Pierwszy raz ją usłyszałam, gdy spieszyłam się do pracy. Było tuż po godzinie 7 rano. Przygotowywałam się do wyjścia w łazience i usłyszałam głośny krzyk, wzmocniony agresywnym przekleństwem. Po tym krzyku zapadła cisza, którą przerwał delikatny płacz dziecka. Krzyki jednak nie ucichły, a płacz tylko wzmógł agresję krzyczącego głosu.
![]() |
Źródło |
Sesje krzyków powtarzały się odtąd codziennie rano. Oczywiście mogły to być zwykłe nieporozumienia, kłótnie z nieposłusznym dzieckiem, ale gdy pewnego razu usłyszałam niczym przekleństwo groźbę "Zabiję cię" nie wahałam się ani chwili. Do czasu przyjazdu funkcjonariuszy awantura zdążyła przybrać na sile i wygasnąć. Kobieta twierdziła, że egzekwowała posłuszeństwo, a dziecko nie wyglądało na maltretowane. Policja odjechała, ale krzyki na szczęście ucichły.