Taka godzina, taka pora, że powoli zbierają się już goście.
Nawy całkiem nieźle przystrojone. Wszyscy powoli zajmują miejsca.
Kanonik Pujals naprawdę się postarał, a przecież miał tak dużo pracy i tak wiele problemów.
Cztery procesje, triduum i oczywiście uroczysta msza oraz wspaniałe Te Deum. Spory augustianek i klarysek, kapucynów i franciszkanów, Bractwa Opuszczonych i Bractwa Krwi. I jeszcze ten portugalski ambasador, który w ostatniej chwili dołączył do posadzonych w stallach (a miejsca były już dawno obsadzone!).
 |
Hiszpańskie krajobrazy. Źródło |
O, a oto właśnie on. Kanonik przemyka niczym cień wśród samej śmietanki towarzyskiej Barcelony.
Ten szczęściarz, baron de Xerta przyszedł ze swoją piękną małżonką, donią Gaietaną. Nieszczęsny markiz de Dosorius znowu przykurczony na swoim wózku. Jak zawsze pobudzony Kapitan Generalny don Pere rozgląda się żywo za kolejną potencjalną zdobyczą. A jeszcze te plotkary panie de Cartella i de Sentmenat. I w dodatku wszyscy zastanawiają się, czym ten mizerny cywilny prezes Trybunału Królowskiego, don Rafel Massó i Pujades, zasłużył, iż ma miejsce w stallach. W czymże jest lepszy od innych?