
W dawnych kulturach życie toczyło się nad wodą. Ludzie rodzili się, żyli, pracowali, zakładali rodziny i umierali w cieniu wielkich rzek darujących im życiodajną siłę, a ponadto gaszących pragnienie, dających zatrudnienie
i ochłodę.
Ale rzeka to żywioł. Przez wieki marginalizowany, pomijany, teraz przybiera na znaczeniu, chociaż jest tak samo nieprzewidywalny, jak niegdyś.
Michał Marlowski nie ma w tym względzie żadnego doświadczenia. Jest co prawda z zawodu logistykiem, specjalistą od transportu śródlądowego, ale woli stąpać twardo po ziemi,
a nie po pokładzie.
Ten szczur lądowy, niewolny od problemów osobistych, dostaje jednak bardzo ciekawe i niezwykle opłacalne zlecenie. Ma przetransportować ze Szczecina do Sieradza ładunek wielkogabarytowy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby środkiem transportu nie była barka.
Dosyć niespotykana ekspedycja, wydawałoby się spokojną i ułożoną ludzkimi rękami rzeką przeradza się jednak w przedziwny, nieco przerażający oraz zarazem intrygujący ciąg zdarzeń.
Zwariowana załoga w osobach kapitana i bosmana, tajemniczy przybysz, który śledzi naszych bohaterów, nocne lęki - to wszystko wcale nie ułatwia Michałowi pojęcia, o co w tej całej podróży tak naprawdę chodzi. Bo przecież wyraźnie nie tylko o dostarczenie towaru do celu...