niedziela, 13 stycznia 2013

Dziewczynka i chłopiec. "Dziewczynka, która widziała zbyt wiele" Małgorzata Warda

Aby zostać rodzicem adopcyjnym należy przejść przez szereg szkoleń, poddać się dużej ilości badań i obserwacji, odbyć mnóstwo spotkań z psychologami, przejść pozytywnie weryfikację.
Żeby zostać rodzicem biologicznym wystarczy zwykle trochę intymności, dobra kolacja, wino, wspólna noc i staranie się lub zupełny przypadek.
Nikt nie egzaminuje rodziców oczekujących dziecka, nie pyta ich
o odpowiedzialność, o skłonność do agresji, o problemy z alkoholem, ani o to czy będą zostawiali swe dzieci pod cudzą opieką.


Może dlatego przemoc domowa jest zjawiskiem powszechnym w naszym społeczeństwie. Podczas gdy piszę tę recenzję, tuż obok, za ścianą, mogę przecież doświadczyć cudzego znęcania się psychicznego lub fizycznego nad dzieckiem sygnalizowanego jedynie małym hałasem, tłumionym grubością ścian krzykiem, czasami rozdzierającym łkaniem. Zazwyczaj największego okrucieństwa dzieci doświadczają bowiem z rąk najbliższych im osób.

Ania jest spokojną dziewczynką. Możliwe, że nawet za spokojną. Mało mówi, jest cicha, nieśmiała, zamknięta w sobie, trzyma się z dala od rówieśników. Najbliższą dla niej osobą jest starszy brat Aaron, który opiekuje się i troszczy o nią, zastępując jej jednocześnie zmarłego ojca oraz chorą matkę. Pewnego dnia Ania oskarża Aarona o gwałt.
Czy chłopiec rzeczywiście posunął się za daleko w kontaktach z siostrą? Czy wykorzystał jej bezgraniczne zaufanie, którym obdarzyła go odkąd ich matki nie było w pobliżu? Czy naprawdę potrafił ją skrzywdzić? A może to Ania zapragnęła po prostu by ktoś poświęcił jej więcej uwagi...

Książka Małgorzaty Wardy to nie spokojna, niespieszna opowieść na jedno popołudnie. Nie warto parzyć do tej lektury herbaty i wykładać ciastko na talerzyk, bo herbata całkowicie wystygnie, a ciasto zrobi się suche zanim jakoś oderwiemy się od tego dzieła.
"Dziewczynka, która widziała zbyt wiele" jest historią pełną bólu, okrucieństwa, bardzo nieludzkich uczuć. To studium cierpienia ukrytego w bardzo zwyczajnym ciągu zdarzeń, w codzienności, w pozornie normalnym życiu. Ania i Aaron chodzą do szkoły, przeżywają wzloty i upadki, mniejsze lub większe problemy, chwile radosne i smutne, lecz ich życie kręci się jak w kalejdoskopie.

Absolutnie nie spodziewałam się po tej lekturze takich wrażeń, nieprzespanych nocy, takiej gonitwy myśli i uczuć. Aż do ostatniej strony nie mogłam być niczego pewna, nie mogłam niczego przewidzieć, musiałam tkwić w niepewnym, nerwowym oczekiwaniu.
Szkoda, że tak mocne historie dla niektórych mogą być rzeczywistością i to choćby w domu za rogiem...

Ocena: 5,5/6



Książkę Małgorzaty Wardy przeczytałam jeszcze w poprzednim roku. Historia opowiedziana przez autorkę bardzo mną wstrząsnęła. Tak bardzo, że nie bardzo wiedziałam jak opisać to co czułam. Mam nadzieję, że choć w jednym procencie mi się udało :)

Tymczasem w tym roku mam za sobą już dwie lektury, a kolejne dwie zaczęłam czytać. Przydałyby się jakieś ferie, bo weekendy jednak mijają mi w zastraszającym tempie. Oby do marca!

8 komentarzy:

  1. Muszę przyznać, że nie znam tej autorki, a i z reguły nie pałam sympatią do książek o takiej tematyce, ale coś mnie w Twojej recenzji zaintrygowało. Chyba zrodziła się we mnie ciekawość, chęć odkrycia prawdy, rozwikłania tej zagadki. Czasem warto poznać historię inną od tych, jakie zazwyczaj się zgłębia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Klaudyno, ja również nie lubię takiej tematyki i to właściwie pierwsza moja książka Małgorzaty Wardy, ale od razu... przywaliła z grubej rury ;)

    Powieść jest mocna, elektryzująca i naprawdę godna polecenia. Warto jej doświadczyć.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam ta książkę od jakiegoś czasu na liście książek, które muszę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka bardzo mocno mnie wzruszyła. Autorka poruszyła mocno bulwersujący temat, który daje się we znaki, na pewno historia Ani na długo zostanie w mojej głowie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Książki tej nie czytałem, ale tematyka wydaje się być bardzo interesująca, bo dotyczy dzieci, a dobrze wiemy ile dzieci potrzebują ciepła, czułości i zrozumienia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnio kupiłam mamie inną książkę tej autorki i też bardzo ją chwaliła. Trudna tematyka, ale na pewno interesująca.
    Pozdrawiam
    Sol/Monique

    OdpowiedzUsuń
  7. Na swojej półce mam inną książkę Małgorzaty Wardy, gdy styl autorki przypadnie mi do gustu z pewnością sięgnę po inne utwory autorki, a słyszałam wiele opinii o książce recenzowanej przez ciebie i z przyjemnoscią bym ją przeczytałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam wiele książek o podobnej tematyce i, pomimo że w trakcie czytania ta mnie wciągnęła i zajęła, z perspektywy czasu i na tle sobie podobnych, traci.
    Zakończenie jednakże zaskoczyło mnie bardzo - taki całkowity zwrot w dotychczasowej fabule.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...