środa, 7 kwietnia 2010

Ambrozja wprost z pasieki. "Sekretne życie pszczół" Sue Monk Kidd

Już każde dziecko wie, że pszczoły są bardzo pożytecznymi stworzeniami. Żyją w ściśle zorganizowanej społeczności, ich życie pochłania przede wszystkim praca oraz rozmnażanie. Każda pszczoła w królestwie w którym żyje ma określone zadania, określone obowiązki, które musi wypełniać. W tym kontekście pszczoły mają lepiej organizacyjnie zaplanowaną wspólnotę niż ludzie.
Ale ludzie to zauważają i doceniają. Cenią pszczoły oczywiście za produkcję wyśmienitego smakołyku - miodu, który obecnie służy nie tylko do jedzenia, ale także choćby do upiększania swego wyglądu. Ludzie są wdzięczni pszczołom także za cudowne chwile spędzone w blasku świec - stworzonych oczywiście z pszczelego wosku.

Wydawało mi się, że ten rytm życia pszczół, ich zajęcia, ich pożyteczność znam bardzo dobrze, choćby z lekcji biologii, czy licznych programów przyrodniczych. Jednakże po przeczytaniu książki Sue Monk Kidd "Sekretne życie pszczół" okazało się, że praktycznie nic na pszczeli temat nie wiedziałam. Ale przecież Pani Kidd napisała powieść wcale nie o pszczołach, choć są one ważnym elementem scalającym całość, są tłem niezwykłej historii, która na oczach Czytelnika toczy się w Karolinie Południowej, tylko o ludziach!



Lily Owens mieszka z ojcem na brzoskwiniowej farmie, gdzieś na południu Stanów Zjednoczonych. Czternastolatka nie jest rozpieszczana przez życie - gdy miała cztery lata zginęła jej matka, ojciec natomiast nie pozwala jej się uczyć, uważając, że przede wszystkim powinna ciężko pracować i być mu posłuszna, co też stara się na dziewczynce wymusić okrutnymi karami. Nic więc dziwnego, że Lily ucieka od ojca i z czarnoskórą nianią udaje się na poszukiwanie prawdy o swojej matce, za przewodnika mając jedynie kilka pamiątek po niej.
Obie uciekinierki, nie mając praktycznie środków do życia, ani pomysłu na przyszłość, trafiają do Tiburonu z Karolinie Południowej i zatrzymują się w miejscowej pasiece, którą prowadzą trzy siostry o niezwykłych imionach i jeszcze bardziej niezwykłych charakterach.
Jednak, czy pajęczyna kłamstw, w którą wpada Lily pomoże jej poznać i odkryć prawdę o własnej matce? Czy białoskóra dziewczynka może odnaleźć szczęście w domu trzech czarnych pszczelarek otoczona samymi czarnoskórymi przyjaciółmi?
Ta książka udziela na te dwa pytania bardzo konkretnej i rzeczowej odpowiedzi, której jednak można się domyślić już od pierwszych stron powieści.

Historia Lily nie jest jedną z gatunku tych zimnych obyczajowych amerykańskich opowieści z murowanym happy end'em. Jest natomiast opowieścią - i tu będę zmuszona powtórzyć hasła z wielu przeczytanych przeze mnie recenzji książki Kidd - bardzo ciepłą, pogodną, pokazującą Czytelnikowi, co w życiu jest naprawdę ważne.
Tym razem nie będzie to tylko miłość, ale przede wszystkim troska o drugą osobę, opiekuńczość, przyjaźń oraz szczerość i prawda, bo bez nich trudno budować jakiekolwiek więzi międzyludzkie.

W "Sekretnym życiu pszczół" Amerykańskie Południe nie jest oszczędzane w żadnej mierze. Biali mieszkańcy szykanują czarnych w biały dzień na ulicach, wyrażając swoją dezaprobatę z powodu nadania Murzynom praw wyborczych. Policja zamiast pilnować porządku zezwala na samodzielnie wymierzanie kary przez poszkodowanych białych na czarnych - nawet tych osadzonych w aresztach. Biali uważają również, że jakiekolwiek bratanie się z czarnymi jest niewłaściwe i niezbyt rozsądne.

Jedynymi czarnymi, którzy mogą liczyć na względny spokój (bo trudno tu mówić o poszanowaniu ze strony białych) są Ci, których zajęcia i efekty pracy są ogólnie cenione. Dlatego nikt nie złorzeczy publicznie na siostry Boatwright, z których pasieki wychodzi doskonały miód oraz świece. Jednakże funkcjonariusz policji odradza Lily mieszkanie u nich gdyż według niego to nie przystoi białoskórej dziewczynce.

Ale chłodna rzeczywistość obyczajów południowych jest bardzo trzeźwiąca w kontekście wspaniałego, wręcz poetyckiego momentami, języka Sue Monk Kidd. Języka, który z łatwością potrafi opisać zarówno wielkie chwile szczęścia, uniesienia, radości podczas religijnych obrzędów, jak i wzmożonej uwagi i skupienia przy pracy w pasiece, czy tak brutalnego wydarzenia, jak bójka pomiędzy czarnoskórą kobietą, a białymi mężczyznami.
I tutaj też pojawia się pierwszy i jedyny mój zarzut w stosunku do powieści.
Bo piękny język, poetyckość, lekkość, mądrość wyrażana słowami nie do końca współgrają z językiem czternastoletniej dziewczynki, jak bardzo inteligentna i rozsądna oraz doświadczona przez życie by ona nie była. To raziło mnie w książce najbardziej, chociaż muszę przyznać, że nie raz się zapominałam i dawałam się ponieść tej wspaniałej historii, zapominając o tym mankamencie.

A nie tak trudno zapomnieć się przy "Sekretnym życiu pszczół". Wystarczy rozsiąść się wygodnie, otworzyć książkę i momentalnie otacza nas zapach pasieki, a w ustach czujemy tę znajomą lepkość i zarazem słodkość. Miód. Mniam.

Ocena: 5/6


Pierwsza lektura z wyzwania Amerykańskie Południe, którą przeczytałam. I bardzo udana, bo muszę przyznać, że takiego Południa to ja jeszcze nie znałam :)

2 komentarze:

  1. Książkę kupiłam kiedyś koleżance na urodziny i od tamtej pory sama mam ochotę ją przeczytać. Twoja recenzja podziałała na mnie zachęcająco, więc na pewno będę się rozglądać. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja, gdy ją przeczytałam to kupowałam wszystkim w prezencie - nadaje się idealnie, jest naprawdę piękna.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...