Czasami życie nie do końca układa się po naszej myśli. Dobrze znani ludzie okazują się kimś zupełnie obcym, a problemy, które nigdy nas nie dotyczyły nadciągają całą chmarą w jednym momencie, nim się obejrzymy.
Luiza pierwsze rozczarowanie przeżyła, gdy jej ukochany tatuś postanowił pokazać swemu dziecku czym tak naprawdę się zajmuje. W końcu była już dorosła, skończyła właśnie dwadzieścia jeden lat i powinna poznać niewdzięczne zajęcie, które pozwalało ojcu przez tyle lat utrzymywać ich rodzinny tandem. Być może liczył on też na to, iż córka przejmie schedę po nim.
Zapewne gra w kasynie była doskonałą zabawą, ale miała pewne skutki uboczne. Luiza z tatusiem spłukali się doszczętnie. Przegrali wszystkie pieniądze. Jak się okazało nie swoje pieniądze, ale kasę jakiegoś groźnego mafioza.
I tutaj nadchodzi drugie rozczarowanie. Tatuś Luizy wpada na genialny wręcz pomysł, jak wyjść z tego całego impasu. Chce swą piękną i wspaniałą córkę wydać za mąż. Oczywiście za kogoś bajecznie bogatego. W tym celu konstruuje zgrabne ogłoszenie matrymonialne, które zamieszcza w gazecie z nadzieją, że amanci będą walić drzwiami i oknami.
Luiza nieco się waha. Nie jest zachwycona perspektywą wyjścia za mąż za jakiegoś starca, którego wcale nie zna i nie kocha. Jak każda młoda dziewczyna marzy o wielkiej miłości, o księciu z bajki lub chociażby o przystojnym mężczyźnie, który będzie ją wielbił. Tym bardziej zaskakuje ją postawa ojca, który bez mrugnięcia okiem chce oddać ją w ręce obcego człowieka!
Gdy absztyfikant w końcu się zgłasza tatuś jest zachwycony, zaś Luiza mocno przejęta. Przedstawienie jej narzeczonemu ma nastąpić w oddalonym od domu miejscu i właściwie ma formę przekazania towaru, zatem dziewczyna z niechęcią i niepokojem wsiada do auta z podejrzanymi kolegami tatusia, którzy wyglądają jak z policyjnej kartoteki. Wtedy też Luiza wpada na pewien alternatywny plan, który spowoduje całą serię niefortunnych wydarzeń.
Czytając tę powieść z ogromnym wysiłkiem powstrzymywałam napływające do oczu łzy, które nadchodziły mimowolnie, podczas gdy mym ciałem wstrząsał kolejny spazm śmiechu. Głośno śmiałam się leżąc na kanapie, chichotałam w komunikacji miejskiej i w kolejce do lekarza, płakałam ze śmiechu czytając w łóżku. Przy tej książce po prostu nie można się nie śmiać.
Historia przedstawiona przez Danutę Noszczyńską jest tak uroczo absurdalna, tak niezwykle nieprawdopodobna i groteskowa, tak straszliwie naiwna, a mimo to nie przeszkadza to w jej odbiorze. Nie wiem, jak to możliwe, ale "Luizę pilnie sprzedam" czyta się szybko, bezboleśnie (nie licząc bólu brzucha ze śmiechu!) i z ogromną przyjemnością!
Nie nastawiajcie się jednak na to, iż ta przyjemność będzie trwała i trwała w długie jesienne wieczory przy kubku ciepłej herbaty. Niestety jest to książka praktycznie na jedną, ale jakże miłą, posiadówę.
Ocena: 4,5/6
to wszystko jest potrzebne by móc stworzyć wytrawnego Czytelnika.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo chętnie przeczytam tę książkę. Muszę przyznać, że nieźle mnie wkręciłaś z tym płaczem ;) Myślę, że to idealna pozycja na jesienny dołek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Angelika
Faktycznie jest to idealna pozycja na poprawę humoru. Polecam na jesień, zimę, ale też na cieplejsze dni, w ramach odstresowania od codziennych trosk i problemów.
UsuńPozdrawiam!
Mam ochotę na natychmiastową lekturę, w dawkach leczniczych ;) I nawet dodaję do listy zakupów, a co ;)
OdpowiedzUsuńPolecam stosować prewencyjnie kilka razy dziennie. W stanach zaostrzonych objawów większa dawka na wieczór ;)
UsuńPozdrawiam!