niedziela, 11 kwietnia 2010

.

Budzę się nad książką, jak z jakiegoś narkotycznego snu.
Mam nadzieję, że włączę telewizor i będzie... jak zawsze.
Włączam. I nic nie jest "jak zawsze". Wszystko stanęło na głowie. Moje myśli poplątały się, jak pranie podczas wirowania. Z tym, że ja nie będę mogła wyciągnąć ich, wysuszyć w słońcu i ubrać się w to pachnące kwiatami odzienie. Rano obudzę się, będę mieć nadzieję, że to kolejny zwyczajny dzień, ale coś mi znowu przypomni, że nie jest zwyczajny.



Może tylko data. 10 kwietnia 2010.
Może tylko miejsce. Przeklęta Ziemia Katyńska.
Może tylko ludzie. Szanowani, lubiani, powszechnie znani, ale też krytykowani. Obecnie wspominani nieustannie przez media. Moi.

Mój Prezydent, którego wraz z częścią Polaków wybrałam w 2005 roku, po to by kraj wreszcie stał się normalny. Mój Prezydent, z którego sukcesu cieszyłam się tak bardzo, pełna nadziei na prawdziwie potężną kadencję. Mój Prezydent, na którego wybór liczyłam i w tym roku, wierząc że wytrwa na stanowisku. Mój Prezydent, którego pomimo krytyki szanowałam i może nieco wybielałam.
Moja Prezydentowa, która była prawdziwą Pierwszą Damą Rzeczypospolitej, która swoją elegancją, urokiem, inteligencją wzbudziła szacunek wielu wybitnych osób areny światowej, a niestety w niewielkiej części polskiej. Moja Prezydentowa, która z klasą trwała przy mężu, nie ukrywając swej miłości i przywiązania do niego. Moja Prezydentowa, po której pozostał jedyny w swoim rodzaju tulipan Maria Kaczyńska, będący ogromnym wyróżnieniem dla Polki.
Moja Para Prezydencka, którą teraz opłakuję i której odejście tak bardzo mną wstrząsnęło.
Mój Zbigniew Wassermann, Krakowianin, mieszkaniec Bielan. Mój Andrzej Kremer, adiunkt w krakowskiej Katedrze Prawa Rzymskiego. Moja Ewa Bąkowska, kustosz Biblioteki Jagiellońskiej.
Moi Politycy, moi Dowódcy Sił Zbrojnych, moi Wybitni Polacy...

Myślę, że w tym momencie jedynymi odpowiednimi słowami będą te powtórzone:

przeleciał ptak przepływa obłok
upada liść kiełkuje ślaz
i cisza jest na wysokościach
i dymi mgłą katyński las

"Guziki" Zbigniew Herbert


2 komentarze:

  1. Nadal nie mogę w to wszystko uwierzyć. Jeszcze pamiętam zajęcia z przedmiotu Organizacja i struktura polskiej służby zagranicznej z dr Andrzejem Kremerem.

    OdpowiedzUsuń
  2. To też był mój Prezydent , moja Pani Prezydentowa , Moi ..... Moi.... Moi....
    Smutno mi .... Boże ....

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...