Gdzie byłam? Co robiłam?
Tak w skrócie były:
...zachody słońca...
...puściutka, prywatna plaża...
...odpowiednie wyposażenie...
...książkowe przygody i kontakt ze światem z leżaka (dzięki 3g)...
...nieśmiałe kąpiele w turkusowej wodzie...
...po prostu raj :)
W trakcie dwutygodniowego urlopu nie tylko opaliłam się, odpoczęłam, popływałam w ciepłym morzu, zasmakowałam egzotyki, wygrzałam się na gorącym piasku, ale też co nieco przeczytałam.
Mój stos podróżny nie wyglądał w tym roku specjalnie emocjonująco. Ot stosiczek ustawiony na subtelnym różu mej walizki. Maleństwo, drobiazg.
Gdy się jednak bliżej mu przyjrzeć okazuje się być naprawdę interesujący i fascynujący. W dodatku nie jest taki, jaki wydaje się na pierwszy rzut oka :)
Od góry:
1. "Pamiętam cię" Yrsa Sigurdardottir - najnowsza książka islandzkiej mistrzyni kryminału. Tym razem wybieramy się z autorką na opuszczoną, zapomnianą wyspę, odwiedzamy piękne fiordy, opuszczone domy, zaklęte cmentarze i czasami możemy się mocno przestraszyć. W powieści nie spotkamy tym razem dzielnej Thory i żadnej typowo kryminalnej zagadki - lektura ta to bowiem lekki horror :) Recenzja wkrótce. Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Muza.
2. "Lód w żyłach" Yrsa Sigurdardottir - powieść Yrsy, którą czytałam już jakiś czas temu. Pojechała ze mną na urlop jako lektura mojej mamy. Zrobiła na niej pozytywne wrażenie, ale twierdzi, że jakoś specjalnie się nie bała (ciekawe jednak dlaczego nie chciała jej czytać przed snem...) :)
3. "Czternaście dni tygodnia" Aneta Nawrot - lekkie i przyjemne czytadło na ciepłe dni podczas których wylegujemy się na plaży czy w ogródku. Przyjemna, lecz wcale nieskomplikowana historia, niesztampowi bohaterowie i miejsce akcji (można powiedzieć, że całkowicie tożsame z tym, w którym przebywałam) sprawiły, iż pochłonęłam tę książeczkę w dosłownie chwilę. Lekturę tę, której recenzja już nadchodzi, otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka.
4. "Siostra" Rosamund Lupton - książkę zaczęłam jeszcze przed wyjazdem i byłam pewna, iż skończę ją przed wylotem. Okazało się to za trudne, bo i sama lektura nie należy do łatwych. Historia z pozoru oczywista i mająca jedynie od czasu do czasu przerażać (tak, takie było moje wyobrażenie o tej książce) przerodziła się w coś bliżej nieokreślonego, ale przytłaczającego mnie swym ciężarem. Z drugiej strony trudno było mi się od książki oderwać. Zresztą więcej napiszę o mych wrażeniach w recenzji. Lekturę tę otrzymałam od Wydawnictwa Świat Książki (dziękuję Agnieszko :))
Z boku stoi jeszcze mój amerykański towarzysz podróży, pasażer na gapę :) A w nim, w kolekcji "Wakacyjne lektury":
5. "Obraz pośmiertny" Aleksandra Marinina - ostatnia w mojej kolekcji książka Marininy, więcej nie posiadam i teraz muszę na pozostałe części zapolować. Utrzymująca znany i lubiany poziom. Świetna na letnie popołudnia.
6. "Trzeci znak" Yrsa Sigurdardottir - serię o Thorze czytałam całkowicie nie po kolei. Ta książka, z tego co mi wiadomo jest pierwszym tomem i powiem szczerze, że dopiero po niej widać, jak autorka się rozwinęła :) Niemniej jednak podobało mi się.
7. "Lolita" Vladimir Nabokov - książka, którą powinnam się zachwycić, a wydaje mi się niesmaczna. To moje kolejne podejście do "Lolity" i zastanawiam się, czy nie działa ona na zasadzie owocu z zakazanego drzewa - wzrusza nastolatki czy nawet dwudziestolatki, a im dalej w las tym mniej zaskoczenia, ekstrawagancji, a więcej zniesmaczenia i oburzenia... Cóż, przyjdzie mi się o tym dopiero przekonać, gdyż właśnie z nią w ręku zastał mnie koniec urlopu.
8. "Śmierć w Breslau" Marek Krajewski - druga lektura rozpoczęta na urlopie i jeszcze nie zakończona. Do tej pory czytałam książki Krajewskiego w różnej konfiguracji - a to jedną o Mocku, a to coś o Popielewiczu, a to "Głowę Minotaura" łączącą obydwu bohaterów. Teraz nabrałam ochoty na czytanie chronologiczne "od deski do deski". Na razie mi się nie znudziło, ale przecież to dopiero pierwszy tom...
Jak sami widzicie miniony czas był bardzo ekscytujący, opiewał w piękne podróże, nie tylko rzeczywiste, ale też literackie. A teraz przyszło mi wracać do szarej rzeczywistości. Dobrze, że mogę sobie ją jakoś ubarwić :)
4. "Siostra" Rosamund Lupton - książkę zaczęłam jeszcze przed wyjazdem i byłam pewna, iż skończę ją przed wylotem. Okazało się to za trudne, bo i sama lektura nie należy do łatwych. Historia z pozoru oczywista i mająca jedynie od czasu do czasu przerażać (tak, takie było moje wyobrażenie o tej książce) przerodziła się w coś bliżej nieokreślonego, ale przytłaczającego mnie swym ciężarem. Z drugiej strony trudno było mi się od książki oderwać. Zresztą więcej napiszę o mych wrażeniach w recenzji. Lekturę tę otrzymałam od Wydawnictwa Świat Książki (dziękuję Agnieszko :))
Z boku stoi jeszcze mój amerykański towarzysz podróży, pasażer na gapę :) A w nim, w kolekcji "Wakacyjne lektury":
5. "Obraz pośmiertny" Aleksandra Marinina - ostatnia w mojej kolekcji książka Marininy, więcej nie posiadam i teraz muszę na pozostałe części zapolować. Utrzymująca znany i lubiany poziom. Świetna na letnie popołudnia.
6. "Trzeci znak" Yrsa Sigurdardottir - serię o Thorze czytałam całkowicie nie po kolei. Ta książka, z tego co mi wiadomo jest pierwszym tomem i powiem szczerze, że dopiero po niej widać, jak autorka się rozwinęła :) Niemniej jednak podobało mi się.
7. "Lolita" Vladimir Nabokov - książka, którą powinnam się zachwycić, a wydaje mi się niesmaczna. To moje kolejne podejście do "Lolity" i zastanawiam się, czy nie działa ona na zasadzie owocu z zakazanego drzewa - wzrusza nastolatki czy nawet dwudziestolatki, a im dalej w las tym mniej zaskoczenia, ekstrawagancji, a więcej zniesmaczenia i oburzenia... Cóż, przyjdzie mi się o tym dopiero przekonać, gdyż właśnie z nią w ręku zastał mnie koniec urlopu.
8. "Śmierć w Breslau" Marek Krajewski - druga lektura rozpoczęta na urlopie i jeszcze nie zakończona. Do tej pory czytałam książki Krajewskiego w różnej konfiguracji - a to jedną o Mocku, a to coś o Popielewiczu, a to "Głowę Minotaura" łączącą obydwu bohaterów. Teraz nabrałam ochoty na czytanie chronologiczne "od deski do deski". Na razie mi się nie znudziło, ale przecież to dopiero pierwszy tom...
Jak sami widzicie miniony czas był bardzo ekscytujący, opiewał w piękne podróże, nie tylko rzeczywiste, ale też literackie. A teraz przyszło mi wracać do szarej rzeczywistości. Dobrze, że mogę sobie ją jakoś ubarwić :)
Zdecydowanie zbrodnicze te Twoje lektury:)
OdpowiedzUsuńA wakacyjnego wypoczynku zazdraszczam jak mało czego...
Ja w czasie wakacji najdalej to w Krakowie byłam. I to aż dwa razy...
Anek, lubię spędzać wakacje tak troszkę zbrodniczo ;) Na drugie, z których wróciłam raptem przed chwilą (no może przed chwilami dwoma), pojechałam pod rękę z proboszczem Rafałem z Gródka :) Dobry był to wybór, bo podróż była jak najbardziej szczęśliwa! Mam nadzieję na rychłe spotkanie z Tobą w Krakowie - oczywiście najpóźniej w dzień Targowy albo może wreszcie wybiorę się na spotkanie Biblionetkowe :) Pozdrawiam!
UsuńZazdroszczę pięknych wakacji i udanego wyjazdu :) Wiadomo, wszystko co dobre szybko się kończy ale teraz też na pewno źle nie będzie - a jakby już było, można wrócić do tego raju w myślach ^^
OdpowiedzUsuńSolumate, wakacje były naprawdę niesamowite. Dobrze, że udało mi się wykorzystać wolny czas i pojechać gdzieś jeszcze - drugi urlop był jeszcze bardziej szalony i niezapomniany niż pierwszy. Pozdrawiam!
UsuńŚwietne wakacje. Widzę, że korzystasz z czytnika e-booków. Jak Ci się z niego korzysta? Ja jakoś nie potrafię się przekonać...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Paulo, korzystam z czytnika już ponad rok. Był ze mną na trzech dłuższych wyjazdach wakacyjnych, leciał dwa razy samolotem, wylegiwał się ze mną na plażach i leżakował w samochodzie przy minus dwudziestu podczas gdy ja jeździłam na nartach - muszę przyznać, że nie mogę bez niego żyć. Zabieram go wszędzie ze sobą, bo zawsze mogę mieć tę minutkę wolnego czasu na czytanie. Nie wiem, czy miałaś kiedykolwiek czytnik z e-papierem w rękach - jeśli nie to polecam poszukać kogoś spośród znajomych, kto Ci może pokazać swojego, ewentualnie udać się do Empiku, gdzie często są robione takie wystawki z czytnikami (tylko pamiętaj, omijaj podświetlane ekrany LCD). Ja w ten sposób się przekonałam - poszłam ze znajomym, który miał swojego Kindle na lunch i w ciągu godziny oglądania, klikania, dotykania, czy wreszcie podziwiania z daleka czytnika zapragnęłam go mieć. Dostałam w końcu Kindle w prezencie, chociaż gdyby tak nie było to i tak przy większym przypływie gotówki pewnie stałby się mój :)
UsuńPo mnie przyszedł czas na moją mamę, która czytnik otrzymała ode mnie w prezencie - i też się zaraziła miłością do Kindle.
Także daj szansę e-papierowi!
Pozdrawiam!
Piękne wspomnienia wakacyjne i spory stosik zaliczony. Moje wakacje były bardziej nastawione na zwiedzanie, więc lektura wypadła mi znacznie skromniej.
OdpowiedzUsuńJa ja się cieszę, że spotkałam kogoś, kogo Lolita nie zachwyca. A już myślałam, że jestem jedyną osobą, która się na niej nie poznała. Przeczytałam raz i po kolejnych i kolejnych achach i ochach w recenzjach pomyślałam, że będę musiała wróci, że czegoś nie dostrzegałam, przeoczyłam, nie dorosłam, a może jestem za dorosła. Nie wiem sama. Pozdrawiam.
Fajny miałaś wypoczynek :) Lektur nie znam, ale na pewno były fantastyczne :)
OdpowiedzUsuńMam takiego samego Kindla w takim samym ochraniaczu :-) I też latem nachodzi mnie zwiększona ochota na kryminały - to wspaniały typ literatury na ciepłe, spokojne dni.
OdpowiedzUsuń