wtorek, 12 września 2017

Smaki sierpnia 2017

Urlop pod koniec sierpnia zawsze kończy się powrotem do zimnej rzeczywistości (i to zarówno w przenośni, jak i dosłownie). Ale... nie tym razem. Temperatura 25 sierpnia, czyli dniu mego powrotu z przepięknych rubieży Europy, przekraczała 25 stopni Celsjusza, a więc była idealna dla mego ciepłolubnego ciałka wygrzanego na słońcu, opitego greckim winem oraz objedzonego tsatsiki, gyrosem i fetą. Wspaniały klimat do działania.

Takie zachody słońca tylko na Kaszubach.
Podskórnie czuję jednak, że lato się kończy. Dla mnie na szczęście nadejście września (ani nawet października) nie oznacza końca wakacji, ale coraz zimniejsze dni skłaniają do refleksji nad mijającym nazbyt szybko czasem oraz do... zrobienia porządków w szafie. Zatem piorę, układam, przekładam, wyrzucam i porzucam. Krótko tylko powstrzymuję się przed schowaniem kostiumów kąpielowych do pojemnika z przeznaczeniem "na lato" i chwilkę dumam trzymając w ręku naręcze jesiennych swetrów. Za chwilę biegnę do kuchni, gdzie w parnej atmosferze buchającego dymem sokownika rozlewam sok malinowy do 34 butelek różnej wielkości i wzdrygam się.
Bo to głupie myśleć o zimnie. Trwajmy jeszcze w lecie, dopóki jest. Jeszcze te choćby 9 dni.

Ale sierpień minął. Przemknął niespodziewanie, co jest tym bardziej zaskakujące, że tyle się w tych jego ciepłych, burzowych, pachnących zbożem, malinami i śliwkami, szalonych dniach wydarzyło, że nie mógł przejść niezauważony. Sierpień smakował wybornie.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...