Razu pewnego przebywając w zacnym, choć przygnębiającym, budynku sądowego przy krakowskiej ulicy Przy Rondzie, w pobliżu Ronda Mogilskiego wpadłam na genialny (jak to bywa u mnie) pomysł.
Doszłam do wniosku, że dlaczego nie zrobić by takiego sądu na blogu. Oczywiście absolutnie nie miałam tu na myśli tworzenie jakiś sądów kapturowych, czy innych konkurencyjnych dla naszych państwowych instytucji, formacji. Chodziło mi o coś zupełnie innego. O taki szczególny rodzaj sądu, o sąd nad przeczytaną książką.
Pomysł ten kiełkował w mojej głowie, rozrastał się, ukorzeniał. Aż w końcu pomyślałam, że coś z tego jednak będzie. Planowałam formę, treść, kolejne odcinki. Ale nie zabierałam się jeszcze do pisania. Stwierdziłam, że trzeba to dopracować, przemyśleć, ułożyć.
I wtedy: bach. Spadł na mnie niespodziewanie pewien news.
Akurat jechałam samochodem, stałam na światłach w doskonałym humorze i nuciłam pod nosem jakiś hit z dawnych lat. Marzyłam o tym, aby już być w domu i zabrać się za wręcz palącą książkę, znajdującą się aktualnie na siedzeniu pasażera, w czeluściach mej torebki, gdy to usłyszałam. Informacja była bardzo entuzjastyczna, niezbyt długa, ale nizwykle zachęcająca, a dotyczyła nowego programu prowadzonego z udziałem publiczności w Radiu Kraków. Nazywał się on nie mniej, nie więcej tylko: "Sąd nad książką".
Wiele myśli przebiegło mi wtedy przez głowę. Na czele z taką upartą, że to wręcz niemożliwe, że nie wypowiadałam tego pomysłu głośno, więc może zwariowałam i w przypływie emocji (a może lunatykowania? w dzieciństwie ponoć zdarzało mi się łazić po nocy) napisałam jakiś e-mail do Radia Kraków lub Instytutu Książki? :)
Oczywiście, gdy emocje opadły, najbardziej prawdopodobnym powodem tej mojej lekkiej klęski wydał mi się zwyczajny zbieg okoliczności.
I myślałam, jak wybrnąć z tego ambarasu. Bo przecież kształt już mam, wszystko przemyślane, decyzja podjęta. Głupi tytuł nie zniszczy mi tych godzin spędzonych na planowaniu.
Ale przecież tytuł jest najważniejszy! Zatem wystarczy go zmienić!
Olśniło mnie znowu na korytarzu sądowym. Krótko przed jedną z wielu rozpraw, które w tym dniu miałam zaplanowane. Z sali sądowej wyszła Protokolantka: "Proszę na rozprawę w sprawie oskarżonego XYZ, wszystkie obecne strony oraz świadków".
Rozprawa. Rozprawa nad książką!