Pierwsza tak poważna przerwa w blogowaniu i na swe usprawiedliwienie mam jedynie to, że z powodów czysto "naukowych" (dosłownie i w przenośni) uciekła mi gdzieś wena do tworzenia. Nie uciekły natomiast lektury, bo tych mam zawsze pod dostatkiem i realizuję sukcesywnie kolejne etapy programu książkowego :)
Bardzo dawno nie miałam w ręku żadnego kryminału, czy choćby kryminałopodobnego thrillera, a ostatni był chyba Coben, który na pewno książki produkuje masowo, jedna po drugiej i dokładnie tak samo te lektury się czyta: szybko, bez głębszego zastanowienia podąża się za akcją. Po kilku cobenach czuję zwykle, że tak naprawdę nie wiem, o czym była każda z tych lektur, bo bohaterowie zaczynają się pokrywać mgłą, a historie po prostu się mieszają - do tego stopnia, że w mojej głowie powstaje całkowicie nowa książka, złożona ze szczątków cobenów.
Z czasów, gdy jeszcze czytałam Sherlocka Holmesa wykreowanego przez znakomitego Doyle'a pamiętam ogromne zaangażowanie w czytaną lekturę, czasami niezbyt dobre próby rozwiązywania zagadek, które Holmes przecież zjadał na śniadanie.
Takiej dedukcji, przeżywania każdego szczegółu brakowało mi w cobenopodobnych lekturach, gdzie liczyło się wyłącznie zaskoczenie poprzez szybką akcję, ilość i miejsca ujawnienia trupów, nieufność w stosunku do każdej kolejno wprowadzanej w akcję postaci.
Nie twierdzę, że nie odczuwałam przyjemności z czytania takich książek, ale była to raczej przyjemność prosta, potrzebna w chwilach zmęczenia, po trudnej sesji, po tygodniach uczenia się, po intensywnym wysiłku umysłowym, angażująca emocjonalnie.
Od dawna poszukiwałam książki, która pobudzi mnie intelektualnie, umysłowo. I znalazłam. Chociaż biorąc ją z półki w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej wcale o tym nie wiedziałam. Wcale, a wcale. Bo "Kochanek Śmierci" Borisa Akunina (właśc. Grigorij Czchartiszwili) jest bardzo niepozorny.
Boris Akunin jest Gruzinem, ale sam nazywa siebie "pisarzem rosyjskim". Zastanawiałam się nawet, czy nie dla lepszej reklamy, ale nie, raczej nie, bo książki Akunina reklamują się same.
Od dawna mam pewną teorię składającą się z czynników: pisarz rosyjski i geniusz. I Akunin jest tego potwierdzeniem, z całą pewnością, pomimo swych gruzińskich korzeni.
W "Kochanku Śmierci" przenosi nas do XIX-wiecznej Moskwy. Wprowadza w środowisko tamtejszych grup przestępczych, prowadzi ulicami Chitrowki i innych dzielnic, na których działają swoiste gangi, czy mafie, odwiedzamy ciemne zaułki, głośne place targowe, brudne i przerażające miejsca. Nietrudno w takim środowisku o zbrodnię, jednakże zauważymy, jak bardzo nasze myślenie bywa mylne, w zetknięciu z takim środowiskiem, z całą gamą różnej maści przestępców.
Poznajemy Sieńkę Skorika, młodego bandytę, który stara się za wszelką cenę utrzymać w tym strasznym środowisku. Poznajemy innych złoczyńców, których Skorik spotyka na swojej drodze, a o których moralności (a raczej jej braku) można by długo rozmawiać. Poznajemy tamtejsze organy bezpieczeństwa niekoniecznie zajmujące się tym, czym powinny. Poznajemy wreszcie dwie bardzo istotne postaci. Erasta Pietrowicza Nameless, czyli Erasta Fandorina, detektywa o niezwykłej intuicji, przebiegłości oraz o fenomenalnym zmyśle dedukcji oraz tytułową Śmierć, będącą niezwykłą femme fatale.
Wymieszanie losów tych wszystkich postaci tworzy mieszankę wybuchową i z przyjemnością możemy wczytywać się w ich historię.
Nie przeszkadzało mi nawet to, że "Kochanek Śmierci" jest dziesiątą częścią serii o Fandorinie, a wcześniejszych dziewięciu książek nawet nie miałam w ręku, bo lektura ta pomimo przynależności do pewnego cyklu jest pozycją odrębną, doskonałą do zasmakowania twórczości Akunina. Początkowo poszukiwałam nawet książek opisywanych przez wielu blogowiczów, z serii o siostrze Pelagii (z cyklu "Kryminał prowincjonalny"), z którą Akunin jest bardziej kojarzony, ale trafiłam na to dzieło i... absolutnie nie żałuję!
Co więcej, gorąco polecam i sama planuję już kolejne spotkanie z Grigorijem Czchartiszwilim.
Ocena: 5/6
to wszystko jest potrzebne by móc stworzyć wytrawnego Czytelnika.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
i kolejna pozycja, po którą, dzięki Tobie mam zamiar sięgnąć.
OdpowiedzUsuńdzięki. :)
Akunina poznałam i polubiłam za sprawą trylogii o Pelagii. Niemniej jednak z przyjemnością i po owa pozycję chetnię sięgnę.
OdpowiedzUsuń