niedziela, 4 lipca 2010

Zwiedzając państwo izraelskie. Jerozolima chrześcijańska cz. I

Całkiem niedawno światem mocno wstrząsnął izraelski atak na konwój z pomocą humanitarną dla Gazy. W Izraelu na ulicach demonstrowali Palestyńczycy, a działanie izraelskich władz potępiły organizacje międzynarodowe i przedstawiciele świata arabskiego. Zatrzymanych podczas tego ataku wolontariuszy, dziennikarzy i pracowników organizacji rychło zwolniono z aresztów, ale niesmak pozostał.
Nie myślcie jednak, że walka w Izraelu toczy się jedynie pomiędzy Palestyńczykami, a Izraelitami - o Strefę Gazy, czy Zachodni Brzeg Jordanu, który to konflikt trwa już grubo ponad pół wieku. Prawda jest taka, że w tamtym rejonie walczy się o każdy pojedynczy skrawek ziemi, a Izrael prowadzi (lub prowadził) mniejsze lub większe spory ze wszystkimi państwami ościennymi.
Spory trwają jednak nie tylko na zewnątrz, ale też wewnątrz Izraela. A największe z nich to oczywiście te religijne. Czy to pomiędzy przedstawicielami trzech głównych religii - żydami, chrześcijanami oraz muzułmanami, czy nawet pomiędzy poszczególnymi obrządkami i kościołami w obrębie jednego wyznania. Wydaje się, że wśród tych wszystkich tkwiących w wiecznych konfliktach grupach, jedną z najbardziej poszkodowanych są Chrześcijanie, a wśród nich niestety Katolicy.

Widok na Starą Jerozolimę z Góry Oliwnej. Widoczna szara kopuła to Bazylika Grobu Pańskiego.

Poznanie chrześcijańskiej Jerozolimy rozpoczynamy od mocno porannego wjazdu na górę Oliwną. W podmuchach silnego, chłodnego (a przy tym zaskakującego, bo przecież lipcowego) wiatru podziwiamy to święte miejsce, na którego szczycie Św. Helena (matka cesarza rzymskiego Konstantyna Wielkiego) wzniosła bazylikę Eleona i zapoczątkowała tym samym liczne zabudowanie tego wzgórza świątyniami i miejscami kultu. Do dnia dzisiejszego przetrwały niektóre z sanktuariów i tak możemy zobaczyć: kościół Dominius flevit zbudowany w miejscu, gdzie Chrystus według Ewangelii Św. Łukasza przepowiedział upadek Jerozolimy i zapłakał nad jej losem, bazylikę w ogrodzie oliwnym Getsemani, gdzie Chrystus został wydany przez Judasza żydowskim żołnierzom, znajdującą się w rękach muzułmanów Kaplicę Wniebowstąpienia, francuski karmel Ojcze nasz, polski klasztor elżbietanek Home of Peace, a także grecki kościół Viri Galilei oraz rosyjską cerkiew Św. Marii Magdaleny. To bogactwo sanktuariów wcale nie przytłacza i stojąc na szczycie Góry Oliwnej widzimy przede wszystkim niezwykły, niezapomniany obraz Starej Jerozolimy. Na plan pierwszy wysuwa się pobłyskująca w słońcu złota Kopuła na Skale, która wydawałoby się, że przyćmiewa wszystko inne. Ale gdy dobrze się przypatrzymy widzimy bazylikę z szarą, kompletnie nie spektakularną kopułą. Obok niej kamienne zabudowania, strzeliste wieże kościołów, plątaniny uliczek, skwerów, placyków.
Dzielnica chrześcijańska sąsiaduje z bardzo odizolowaną dzielnicą ormiańską (nazwaną tak dosyć mylnie, gdyż przecież Ormianie to najstarszy na świecie naród chrześcijański!) oraz głośną i gwarną dzielnicą muzułmańską.

Gwarne i tłoczne uliczki Dzielnicy Muzułmańskiej. Idziemu ku Via Dolorosa.

Spod Ściany Płaczu idziemy w głąb dzielnicy muzułmańskiej, błądzimy w ciasnych uliczkach, na których w oka mgnieniu budzą się do życia stragany. Ulic na które wylegają kupcy proponując nam coraz to nowe towary od przypraw, poprzez materiały rozmaitej maści, skończywszy na mięsie i rybach.
W pewnym momencie wchodzimy na prostopadłą uliczkę, którą mogłabym nazwać skwerem. Jest tu tylko potężna kamienna ściana budynku i metalowe drzwi. Nad nimi napis: V. Simoni Cyrenaeo crux imponitur. (Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Jezusowi).
Dotarliśmy do przecinającej dzielnicę muzułmańską Via Dolorosa.

V stacja drogi krzyżowej. Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Panu Jezusowi.

Postanowiliśmy ominąć pierwsze stacje, które znajdują się na dziedzińcu szkoły muzułmańskiej (I stacja) oraz na muzułmańskich ulicach (II-IV stacji). V stacja jest miejscem zacienionym, nieco ponurym, nawet kapliczka, która przecież otwarta być powinna jest akurat zamknięta.
Idziemy dalej i znów przeciskamy się wśród chust oraz owoców, by dotrzeć do kolejnych drzwi, tym razem drewnianych z metalowymi zdobieniami i napisami - to stacja VI, miejsce gdzie Weronika otarła twarz Panu Jezusowi.

VI stacja drogi krzyżowej. Weronika ociera twarz Panu Jezusowi.

Tym razem światło wpadające na tę niewielką uliczkę tworzy urocze impresje na różowych ścianach budynków. Niestety przy następnej, VII stacji nie jest już tak kolorowo, panujący tam ścisk, gwar, pośpiech i zapachy masarniane w upalne popołudnie w ciasnym labiryncie ulic miasta powodują, iż chce się stamtąd, jak najszybciej uciec. Nawet zdjęcia z tamtego miejsca wychodzą bardzo nieciekawe, rozmazane. Widocznie aparat nie lubi takiej szamotaniny. Pomyśleć, że Pan Jezus w takich właśnie warunkach drugi raz upadł pod krzyżem.
Przy VIII stacji jest już zdecydowanie spokojniej, chociaż co rusz zaczepiają nas młodzi Arabowie z pocztówkami, z wodą mineralną, czy innymi dziwnymi pamiątkami. Stacja ta to również prostota - kamienny mur, którego znakiem szczególnym jest wmurowana poziomo w ścianę budynku kolumna z płaskorzeźbą krzyża i napisem: IC XC NIKA (Jezus Chrystus Zwycięzca) oraz tablica z podpisem, przypominająca szyld reklamowy, jakich wiele na krakowskich ulicach (ot choćby na Floriańskiej). Szyld niesamowicie bezczelny, głośno krzyczący do przechodniów: "Chodźcie tutaj! Popatrzcie, to tu Pan Jezus pocieszał płaczące niewiasty. Ponadto oferujemy szeroki wybór pamiątek z Jerozolimy, kartki pocztowe, miniaturowe krzyże, oryginalnie wyszywane jarmułki - wszystko w promocji po 2,99$".

VIII stacja drogi krzyżowej. Pan Jezus pociesza płaczące nad Nim niewiasty.

Chcąc dostać się do kolejnej stacji musimy wrócić się na suk i przedrzeć się przez coraz bardziej gęstniejący tłum porannych konsumentów (a raczej w większości pookrywanych szczelnie konsumentek) wybierający świeże jeszcze ryby, mięsa (zwykle drób oraz baraninę, bo wieprzowiny to na głównych ulicach Jerozolimy nie znajdziemy, jedynie w pochowanych zakamarkach, zacisznych dziedzińcach), warzywa, owoce, by szybko donieść je do domu zanim upalne słońce usmaży je na skwarek.
IX stacja drogi krzyżowej zbacza z gwarnych ulic i prowadzi w zacisze placyku przed koptyjskim kościołem, gdzie tylko kolumna wskazuje, iż to tu Pan Jezus upadł pod krzyżem po raz trzeci. Widzimy już szarą kopułę, pod którą skryte jest tak istotne dla nas miejsce.
Pospiesznie wchodzimy do wnętrza koptyjskiego kościoła, jest bardzo nastrojowy, inny niż Katolickie, ale również inny niż prawosławne. Przechodzimy na dziedziniec i do kolejnej kaplicy, na której ołtarzu znajduje się obraz Pana Jezusa ukrzyżowanego. Wpadające przez okno światło kreuje niezwykły widok, zaskakująco współgra z wizerunkiem Chrystusa, tworząc do złudzenia przypominający obraz Jezusa Miłosiernego "Jezu ufam Tobie".
Z kaplicy wychodzę bardzo zaskoczona, ale jednocześnie podekscytowana i gotowa na odwiedzenie najważniejszego miejsca. Wychodzę na obszerny dziedziniec przed Bazyliką Grobu Bożego. Tłumy wiernych czekają na wejście do środka, na zakończenie nabożeństwa 15 sierpnia - Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Spotykamy ludzi z różnych stron świata, w tym też "naszych" franciszkanów. Po przebyciu tysięcy kilometrów drogi dosyć osobliwym uczuciem jest móc porozmawiać po polsku z tubylcami. I to porozmawiać siedząc przed najświętszym miejscem wszystkich Katolików - przed Bazyliką Grobu Świętego - w tak niezwykłe dla nas święto...




Tym nieco przydługim spacerem po uliczkach upalnej Jerozolimy chciałabym zainicjować mój wakacyjny powrót na bloga. Przerwa niestety była spowodowana egzaminami i ogromem obowiązków z tym związanych. Na szczęście wyszłam obronną ręką z niemalże wszystkich opresji i teraz mam nieco więcej wolnego czasu, który poświęcę przede wszystkim na czytanie, ale też po części na naukę oraz pisanie pracy magisterskiej.
Przepraszam, że tak długo musieliście na mnie czekać :) Przepraszam i obiecuję poprawę.

8 komentarzy:

  1. warto było czekać, żeby tego posta przeczytać:) wycieczka rewelacyjna!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Szlakiem Chrześcijan nigdy nie podróżowałam, ale jest równie piękny i chętnie bym go poznała. A co do sporu izraelsko-palestyńskiego: Żydzi mają prawo bronić Swojej Ziemi.

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kaś bardzo się cieszę, że Ci się podobało ;) Jednak już przymierzam się do książkowego powrotu ;)

    Barbaro szlak chrześcijański w Jerozolimie jest niesamowity, bo jest nieco egzotyczny. Ludzie popadają nawet w tzw. syndrom jerozolimski, z powodu ogromnego rozczarowania miejscami świętymi (zwykle inaczej sobie je wyobrażamy).
    Co do sporu to owszem każdy ma prawo bronić swojej ziemi, ale ta ziemia tak naprawdę nie była już ich. Wraz z nadejściem II wojny światowej, migracji do Ziemi Świętej, Żydzi znaleźli się na terytorium arabskim. Arabowie przyjęli ich z otwartymi ramionami do swojego kraju, zapraszali do domów, pomagali - z czasem jednak Żydzi uznali, iż wolą mieć własne państwo, co wywołało pierwsze konflikty. Nie bronię absolutnie bojowników islamskich, ale uważam, że Izrael nie powinien być państwem żydowskim, iż w Palestynie powinno być miejsce zarówno dla Żydów, jak i Arabów. W tym momencie Palestyńczycy zamykani są w dzielnicach otoczonych murem ze strażnicami - gdy byłam w Autonomii Palestyńskiej jedyne, co przechodziło mi przez myśl to porównanie tego miejsca do getta żydowskiego. Dziwi mnie, że Naród, który tyle przeszedł potrafi być tak okrutny (oczywiście islamiści odpłacają się im zamachami, którego to sposobu absolutnie nie popieram!).
    Na myśl przyszły mi nawet pewne skojarzenia - to tak jakby do Wielkopolski, na Śląsk przyjechali Niemcy i powiedzieli, że to przecież zawsze było ich terytorium, podobnie jak gdyby Żydzi wtargnęli na krakowski Kazimierz i okazali przywilej Kazimierza Wlk. :)
    Przed podróżą do Izraela, czy w ogóle na Bliski Wschód myślałam podobnie jak Ty - teraz już mam wątpliwości i uważam, że obie strony w tym konflikcie mają swoje racje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czuję się jakbym tam była... Mam nadzieję, że kiedyś w końcu będę :)
    Ile trwała ta wycieczka jeśli można wiedzieć?

    OdpowiedzUsuń
  5. Tucho wycieczka trwała niestety krótko - 2 dni. Na szczęście zdążyliśmy zobaczyć najważniejsze miejsca bez pośpiechu, ale zabrakło już czasu choćby na Jerycho, na Jezioro Tyberiadzkie i - czego bardzo żałuję - na odwiedzenie Yad Vashem.
    Ale jestem pewna, że chciałabym tam wrócić :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Och, cudowna notka! Byłam w Izraelu właśnie podczas tego izrealskiego ataku na konwój płynący do Gazy i muszę przyznać, że byliśmy trochę niespokojni, jak się cała sprawa dalej potoczy. Jeśli chodzi o cały konflikt palestyńsko-izraelski, to zgadzam się całkowicie z tym, co napisałaś w odpowiedzi na komentarz Barbary - nie popieram oczywiście żadnych zamachów, nie mniej jednak to jednak Arabowie są tu pokrzywdzoną stroną. A to, że naród, ktory tyle wycierpiał w gettach teraz sam je tworzy, mówi samo za siebie...

    OdpowiedzUsuń
  7. i znowu świetne opowiadania o Jerozolimie... narobiłaś mi smaku...
    Klaudio? co czytasz? bo mówisz, że wracasz ksiązkowo. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Agnieszko to co aktualnie czytam jest zawsze wyświetlone po prawej stronie :)
    Obecnie skończyłam "21:37" Czubaja i zabieram się za "Wicked". Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...