Wydawałoby się, że Cathy i jej rodzeństwo podniosło się po mrocznych i bolesnych wydarzeniach, których doświadczyli w domu dziadków. Iż trafiając pod opiekę dobrodusznego lekarza oraz zarazem wspaniałomyślnego, dobrego człowieka - Paula Sheffielda - który zapewnił im nie tylko mieszkanie, utrzymanie, lecz także dał możliwość zdobycia porządnego wykształcenia i rozwijania swoich pasji, znaleźli szczęście, spokój, o których marzyli. Jednakże nawet w wirze codziennych spraw, nauki tańca, przygotowywania się do studiów medycznych, kształcenia w doskonałej prywatnej szkole widmo przeszłości, brutalna i okrutna mara, wspomnienia bestialstwa, jakiego doświadczyli bezwzględnie do nich powracają. Cathy, jako uwrażliwiona na sztukę, pełna empatii baletnica doświadcza tych negatywnych emocji najmocniej i zarazem najboleśniej. Jednocześnie troskliwie pielęgnuje w sobie pragnienie zemsty.
Virginia C. Andrews z klaustrofobicznych przestrzeni poddasza wyprowadza swego Czytelnika na świeże powietrze, delikatnie smagane wiatrem igrającym w płatkach pięknych, ogrodowych róż. Wolność jest tu jednak tylko pozorna, bo bohaterowie, których poznajemy, wciąż tkwią zamknięci we własnych lękach, w przykrych wspomnieniach, w ambiwalentnych uczuciach do siebie nawzajem. Duszą się powoli z powodu braku tlenu, ale jednocześnie nie chcą już normalnie oddychać. Nie po tym, co ich spotkało, czego doświadczyli.
"Płatki na wietrze" to powieść przykra, smutniejsza nawet niż pierwsza część cyklu o rodzinie Dollanganger, gdyż pokazuje dobitnie w co może zamienić się miłość matczyna, czym stać się mogą uczucia dziecięce w stosunku do rodziców i jak bezwzględne potrafią być reguły zemsty.
Ta książka to potwór pożerający z każdą kolejną stroną garście mego współczucia, empatii, zdumienia i zniesmaczenia, zlizujący w ohydny sposób z moich policzków łzy bezsilności oraz podgryzający mnie mocno w ucho, gdy już, nie mając siły, pragnęłam go rzucić w kąt i nigdy do niego nie wracać...
Nigdy nie wejść na poddasze, nie poczuć kurzu drażniącego niemile nozdrza, nie zobaczyć papierowych kwiatów. Nie dać się zamknąć. Nie wrócić. Zapomnieć. Przebaczyć.
Ocena: 5/6
Recenzja pierwszej części: "Kwiaty na poddaszu"
UWAGA - MOJA RECENZJA DRUGIEGO TOMU JEST PRZEDPREMIEROWA!
PREMIERA WZNOWIENIA KSIĄŻKI: 9 MAJA 2012 r.
Druga część cyklu o rodzinie Dollangangerów też nie daje o sobie zapomnieć. Jest destrukcyjna, ale zarazem bardzo niezwykła. Niesamowita, warta przeczytania i zapamiętania. I na pewno nie jest ostatnią książką V.C. Andrews, po jaką sięgnęłam.
***
Prawie cały wczorajszy dzień spędzony na słońcu dał mi się we znaki. Objawy to: spalone ramię, przegrzanie, ból głowy. Lekarstwo? Łóżeczko, lektura do poduszki i wreszcie wyspanie się :)
Muszę wreszcie się zabrać za tę serię książek :)
OdpowiedzUsuńGorąco polecam, ale też ostrzegam - to bardzo trudna literatura.
UsuńPozdrawiam!
Tyle dobrych słów przeczytałam na temat obu części, że kupiłam sobie pierwszą część. :))
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że w moich recenzjach nie zdradziłam zbyt dużo szczegółów - zawsze nie lubię spoilerów :) Myślę, iż będziesz zadowolona z lektury. To naprawdę wartościowe książki.
UsuńPozdrawiam!
Nie znoszę słońca, współczuję przypieczenia, ja tego unikam, jak tylko się da :)
OdpowiedzUsuńCo do książki - wrażenia mamy bardzo podobne - wiele emocji, pozorna wolność, bolesna lektura. Warto poznać tę serię, oj warto.
Ja właśnie słońce uwielbiam. Daje mi niesamowitą energię. Lubię się opalać, wylegiwać na plaży, czy choćby balkonie. Nie lubię tylko się spiekać ;)
UsuńPrzeczytałam Twoją recenzję zaraz po napisaniu swojej (w ogóle za czytanie opinii wzięłam się na samym końcu, bojąc się spoilerów oraz różnorakich sugestii) i jakże się zdziwiłam, gdy okazało się, że o obu książkach V.C. Andrews myślę podobnie, podobnie czuję. Z niecierpliwością czekam na wznowienie kolejnej części :)
"Kwiatów na poddaszu" nie czytałam, ale wiele, wiele lat temu obejrzałam film i do tej pory pamiętam go bardzo dokładnie, bo zrobił na mnie olbrzymie wrażenie. Na pewno chętnie przeczytam drugą część opowieści.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sol
PS. POLECAM WZIĘCIE UDZIAŁU W MOIM KONKURSIE DLA BLOGERÓW:
http://turystycznyprzewodnik.blogspot.com/2012/05/konkurs-drugi-dla-bloggerow-z-okazji.html
Polecam całą serię o Dollangangerach. Naprawdę mocna rzecz.
UsuńPozdrawiam!
Czytałam całkiem niedawno i mam bardzo podobne odczucia.Od znajomych wiem jednak,że kolejne tomy są nawet jeszcze bardziej wstrząsające (o ile to jeszcze możliwe), także ja z niecierpliwością zabieram się dzisiaj za tom trzeci.
OdpowiedzUsuńTo niecierpliwie czekam na to by przeczytać Twoje wrażenia po lekturze. Ja jeszcze przez troszkę wstrzymam się z tomem trzecim. Chyba na razie mam dosyć takich mocnych wrażeń.
UsuńPozdrawiam!
Po przeczytaniu pierwszego tomu jestem wręcz pewna że sięgnę po kontynuacje. Wiele osób mówi że 'Płatki na wietrze' są o wiele gorsze niż wcześniejszy tom, niemniej jednak z chęcią dam mu szanse :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie tyle są gorsze, co po prostu są inne. W pierwszym tomie miejsce akcji było właściwie jedno - i to ono warunkowało najróżniejsze relacje między bohaterami. W drugiej części wychodzą oni z zamknięcia, a mimo to dzieją się pomiędzy nimi przedziwne rzeczy, które na pewno warto poznać, zobaczyć, poczuć.
UsuńPolecam i pozdrawiam :)