wtorek, 23 listopada 2010

Silny w prawdzie Re. "Ramzes: Syn światłości. Świątynia milionów lat"

Miniona niedziela była według niektórych pochwałą i chlubą demokracji. Inni uważają, że stała się zwiastunem klęski i kompromitacji. Bo frekwencja wyborcza nie przekroczyła pięćdziesięciu procent.
Demokracja, chciałoby się wykrzyknąć, przecież to nie wynalazek współczesnych. Tylko wytwór wielu lat rozwoju państw świata - ostatnia forma rządów.

Lud nie rządził jednak wszędzie i jego władza nie zawsze była postrzegana, jako pierwsza, jedyna, słuszna w świecie starożytnym. Rządy demosu nie były nawet szczególnie popularną formą sprawowania władzy. Przyjęły się, owszem, w Grecji, częściowo miały wpływ na kształt starożytnego Rzymu, ale już pierwotne wspólnoty plemienne charakteryzował zgoła inny ustrój. Na czele znacznej większości państw stał nieograniczony w swej władzy, niekiedy utożsamiany z boskimi łaskami, monarcha.


Suweren

Egipt nie był wyjątkiem w tym względzie. Był za to chlubą i zarazem doskonałą regułą. W dolinie Nilu na tronach zasiadały całe dynastie pochodzące w linii prostej od boga-słońca Re. W rzeczywistości faraonowie byli wysokimi dostojnikami, zmyślnymi strategami, tyranami, a niekiedy po prostu synami swych sławnych ojców - królów.

Ramzes był inny. Od samego początku było wiadomo, że nie będzie pierwszym. Tron miał objąć jego brat - Szenar, który dostał tytuł: "najstarszy syn królewski". Młody chłopiec, kończący prestiżową szkołę, musiał znaleźć dla siebie miejsce w monarchii brata. Próbował zająć się pisarstwem, rekrutował się nawet pomyślnie na stanowisko królewskiego pisarza. Pragnął zostać żołnierzem, walcząc u boku ojca, w imię zjednoczonego kraju. Imał się również prac fizycznych, w tym ciężkiej harówki w kamieniołomie. Szybko nabrał pokory, dużo się nauczył, poznał i zrozumiał problemy ludu i zarazem całego państwa. Niejednokrotnie, w czasie poszukiwania życiowego celu, pomagały mu nie do końca zrozumiałe siły, wspierało szczęście i pomyślne przeznaczenie. Lecz gdy myślał, że uda mu się zdobyć wymarzone stanowisko wicekróla Nubii przyszło rozczarowanie. Jego ukochany ojciec, faraon Seti I nie zaufał mu. A może miał wobec niego inne plany?

Ucieleśnienie wielkości

Ramzes II Wielki - tak teraz mówi się o niesfornym młodzieńcze, późniejszym młodym królu, którego przedstawił mi Christian Jacq.
Tak, był wielki. Wielki wzrostem, osiągnięciami, ilością potomków, a nawet wiekiem i długością panowania. Najprawdopodobniej żył ponad 90 lat, panował blisko 70 lat i mógł pochwalić się liczną gromadką pociech.

Ale początki wskazywały na coś przeciwnego. Ramzes niepokorny, niezdyscyplinowany, lubiący dobrą zabawę, swawolny, spędzający noce w alkowie córki dostojnika - Izet Urodziwej, nie przejmujący się niczym. Ramzes, do którego dojrzałość przyszła nie w momencie wyniesienia na tron, na równi z panującym ojcem. Nie, nie wtedy, gdy został współwładcą, ale na szczęście dużo, dużo wcześniej.
Dzięki boskiej opiece, pomocy Setiego I potrafił zmierzyć się ze wszystkimi przeciwnościami losu. Dzięki temu przyjął i wychował syna z nieformalnego związku z Izet, ale też na małżonkę wybrał rozważną, piękną i rozsądną Nefertari, którą z Ramzesem połączyło ogromne, szczere uczucie, współistniejące z szacunkiem i troską - niespotykane wśród aranżowanych małżeństw tamtych czasów, a w szczególności małżeństw królewskich. Nawet w tym przypadku Ramzes II pozostał wielkim.

Strażnik przeznaczenia czyniący cuda

Całym życiem wielkiego faraona rządziła siła, której szary człowiek nie byłby w stanie pojąć, czy ogarnąć. Ogromna, złowieszcza i momentami wspaniała, ale jednocześnie bardzo zwyczajna i normalna. Ramzes bez zdumienia, czy jakichkolwiek wątpliwości przyjmował to, co na niego spadało. Mając u boku Nefertari, za sobą armię doradców - przyjaciół z uczelni oraz prostych, poczciwych i wiernych ludzi, odważnie stanął przed wspaniałymi i zarazem strasznymi latami spędzonymi na ukończeniu świątyni w Karnaku, budowie ochronnej świątyni milionów lat Ramesseum, stworzeniu miasta Pi-Ramzes, do którego przeniósł stolicę swego państwa, wygraniu nierównej walki z dwoma największymi wrogami - Hetytami i spiskującymi przeciw niemu rodakami, a także dążeniu do pielęgnowania dzieła swych przodków. Bogowie przyznali mu rację, której odmówili jego wrogom - przede wszystkim czcicielom jedynego boga Atona i potomkom ekscentrycznego faraona Echnatona.

Chociaż Christian Jacq odejmuje historii należny jej realizm, wprowadzając czytelnika do nieco magicznego świata, wzbogaconego mistycznymi obrządkami pogańskimi, kolorowymi, wielkimi świątyniami, cudami faraonów, to nie ujmuje ani okruszka, ani kawałeczka wspaniałemu początkowi rządów Ramzesa II oraz nie pozbawia potęgi bajecznego Egiptu, który pod rządami monarchów pozostaje państwem niedoścignionym, państwem - wzorem, aż do dnia dzisiejszego. Państwem - kolebką cudów świata. A nade wszystko państwem, którego wielkość podziwiamy także współcześnie.

Po czterech godzinach lotu, z naszej demokracji na południowy-wschód, możemy przenieść się do starożytności - podziwiać imponujące piramidy, plątać się między pylonami sali hypostylowej w świątyni w Karnaku, podnosić głowę ku chwale Abu Simbel, czy gubić się w labiryntach grobowców w Dolinie Królów. Tylko cztery godziny dzielą nas od magicznego powrotu do przeszłości, cofnięcia się w czasie o ponad 3 tysiące lat, do monumentalnego, królewskiego, zjednoczonego Egiptu.
I do stawienia się przed majestatem wysokiego i potężnego króla, Ramzesa II we własnej osobie, któremu nie dane było udać się na wieczny spoczynek i obecnie jego rudowłosa głowa, pogodna choć surowa twarz i dobrze zbudowane ciało, zaspokajają ciekawość tysięcy turystów z całego świata odwiedzających Muzeum Kairskie.

Ale po co czekać? Z Christianem Jacq podróż do XIII wieku p.n.e. trwa jeszcze krócej. Wystarczy sięgnąć na półkę, wziąć do ręki księgę w czarno-miodowej oprawie. Otworzyć. Podziwiać.
... I nie bać się przeznaczenia

Ocena: 5,5/6


Nie myślcie jednak, że popadłam w absolutny zachwyt. Nie, bo Pan Jacq naprawdę mnie gorzko rozczarował! W swym monumentalnym, niczym główny bohater, dziele stwierdza bowiem, że wejście do grobowca faraona w Dolinie Królów jest cudowną, kojącą ucieczką przed rozpalonym słońcem, nie darującym chłodu okolicznej pustyni. Otóż zbadałam tę sprawę empirycznie. I wewnątrz rozgrzanego grobowca, na rozgrzanej pustyni jest przerażająco, zabójczo, boleśnie wręcz gorąco. I duszno.
Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała także o leciutkim naginaniu historii przez autora - otóż Ramzes sam otrzymał tytuł "najstarszego syna króla", bo jego starszy brat zmarł w dzieciństwie. Jednak wybaczyłam to Jacq, bo ku memu zdziwieniu wspomniał o, skądinąd niepopularnym, przypuszczeniu, iż głównymi budowniczymi świątyń i miast w Egipcie tamtego okresu mogli być Hebrajczycy, w tym sam Mojżesz.
Jak widzicie seria o "Ramzesie II" trafiła idealnie w mój gust. Już nie mogę doczekać się sięgnięcia po dalsze części cyklu.

12 komentarzy:

  1. Jacq czytałam "Na tropie Tutenchamona" , całkiem interesująca lektura, aczkolwiek czegoś mi brakowało.
    Widziałam w empiku książkę , o której piszesz i miałam na nią dużą ochotę. Mam nadzieję, że uda mi się przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoje rozczarowanie pokryłoby się chyba z moim. Nienawiść do gorąco i duchoty wygrywa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję Ci za przybliżenie tej powieści! Koniecznie muszę ją zdobyć w następnej wizycie w bibliotece. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie czytałam powieści o takiej tematyce, ale bardzo lubię odkrywać coś nowego. Może ta książka byłaby dobrym początkiem na coś innego dla odmiany.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ramzes to jedna z najciekawszych postaci historycznych i na pewno jeden z najpotężniejszych faraonów. Sama historia jego miłości z Nefertari była niezwykła. Król, który słuchał w ważnych decyzjach państwowych swojej kobiety i wcale nie umniejszało to jego męskości.

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka może być ciekawa. Z pewnością w przyszłości po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Elino, polecam Ramzesa. Ja teraz poluję na kolejne jego części i myślę, że później zabiorę się za inne książki Jacq - wspomnianego przez Ciebie "Tutenchamona", "Egipcjanki", czy "Echnaton i Neferetiti". Pozdrawiam :)

    Futbolowo, ja z reguły lubię ciepło i nawet upał mi niespecjalnie przeszkadza, ale sześćdziesiąt stopni w słońcu to lekka przesada, a nie lubię smażyć się niczym skwareczek. W grobowcach zaś duchota spowodowana parowaniem wilgoci zawartej w skałach. Masakra! Pozdrawiam :)

    Vampire_Slayer, ależ bardzo proszę. Polecam dzieje Ramzesa, są naprawdę świetne. Pozdrawiam :)

    Beatrix73, ja właściwie chyba też nigdy wcześniej nie czytałam takiej powieści historycznej. Ale tę akurat warto. Polecam i pozdrawiam :)

    Przyjemnostki, uwielbiam Ramzesa, jest jednym z moich ulubionych bohaterów historycznych. Symbol jego ogromnej miłości do Nefertari można do dzisiaj zobaczyć na własne oczy. W Dolinie Królowych znajduje się zbudowany przez niego grób małżonki - jeden z najpiękniejszych i najwspanialszych grobowców królowych. Ja niestety widziałam go jedynie na zdjęciach, ale mam nadzieję kiedyś oglądnąć na żywo. Pozdrawiam :)

    Samash, książka jest niezwykle ciekawa, chociaż nie należy przywiązywać się zbytnio do jej treści i należy pamiętać, że historia mogła się jednak inaczej potoczyć niż to opisuje Jacq. Niemniej jednak warto sięgnąć po tę powieść. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Co prawda o książkach Jacq'a nie słyszałam nic złego jak do tej pory, to jednak nie mam ochoty na taka prozę. Choć to pewnie kwestia chwili ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię powieści historyczne Jacqa, w tym o Hatszepsut, Czarnym Faraonie, wyspie File. Podróż po starożytnym Egipcie jest zaglądaniem historii w oczy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam :-)) Lubię te Twoje zdjęcia do wpisów. Zupełnie inne niż u mnie (leniwca). Bardzo klimatyczne i takie charakterystyczne dla Ciebie.
    Tego pana (autora) znam. Co prawda tylko z jednej powieści ale znam. Ma sporą wiedzę. Mnie nie oczarował, ale coś w tym jest. Trochę tamta książka była nudnawa momentami. Ale znam takich którym się bardzo podoba. Muszę kiedyś jeszcze się z Jacqu przeprosić.
    Pozdrawiam :-) Pięknie dziś było w Krakowie!

    OdpowiedzUsuń
  11. Maioofko, doskonale Cię rozumiem. Ja też z "Ramzesem" zwlekałam, właśnie dlatego, bo nie miałam na niego ochoty. I teraz też myślę, by odpocząć sobie nieco od starożytności i pobiegać nieco po bardziej współczesnej ziemi. Pozdrawiam :)

    Nutto, uwielbiam starożytny Egipt, chociaż jest tak inny od tego współczesnego. Uwielbiam, podziwiam i ubolewam, że już nie wróci. A dzięki książkom Jacqa chociaż na chwilę można się tam przenieść.
    Pozdrawiam :)

    Kocie w butach, na wstępie dziękuję za komplement. Przeproś się z Jacqu, myślę, że mimo wszystko warto. "Ramzes" może nie uderza mocno w głowę i nie przyciąga tak bardzo, że nie chcesz spać i myślisz tylko o książce, ale jest świetną, wartościową lekturą. I oczywiście ciekawą, zresztą starożytny Egipt chyba dla każdego jest interesującym miejscem.

    W Krakowie dzisiaj pięknie, choć mroźno. I gdzie ten zapowiadany śnieg?
    Mam nadzieję, że spadnie tylko w górach ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Myślę, że masz rację. Lubię z książek się czegoś dowiedzieć, oprócz samej przyjemności czytania wynieść jakąś wiedzę.
    A czytałaś Kochałam Tyberiusza? Polecam bardzo :-))
    Dziś za oknem jakiś zmarznięty deszcz pada. Ciekawe jak przekonam psisko żeby poszło na dłuższy spacer? On tak nie lubi być mokry haha.
    Dobrego dnia :-)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...