Z uwagi na to, iż ubóstwiam wręcz okładki i zwykle to po nich znajduję książki w pękającej wręcz od ich natłoku bibliotece, w moje ręce wpadają niekiedy pozycje mniej ambitne, ale o intrygujących, krzykliwych obwolutach, których galerię chyba powinnam utworzyć ku potomności.
Tak i w me ręce wpadła dosyć przypadkowa, króciutka powieść polskiej pisarki młodego pokolenia: "Dodaj do ulubionych" Adrianny Kownackiej wołało do mnie z półki "ulubionych książek czytelników", kusiło swymi odcieniami i zachęcało by zająć się nim w komunikacji miejskiej.
I chociaż zieleń nie należy do moich ulubionych barw, to jednak w bibliotece jawiła mi się, jako kolor nadziei. Oczywiście nadziei na dobrą lekturę.
Jednak powinnam coś wyczuć. Jakiś sygnał. Zauważyć jakikolwiek znak. Chociaż malutki znaczek.
Róż plątający się z zielenią, dziwny obrazek - powinny mi dać do myślenia. A nade wszystko powinnam zastanowić się nad notą wydawcy, którą przecież prawie zawsze czytam.
Ale zaczęłam czytać i nawet choć już nawet na początku nie zapowiadało się kolorowo to postanowiłam przelecieć szybko i bezboleśnie przez te raptem sto czterdzieści stron.
Powiastka, bo trudno nawet tę lekturę nazwać powieścią, opowiada o perypetiach dwudziestokilkuletniej Milki - bibliotekarki, mieszkającej wciąż z najlepszą przyjaciółką, która przeżywa kłopoty (a jakże!) miłosne.
Życie Milki jej przyjaciółek i przyjaciół przywodziło mi na myśl losy prawdziwych szczęściarzy. Mieszkanie praktycznie za darmo, załatwione od jakiejś rodziny, brak problemów finansowych, grupa przyjaciół która Cię może wesprzeć w każdej sytuacji, imprezy przeplatane z miłosnymi uniesieniami.
Największym problemem kobiet książki Kownackiej było przede wszystkim to co ubrać sobie, gdy wychodzi się do knajpy, bądź gdy ma wpaść kolega oraz zastanawianie się nad tym dlaczego facet nie dzwoni i czy kiedykolwiek się jeszcze odezwie. Oczywiście wiele dwudziestoparolatek zastanawia się nad takimi sprawami, ale bohaterki "Dodaj do ulubionych" charakteryzowały się dziecinnością, infantylnością, kłopotami rodem z podstawówki (typu: dlaczego on na mnie TAK spojrzał).
Nie znalazłam w tej, pożal się Boże, powieści problemów i kłopotów młodej polskiej inteligencji. Znalazłam za to bardzo proste (niczym konstrukcja cepa) dialogi, przewidywalne sytuacje i historię stanowiącą doskonałą bazę do napisania dobrej powieści. Ale niestety - jedynie bazę.
Plusem książki, która nie pogrążyła jej nieodwołalnie i całkowicie w mych oczach było to, iż udało mi się przelecieć przez nią, jak burza. Język chociaż prosty (a może właśnie dlatego?) nie pozostawiał miejsca na żale i rozpaczania nad kształtem powieści. I za to mogę być autorce wdzięczna.
Jednak zdecydowanie nie dodaję tej lektury do ulubionych...
Ocena: 2/6
Przepraszam wszystkich Czytelników za tak długą przerwę. Niestety uroki początku roku i trwającej w tym czasie sesji zimowej dały o sobie znać. Obecnie będąc już po i jeszcze równocześnie przed niektórymi egzaminami nie mam czasu na czytanie niczego innego niż podręczników. Nie mam też czasu na recenzowanie, a zaległości zebrało się sporo, jeszcze z minionego roku. Proszę jedynie o cierpliwość.
(i może jeszcze nieśmiało o kciuki)
to wszystko jest potrzebne by móc stworzyć wytrawnego Czytelnika.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czytając Twoją recenzje, okładka nabiera zupełenie inne wymiaru. Róż kojarzy się właśnie z takimi dziewczynami, których jedynym "problemem" jest ubiór bądź facet. Szkoda, że tak się przedstawia młode studentki.
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia podczas egzaminu, ja teoretycznie jutro mam ostatni, dzisiaj zdałam na 4+ etykę zawodową, które panicznie się obawiałam. Więc skoro ja zdałam, Ty na pewno też zdasz :).
Pozdrawiam serdecznie.
zatem trzymam mocno kciuki :). Ja raczej nie wybieram po okładkach, bo kilka razy dałam się nabrać i już nie ryzykuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i czekam na Twój powrót.
Zapraszam do mnie, bo czeka Cię tam (różowy akurat) znaczek, który ma Cię wyróżniać w sieci ;-)
OdpowiedzUsuńKciuki mocno trzymam i solidaryzuję się z Tobą! Przede mną, mam nadzieję już tylko jeden egzamin,ale za to potęęęężny :P
OdpowiedzUsuńMoże autorce książki pomyliły się czasy gimnazjum ze studiami :) Bo jakoś nie mogę sobie przypomnieć żebyśmy z przyjaciółkami zastawiały się ostatnio "zadzwoni, nie zadzwoni" :D większe problemy mamy :)
Pozdrawiam
Trzymam mocno kciuki. :)
OdpowiedzUsuńCo do książki, typowe babskie czytadło, dużo trajkotania, paplaniny i pogaduch na temat mężczyzn. A przecież świat nie kręci się wokół tego. Dlatego ja tę książkę ominę szerokim łukiem. :)
Myślalam że trafiłam na recenzję dobrej książki, bo akurat w dniu publikacji były moje urodziny... niestety :)
OdpowiedzUsuńTeż ostatnio trafiłam na powieść tego typu - naiwną, przewidywalną, przez co tylko potęgującą frustrację podczas czytania. Jedyną zaletą tego typu książek jest maniera w jakiej je napisano - prosty język, zero stylowych akrobacji... przeczytać, przeżuć, zapomnieć
Zostałaś nominowana do Kreativ Blogger :D
OdpowiedzUsuńMoże gdybyś ją PRZECZYTAŁA, a nie przeleciała, to znalazłabyś inne rzeczy, moja droga. Zauważyłaś tylko problemy odzieżowe? Sama sobie wystawiasz zastanawiające świadectwo. Może tylko to przyciąga Twoją uwagę? Na przyszłość radzę CZYTAĆ bo to właśnie się robi z książkami. Wiem, wiem, trzeba to umieć... Może czas się nauczyć, zamiast wysmarowywać jakieś bzdury w necie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Dobra Wróżka