Urlop pod koniec sierpnia zawsze kończy się powrotem do zimnej rzeczywistości (i to zarówno w przenośni, jak i dosłownie). Ale... nie tym razem. Temperatura 25 sierpnia, czyli dniu mego powrotu z przepięknych rubieży Europy, przekraczała 25 stopni Celsjusza, a więc była idealna dla mego ciepłolubnego ciałka wygrzanego na słońcu, opitego greckim winem oraz objedzonego tsatsiki, gyrosem i fetą. Wspaniały klimat do działania.
![]() |
Takie zachody słońca tylko na Kaszubach. |
Bo to głupie myśleć o zimnie. Trwajmy jeszcze w lecie, dopóki jest. Jeszcze te choćby 9 dni.
Ale sierpień minął. Przemknął niespodziewanie, co jest tym bardziej zaskakujące, że tyle się w tych jego ciepłych, burzowych, pachnących zbożem, malinami i śliwkami, szalonych dniach wydarzyło, że nie mógł przejść niezauważony. Sierpień smakował wybornie.
Od wielu, wielu miesięcy odbierałam sympatyczne wiadomości na Facebooku, sprawdzałam kilkanaście razy kalendarz, dobierałam lektury, a mój T. czytał jakieś dziwne wędkarskie fora i odkopywał sprzęt żeglarski w swoim rodzinnym domu. Bo od kilku miesięcy planowaliśmy wybrać się do znajomych, którzy rok rocznie właśnie w sierpniu przebywają w uroczym ośrodku na Kaszubach.
Okoliczne sitowia. |
Z takich sprzętów korzystaliśmy. |
Okładki książek wydawanych na powielaczach w Centrum Solidarności. |
Centrum Solidarności. |
Morze przywitało nas pochmurnie. |
Smak strachu i interferonu
Ostatniego wieczoru na Kaszubach odebrałam niepokojący telefon. Moja mama opiekująca się naszą kotką zaalarmowała, że kot zamknął oczko i przeraźliwie miauczy. Z drugiego końca Polski udało mi się zorganizować nocną wizytę u weterynarza w trybie pilnym, na którą mama pojechała i okazało się, że delikatne uszkodzenie rogówki, które kotka miała miesiąc wcześniej nawróciło się ze zdwojoną siłą, aż konieczny był zabieg.
Mała rekonwalescentka. |
Na szczęście uszkodzenie rogówki zaleczyło się po kilku dniach i od tamtego czasu kot przyjmuje leki podtrzymujące ten stan. A ja po wizycie kontrolnej u weterynarza mogłam spokojnie znowu pakować walizkę.
Smak słonego wiatru i cierpkiego ouzo
Widok na Molyvos. |
Klimatyczne uliczki Molyvos. |
Ktoś tu korzystał z Google Translate ;) |
![]() |
Relaks. |
![]() |
Najlepsze pożywienie. |
A co takiego podczytywałam na leżaku wystawiając swoją twarz na podmuchy meltemi i prażące słońce?
Smaki Orientu i różne odmiany magii
Zgodnie z zapowiedziami wybrałam się w kierunku Orientu, co znacząco ułatwiało mi codzienne oglądanie z plaży majestatycznego zarysu tureckiego wybrzeża. Ale nie tylko!
Zaczęłam czytać jeszcze na Kaszubach. Czytałam przede wszystkim na leżaku. Przy kaszubskim łóżku nie miałam lampki nocnej. Z tego też powodu me czytanie wieczorami musiałam nieco zrewolucjonizować, aby nie budzić śpiącego obok męża, który skoro świt wybierał się na ryby lub grzyby. I tak z pomocą przyszedł mi mój czytnik i funkcja, której od czterech lat, odkąd go posiadam, nie miałam okazji używać, mianowicie - podświetlenie.
Kaszubskie dni i noce minęły jednak bardzo szybko, a wkrótce nadszedł czas podróży samolotem i konieczności odciągania mych myśli od huku silników odrzutowych, zgrzytania podwozia oraz skrzypienia klap i świata wirującego mi przed oczami.
Potem już tylko odpoczynek na plaży i wieczorami na tarasie z widokiem na piękne zachody słońca.
A przeczytałam w tym intensywnym czasie cztery książki, a jedną zaczęłam.
I "Hakawati" był prawdziwym objawieniem. Niespieszna podróż przez współczesny Liban, ale też dawny Egipt, Jerozolimę, podziemny świat dżinów i bejruckie kafeterie, gdzie sąsiedzi spotykają się, aby wysłuchać magicznych historii.
1."Harry Potter i Zakon Feniksa" J.K. Rowling - idealna lektura na lot samolotem, przygody Harry'ego wciągają tak bardzo, że wszelkie turbulencje są niestraszne :) Przy okazji przypomniałam sobie, dlaczego to moja ulubiona część cyklu o Potterze.
2."Hakawati. Mistrz opowieści" Rabiha Alameddine - podróż do współczesnego Libanu, do Egiptu i Jerozolimy czasów wypraw krzyżowych, do podziemnych pałaców dżinów, czy po prostu wyprawa do bejruckiej kafeterii, w której wszyscy sąsiedzi zbierają się wieczorami, aby posłuchać opowieści kolejnego gawędziarza. Piękna, magiczna, ale też nieco gorzka i smutna, czyli taka, jaka powinna być dobra opowieść.
3. "Grecja. Gorzkie pomarańcze" Dionizos Sturis - książka, która nie mogła znaleźć lepszego czasu i miejsca w moim życiu. Czytana na plaży na wyspie Lesbos, do której nie przybijają łodzie z imigrantami, tylko ze względu na silny wiatr meltemi, wysokie fale i silne prądy. Autor jednak nie pisze tylko o tym, że Grecja to dla imigrantów brama do Europy, ale przede wszystkim o tym, jak sam odkrywa Grecję, o skutkach kryzysu ekonomicznego w tym słonecznym kraju, a także o tym, co Polskę łączy z Grecją (a łączy naprawdę dużo). Ciekawy, pasjonujący reportaż.
4. "Uśmiech Pol Pota" Peter Fröberg Idling - wyprawa do Kambodży śladami szwedzkiej delegacji, która odwiedzała Demokratyczną Kampuczę w czasie krwawego reżimu. To przedziwny obraz sympatii szwedzko-kampuczańskiej, wizerunek terroru i sposobu jego maskowania. W swych porównaniach autor poszedł jednak za daleko i przesadził. A szkoda.
5. "Martwa dolina" Frank Westerman - reportaż, który zaczęłam czytać jeszcze na wakacjach i który gdzieś w 1/3 stracił tempo, a przez to też moje zainteresowanie. Na szczęście udało mi się przebrnąć, już we wrześniu, przez trzy płaszczyzny tej opowieści i co ciekawe wcale nie uzyskać jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, co tak naprawdę wydarzyło się w kameruńskiej Dolinie Nyos 21 sierpnia 1986 roku. Mimo to lekturę uważam za jak najbardziej udaną.
Chociaż sierpień był miesiącem wyjazdów to i tak udało mi się wybrać do kina i rozkoszować się naprawdę ciekawymi serialami.
Przede wszystkim zobaczyłam film "Obdarowani" (ang. "Gifted") w reżyserii Marka Webba, którego "500 dni miłości" zachwyciło mnie. Co więcej, "Obdarowani" byli w podobnym jasnym i słonecznym klimacie, a przy tym historia nie była nachalna, łzawa, czy przesadnie nudna. Wszystko idealnie wyważone i ciekawe.
Kaszubskie dni i noce minęły jednak bardzo szybko, a wkrótce nadszedł czas podróży samolotem i konieczności odciągania mych myśli od huku silników odrzutowych, zgrzytania podwozia oraz skrzypienia klap i świata wirującego mi przed oczami.
Potem już tylko odpoczynek na plaży i wieczorami na tarasie z widokiem na piękne zachody słońca.
A przeczytałam w tym intensywnym czasie cztery książki, a jedną zaczęłam.
I "Hakawati" był prawdziwym objawieniem. Niespieszna podróż przez współczesny Liban, ale też dawny Egipt, Jerozolimę, podziemny świat dżinów i bejruckie kafeterie, gdzie sąsiedzi spotykają się, aby wysłuchać magicznych historii.
1."Harry Potter i Zakon Feniksa" J.K. Rowling - idealna lektura na lot samolotem, przygody Harry'ego wciągają tak bardzo, że wszelkie turbulencje są niestraszne :) Przy okazji przypomniałam sobie, dlaczego to moja ulubiona część cyklu o Potterze.
2."Hakawati. Mistrz opowieści" Rabiha Alameddine - podróż do współczesnego Libanu, do Egiptu i Jerozolimy czasów wypraw krzyżowych, do podziemnych pałaców dżinów, czy po prostu wyprawa do bejruckiej kafeterii, w której wszyscy sąsiedzi zbierają się wieczorami, aby posłuchać opowieści kolejnego gawędziarza. Piękna, magiczna, ale też nieco gorzka i smutna, czyli taka, jaka powinna być dobra opowieść.
![]() |
"Hakawati" z widokiem na Turcję. |
![]() |
Grecki ręcznik, grecka książka. |
![]() |
Smak popcornu bez prażenia
Przede wszystkim zobaczyłam film "Obdarowani" (ang. "Gifted") w reżyserii Marka Webba, którego "500 dni miłości" zachwyciło mnie. Co więcej, "Obdarowani" byli w podobnym jasnym i słonecznym klimacie, a przy tym historia nie była nachalna, łzawa, czy przesadnie nudna. Wszystko idealnie wyważone i ciekawe.
Natomiast jeśli chodzi o seriale to Netflix od dłuższego czasu rządzi u mnie w domu. W sierpniu oglądałam naprzemiennie trzy seriale, z których żadnego nie udało mi się jeszcze zakończyć:
1. "Kochane kłopoty" - nie mogłam nie wrócić do Stars Hollow, zwłaszcza, gdy lato powoli mija i nadchodzi jesień. Co więcej, liczę na to, że wreszcie uda mi się skończyć serial i zabrać się za czteroczęściową kontynuację, której jestem bardzo ciekawa.
2. "Żona idealna" - serial o którym już dawno słyszałam dużo dobrego i faktycznie fabuła wciąga, bohaterowie nie dają się nie lubić, chociaż w 4 sezonie niestety historia traci a świeżości.
3. "Suits" - celowo nie używam polskiej nazwy, która jest straszna. To oglądanie to akurat powtórka wszystkich sezonów, którą codziennie czynimy sobie z mężem. Mam jednak wrażenie, że za pierwszym oglądnięciem serial bardziej mi się podobał. Teraz nieco nudzi.
![]() |
Już tęsknię za takim widokiem. |
A jak smakował Wasz sierpień? Też przeszedł niepostrzeżenie?
sierpień smakował skalnymi miastami w Czechach, było pięknie, ale na szczęście w październiku jeszcze mam tydzień urlopu, więc odpocznę
OdpowiedzUsuńTeż myślę od jakiegoś czasu o skalnych czeskich miastach :) Myślę, że mogą one być ciekawe także jesienią.
UsuńCo to jest "okragły kurczaka"? :P
OdpowiedzUsuńTo jest dobre pytanie :D Też się nad tym zastanawiałam i dlatego odsyłam do Google translatora i polskiego odpowiednika greckiego słowa "gyros".
Usuń
OdpowiedzUsuńشركة تنظيف منازل بالخبر
شركة تنظيف منازل بالدمام
شركة تنظيف منازل بالجبيل
شركة تنظيف سجاد بالدمام
شركة تنظيف منازل بالقطيف
شركة تنظيف مجالس بالدمام
شركة تنظيف سجاد بالجبيل
شركة مكافحة حشرات بالقطيف
شركة مكافحة حشرات بالجبيل
شركة مكافحة الحمام بالدمام والخبر
Na pewno sprawdzę kilka pozycji, dziękuję.
OdpowiedzUsuń