poniedziałek, 26 lipca 2010

Króciutko

Kochani, piszę do Was spod palmy.
W przenośni i dosłownie.

Jestem w Turcji, kraju dosyć egzotycznym, niezwykłym, ale jednocześnie miejscu, w którym na deser serwuje się oponki.

Państwo to, które jest w dużej części azjatyckie, z wręcz plemiennymi wioskami na wschodzie, a jednocześnie tak bardzo lgnące do Europy, czerpiące z kultury Zachodu pełnymi garściami, pragnie wstąpić do UE i stara się o to najdłużej w historii Zjednoczonej Europy.

Oczywiście nie tylko leżę pod palemką, na cieplutkiej, słonecznej plaży, ale także zwiedzam, odwiedzam, oglądam. A wszystko to obiecuję opisać, przybliżyć Wam, bo myślę, iż to ciekawe doświadczenie.

Z czeluści torby plażowej wydobywam kolejne książki, które towarzyszą mi w tureckiej przygodzie. Chociaż z recenzjami bywa u mnie różnie (obecnie mam zaległości, bo "Wicked" skończyłam jeszcze w Polsce), postaram się nadrobić i oprowadzić Was także po moim książkowo-wakacyjnym świecie.

Pozdrawiam słonecznie :)

niedziela, 18 lipca 2010

Kwadratura koła. "Wyspa tajemnic" reż. Martin Scorsese

Nie każdy wieczór jest dobry na thriller. W zimowe, długie noce filmy takie mogą przygnębiać, zaś w letnie, upalne wieczory rozczarowywać. Kiedy więc warto poddać się temu nastrojowi niepokoju, grozy, niepewności towarzyszącemu obrazkom wyświetlanym w ciemniej, chłodnej i mrocznej sali kinowej?
Ja wybrałam marzec. Cieplejszy, ale jeszcze zimny, pogodny, ale przyprószony leciutkim śniegiem, miesiąc życia przebijającego się przez ziemię wciąż skrzypiącą pod zimowymi kozakami.

Nie popłynęliśmy daleko. Raptem na jedną z wysp Zatoki Bostońskiej. Wyspę połączoną ze światem jedynie dzięki przeprawie promowej, z bardzo ostrym, niebezpiecznym skalistym wybrzeżem, z mnóstwem pieczar, jaskiń, pułapek. Na Shutter Island jednak ktoś żyje, mieszka, chociaż powinniśmy raczej powiedzieć: egzystuje.
W tamtych latach, w roku 1954, na wyspie Shutter znajduje się szpital dla obłąkanych przestępców. Po co więc przybywa tam szeryf federalny Teddy Daniels ze swoim policyjnym partnerem?
Na wyspie doszło do niepokojącego incydentu - z zamkniętej, odizolowanej sali zniknęła jedna z pacjentek, zabójczyni trójki swoich dzieci - Rachel Solano. Pokój, w którym przebywała pozostał w nienaruszonym stanie, brak było jakichkolwiek śladów ucieczki, a jedyną rzeczą, którą pozostawiła była zaszyfrowana wiadomość, świadcząca o tym, że na wyspie dzieje się coś dziwnego.

niedziela, 11 lipca 2010

Gaumardzios! Na zdrowie! "Toast za przodków" Wojciech Górecki

Podczas pierwszych letnich dni odbyłam niezwykłą podróż, co prawda kosztującą mnie nieco wysiłku, skupienia, samozaparcia, ale cudowną, ekscytującą i zarazem niezapomnianą.

Wyruszyliśmy skoro świt, bo przecież droga miała być długa i nużąca.
Pierwszy naszym oczom ukazał się kraj pełen kontrastów. Nowoczesne rafinerie rozprowadzające ropę naftową, ograniczoną przestrzenią baryłki, statkami do wszystkich zakątków świata, jednocześnie pozwalające jej płynąć niczym życiodajna woda rurociągami do całej Europy i Azji. A nad rurami górujące strzeliste minarety, z których wzywa się wiernych do modlitwy. I wierni przychodzą, całe 92% narodu stawia się na takie wezwania, modli się, żyje zgodnie z duchem islamu, jest symbolem skostniałej tradycji. Kraj złożony ze zlepków kilku kultur - tureckiej, perskiej, udińskiej, hinalugijskiej, nachiczewańskiej - istnieje jakby wbrew prawom fizyki, ale ma się dobrze.

Zdezelowaną ładą, dusznym pociągiem, klaustrofobiczną marszrutką, starym motorem, nieekologicznym autobusem, siłą własnych nóg - obojętne czym, byle dalej, byle do drugiego celu podróży. Witają nas ośnieżone szczyty gór, które przygniatają mocno do rzeczywistości, uświadamiają jacy mali być musimy wobec wielkości wszechświata. Na każdym kroku kościółki, zupełnie, jak te greckie, czy te bułgarskie - małe prawosławne cerkwie, ale proste, tradycyjne, bez rosyjskiego przepychu. W każdym domu grzmią echa wojny, wylewają się pretensje do Rosji, po to by za chwilę, za moment wspomnieć wielkiego wodza - Wissarionowicza Stalina. Jeszcze kilka godzin dyskusji przed nami za suto zastawionym stołem, jeszcze kilkanaście toastów, góra jedzenia, którą trzeba pochłonąć i już, już można udać się dalej. Wycelować po raz ostatni.

Piękny kraj, z wielką górą jako symbolem i wielkim mitem, jako narodową tradycją. Góry nie ma, nie należy już do tego terytorium państwowego, ale mit pozostał. Mit, iż ziemia ta była świadkiem zakończenia wielkiego biblijnego potopu, a naród to potomkowie opuszczającego Arkę rodu Noego. Jako godni następcy biblijnego patriarchy wszyscy muszą dawać przykład bliźniemu, a poprzez to i całemu światu. Pragną nade wszystko pomagać, być przewodnikami, szczególnie dla gości przybywających z całego świata. I trudno jest wykręcić się od ich pomocy, wręcz nie można, a na pewno nie powinno się odmawiać. Nawet jeśli pokrzyżować to ma nasze plany. Taki nieco wrażliwy, obrażalski, ale mocno doświadczony to naród.

Azerbejdżan, Gruzja i Armenia.
Kaukaska triada. Postkomunistyczne republiki. Tereny pogranicza Europy
i Azji.
Różnie możemy nazwać te kraje. Łączy je bardzo wiele, a jeszcze więcej dzieli. Wciąż odwołujące się do historii swego regionu, swego kraju, tworzące niesamowite mity, a potem tę mityczność utrzymujące.
Wszystkie trzy, w przeszłości uciskane, należące do wielkiego ZSRR, tuż po wyzwoleniu z jarzma komunizmu próbowały odbudowywać swą państwowość praktycznie od początku. I próbują po dziś dzień, ale coraz lepiej im to wychodzi.

niedziela, 4 lipca 2010

Zwiedzając państwo izraelskie. Jerozolima chrześcijańska cz. I

Całkiem niedawno światem mocno wstrząsnął izraelski atak na konwój z pomocą humanitarną dla Gazy. W Izraelu na ulicach demonstrowali Palestyńczycy, a działanie izraelskich władz potępiły organizacje międzynarodowe i przedstawiciele świata arabskiego. Zatrzymanych podczas tego ataku wolontariuszy, dziennikarzy i pracowników organizacji rychło zwolniono z aresztów, ale niesmak pozostał.
Nie myślcie jednak, że walka w Izraelu toczy się jedynie pomiędzy Palestyńczykami, a Izraelitami - o Strefę Gazy, czy Zachodni Brzeg Jordanu, który to konflikt trwa już grubo ponad pół wieku. Prawda jest taka, że w tamtym rejonie walczy się o każdy pojedynczy skrawek ziemi, a Izrael prowadzi (lub prowadził) mniejsze lub większe spory ze wszystkimi państwami ościennymi.
Spory trwają jednak nie tylko na zewnątrz, ale też wewnątrz Izraela. A największe z nich to oczywiście te religijne. Czy to pomiędzy przedstawicielami trzech głównych religii - żydami, chrześcijanami oraz muzułmanami, czy nawet pomiędzy poszczególnymi obrządkami i kościołami w obrębie jednego wyznania. Wydaje się, że wśród tych wszystkich tkwiących w wiecznych konfliktach grupach, jedną z najbardziej poszkodowanych są Chrześcijanie, a wśród nich niestety Katolicy.

Widok na Starą Jerozolimę z Góry Oliwnej. Widoczna szara kopuła to Bazylika Grobu Pańskiego.

Poznanie chrześcijańskiej Jerozolimy rozpoczynamy od mocno porannego wjazdu na górę Oliwną. W podmuchach silnego, chłodnego (a przy tym zaskakującego, bo przecież lipcowego) wiatru podziwiamy to święte miejsce, na którego szczycie Św. Helena (matka cesarza rzymskiego Konstantyna Wielkiego) wzniosła bazylikę Eleona i zapoczątkowała tym samym liczne zabudowanie tego wzgórza świątyniami i miejscami kultu.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...