Wtedy poza książką nie istniało dla mnie żadne inne życie. Płakałam z bohaterami i śmiałam się z nimi. Mocno dotykał mnie ich los.
Uderzenie w twarz bolało tak rzeczywiście, tak jakby skóra wciąż czuła mocny ucisk cudzych palców. Samotność bolała dogłębnie, cisnęła w dołku, wypychała łzy na koniuszek nosa. Nieszczęśliwa miłość zaś zabolała jak szpikulec wbity gdzieś w okolice mostka, powodujący duszność, brak oddechu.
Ale to nic nowego. Książki zawsze były dla mnie ważne.
Tak samo, jak dla Delilah.
Delilah McPhee nie jest typową nastolatką. Ma 15 lat i nie w głowie jej pierwsze miłości, podkradanie kosmetyków mamie, śledzenie trendów modowych, czy słuchanie Justina Biebera.
Na pierwszy rzut oka smutne jest życie tej dziewczyny. Jej codzienność obraca się wokół szkoły, domu i biblioteki. Ma tylko jedną przyjaciółkę - Jules, a poza nią czas spędza jedynie z mamą. Sama o sobie Delilah pisze: "Jestem dziwna. Wszyscy tak twierdzą".
Poznając jednak bliżej tę piętnastolatkę doszłam do wniosku, że w jej wieku też byłam dziwna! Zamiast spędzać czas w gronie przyjaciół, wyśmiewać zmiany skórne koleżanek z klasy albo chichotać na samo wspomnienie wzroku największego przystojniaka w szkole, który (pewnie przypadkowo) objął mą osobę na 3 sekundy w trakcie lekcji WFu, wolałam po lekcjach szybko przyjść do domu i utonąć w czeluściach fotela. I czytać.
Dużo dałabym wtedy (teraz pewnie zresztą też), żeby znaleźć w bibliotece taką książkę, jaką odkryła przypadkowo Delilah.
Zwykła, lekko podniszczona książka dla dzieci okazała się bowiem dla naszej bohaterki prawdziwą bramą do innego świata. A to wszystko za sprawą pewnego niepokornego księcia, który uwięziony w uścisku okładek cierpi na syndrom niedopasowania do świata, w którym żyje. Jest jeszcze oderwana od rzeczywistości księżniczka, bojaźliwy rumak, odważny i beznadziejnie zakochany pies, kolekcjonujący motyle i spełniający się kulinarnie czarny charakter oraz pirat, który tak naprawdę przyjemność znajduje w... borowaniu zębów.
Tutaj wchodzimy już na grząski grunt łączący realistyczny świat przedstawiony w powieści z tym magiczno-fantastycznym, wziętym wprost z książki dla dzieci.
Mnie książka Jodi Picoult wydała się ciekawym eksperymentem. Oto jedna z najbardziej poczytnych współczesnych pisarek tworzy powieść z córką. W tej ich wspólnej historii nieco brutalna rzeczywistość szkolna, bolesna utrata ojca, samotne wychowywanie dziecka przez matkę łączy się z krainą dziecięcych fantazji, bajkowym światem, w którym wszystko okazuje się inne, niż wydawałoby się na pierwszy rzut oka.
"Z innej bajki" to mimo wszystko powieść o alienacji. O niedopasowaniu do oczekiwań grupy. O odtrąceniu. O bolesnej samotności.
A jednocześnie z każdej pojedynczej strony czytelnika dotyka nieco skomplikowana, ale i wspaniała, i potężna relacja między matką i córką. I wydaje mi się, że ten wątek, chociaż wcale nie eksponowany, w tej książce jest najważniejszy.
Ocena: 4,5/6
Kolejną książkę Jodi Picoult przeczytałam jeszcze w zeszłym roku. Początkowo kompletnie nie mogłam wgryźć się w świat przedstawiony. Nie poznawałam siebie, ba, nie poznawałam przede wszystkim Picoult, która zawsze potrafiła wepchnąć mnie siłą w życie bohaterów, a w tym przypadku było zupełnie odwrotnie. Z każdą stroną było jednak coraz lepiej, pewnie dlatego, iż ja po części też byłam taką Delilah (właściwie po części chyba każdy z nas, moli książkowych, był). Pewnie gdybym była młodsza powiedziałabym, że książka jest o spełnianiu marzeń, gonieniu za nimi i uporze w ich realizacji. Ale cóż, niestety nie jestem i widzę świat w nieco bardziej ponurych barwach. Ale i tak polecam! Zupełnie inna Jodi Picoult, zupełnie inny świat. Inna bajka :)
Ale to nic nowego. Książki zawsze były dla mnie ważne.
Tak samo, jak dla Delilah.
Delilah McPhee nie jest typową nastolatką. Ma 15 lat i nie w głowie jej pierwsze miłości, podkradanie kosmetyków mamie, śledzenie trendów modowych, czy słuchanie Justina Biebera.
Na pierwszy rzut oka smutne jest życie tej dziewczyny. Jej codzienność obraca się wokół szkoły, domu i biblioteki. Ma tylko jedną przyjaciółkę - Jules, a poza nią czas spędza jedynie z mamą. Sama o sobie Delilah pisze: "Jestem dziwna. Wszyscy tak twierdzą".
Poznając jednak bliżej tę piętnastolatkę doszłam do wniosku, że w jej wieku też byłam dziwna! Zamiast spędzać czas w gronie przyjaciół, wyśmiewać zmiany skórne koleżanek z klasy albo chichotać na samo wspomnienie wzroku największego przystojniaka w szkole, który (pewnie przypadkowo) objął mą osobę na 3 sekundy w trakcie lekcji WFu, wolałam po lekcjach szybko przyjść do domu i utonąć w czeluściach fotela. I czytać.
Dużo dałabym wtedy (teraz pewnie zresztą też), żeby znaleźć w bibliotece taką książkę, jaką odkryła przypadkowo Delilah.
Zwykła, lekko podniszczona książka dla dzieci okazała się bowiem dla naszej bohaterki prawdziwą bramą do innego świata. A to wszystko za sprawą pewnego niepokornego księcia, który uwięziony w uścisku okładek cierpi na syndrom niedopasowania do świata, w którym żyje. Jest jeszcze oderwana od rzeczywistości księżniczka, bojaźliwy rumak, odważny i beznadziejnie zakochany pies, kolekcjonujący motyle i spełniający się kulinarnie czarny charakter oraz pirat, który tak naprawdę przyjemność znajduje w... borowaniu zębów.
Tutaj wchodzimy już na grząski grunt łączący realistyczny świat przedstawiony w powieści z tym magiczno-fantastycznym, wziętym wprost z książki dla dzieci.
Mnie książka Jodi Picoult wydała się ciekawym eksperymentem. Oto jedna z najbardziej poczytnych współczesnych pisarek tworzy powieść z córką. W tej ich wspólnej historii nieco brutalna rzeczywistość szkolna, bolesna utrata ojca, samotne wychowywanie dziecka przez matkę łączy się z krainą dziecięcych fantazji, bajkowym światem, w którym wszystko okazuje się inne, niż wydawałoby się na pierwszy rzut oka.
"Z innej bajki" to mimo wszystko powieść o alienacji. O niedopasowaniu do oczekiwań grupy. O odtrąceniu. O bolesnej samotności.
A jednocześnie z każdej pojedynczej strony czytelnika dotyka nieco skomplikowana, ale i wspaniała, i potężna relacja między matką i córką. I wydaje mi się, że ten wątek, chociaż wcale nie eksponowany, w tej książce jest najważniejszy.
Ocena: 4,5/6
Kolejną książkę Jodi Picoult przeczytałam jeszcze w zeszłym roku. Początkowo kompletnie nie mogłam wgryźć się w świat przedstawiony. Nie poznawałam siebie, ba, nie poznawałam przede wszystkim Picoult, która zawsze potrafiła wepchnąć mnie siłą w życie bohaterów, a w tym przypadku było zupełnie odwrotnie. Z każdą stroną było jednak coraz lepiej, pewnie dlatego, iż ja po części też byłam taką Delilah (właściwie po części chyba każdy z nas, moli książkowych, był). Pewnie gdybym była młodsza powiedziałabym, że książka jest o spełnianiu marzeń, gonieniu za nimi i uporze w ich realizacji. Ale cóż, niestety nie jestem i widzę świat w nieco bardziej ponurych barwach. Ale i tak polecam! Zupełnie inna Jodi Picoult, zupełnie inny świat. Inna bajka :)
Czytałam już jakiś czas temu, ale przesympatyczna była ta opowieść. I jeszcze te ilustracje ;) Miło wspominam lekturę ;)
OdpowiedzUsuńIlustracje? Niestety czytałam w formie elektronicznej i nie miałam żadnych ilustracji :( Już żałuję! Będę musiała przekartkować w jakiejś księgarni tę powieść by zobaczyć, co straciłam.
OdpowiedzUsuńAle lekturę faktycznie miła, lekka, sympatyczna. Doskonała na wolny, niespieszny wieczór.