz nieukrywanym smutkiem opuściłam świat powieści, wraz z ostatnią, 857 stroną, książki, tak wybaczenie autorowi niezbyt udanego zakończenia tej oszałamiającej lektury przyszło mi zaskakująco łatwo.

"Ktoś ciągle krzyczał, płakał... Ja miałam cały czas spuszczoną głowę i trzymałam swojego męża."

W wiosenne, słoneczne popołudnie wybierzcie się koniecznie na południe Stanów Zjednoczonych, do gorącego Dallas, gdzie dawno zgasł pewien, wydawałoby się nieprzemijający, amerykański sen.

Ocena: 6/6


"Dallas '63" było mą pierwszą celującą lekturą w tym roku. Obawiałam się, iż jednak mam nazbyt wielkie oczekiwania wobec Kinga i w efekcie bardzo się rozczaruję. Oczywiście rozczarowałam się, owszem, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu - powieść okazała się majstersztykiem. Co ciekawe, teraz boję się sięgnąć po poprzednie, nieprzeczytane dotąd, książki autora...

***

Jakże cieszę się, że wraz z nadejściem ciepłych dni, właściwie prawdziwej wiosny, udało mi się powrócić na bloga. Ponad miesiąc bez pisania, bez recenzji, bez Was, moi drodzy Czytelnicy, dał mi się mocno we znaki. Teraz jestem pełna energii, pełna pomysłów i pełna nadziei na to, że już nigdy Was oraz mego ukochanego, wirtualnego "dziecka" na tak długo nie opuszczę. Pragnę Was jeszcze przeprosić za tak długą recenzję. Musiałam się chyba pisarsko wyżyć ;)

---
*wszystkie cytaty to autentyczne fragmenty zeznań Jackie Kennedy przed Komisją Warrena znalezione w Internecie

13 komentarzy:

  1. Zawsze mam problem z Kingiem, bo lubię go czytać od czasu do czasu, ale jego książki oceniam średnio... Dallas bardzo chcę przeczytać, bo jestem okropnie ciekawa tego świata. Mam nadzieję, że kiedyś ją zdobędę i przeczytam! :) I świetny pomysł z wprowadzeniem do recenzji fragmentów zeznań Jackie Kennedy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. King jest w ogóle problematyczny. Nierówny, momentami genialny, pełen pomysłów, ale tworzący kiepskie zakończenia.

      Ale "Dallas" polecam, bo ta lektura naprawdę jest tego warta.

      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Bardzo chcę ją przeczytać. Ciekawi mnie ta całkiem inna rzeczywistość (chociaż nie do końca taka inna xD):) Na pewno po nią sięgnę w swoim czasie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywistość w książce faktycznie jest nieco inna, ale właściwie rządzi się całkiem podobnymi prawami, jak nasza (z małymi wyjątkami). Gorąco polecam "Dallas" i pozdrawiam :)

      Usuń
  3. reaktywacja bloga cieszy mnie bardzo :) a i zaczęłaś bardzo pozytywnie, dobrą, ba! świetną książką, która mnie też w swoim czasie zachwyciła i porwała...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Kasiek, również się cieszę, a właściwie odetchnęłam z ulgą. Książka genialna - bez dwóch zdań. Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Marzę by przeczytać tę książkę.Recenzja naprawdę bardzo dobra i przemyślana.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i nie pozostaje mi nic innego, jak ponowne gorące polecenie "Dallas" oraz życzenia miłej lektury! Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Lata pięćdziesiąte i sześćdziesiąte to chyba jedne z ciekawszych II poł. XX wieku.
    Książki nie czytałam, więc z przyjemnością poznałam Twoją opinię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą w pełni - świetne czasy, aż chciałoby się na chwilę w nich znaleźć.

      Książkę polecam, naprawdę czuć w niej klimat tamtych lat.

      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Mam na nią ochotę, a nie czytałam jeszcze nic Kinga.. Oj,trzeba to nadrobić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kinga czytałam dawno, dawno temu, ale też bardzo wybiórczo i praktycznie nic z tych książek nie pamiętam - w dodatku chyba mą pamięć zniekształciły ekranizacje jego książek. Teraz już wiem, że chcę sięgnąć po pozostałe powieści pisarza i nie straszne mi nawet te słabsze. Bezapelacyjnie polecam.

      I pozdrawiam! :)

      Usuń
  7. Właśnie znalałam Twojego bloga. Szybko go przejrzałąm i już mogę stwierdzić, ze dokłądnie takiego szukałam. Genialny blog o książkach. Z pewnością z dokłądnością chemika przejrze calutkiego Twojego bloga i będę go śledzić krok po kroku.

    Tymczasem zapraszam cię serdecznie na mojego raczkującego bloga. Również zamierzam skrobnąc cos na temat książek które ja czytam. Mam nadzieje, że przypadną ci one do gustu.

    http://kjakkamila.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...