Lubię i nie lubię.
Lubię tajemnicze, momentami nawet okraszone grozą sytuacje. Lubię trudne zagadki, które na pierwszy rzut oka są nierozwiązywalne, nie do rozwikłania. Lubię wyrazistych bohaterów, niedoskonałych, bardziej prawdziwych niż sztucznych, niepozbawionych nałogów. Lubię śledzenie jaką drogą podążają myśli profilerów, jak policja wpada (lub próbuje wpaść) na trop przestępcy. Lubię wreszcie współczesne sprawy, kontrowersyjne tematy, brak bojaźni przed łamaniem ogólnospołecznego tabu.
Nie lubię natomiast niemieckich nazwisk, bo czuję, jakby bohater pochodził z innego świata. Nie lubię ponadto zagadek w stylu Dana Browna, które w pewnym momencie ocierają się wyłącznie o symbolikę filozoficzną, teologiczną, psychologiczną. Nie lubię jeszcze ukazywania stu procentowej skuteczności służb mundurowych, gdy w rzeczywistości o takich cyferkach mogą pomarzyć.
Takie myśli, emocje, opinie targały mną podczas czytania kryminału "21:37" Mariusza Czubaja.
Dwa popołudnia, w trakcie których raczyłam się książką były bardzo gorące, ale kojąco działały na mnie mury warszawskiego seminarium duchownego, przepastne gmachy kościołów zapewniające doskonały chłód i samochód policyjny z otwartymi na oścież szybami pędzący w kierunku Katowic.
A za kierownicą oczywiście Rudolf Heinz. Specjalista od opracowywania portretów psychologicznych, badania modus operandi nie tylko najbardziej dziwacznych, ale też najbardziej okrutnych i zarazem skutecznych przestępców.
Tym razem jednak sprawa jest bardzo delikatna i na tyle skomplikowana, iż to właśnie jego umiejętności potrzebuje warszawska policja.
Nic dziwnego. Wszystkie elementy zbrodni - zarówno czas, miejsce, tożsamość ofiar oraz pozostawione przez sprawcę ślady - są dziwne, żeby nie powiedzieć dziwaczne. Rudolf by dojść do rozwiązania nurtującej go zagadki śmierci dwóch młodych kleryków żoliborskiego seminarium, musi zmierzyć się nie tylko ze swoją zawodową przeszłością, ale też z problemami teraźniejszości - zwłaszcza z problemem swego prawie już dorosłego syna - maturzysty uwikłanego w konflikty z prawem, oraz z brakiem ukochanej żony.
Powieść Czubaja to majstersztyk polskiego kryminału. Nie jestem wielką znawczynią tego gatunku, zwłaszcza w polskim wydaniu, ale "21:37" oszołomiła mnie, zapulsowała w głowie wielkimi znakami zapytania, ale niestety nie powaliła mnie na kolana i nie wywołała wydobywających się z mego gardła okrzyków zachwytu. Była dobra. Bardzo dobra.
Szkoda, że nic poza tym.
Ocena: 5/6
Powróciłam na naszą polską ziemię, ale nie na długo. Jutro wyjeżdżam do bałkańskiego raju, by tam wypoczywać, opalać się i oczywiście czytać.
W głowie mnóstwo myśli, na biurku mnóstwo książek czekających na zrecenzowanie, a w sercu radość z tak bogatego w wyjazdy lata.
A Wy jak wypoczywacie?
to wszystko jest potrzebne by móc stworzyć wytrawnego Czytelnika.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
wypoczynek jeszcze przede mną- morze po raz pierwszy- w końcu:) pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJa wypoczywałam w lutym, teraz to tylko wędruję z książkami:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńA ja czekam na relację z Turcji :):)):) I zazdroszczę już kolejnego wyjazdu :)
OdpowiedzUsuńU mnie, po mej uwielbionej Tunezji, niedługo przyjdzie czas na Szwecję i już się nie mogę doczekać :)
Ścickam
Ja nie wiem, nie wiem. Wszyscy odwiedzają tak piękne kraje. Ale dużo jeszcze przede mną, więc nie martwię się na zapas. ;-)
OdpowiedzUsuńChętnie sięgnę, bo muszę zacząć chwalić to, co polskie, a nie tylko zagraniczne. ;-)
Udanego urlopu!
Jeżuniu, Bałkany!! Zazdroszczę i domagam się pocztówki, jako nałogowy zbierasz ;)) Ja nigdzie nie wyjeżdżam, ale może kiedyś... :)
OdpowiedzUsuńNatomiast, skoro piszesz, że to majstersztyk, to sięgnę na pewno. Chcę się przekonać do kryminału w wydaniu Polskim, a Krajewski nie do końca mnie przekonał...
A ja właśnie ostatnio czaiłam się na tą książkę ;P
OdpowiedzUsuń