Wydawało mi się, że wszyscy już o tej historii słyszeli, gdy sięgałam po pierwszą książkę. Nie dane mi było czytać poprzedniego wydania, więc swą przygodę z książkami Virginii Andrews rozpoczęłam dopiero gdy w moje ręce wpadło nowe wydanie cyklu o rodzinie Dollanganger.
Na początku był zachwyt, okraszony może nutką zniesmaczenia. Fascynowała mnie tragiczna historia czwórki rodzeństwa, poruszyło ich nieszczęście, zdenerwowała postawa rodziny, ale wydawało mi się, że autorka wkroczyła na dosyć śliską ścieżkę. Bo o ile nie dziwią różne ekscesy, będące odchyleniami od normy w sferze seksualnej to jednak miłość fizyczna i psychiczna pomiędzy rodzeństwem, gdzieś tam wciąż siedzi w naszych umysłach, jako ta niemożliwa, niewyobrażalna i całkowicie nienaturalna.
Nawet cieszyłam się, gdy Cathy szukała miłości gdzieś indziej, gdy odkrywała swoją cielesność z kimś innym, delektowała się swoim macierzyństwem. Niestety jej historia nie skończyła się dobrze. Znowu rodzeństwo znalazło się w punkcie wyjścia...
"A jeśli ciernie..." Virginia Andrews
Patrząc na tę rodzinę nikt chyba nawet nie mógłby przypuszczać, że mąż i żona okazujący sobie codziennie tyle czułości i przywiązania, w rzeczywistości są spokrewnieni w bardzo bliskim stopniu - są bowiem... rodzeństwem. Dzieci, które wychowują nie są jednak ich wspólnymi pociechami, bo pochodzą z poprzednich związków Cathy.
Cathy. Cathy i Chris.
Ich idealne życie zostanie niespodziewanie zakłócone przez tajemniczą i wścibską sąsiadkę. Nie jest to jednak typowe uskarżanie się na hałas w sąsiedztwie, na wieczne remonty, czy niesforne dzieciaki psocące i biegające po cudzej posiadłości. Niestety wydaje się, że sąsiadka po prostu zbyt dużo o nich wie.
Trzeci tom cyklu o rodzinie Dollanganger opowiada właśnie o walce z intruzami znającymi tajemnicę Cathy i Chrisa, o staraniach obojga o utrzymanie rodziny, o próbach radzenia sobie z coraz bardziej niesfornym, a momentami nawet mrocznym, Bartem.
Powieść ta ociera się cały czas o zgorszenie, naiwność, nienawiść. Ciągłe łamanie tabu i dążenie do ukrywania wszelkich spaczeń w sielankowym obrazie miłości rodzinnej sprawiają, iż czytelnik z trudem zauważa najmocniejszy punkt tej książki - gniewną i groźną przemianę małego Barta. Młodszy z braci w swoim zagubieniu przejdzie złowrogą metamorfozę, która wcale nie okaże się jedynie dziecięcym wybrykiem.
Ocena: 4+/6
"Kto wiatr sieje" Virginia Andrews
Bart szybko dorósł. Nie był już małym, trochę chmurnym chłopcem, ale prawdziwym mężczyzną. W dodatku potentatem ziemskim, właścicielem bajecznego majątku, który odziedziczył po babce.
Niestety jego pogarda względem brata Jory'ego, siostry Cindy i rodziców wzrastała jednak wraz z wielkością mienia, które miał otrzymać we władanie w 25 roku życia.
Urządzenie uroczystych urodzin Bart traktuje jako ukoronowanie swojej wyższości nad resztą rodziny. Odnawia w tym celu starą posiadłość babki i planuje zaprosić rodziców i rodzeństwo na wielkie przyjęcie.
Bart chce być jedynie doceniony, pochwalony, pragnie być wielbiony i adorowany.
Niestety rodzinne spotkanie okazuje się totalną katastrofą, której nawet mający w sercu mnóstwo nienawiści Bart nie mógłby przewidzieć.
Przede wszystkich dla rodziców Barta, Cathy i Chrisa, odwiedziny w posiadłości matki będą traumatycznym przeżyciem związanym z tym, iż w dzieciństwie byli oni długotrwale więzieni na strychu tej samej posiadłości zwanej Foxwart Hall. Ponadto Jory i jego żona Melody spodziewają się pierwszego dziecka, a nie będą długo w domu Barta cieszyć się z tego faktu. Zaś Cindy od zawsze budzi w Barcie negatywne uczucia potęgowane jej krnąbrnością, wyuzdaniem oraz licznymi prowokacjami, których się dopuszcza.
Jest jeszcze wujek Joel - cudowanie odnaleziony członek rodziny o dziwnym zachowaniu, nieco skostniałych poglądach i przerażającym usposobieniu.
Nowością jest to, iż powieść niepozbawiona jest momentów dynamicznej akcji. Zdarzenia wówczas spadają na bohaterów jedne po drugich, sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie, a widma przeszłości powracają ze zdwojoną siłą. Nie brakuje jednak również klimatu do którego Virginia Andrews przyzwyczaiła swoich czytelników - nieco mrocznego, gniewnego, ponurego wiatru spokojnie wiejącego bohaterom prosto w twarz i szepczącego im, że to jeszcze nie koniec.
Bo koniec nie jest zwiastunem nowego początku. Niestety, nie tym razem.
Ocena: 5/6
Widziałam film i w pewnym momencie zwątpiłam i przestałam oglądać. Zniesmaczył mnie ten kazirodczy motyw, odrzucił i nie dam sobie wmówić, że to normalne. Myślałam, że to świetna książka o rodzeństwie zamkniętym gdzieś na poddaszu sporego zamku, ale strona w jaką poszła autorka mi się w ogóle nie podoba. Dlatego nie będę czytała tych książek mimo mody jaka panuje na nie w internecie i mimo tego zalewu pozytywnych recenzji. Wszystko było by inaczej gdyby watek powiedzmy był wspomniany, a nie tak analizowany i przeciągany w kolejne tomy. To nie dla mnie. Wolę zagłębić się w inne książki, któych są setki. Do wyboru, do koloru. Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńJa po pierwszych dwóch tomach byłam pozytywnie nastawiona do tej serii. Początkowe zbliżenie się do siebie rodzeństwa mocno mnie uwierało, jednakże nie sądziłam, że historia ta znajdzie jakąś kontynuację. Niestety autorka z tego właśnie wątku uczyniła główny temat całej serii i chociaż oboje z tym uczuciem rzekomo walczą to i tak kończy się jak się kończy. Jestem wdzięczna autorce natomiast, że nie zdecydowała się obdarzyć tych dwoje biologicznym potomstwem, bo to przecież również mogła uczynić.
UsuńA jeśli tematyka książki odstrasza i zniesmacza to nie ma co się męczyć. Mnie ogarnęła ciekawość i też troszkę z racji zawodu wiem do czego ludzie są zdolni, więc przebrnęłam przez całość, ale nikomu specjalnie nie polecam. Jest tysiące innych, ciekawszych książek :)
Pozdrawiam!
Ja nie czytałam jeszcze książek tej autorki, choć mam je i czekają na półce. Oglądałam film lata temu i muszę powiedzieć, że w przeciwieństwie do Anety byłam nim oczarowana. Owszem, wątek kazirodczy mnie nie zachwycił, raczej zniesmaczył. Ale nie oceniałam przez to źle całego filmu - liczyła się dla mnie ogólna intryga i klimat - to tajemnicze domiszcze, tajemnicza rodzina i cudowne poddasze... Na pewno do książek też w końcu zajrzę. A podobno autorka wydaje już nową serię książek... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sol
Nie widziałam filmu. Książki wywołały u mnie nieco ambiwalentne uczucia. Z jednej strony ciekawiły mnie, zastanawiałam się jak skończy się historia tego rodzeństwa, ale z drugiej strony wątek kazirodczy wciąż był cały czas maglowany i nawet jak na chwilę o nim zapominałam to autorka przypominała mi z impetem. Jeśli zaciekawiła Cię ta historia to polecam sięgnięcie po sagę. Jest duża szansa, iż Ci się ona spodoba.
UsuńPozdrawiam!