czwartek, 5 maja 2011

Innego końca świata nie będzie. "Z ciemnością jej do twarzy" Kelly Keaton

Nietrudno wyobrazić sobie kataklizm.
Tysiące tornad przechodzące przez jeden kraj. Ogromna powódź zabierająca ze sobą nie tylko tysiące domów, gospodarstw, samochodów, ale też niejednokrotnie życie ludzkie.
Najsilniejsze z możliwych trzęsienie ziemi najpierw trawiące jedną wyspę swoją niszczycielską siłą, a potem pochłaniające każdy skrawek ziemi wywołanym tsunami.
Spektakularny wybuch wulkanu, z wylewającą się, głodną ofiar lawą oraz gigantyczną chmurą pyłu zasłaniającą słońce w prawie wszystkich krajach jednego kontynentu.


Co jednak jeśli te wszystkie nieszczęścia dotykają jedno niewielkie miasto?
Z pewnością w ciągu kilku chwil od momentu rozpoczęcia tego armagedonu ulice pustoszeją, ludzie uciekają, bądź chowają się w mniej lub bardziej bezpiecznych miejscach, gdy jest już po wszystkim wcale nie wracają - miasto wyludnia się, zamienia się w widmo, z kołyszącymi się huśtawkami w parku i stygnącą zupą oraz najświeższą gazetą na stole w kuchni, której gospodarz nie zdążył odpocząć po całym dniu pracy.

Nowy Orlean, a właściwie Nowy 2, jest całkowitym zaprzeczeniem miasta, przez które przetoczyły się, jedna po drugiej, klęski żywiołowe.
Owszem, większość budynków została strawiona przez wszystkie żywioły, wymemłana i wyrzucona niczym ogryzek, ale w Nowym 2 wciąż mieszkają ludzie. Cała masa ludzi, a jedni bardziej normalni od innych. Stało się tak dlatego, że miasto po kataklizmach, które nawiedziły je w 2009 roku zostało wykupione od rządu USA (który z przyjemnością pozbył się kłopotu) przez dziewięć miejscowych rodzin .
Nowy 2 funkcjonowało dosyć sprawnie, z racji izolacji od zewnętrznego świata miało swoją administrację, odpowiednie instytucje, takie jak szpital, liczne kawiarnie, targ, przyjmowało zaciekawionych turystów. Lecz jednocześnie wciąż borykało się z różnymi złymi siłami czającymi się w ruinach domów. Było także powszechnie uważane za miasto odmieńców, gdzie na każdym kroku może nam się przydarzyć coś niezwykłego.

Siedemnastoletnia Ari wcale nie miała trafić samotnie do tego siedliska dziwaczności, odmienności. Decyzję o przybyciu do miejsca swego urodzenia podjęła po długoletniej tułaczce po różnorakich rodzinach zastępczych, poczuciu wyobcowania i inności, krótkim pobycie u cudownej rodziny, którą stworzyli jej Bruce i Casey oraz bezpośrednio po wizycie w szpitalu psychiatrycznym, w którym popełniła samobójstwo jej biologiczna matka. To właśnie chęć poznania własnych korzeni, zrozumienia dlaczego jest na świecie sama, wsadziła ją do ciężarówki dopiero co poznanej Crank i wiodła w stronę tego upadłego miasta.
Ari, już na miejscu, z pomocą brata Crank - Sebastiana - będzie próbowała dowiedzieć się czegoś nie tylko o swojej mamie, ale także o być może wciąż gdzieś żyjącej rodzinie, o ojcu, którego nigdy nie poznała. W Nowym 2, paranormalnym gnieździe osobliwości Aristanae przeżyje niezwykłą przygodę, znajdzie zrozumienie i miłość, ale również dowie się o sobie nieco więcej niż się spodziewała.

W powieści Kelly Keaton znajdziemy wszystko, czego można spodziewać się po dobrej lekturze.
Wartka akcja nie pozwoli nam usiedzieć w miejscu, lecz oderwać się od "Z ciemnością jej do twarzy" nie sposób. Więc będziemy niecierpliwie tkwili w fotelu, na kanapie, na siedzeniu w tramwaju, na ławce w parku do czasu, aż nie przeczytamy ostatniej strony.
Powoli, wraz z Ari, wejdziemy do równoległego świata, w którym nadprzyrodzone zdolności, dziwne przypadki, przerażające postaci będą na porządku dziennym.

Trudno znaleźć element, którego w historii Aristanae nie ma. Bo jest i ogromna przyjaźń, i miłość, i nastoletnie poczucie izolacji, i dramat osieroconego dziecka, i nieco mitycznej fantastyki. Czytelnik jednak nie czuje się napastowany, nie narzeka na przesyt, gdyż każde kolejne zdanie niesie ze sobą coś zupełnie nowego, fascynującego i zarazem niespodziewanego. W tej powieści osoba poznana w na samym początku przygody, może okazać się kimś zupełnie innym niż myśleliśmy. Czytając tę książkę nie możemy spocząć na laurach i do samego końca musimy być czujni, przygotowani na to, co jeszcze zaskakującego przygotowała dla nas autorka. Ta aura tajemniczości, elementy zaskoczenia są czymś, czego często brakuje w powieściach dla młodzieży - pisarze w ogromnej większości przypadków zapominają o tym, iż młody człowiek ponad dokładnie przemyślane, wiarygodne historie ceni akcję, szok, zabawę. Cieszę się, że autorka "Z ciemnością jej do twarzy" o tym pamiętała.

Kelly Keaton nie poszła jednak na łatwiznę. Nie wykreowała dwojga pięknych, nieco dziwnych nastolatków i nie wsadziła ich wprost do naszego świata z wszystkimi konsekwencjami (przy czym dziewczyna zawsze musi być anielsko urocza, a chłopak diabelsko tajemniczy).
Nie. Autorka stworzyła zupełnie nową rzeczywistość. W samym sercu południa Stanów Zjednoczonych wyrysowała miasto, które w normalnych okolicznościach wcale nie miałoby możliwości, ani prawa istnieć. Ale jej miasto funkcjonuje, tętni życiem i jest bardzo żądne krwi, władzy oraz... naszej małej bohaterki.

Jakkolwiek muszę przyznać, że bardzo trudno mi jednoznacznie gatunkowo zakwalifikować "Z ciemnością jej do twarzy", tak jak to uczyniło Wydawnictwo Znak. Powieść nosi oczywiście znamiona paranormal romance, ale chyba jednak skłaniałabym się ku niesamowitemu, nieco abstrakcyjnemu i bardzo frapującemu Czytelnika urban fantasy.
Ta pociągająca kompilacja powinna sprawić, iż wszyscy, nie tylko wielbiciele gatunku, co sił w nogach pobiegną do najbliższej księgarni bądź biblioteki, zaczną molestować znajomych - szczęśliwych posiadaczy powieści - w celu wyłudzenia lektury. Ale jeśli wciąż się wahacie, zastanawiacie się, czy teraz jest ten dobry, właściwy czas na czytanie tej konkretnej lektury to na przeciw Wam wychodzi główna bohaterka - Aristanae:

"Czemu nie? To równie dobry moment jak każdy inny"*

Ocena: 5/6


---
* Kelly Keaton "Z ciemnością jej do twarzy", Znak Emotikon, Kraków 2011, str. 98

***
Ach, czego w tej książce nie było! Przyzwyczajona do zwyczajnego schematu: sama ona, mroczny on, zagubieni w rzeczywistości i w swoim uczuciu nie mogłam wyjść z podziwu dla autorki. I chyba wciąż nie mogę.
Wiem, że w ostatnich dniach i tygodniach zasypały Was zewsząd tysiące recenzji tej książki i pewnie już boicie się otworzyć lodówkę, ale ta powieść to to coś, co powinniście poznać (a raczej "COŚ") i tak myślę, polubić.
Więc zachęcam Was gorąco moi drodzy.

Właśnie dziś, czyli 5 maja, jest oficjalna premiera "Z ciemnością jej do twarzy". Ruszyła też oficjalna strona powieści oraz możecie zobaczyć jej, bardzo efektowną, filmową zapowiedź.

5 komentarzy:

  1. Słyszałem o tej książce. Skoro jest tak dobra, więc może znajdzie się na mojej długiej liście?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak Ty to robisz, że tak genialnie piszesz !
    Czytałam chyba z 50 recenzji tej książki na różnych blogach i nie powiem poczułam się lekko przytłoczona.
    Twoją natomiast zaczęłam czytać i mnie po prostu wciągnęło :)
    Książkę mam w planach i gorąco pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie ją czytam i jestem zachwycona :)
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  4. ta książka zdominowała większość książkowych blogów i mam nadzieję że w niedalekiej przyszłości zdominuje moją biblioteczkę :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak jak już ktoś powyżej napisał ja też czytałam kilka recenzji tej książki (bo na blogach jest ich zatrzęsienie) i żadna nie sprawiła, że chciałabym przeczytać tę książkę a Twoja tak ;)
    Masz talent dziewczyno ;]

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...