sobota, 13 listopada 2010

Byt jako byt. "Traktat o łuskaniu fasoli" Wiesław Myśliwski

Pusto, cicho i pięknie. Bliskość zalewu przyprawia nozdrza o przyjemną wilgoć, a absolutny spokój nawet najsilniejszą psychikę podejrzewa o lekkie wariactwo. Dlatego pukam do drzwi. Światełko widoczne już wczoraj dodaje mi otuchy. Szczekanie psów sprowadza jednak na ziemię, a miękkość jego głosu pozwala się zapomnieć. Chwileczkę, fasola? Czemu by nie? Nie pogardzę garścią fasoli...


Pokolenie

Już na samym początku ja i bohater "Traktatu o łuskaniu fasoli" zdecydowanie się różnimy. Różnica ta jest dosyć istotna, bo pokoleniowa. Nie wpuściłabym bowiem do domu obcego, nie zaproponowałabym mu gościny, nie wdawałabym się z nim w osobistą pogawędkę. Cechuje mnie podejrzliwość stosowna do czasów, w których żyję. Może nieco śmiesznym i niewiarygodnym wydaje się fakt, iż moi rówieśnicy są w tak dużym stopniu nieufni, chociaż wychowywani pod kloszem rodzicielskiej opieki przetrwaliśmy czas końca PRLu, który przecież i tak nie był najstraszliwszy w dziejach naszego kraju. Nasze rumiane buzie przyklejały się do szyb wystawowych przesyconych klockami Lego, ślicznotkami Barbie, wytwornymi Kenami, superszybkimi Matchboxami. W takiej rzeczywistości ciężko się jednak uodpornić. Podczas, gdy my szczęśliwie wybieraliśmy co chcemy znaleźć pod choinką, Jego pokolenie nie miało drzewka bożonarodzeniowego. Za to mali chłopcy chowali się w ziemiankach, uczyli jak przetrwać, do jedzenia mając jedynie surowe kartofle, albo mieszkając w lesie, próbowali znaleźć jak najlepszą kryjówkę przed nalotem bombowym, a z kawałka sznurka potrafili zrobić świetną zabawkę. To dziwne, że to pokolenie, doświadczone tak mocno przez wojnę i późniejszy system socjalistyczny jeszcze w ogóle potrafi ufać...

Fasola już nie jest dostępna w tych stronach? Ale jednak ją łuskamy, więc zachowało się chociaż te kilka strąków. No tak, to pańska fasola...

Powroty

Starsze pokolenie naznaczone zostało nie tylko przez odejścia - bliskich, normalności, czy dzieciństwa, ale także powroty. Wydawałoby się, iż po wojnie bohater Myśliwskiego może powrócić do życia, do swojej młodości, ale jednak nie do beztroski. Szkoła do której trafia to karna kompania, w której uczy się nie geometrii, czy geografii, ale tego, jak przetrwać, czym jest przyjaźń, jak walczyć z niesprawiedliwością i jak poddawać się z godnością. Tam też nabiera umiejętności, które stanowiły trzon jego dwóch głównych przyszłościowych zawodów: elektryka i muzyka.
W dorosłym życiu nasz bohater znowu wraca, znów do młodości - do wspomnień, miejsc, gdzie żył. Powraca nad zalew, patrzy na wodę niegdyś tworzącą wspaniałą rzekę w pobliżu której mieszkał. Przybywając do kraju, który opuścił i przywodząc na myśl dawne dzieje duma nad swym życiem.
Myśliwski także dokonuje powrotu. W "Traktacie" wraca do czasów wojny, na wieś, w nieco nierealną, sielankową rzeczywistość, w której czuje się bezpieczny i pewny siebie. Powraca do wszystkich swoich dawnych, znanych i lubianych elementów, które należą bezsprzecznie do elementów jego autorskiego stylu.

Siedzę i łuskam. Łuskam i siedzę. I słucham. Tak, tak. Wiem, że dobrze mi idzie. Tak, wiem, że moje ręce się do tego nadają. Ale skąd Pan wie? Może mnie Pan skądś zna? Nie? Proszę dobrze się zastanowić.

Nieznajomość nieznajomego

Czy to przypadek rządzi naszą codziennością? Czy przypadek rządzi przypadkowym spotkaniem? Czy to właśnie przez przypadek poznajemy syna człowieka, który w ciężkich czasach niemal nas nie zabił, lecz jednak podarował nam życie?

Metafizyka u Myśliwskiego przenika wszystko - mały domek nad zalewem, szczekanie psów, zgrzyt myśli bohatera. Pokazuje nam, że życiem rządzą przypadki, ale całkowicie nieprzypadkowe.
Mężczyznę spotkanego na ulicy możemy nie znać. Lub uważać, że go znamy. Wtedy kłaniamy się, uśmiechamy, staramy się być mili i nie dajemy po sobie poznać, że nie pamiętamy, jak ma na imię. Czasami zapraszamy go do domu, chociaż jest właściwie nieznajomym. I może być dla nas kimkolwiek - przyjacielem z dzieciństwa, wrogiem ze szkoły, czy przypadkowym przechodniem. Może być nawet przestępcą, którego portret pamięciowy widzieliśmy. Nie obchodzi nas to, ciekawość wychodzi na plan pierwszy.

Drugoplanowa kwestia to czy przybysz nas słucha i czy chce słuchać. Wtedy już na pewno znajdziemy adekwatne wspomnienia, nieco werwy by je przedstawić i nawiążemy nić porozumienia. Znajdzie się nawet fasola do łuskania, czy groch do obierania.

I choć trudno uwierzyć można i łuskać fasolę podczas aktu spowiedzi. Spowiedzi niezbędnej i koniecznej dla człowieka przepełnionego piętnem losu. Z każdym strąkiem, każdym owocem wrzuconym do miski rozłupujemy nasze grzechy, wyłuskujemy to co dobre i odrzucamy co złe. Samo wyznanie występków wystarczy. Nie otrzymamy może rozgrzeszenia, nie od razu, ale poczujemy się lepiej. Będziemy wyzwoleni.

Krzyki lamentu i złości zagłuszą psy, a łzy połkną ziarna fasoli. My siądziemy wygodnie, przy zapalonych świecach w tym zabytkowych świecznikach kupionych gdzieś tam daleko, za pierwszą pensję i jeszcze trochę, jeszcze chwilę, jeszcze coś wyłuskamy.

Nie będzie to już przypadek, ale przeznaczenie.

Ocena: 6/6


To już moje trzecie spotkanie z Wiesławem Myśliwskim i mam nadzieję, że nie ostatnie. Poprzednie powieści, "Kamień na kamieniu" oraz "Widnokrąg", w mych oczach wypadły świetnie, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia i teraz musiało być znakomicie. Zdecydowanie było.
Zauważyłam, iż każde z dzieł Myśliwskiego zbliża się do jednej tematyki i krąży wokół niej niczym drapieżca. W "Kamieniu" mieliśmy wieś, typowe życie chłopskie przedstawione z perspektywy kurczących się dziejów - przedwojnia, wojny, ustroju socjalistycznego. W "Widnokręgu" mieliśmy miasteczko wraz z przedmieściami, małą ojczyznę dotkniętą piętnem wojny, losy ludzi zdeformowane przez okrucieństwo, ludobójstwo, brak litości, nienawiść. W "Traktacie" mamy wszystko, wioskę, wojnę, powojnie i coś jeszcze - bilans zysków i strat przeprowadzony w oparciu o losy człowieka dojrzałego, doświadczonego, który nie pokazuje nam bynajmniej, jak mamy żyć, a jedynie, jak możemy przetrwać.

12 komentarzy:

  1. Zachęciłaś mnie ogromnie do sięgnięcia po dzieła tego autora.
    Zrobię to raczej później, gdyż teraz mam kilka książek do przeczytania i masę nauki.
    Ale z pewnością to zrobię x).

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham tę książkę :) Wrócę do niej niebawem... Stoi od dawna na półce jako mój własny egzemplarz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przede mną "Widnokrąg", już się cieszę na myśl, że przed, nie po.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Widnokręgiem" byłam zachwycona, a "Traktat..." zaplanowałam na bliżej nieokreśloną przyszłość. Może jednak sięgnę po niego szybciej niż zamierzałam...

    OdpowiedzUsuń
  5. Samash, polecam zacząć od "Kamień na kamieniu". Z wszystkich pozycji do tej pory przeczytanych podobała mi się najmniej, ale mimo to i tak uważam ją za wielkie dzieło. Pozdrawiam :)

    Kala, ja również dołączyłam do grupy wielbicieli tej książki, ale też wielbicieli Myśliwskiego. Na razie muszę odpocząć od tego typu literatury, bo odczuwam przesyt. Pozdrawiam :)

    Agnes, "Widnokrąg" wspominam bardzo miło, jest to świetna książka. Życzę miłej lektury i czekam na recenzję. Pozdrawiam :)

    Eireann, rzeczywiście, "Widnokrąg" był świetny, ale "Traktat" jest jeszcze lepszy! Życzę miłej lektury i czekam na Twoje wrażenia z niej. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To jeden z moich ulubionych pisarzy. Żałuję, że tak mało napisał. Ale za to idzie to w jakość.:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam dotąd jedną jego powieść i bardzo mnie ona zachęciła do kolejnych. Myślałam właśnie o 'Traktacie' i widzę, że ten trop okazuje się słuszny :) Bardzo zachęcające!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ta książka dotyka tematów, o których czytać nie lubię. O wojnie i powojennych czasach nasłuchałam się od dziadków i wiem, że to były straszne dni i tym ludziom należy się wielki szacunek, jednak nasuwa się pytanie - czy my współcześni wymuskani Polaczkowie poradzilibyśmy sobie, tak jak oni ?

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. To piękna książka, prawda? Szkoda, że Myśliwski tak długo tworzy jedno takie cudo!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też lubię Myśliwskiego. Tej książki nie czytałam, ale "Widnokrąg" bardzo mi się podobał.

    OdpowiedzUsuń
  11. To jedna z tych książek, które chcę przeczytać od dawna, ale wciąż o nich zapominam, bo jakoś nie zapisałam sobie tytułu w moim zeszyciku ;) Przypomniałaś mi o niej, więc teraz skwapliwie notuję i może niedługo wreszcie zapoznam się z Myśliwskim. Świetna recenzja!

    OdpowiedzUsuń
  12. Rownie wysoko oceniam te lekture. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...