środa, 18 kwietnia 2012

Nieurodzajny plon. "Żniwo gniewu" Lucie Di Angeli - Ilovan

Wspólne zabawy, tajemne sekrety ukrywane przed rodzicami, wspomnienia z wakacji, kłótnie, wybuchy zazdrości. Wspólne chwile szczęścia, wspólne smutki. Więzi między rodzeństwem są nie do podrobienia. Relacja siostrzana zaś stanowi ich kwintesencję w najczystszej postaci. Niestety mnie, jako jedynaczce, nigdy nie dane było doświadczyć tej niezwykłej wspólnoty radości przeplatanej problemami, doświadczeniami, emocjami. Zawsze jednak skrycie marzyłam o tym by mieć siostrę.

Kaszmirę i Maruszkę łączy wyjątkowo silna siostrzana więź. Obie są już dorosłe, mają własne kłopoty, samodzielne plany i marzenia, a w dodatku mieszkają z dala od siebie. Jednakże wciąż starają się utrzymywać ze sobą kontakt, choćby tylko listowny. Niestety z biegiem czasu promienne listy tych młodych kobiet zaczynają być pełne strachu i udręki.


Koniec lata 1939 roku na Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej to czas upalnych dni i rosnących obaw przed wybuchem kolejnej wielkiej wojny z Niemcami. Ogólne poruszenie podsycane jest seriami aresztowań niepokornych komunistów, nienawiściami gorejącymi między narodami dotychczas ze sobą współpracującymi i obok siebie żyjącymi, a także panicznym lękiem przed wojenną zawieruchą.

Losy Kaszmiry, mieszkającej w odziedziczonym po ciotce domu w Nowojelni, obok Nowogródka, wraz z mężem - Szurykiem - Żydem i zarazem komunistą niedawno zwolnionym z więzienia, oraz Maruszki pozostającej wciąż w domu rodziców w Mołodecznie, prawie 200 km od Nowojelni, która zawarła pospieszny ślub z ukochanym Zygmuntem Rosińskim - oficerem Wojska Polskiego - i oczekuje narodzin ich wspólnego dziecka, splatają się nieuchronnie podczas wojennych bojaźni, ataku Niemców na Polskę, wtargnięcia Armii Czerwonej na Ziemie Wschodnie, brutalnej okupacji i bolesnej niewoli. Siostry starają się nawzajem wspierać, wspólnie przetrwać to bestialskie piekło, które pochłania coraz więcej ludzkich istnień, w tym także osoby im bliskie.

Tułaczka Kaszmiry i Maruszki po kraju niszczonym przez bezwzględną wojnę, ludzką nienawiść oraz głupotę jest podróżą bardzo bolesną, lecz zarazem pełną nowych doświadczeń, poświęcenia, która wystawia na próbę ich siostrzaną miłość. Jednocześnie wspólnota doświadczeń i coraz bardziej okrutne zdarzenia, które dotykają obie bohaterki uczą je tego, co w życiu jest najważniejsze.

"Żniwo gniewu" to książka poruszająca, ukazująca rzeczywistość, której dzisiaj już nie ma, świat podczas powolnego procesu całkowitej destrukcji wywołanej ludzką ręką. W tym chaosie, w epicentrum zła, wędrują dwie silne, wspaniałe kobiety, które los doświadczył wyjątkowo boleśnie i które niestety nie mają już możliwości odwrotu. Historia stworzona przez Lucie Di Angeli-Ilovan tworzy powieść totalną. Lekturę, przy której Czytelnik zarówno płacze, śmieje się, zatrwoży, zastanawia się i niepokoi. Tym mocniejszą, gdyż opowiedzianą z perspektywy naszych czasów, przez potomkinię sióstr, żyjącą, podobnie jak my, w zupełnie innych realiach.

Niestety "Żniwo gniewu" nie jest powieścią w pełni doskonałą i muszę to przyznać z nutką żalu. W treści książki można wyłapać co najmniej dwa dosyć poważne błędy historyczne, które mnie, jako pasjonatce historii i miłośniczce Krakowa umknąć nie mogły. Ale może to i dobrze. Jakże musiałoby być nudno napotkać na swej czytelniczej drodze powieść w pełni doskonałą...

A zapewniam Was, że "Żniwo gniewu" i tak warte jest co najmniej przeczytania.

Ocena: 5/6


Nawet nie wiecie, jaką trudność przyniosła mi ta książka. Wciągnęła mnie od pierwszych stron, porwała, wzruszała, bawiła i smuciła. Była na tyle zaskakująco dobra, że dałam się jej ponieść. Aż tu nagle, przy samej już końcówce, spadł na mnie, jak grom z jasnego nieba... Nie mogłam niestety nie zauważyć tego błędu historycznego, przejść obok niego obojętnie, a nawet jeślibym tak zrobiła to za chwilkę, już za stronniczkę, czekał na mnie kolejny. Był to sam koniec książki, zatem autorka nie utraciła całkowicie mego zaufania, lecz i tak uważam, że ten defekt nie powinien się był zdarzyć, tym bardziej, iż wygląda mi na zwykłe poddanie się stereotypom, nie sprawdzenie wydawałoby się pewnej informacji.
Zatem moja ocena to nota za doskonałą powieść obyczajową, genialną fabułę, świetne bohaterki i naprawdę wyrazisty język książki. Nie oceniam natomiast tła historycznego, nie weryfikuję innych zawartych w niej informacji. A na zakończenie dodam, iż przecież nawet Sienkiewiczowi zdarzały się pomyłki ;)

***

Dojrzewa we mnie kilka recenzji, idea wiosennego stosiku oraz kolejny felieton z cyklu "Nie lubię poniedziałku". Na razie jednak udało mi się wyjść z dawno nałożonych obowiązków, nie marnuję już tak bardzo czasu, wreszcie dużo czytam i nadal nie wiem, kiedy nadrobię zaległości. Wiosna, moi drodzy, wiosna :)

12 komentarzy:

  1. Bo wiośnie też trzeba dać się ponieść :)

    Sama też jestem jedynaczką i większość życia marzyłam o posiadaniu starszego brata...
    Książka mimo tego defektu przyciąga, więc myślę, że nie pogardziłabym.

    Bardzo tu przyjemnie. Dodaję do obserwowanych.
    I zapraszam do siebie
    zaakcentowana.blogspot.com

    Dopiero zaczynam pseudo recenzenckie przygody, ale miło byłoby powitać nowych gości :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O starszym bracie marzyłam chyba bardziej nawet niż o siostrze. Ale niestety - marzenie z góry skazane na niepowodzenie ;)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Książka już od pierwszych recenzji trafiła na mą musową czytelniczą listę. To dobrze, że Twoja opinia nie odbiega od pozostałych, co tylko wzmacnia poczucie konieczności jej przeczytania. Ciekawe czy ta lektura dostarczy mi równie skrajnie emocji, od płaczu, do uśmiechu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta książka jest specyficzna. Rzadko która powieść obyczajowa potrafi mnie poruszyć, a tu nagle pojawiła się taka niepozorna i w dodatku jeszcze wcale nie idealna. Dziwne to zjawisko.

      Usuń
  3. Podoba mi się Twoja recenzja. A sama tematyka powieści również jest interesująca.

    OdpowiedzUsuń
  4. Brzmi bardzo interesująco :) Pięknie ujęłaś historię w słowa tak, żeby za wiele nie stracić :)
    Okładka jest śliczna. Z chęcią przeczytam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka jest naprawdę interesująca jak na powieść obyczajową z wątkiem historycznym. Okładka też od razu przyciągnęła mój wzrok i chociaż wiem, że książek nie należy oceniać po okładce - to ja widząc ją od razu wiedziałam, że będzie dobra :)

      Usuń
  5. Brzmi ciekawie, nawet pomimo błędów ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Na mnie książka zrobiła ogromne wrażenie. Nie mogłam się od niej oderwać. To bardzo dobra powieść - warto przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? A wydawała się taka niepozorna :) Mnie też wciągnęła bez reszty. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam czytać ostatnią stronę.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...