środa, 11 listopada 2015

Rozdziobały go kruki, czy wrony. "Zasługa nocy" Mateusz M. Lemberg

Czasami dobrze mieć sąsiada.
Oczywiście nikt nie wie lepiej, o której wracamy do domu, jakich znajomych w nim przyjmujemy, z jakim facetem akurat jesteśmy w związku i z którą przyjaciółką właśnie się pokłóciłyśmy, niż ciekawa świata sąsiadka. Nikt inny też nie myśli, że mamy tak dużo czasu, aby wysłuchiwać długich tyrad o studiach wnuczki, niewdzięczności syna i niesamowicie ciekawych zajęciach w klubie seniora.

Źródło
Ale sąsiad może nas też niejednokrotnie uratować - przed złodziejami, którzy zechcą obrabować nam mieszkanie akurat, gdy będziemy na wakacjach, przed pożarem, gdy zostawimy mięso na gazie i pójdziemy na miasto, czy chociażby przed niechcianym awizo, gdy listonoszowi nie chce się kilka razy chodzić z paczką pełną książek tam i z powrotem. A gdy sąsiedzi też wyjechali pozostaje nam jeszcze dozorca.

W ostateczności taki dozorca może nawet rozpoznać, że coś złego dzieje się w naszym mieszkaniu.
Zwłaszcza, gdy widzi dużo kruków. Albo wron.

Prosta diagnoza społeczna

W kamienicy na Koszykowej, w której pani Aldona Bielska od lat pełniła rolę dozorcy, rozpanoszyło się zdecydowanie zbyt dużo ptactwa. W dodatku ktoś zostawił otwarte drzwi balkonowe w mieszkaniu na czwartym piętrze. Ten nowy właściciel jest kompletnie nieogarnięty. Jak tak można?

Pełne odchodów, ogromne i praktycznie puste mieszkanie zapełniło się szybko policjantami z Pałacu, którzy z impetem ptasich skrzydeł podrywanych do lotu, rozpoczęli żmudne i trudne śledztwo. Przewodniczył nimi komisarz Witczak, który jak każdy szanujący się bohater powieści kryminalnych uwielbia jazz, boi się genetycznego obciążenia chorobą psychiczną, a przy tym ma kompletnie zaburzone życie uczuciowe. Towarzyszyli mu, jak zawsze, wielgaśny Tymański vel. Hif i przeklinająca wspak Agnieszka Cynowska vel. Cyna. Do tego tercetu, mocno egzotycznego, dołącza także prokurator Malicka mająca mocno ustabilizowane życie osobiste, ale jedynie na pierwszy rzut oka.

Źródło
Śledztwo rozpoczyna się z impetem, a później już tylko ciągnie i lepi, jak mocno rozgotowany makaron. Ale czytelnikowi to wcale nie przeszkadza, bo cały wątek kryminalny przesuwa się na plan dalszy. Na czoło zaś wychodzą bohaterowie i ich codzienne problemy.

W jednej chwili mocny kryminał z sensacyjną i brutalną, a przy tym tajemniczą, zbrodnią, przeistacza się w ostrą, przesiąkniętą testosteronem powieść obyczajową. Witczak stara się poukładać swoje życie, w czym być może pewien udział będzie miała także Malicka. Cyna pakuje się w kolejne kłopoty, a Hif próbuje odnaleźć się w nowym związku. Nad głowami bohaterów wciąż jednak krąży to stado siejących zamęt i zwiastujących śmierć kruków. Lub wron.

Kryminologiczna diagnoza czytelnicza

Wiele krytyki posypało się na tę powieść. Niektórzy twierdzili nawet, że nie warto sięgać po takie kryminalne debiuty polskich pisarzy. Inni zastanawiali się nad sensownością kolejnego pisarza tego gatunku. Jeszcze inny rozpaczali, że zetknęli się z prawdziwą... telenowelą.

Zazwyczaj idę pod prąd, dlatego muszę stanowczo podkreślić, że mnie "Zasługa nocy" bardzo się podobała. Mam już dosyć powieści kryminalnych, które wyczerpują zawsze te same schematy. Natomiast Mateusz M. Lemberg potrafił mnie zaciekawić przedziwną zagadką kryminalną, wciągnął mnie do swojego świata, a później obracając całą książkową rzeczywistość nagle znalazłam się w domach bohaterów, zaczęłam im zaglądać do lodówek, szafek, a nawet łóżek. Postaci stworzone przez Lemberga nie są natomiast nudne, sztampowe, ani standardowe. Są doskonale przemyślane, wykreowane z dużą pieczołowitością.

Źródło
Mateusz M. Lemberg wchodzi czasami w mocno łzawe akcenty. Czytelnikowi momentami jest żal samotnego Witczaka, niedopasowanej społecznie Cyny, tkwiącej w nieudanym małżeństwie Malickiej, czy pozostającego na łasce nowej dziewczyny Hifa. Jednakże z tych sentymentów szybko wydziera nas ostry język powieści, niewolny od przekleństw i drapieżny nawet w stosunku do kobiet. Taki język pasuje do środowiska, w którym obracają się bohaterowie, bo przecież policjantki są traktowane nie jak subtelne żeńskie pierwiastki, lecz jak prawdziwi kumple z radiowozu, z którymi można napić się piwka i ponarzekać na życie.

Niestety nie udało się autorowi uniknąć pewnej sztuczności policyjnej rzeczywistości. Scena, w której policjanci dyskutują na temat nakazu przeszukania mieszkania nie klepniętego przez prokuratora wydaje mi się mocno podejrzana, z uwagi na to, że wiem, jak wygląda rzeczywistość. Prokurator i tak z urzędu prawie wszystko klepie. Ale może są miejsca w naszym kraju, gdzie faktycznie policjanci stoją przed takimi problemami, a ja o nich nie wiem.

Teraz wielbiciele brazylijskich seriali muszą się poczuć rozczarowani, bo nie polecę im tej książki. Poza pewnymi tkliwymi przebłyskami to jednak wynaturzona męska literatura, bardziej surowa niż lekka, momentami barbarzyńska. Taka, jaką najbardziej lubię.
_______________________________________________________________________________




Pierwsze słowa: 

"Kamienica na Koszykowej. Minęły trzy lata, od kiedy z kolejnych pięter wyprowadzili się wszyscy najemcy: kilka miejskich urzędów i prywatna firma..."





_______________________________________________________________________________


2 komentarze:

  1. A to mnie zaintrygowałaś :) Brzmi ciekawie, bardzo ciekawie. Tylko mnie zastanawia jeden pseudonim: Hif... Czy pojawia się w książce informacja skąd się wziął?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Już na samym początku pseudonim jest wyjaśniony, aczkolwiek nie jest to nic bardzo odkrywczego ;)

      Myślę, że dobrą rekomendacją będzie fakt, iż powoli dojrzewam do kolejnej powieści Lemberga. Przyjemność lubię sobie dawkować.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...