Za tę kwotę kierowca otworzy przed Tobą rozsuwane drzwi, pozwoli wpakować bagaż i podwiezie w okolice dworca kolejowego. Podróż trwa przeszło 30 minut.
Nie ma możliwości negocjacji ceny, bo są one jednakowe i odgórnie ustalane przez wszystkich kierowców. Dlatego trzyosobowa rodzina zapłaci aż 60 euro i ani centa mniej. W cenie jest także festiwal mocno egzotycznych piosenek.
Z Chareloi do centrum Brukseli jeżdżą tylko mężczyźni o ciemnej karnacji będący Kurdami.
Migawki z Londynu. Źródło |
Trwają kłótnie o to, czy w ogóle, a jeżeli tak to ile, powinniśmy przyjąć uchodźców, jak ich weryfikować, gdzie mają mieszkać.
A przecież już mieszkają. Już przyjęliśmy grupy uchodźców z Czeczeni i z Ukrainy. Już widujemy szczelnie pozakrywane kobiety o smutnych oczach w galeriach handlowych. Już powstał meczet w naszym kraju. Wciąż jednak daleko nam do Paryża, czy Berlina. Lub Londynu.
Kociołek różnych smaków
Przyjaźń to zjawisko ponadkulturowe. Archibald Jones i Samad Iqbal są najlepszym na to dowodem.Archie jest angielskim białasem, który przypadkowo, na froncie wojennym w Bułgarii, poznaje Samada o karnacji Indusa i bengalskim pochodzeniu. Oboje byli świadkami przedziwnych zdarzeń, obu ich zastał na bułgarskiej prowincji koniec wojny, zaś wspólne przeżycia scementowały tylko ich przyjaźń.
Oboje układają sobie życie, zakładają rodziny i żyją spokojnie w Londynie. Archie i jego czarnoskóra, pochodząca z Jamajki, żona Claire wychowują córkę - Irie. W tym samym wieku, co Irie są synowie Samada oraz jego żony Aslany - bliźniaki Millat i Magid. Dzieci dorastały razem, w cieniu przyjaźni, jaka łączy ich ojców, chodzą do tej samej szkoły, pochodzą z rodzin imigrantów i wydaje się, że ich problemy będą podobne.
Nic bardziej mylnego. Zresztą w tej powieści wiele elementów staje nagle na głowie. Nic nie dzieje się, tak jak przewidywaliśmy i nic nie toczy się, tak jak powinno. Wszystko dynamicznie kręci się, niczym na wielkiej karuzeli.
Źródło |
Mamy więc pobożnych muzułmanów, czarnoskórych Jamajczyków, wojujących Świadków Jehowy, Bengalczyków, Hindusów, racjonalną, a zarazem przedziwną rodzinę Chalfenów i to wszystko w północnym Londynie, gdzie rodzin, takich jak Iqbalowie i Jonesi jest całe mnóstwo, co dodatkowo wzmaga w czytelniku poczucie realności tych nierealnych zdarzeń.
Wszyscy, tak przecież różni, bohaterowie wrzuceni do jednego kotła zaczynają się mieszać, mącić, burzyć i wzajemnie na siebie oddziaływać. Jednakże mikstura, którą otrzymamy, jako efekt końcowy, niestety nie będzie mieszanką wybuchową.
Pasta wybielająca
Udało się Zadie Smith pokazać wielokulturowy Londyn. Zrobiła to z impetem, intrygując czytelnika, wzbudzając w nim niejednokrotnie śmiech i niedowierzanie. Jej bohaterowie są żywi, barwni, ale jednocześnie wydają się kompletnie oderwani od rzeczywistości, momentami też sprawiają wrażenie za bardzo przerysowanych.
Niestety nie polubiłam żadnej z postaci. Każda miała w sobie jakąś dziwną słabość, której nie potrafiła przełamać. W dodatku wydaje mi się, że nie lubię idealistów, nie lubię pogoni za jakimś mitem, bezwzględnego dążenia do ideałów. A tak właśnie robił Samad i tak postępował Archie.
Początkowo odniosłam wrażenie, że autorka chce wybielić swoich bohaterów. Wiecie, tak samo, gdy chcecie wybielić zęby i nie idziecie do dentysty na profesjonalny zabieg, lecz kupujecie pastę lub żel w drogerii i chałupniczo próbujecie uzyskać zadowalający efekt.
Ale przecież bohaterowie "Białych zębów" tak naprawdę sami chcieli się wybielić. Pragnęli ukazać w lepszym świetle swoje życie, czyny, decyzje. Samad ciągle wmawiał sobie, że posłanie Millata do Bangladeszu to był doskonały pomysł. Claire wprawiając sobie sztuczne zęby i okłamując córkę, chciała ją chronić przed swoją przeszłością. Magid postępował w imię nauki, a Millat w imię wiary. Irie wyprowadzając się z domu szukała własnej tożsamości. To powieść pełna egoistów - żaden z bohaterów podczas pogonią za swoimi ideałami nie ogląda się na innych, nie zważa na to, że ma rodzinę, bliskich, że może kogoś zranić. Po prostu ślepo biegnie w obranym przez siebie kierunku.
W tym wszystkim trochę żal mi Archibalda. Z takim imieniem i przeszłością miał potencjał, który nie został kompletnie wykorzystany. Owszem, Archie wszedł z impetem w powieść, w elektryzujący sposób poznał Claire, ale potem ten nagle wskrzeszony ogień już tylko powoli dogasał. W dodatku, co było bardzo irytujące, momentami Archibald jawił się, jako taki wujek dobra rada, cierpliwie wysłuchujący żalów Samada i przymykający oko na jego dwulicowość.
Źródło |
Do tego białe zęby, wyróżniające się na tle ciemnej karnacji, jako jeden ze znaków szczególnych imigrantów. Lecz jeżeli zęby kiedykolwiek były białe to teraz pożółkły od wypalonych papierosów, popołudniowej herbaty i niespełnionych ideałów. Niektóre popsuły się, a następnie powypadały.
Zupełnie, jak niespełnione marzenia. _______________________________________________________________________________
"Początek dnia, schyłek stulecia, Cricklewood Broadway. Pierwszego stycznia 1975 roku, godzina 6:27. Ubrany w sztruksowy garnitur Alfred Archibald Jones siedział z twarzą wspartą na kierownicy w wypełnionym spalinami samochodzie cavalier musketeer estate, żywiąc w duchu nadzieję, że nie będzie osądzony zbyt surowo"
Oryginalny tytuł: "White Teeth"
Rok pierwszego wydania: 2000 rok
Tłumaczenie: Zbigniew Batko
Liczba stron: 528
Ocena: 5/6
W www.centrum-stomatologii.pl dosłownie naprawili moje zęby. Wyglądają o wiele lepiej niż jeszcze kilka lat temu.
OdpowiedzUsuńPolecam www.centrum-stomatologii.pl. Specjaliści godni zaufania!
OdpowiedzUsuńLeczysz zęby? Sprawdź www.centrum-stomatologii.pl!
OdpowiedzUsuń