Jedną z najbardziej absurdalnych chwil naszego życia jest wejście w dorosłość. Nie dzieje się to jednak z dnia na dzień, możemy się przyzwyczaić. Zazwyczaj przechodzimy przez tę rewolucję w klku fazach - jest formalna dojrzałością potwierdzoną dowodem osobistym, jest moment wyprowadzenia się z domu, chwila wypicia alkoholu po raz pierwszy, jest też wiek różnych innych inicjacji. Faktycznym i smutnym wepchnięciem człowieka w dorosłość może być ślub, kredyt na mieszkanie, narodziny dziecka, pierwszy siwy włos. Wszystko zaczyna się jednak od zdobycia pierwszej pracy. Na cały etat. Z comiesięczną pensją na koncie. Ze wszelkimi podatkami, poborami, świadczeniami. Z prawdziwym szefem.
Zrywamy się więc pełni zapału, chęci, energii i biegniemy do roboty w ten pierwszy dzień. Poznajemy ludzi, rozglądamy się, badamy teren. Niby ok, niby wszystko fajnie, więc idziemy do domu z perspektywą powrotu dnia następnego. I tu zaczynają się schody.
to wszystko jest potrzebne by móc stworzyć wytrawnego Czytelnika.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Sol. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Sol. Pokaż wszystkie posty
środa, 4 marca 2015
wtorek, 18 listopada 2014
Przystojna panna pozna pana... "Luizę pilnie sprzedam" Danuta Noszczyńska
Czasami życie nie do końca układa się po naszej myśli. Dobrze znani ludzie okazują się kimś zupełnie obcym, a problemy, które nigdy nas nie dotyczyły nadciągają całą chmarą w jednym momencie, nim się obejrzymy.
Luiza pierwsze rozczarowanie przeżyła, gdy jej ukochany tatuś postanowił pokazać swemu dziecku czym tak naprawdę się zajmuje. W końcu była już dorosła, skończyła właśnie dwadzieścia jeden lat i powinna poznać niewdzięczne zajęcie, które pozwalało ojcu przez tyle lat utrzymywać ich rodzinny tandem. Być może liczył on też na to, iż córka przejmie schedę po nim.
Luiza pierwsze rozczarowanie przeżyła, gdy jej ukochany tatuś postanowił pokazać swemu dziecku czym tak naprawdę się zajmuje. W końcu była już dorosła, skończyła właśnie dwadzieścia jeden lat i powinna poznać niewdzięczne zajęcie, które pozwalało ojcu przez tyle lat utrzymywać ich rodzinny tandem. Być może liczył on też na to, iż córka przejmie schedę po nim.
sobota, 22 października 2011
Podziwiając Malowniczego widoki. "Okno z widokiem" Magdalena Kordel

Tym razem również - wcale nie zapowiadało się na nic innego.
Prosta okładka z oknem i fikuśnie podkasaną firanką. Na parapecie doniczka z bujną rośliną, miska czerwoniuśkich jabłuszek i malutkie, prawie niezauważalne serduszko.
O czym jest ta książka?
Kobieta ucieka z wielkiego świata od męża okrutnika, z laptopem pod pachą, nastoletnim dzieckiem u boku i zmienia swoje życie w malutkim miasteczku, gdzie poznaje wielką miłość.
A rzeczywistość?
I tu już Czytelnika czeka zaskoczenie.
Autorka na wstępie obiecuje, że w jej książce nie zaznamy żadnych rozwodów, rozbitych małżeństw i cierpiących dzieci.
Róża to na co dzień poważna pani archeolog, pracownik naukowy na jednej wielkomiejskiej uczelni. Sympatyczna, rzeczowa, ambitna, obowiązkowa. I nagle w trakcie roku akademickiego opuszcza uczelniany posterunek i udaje się z niespodziewaną wizytą do swojej... babci mieszkającej w malowniczej (także z nazwy) miejscowości w Sudetach.
czwartek, 24 marca 2011
Gibkość woskowa. "Rzeka szaleństwa" Marek P. Wiśniewski

i ochłodę.
Ale rzeka to żywioł. Przez wieki marginalizowany, pomijany, teraz przybiera na znaczeniu, chociaż jest tak samo nieprzewidywalny, jak niegdyś.
Michał Marlowski nie ma w tym względzie żadnego doświadczenia. Jest co prawda z zawodu logistykiem, specjalistą od transportu śródlądowego, ale woli stąpać twardo po ziemi,
a nie po pokładzie.
Ten szczur lądowy, niewolny od problemów osobistych, dostaje jednak bardzo ciekawe i niezwykle opłacalne zlecenie. Ma przetransportować ze Szczecina do Sieradza ładunek wielkogabarytowy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby środkiem transportu nie była barka.
Dosyć niespotykana ekspedycja, wydawałoby się spokojną i ułożoną ludzkimi rękami rzeką przeradza się jednak w przedziwny, nieco przerażający oraz zarazem intrygujący ciąg zdarzeń.
Zwariowana załoga w osobach kapitana i bosmana, tajemniczy przybysz, który śledzi naszych bohaterów, nocne lęki - to wszystko wcale nie ułatwia Michałowi pojęcia, o co w tej całej podróży tak naprawdę chodzi. Bo przecież wyraźnie nie tylko o dostarczenie towaru do celu...
piątek, 31 grudnia 2010
Minderwertig. "Łąka umarłych" Marcin Pilis

Wzrost ich populacji był jedną, z niewielu, stałych w najjaśniejszej Rzeczypospolitej okresu XVII i XVIII wieku.
Ale przecież zamieszkiwali całą nowożytną Europę i ciesząc się zaufaniem monarchów, tworzyli w chrześcijańskich społeczeństwach odrębny, nieco wyizolowany, stan. Dlaczego ten constans minął? Dlaczego potędze tych niestrudzonych "sługów Skarbu" (jak ich nazywano), nie złamanej przez lata dyskryminacji, upadków, złośliwości, czy nawet jawnych prześladowań, położył kres jeden porywający, charyzmatyczny, acz nieco kontrowersyjny człowiek-mówca, człowiek-ideolog, którego dzisiaj, z całą pewnością, uznalibyśmy za kompletnego szaleńca, znacząco pukając się przy tym w czoło?
Łatwo uzmysłowić sobie, że nie był sam. Ktoś mu pomagał. Ktoś, czyli tłumy, publika. Cała Rzesza ludzi. Całe zło tego świata pomagało mu w zagładzie pięciu do sześciu milionów ludzi.
poniedziałek, 29 listopada 2010
Wścieklizna perłowej macicy. "Zupa z ryby fugu" Monika Szwaja

W tym samym czasie w Polsce kilka małżeństw stara się (świadomie, bądź nie) o dziecko.
Większość Japończyków, którzy postanawiają zjeść na kolację fugu po posiłku czuje się doskonale, zachwala niesamowity smak ryby, a niekiedy ku swej uciesze odczuwa lekkie drętwienie języka. Ale może się zdarzyć tak, że jednemu z tych smakoszy, po zjedzeniu niewielkiej porcji przysmaku z fugu, nagle zawróci się w głowie. Zbagatelizuje to, bo przecież każdemu się zdarza, ale gdy złapie go mocna duszność, postanawia wyjść z restauracji i czym prędzej udać się do domu. W domowych pieleszach szybko przebiera się, a następnie kładzie do łóżka, bo z pewnością musiał się nieco przepracować. Leżąc tak i wciąż czując w ustach smak pysznej fugu, zaczyna mieć problemy z oddychaniem. Nie zdąży się jednak ruszyć, gdyż w ciągu jednej chwili dotyka go paraliż. Przerażony, w pustym domu, spoczywa na wygodnym łóżku i patrząc w sufit zaczyna zastanawiać się nad przekleństwem takifugu. Nie ma zbyt wiele czasu, wkrótce trucizna dokona spustoszenia w jego drogach oddechowych i udusi się.
W Polsce po jednym takim dniu i dziewięciu miesiącach oczekiwania, ku uciesze rodziców narodzi się wiele dzieci. Może zdarzyć się tak, że ktoś otrzyma na talerzu piękną, smakowicie wyglądającą i pachnącą, lecz zatrutą rybę. Że mimo usilnych starań, szukania porad u lekarzy i znachorów para nie doczeka się potomka. W innym domu natomiast przyjdzie całkowicie niechciany brzdąc. A w powietrzu wypełniającym oba pokoje dziecięce - ten pusty i ten zamieszkały - unosi się drwiący chichot przeznaczenia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)