Nie wiem w czym tkwi błąd. Który element zwiastujący to przedziwne wydarzenie przegapiam. Faktem jednak jest, iż nie zdarzyło się jeszcze by nadejście stycznia mnie nie zdziwiło. Przecież raptem wczoraj był wrzesień, a przedwczoraj cieszyłam się sierpniowym słońcem!
Jednak pomimo tego, że czas jest nieubłaganym, rok 2011 zaliczam do całkiem udanych. Nie wszystko, oczywiście, mi się powiodło, nie wszystko było tak jak chciałam, ale też obyło się bez większych tragedii. Szczególnie w sferze moich pasji (w tym oczywiście tej największej - książkowej) czułam się szczęśliwa i spełniona.
Jaki był dla mnie rok 2011?
1. Rok zaskoczeń i rekordów
W roku 2011 przeczytałam 52 książki. Tym samym po raz pierwszy udało mi się zrealizować (i to co do jednej książki) założenia wyzwania, o którym od dawna skrycie marzyłam. W dodatku pobiłam mój zeszłoroczny wynik (26 książek) o... 100%!
Niestety z czytaniem nie szło w parze recenzowanie. Zrecenzowałam jedynie 30 tytułów, a kolejne 22 czekają na recenzje w Nowym Roku i jest to bardzo przygnębiająca liczba, która stanowi mój mały wyrzut sumienia. Mam zamiar poradzić sobie z nią jednak, by nie spocząć na laurach.
Co ciekawe, 30 to też liczba przeczytanych przeze mnie pozycji literatury zagranicznej. Z literatury polskiej przeczytałam, jak łatwo się domyślić, 22 książki, jednakże myślę, iż to i tak naprawdę duża liczba.
Aż 21 przeczytanych przeze mnie lektur to kryminały i powieści (mniej lub bardziej) sensacyjne. To obrazuje jak bardzo lubię tego typu literaturę. Przeczytałam także wyjątkowo dużo pozycji z gatunku non-fiction - aż 10. Nie oparłam się również fantastyce (w tym paranormal romance) i pochłonęłam 6 lektur z tej kategorii.
W ciągu całego roku przeczytałam 12916 stron! To naprawdę sporo, zwłaszcza, że nawet trudno wyobrazić mi sobie tak grubą książkę :)
Odkryciem roku i prawdziwym hitem w sferach około-książkowych okazał się czytnik e-booków Amazon Kindle, który otrzymałam w sierpniu w prezencie od mojego T. i który do dzisiaj wielbię (wielbię czytnik, chociaż mojego T. też ;)). Zatem po raz pierwszy mogę napisać, iż w tym roku przeczytałam 5 e-booków i bardzo cenię sobie możliwość e-czytania.
Do wielkich zaskoczeń muszę także dopisać moje przyzwyczajenia czytelnicze, które nieco się zwichrowały i zaczęłam czytać kilka książek na raz.
W 2011 roku brałam udział w 7 wyzwaniach czytelniczych. Do jednego z nich dołączyłam we wrześniu i jeszcze niestety nie miałam okazji przeczytać ani jednej lektury - mowa tu oczywiście o Na tropie Agathy. W pozostałych zaś, radziłam sobie raz lepiej, raz gorzej:
- Projekt Nobliści - 1 lektura, 0 recenzji
- Wyzwanie oskarowe - 1 film, 0 recenzji
- Rosja w literaturze - 4 lektury, 3 recenzje
- Klasyka literatury popularnej - 2 lektury, 1 recenzja
- Reporterskim okiem - 6 lektur, 2 recenzje
- Haruki Murakami - 1 lektura, 0 recenzji
2. Rok pierwszych razy
2011 rok zaskoczył mnie liczbą pierwszych razy. Było ich naprawdę dużo :)
I. W styczniu 2011 roku po raz pierwszy sięgnęłam po literaturę przeznaczoną właściwie dla młodzieży, po paranormal romance i saga napisana przez Fitzpatrick bardzo mnie wciągnęła.
II. W lutym po raz pierwszy od początku studiów przeczytałam więcej niż jedną książkę, nawet sesja mnie nie powstrzymała przed sięgnięciem po trzy lektury.
III. W marcu po raz pierwszy od kilku lat powróciłam do mojej biblioteki osiedlowej jako stała czytelniczka i jestem nią do teraz.
IV. W kwietniu po raz pierwszy w życiu byłam w Warszawie, spędziłam tam cały weekend i przyznam szczerze, że przekonałam się do tego miasta. Przed wyjazdem do stolicy po raz pierwszy ukazał się na mym blogu podsumowujący me czytanie Kwartalnik.
V. W maju po raz pierwszy nie zorganizowałam corocznego grilla dla przyjaciół, bo myśli pochłaniała mi nauka oraz... czytanie.
VI. W czerwcu po raz pierwszy ukazał się na moim blogu felieton z cyklu "Nie lubię poniedziałku", który staram się kontynuować w miarę regularnie po dziś dzień.
VII. W lipcu po raz pierwszy sięgnęłam po książkę z serii Asy kryminału i przepadłam. Wtedy też pierwszy raz od dawna przeczytałam moją ukochaną lekturę dzieciństwa - "Anię z Zielonego Wzgórza".
VIII. W sierpniu po raz pierwszy od dwóch lat pojechałam na wakacje w okolice równika i przeczytałam tam, aż osiem tytułów. Ponadto po raz pierwszy w życiu otrzymałam tak niezwykły prezent jakim jest mój Kindle 3, a także po raz pierwszy od 17 lat ukąsiła mnie osa, na które to stworzenia jestem uczulona. Wtedy też poznałam moją drogą Kaś, z którą zaczęłyśmy uskuteczniać pogaduchy środowe :)
IX. We wrześniu po raz pierwszy przeczytałam, w całości na mym czytniku, e-booka, a uczyniłam to na plaży w Łebie, gdzie spędziłam tygodniowy urlop, po raz pierwszy od 17 lat (tam też ostatni raz ukąsiła mnie osa).
X. W październiku po raz pierwszy w życiu byłam w Poznaniu, który zachwycił mnie swoją urodą oraz pozwolił na spacer śladami bohaterów Jeżycjady.
XI. W listopadzie po raz pierwszy zorganizowałyśmy z Kaś spotkanie bloggerów książkowych (przy okazji trwających Targów Książki), które okazało się ogromnym sukcesem! W listopadzie też po raz pierwszy w życiu wygrałam coś wartościowego w konkursie - był to czytnik Kindle 4 Classic, który miesiąc później znalazła pod choinką moja mama :)
XII. W grudniu po raz pierwszy od dawna czułam się dumna z moich dokonań czytelniczych, stałam się pewna swych planów oraz po raz pierwszy od roku bałam się zasnąć po przeczytaniu mrożącej krew w żyłach lektury (ale o niej opowiem innym razem).
3. Rok zaległości
O zaległościach recenzyjnych już wspomniałam. Są duże, wręcz ogromne. Gorzej sprawa przedstawia się z mymi zaległościami czytelniczymi. Na półce aktualnie mam aż 177 nieprzeczytanych pozycji, a oczekuję w najbliższych dniach jeszcze kolejnych dwóch z zamówień oraz minimum dwóch recenzyjnych. W 2011 roku podjęłam duże kroki w likwidacji zalegających mi na półce lektur, ale myślę, że nowy rok, 2012 przyniesie dopiero krok prawdziwie milowy, gdyż biorę udział w wyzwaniu Z półki i liczę na to, iż moje zaległości skurczą się bardziej niźli zadeklarowana liczba 12 książek (po jednej na każdy miesiąc).
4. Rok miłych spotkań
Chociaż o najważniejszych spotkaniach już wspomniałam wyżej to i tak muszę podkreślić je jeszcze raz. W roku 2011 dwa razy udało mi się spotkać z moją przyjaciółką zamieszkującą inną część Polski, co uważam za całkiem duży sukces :)
W sierpniu poznałam Kaś, z którą kultywujemy tradycję środowych spotkań przy kawie i ploteczek na najróżniejsze tematy. Naprawdę nie wiem, co bez tych naszych chwil relaksu bym zrobiła. Ogromnie cieszę się, że poznałam Kaś i że tak mocno się zaprzyjaźniłyśmy.
W listopadzie z Kaś zorganizowałam spotkanie blogerów, które nawet wbrew naszym wyobrażeniom okazało się wielką sprawą. Śmiechom, rozmowom na tematy około książkowe oraz te zupełnie poza książkowe nie było końca. A bloggerów obecnych na spotkaniu było więcej niż miejsca, które na ten cel zarezerwowałyśmy - to chyba możemy uznać za miarę sukcesu tego spotkania, za które jeszcze raz bardzo wszystkim dziękuję :) I oczywiście liczę na więcej!
5. Rok cudownych przeżyć
W roku 2011 przeżyłam mnóstwo wzruszeń i chwil, w których me serce biło zdecydowanie szybciej. Wszystko to oczywiście dzięki przeczytanym lekturom. A które z nich były najlepsze?
Niezwykle trudno było mi wybrać te najznakomitsze, gdyż średnia mych ocen w tym roku wynosiła 5,14, zatem była naprawdę wysoka! Jakoś sobie jednak poradziłam z tym zadaniem:
Najlepsza książka
Najdoskonalszy opis losów niezwykłej osoby stworzyła Agata Tuszyńska w "Oskarżonej: Wierze Gran", która to książka poraża realizmem, nie owija w bawełnę, przełamuje tabu dotyczące starości, ułomności, czy rzekomo nieprzemijającej urody i popularności.Postanowiłam w tym roku, z racji ilości przeczytanych lektur, podzielić mój mini plebiscyt na kategorie.
Najlepszy reportaż
W tej kategorii zdecydowanie zdeklasowało rywali "Taxi: Opowieści z kursów po Kairze" Chalida Al-Chamisi - za niebanalne i bardzo mocne wejrzenie w egipskie społeczeństwo, za doskonałą analizę życia w tym niezwykłym kraju.
Najlepsza biografia
Najlepszy reportaż
W tej kategorii zdecydowanie zdeklasowało rywali "Taxi: Opowieści z kursów po Kairze" Chalida Al-Chamisi - za niebanalne i bardzo mocne wejrzenie w egipskie społeczeństwo, za doskonałą analizę życia w tym niezwykłym kraju.
Najlepsza biografia
Najlepsze eseje
Chociaż książek w tym gatunku przeczytałam malutko to na uwagę z pewnością zasługuje "Rozpacz po utracie furmanki" Jerzego Pilcha, który poraził mnie doskonałym i szczerym obrazem Polski w czasie trudnych przemian społeczno-politycznych w latach '90. Kunszt pisarski Pilcha powalił mnie na kolana.
Najlepsza fantastyka
Zarzekam się, że nie lubię fantastyki, a w tym roku mam na swoim koncie pokaźną liczbę książek z tego gatunku, jednakże wśród nich przoduje niewątpliwie "Wampir z M3" Andrzeja Pilipiuka. Trudno mi było nie śmiać się przy tej lekturze.
Najlepsza klasyka
Nie byłam w tym roku łaskawa dla klasyków.
Za niewątpliwie, nieustająco najlepszą książkę uznaję przeczytaną powtórnie "Anię z Zielonego Wzgórza" Lucy Maud Montgomery.
Nieco nowszą literaturę (właściwie współczesną), ale powoli uznawaną za "klasyczną" również muszę wyróżnić. Przede wszystkim zaś dlatego, że "Oddział chorych na raka" Aleksandra Sołżenicyna bardzo mnie poruszył.
Najlepszy kryminał
Wydawało mi się, że w tym roku wybór najlepszego kryminału sprawi mi trudność, ale jednak zwycięzca nasunął mi się od razu i jest nim "Lód w żyłach" Yrsy Sigurdardóttir za mrożącą krew w żyłach opowieść z pogranicza thrillera, horroru oraz właśnie kryminału.
Na wyróżnienie w tej kategorii zasługuje także seria Borysa Akunina, którą miałam okazję w 2011 roku poznać - kryminał prowincjonalny, a więc przygody mojej ulubionej siostry Pelagii, a druga część tego cyklu "Pelagia i Czarny Mnich" jest niewątpliwie genialna :)
Najlepsza akcja
W minionym roku przeczytałam kilka książek, które nie były klasycznymi kryminałami, ale wielowątkowymi powieściami sensacyjno-obyczajowymi. Stąd właśnie niniejsza kategoria. A w niej pierwsze miejsce ex aequo muszę przyznać: "Dziewczynie, która igrała z ogniem" oraz "Zamkowi z piasku, który runął" Stiega Larssona - za emocje, których nie otrzymałam nigdy wcześniej podczas jakiejkolwiek lektury i pewnie nigdy już nie otrzymam...
Najbardziej intrygująca fabuła
Najbardziej zaintrygowała mnie w tym roku fabuła "Koniec wszystkiego" Megan Abott oraz "Kobiety bez twarzy" Anny Fryczkowskiej. Obie książki były skomplikowanymi powieściami obyczajowymi z mocno rozbudowanymi wątkami kryminalnymi i obie doskonale trzymały w napięciu i porażały powoli przedstawianymi czytelnikowi tajemnicami.
Najbardziej warta uwagi
Uważam, że najbardziej warte uwagi, chociaż nie w pełni doskonałe, były w 2011: "Dziewczyna, która pływała z delifnami" Sabiny Berman oraz "Spójrz mi w oczy" Cammie McGovern. Co ciekawe obie książki dotykają tematyki autyzmu i obie są świetne.
Największe rozczarowanie
Zdecydowanie najbardziej w minionym roku rozczarowała mnie książka Andrzeja Stasiuka "Jadąc do Babadag". Spodziewałam się genialnych reportaży, soczystych opisów odwiedzanych miejsc, gorących przeżyć i intrygujących wniosków. Otrzymałam ponure eseje, przywodzące mi na myśl styl Olgi Tokarczuk, ale wcale nie tak zajmujące. Wielki zawód. Wydaje mi się nawet, iż ocena którą wystawiłam po skończeniu lektury jest nieco zawyżona...
Kit roku
Co bardzo mnie cieszy, żadnego kitu w tym roku nie zarejestrowałam. Napotykałam książki słabsze, ale żadna z nich nie była beznadziejna.
Odkrycie roku
Pewnie nie będzie dla Was zaskoczeniem, że za moje prywatne odkrycie tego roku uznam Trylogię Millenium Stiega Larssona.
Wszyscy przeczytali ją już dawno temu, ja opierałam się i udało mi się sięgnąć po nią dopiero w minionym roku. Larsson zachwycił mnie i strasznie mi przykro, że spotkanie nasze było tak krótkie. Myślę jednak, że warto było na nie tyle czekać.
Najlepsza książka roku 2011
Za najlepszą książkę, z wszystkich 52 pozycji, które przeczytałam w 2011 roku uznaję: "Tańcz tańcz, tańcz", której autorem jest Haruki Murakami. W trakcie czytania na przemian lektura ta mnie wzruszała, rozśmieszała, wprawiała w zakłopotanie, zdumienie, nawet momentami przerażała. Jest jedną z najbardziej wartościowych pozycji jaką zdarzyło mi się przeczytać.
Na drugim miejscu plasują się ex aequo "Dziewczyna, która igrała z ogniem" oraz "Zamek z piasku, który runął". Obie te książki Stiega Larssona całkowicie mnie rozwaliły, rozkawałkowały, zmieliły na czynniki pierwsze. Cieszę się, że mogłam je poznać. Żałuję, że nie mogę oczekiwać kontynuacji...
Najlepszy pisarz
Zdecydowanie najlepszym pisarzem 2011 roku w moim odczuciu był Stieg Larsson. Cała jego Trylogia Millenium wzbudziła we mnie pozytywne uczucia i każdą książkę oceniłam bardzo wysoko.
Na uwagę jednakże zasługują także: Boris Akunin oraz Yrsa Sigurdardóttir.
Na żadnej z książek tego przedziwnego duetu nie zawiodłam się. Uważam, że są pisarzami doskonałymi. Ale najdoskonalszy jest oczywiście Larsson :)
Najlepszy film
Filmów w 2011 roku obejrzałam dużo, jednakże miałam ogromne problemy z ich recenzowaniem.
Na szczególnie wyróżnienie zasługują w mym mniemaniu:
1. "O północy w Paryżu" w reż. Woody'ego Allena - za odtworzenie pięknej, wprost bajkowej atmosfery Paryża lat '20, za niebanalną historię i doskonałą grę aktorską;
2. "The King's Speech" w reż. Toma Hoopera - za doskonałe, wzruszające i przejmujące przedstawienie historii niezbyt znanej, lecz opartej na faktach (minus za to dla polskiego tłumacza - polski tytuł tego filmu to koszmarek);
3. "Black Swan" w reż. Darrena Afronsky'ego - za psychodeliczną, wciągającą opowieść z pogranicza fantastyki i thrillera.
Zaś wśród filmów polskich obejrzanych przeze mnie w tym roku na uwagę zasługują tylko "Listy do M." w reż. Mitja Okorna.
Najśmieszniejszymi filmami roku, chociaż niezbyt ambitnymi i nie wychodzącymi na wyżyny, z pewnością są:
1. "Kocha, lubi, szanuje" w reż. Glenn Ficarra, John Requa - genialna komedia, przy której uśmiałam się co niemiara;
2. "Klątwa skorpiona" w reż. Woody'ego Allena - bardzo klasyczna komedia kryminalna z 2001 roku, która urzekła i rozbawiła mnie bez reszty;
3. "Kac Vegas" w reż. Todda Phillipsa - momentami prymitywny, napakowany testosteronem film, który jednak nie pozwala widzowi pozostać obojętnym.
Na uwagę zasługują także dwie komedie romantyczne o podobnych tytułach: "To tylko seks" w reż. Willa Glucka oraz "Sex story" w reż. Ivana Reitmana - oba ciekawe, troszkę polukrowane, ale wcale nie takie trywialne.
Największe emocje wzbudziły we mnie wspomniany już "Black Swan" oraz ciekawy, chociaż wydawałoby się, że dosyć oklepany: "Rytuał" w reż. Mikaela Håfströma, z doskonałą kreacją aktorską Anthony'ego Hopkinsa.
Największe rozczarowanie przyniósł mi natomiast "Manhattan" Woody'ego Allena. Film, owszem, przypadł mi do gustu i nie był taki zły, jednakże spodziewałam się obrazu o wiele lepszego, czegoś na miarę "Annie Hall", a otrzymałam tylko jedną z wielu interesujących historii. Jak dla mnie za mało.
Niewypałem roku był zdecydowanie, pobijając konkurencję na głowę, obraz "Baby są jakieś inne" w reż. Marka Koterskiego. Nikomu nie polecam tego, w gruncie rzeczy smutnego, filmu.
Tyle podsumowań w tym roku. Czas z impetem wejść w kolejny, nowy, świeżutki 2012 rok. Postanowień i deklaracji żadnych nie czynię, tak troszkę z przekory, ale bardzo chciałabym więcej czytać, znajdować czas na czytanie, nie bankrutować, a jednak wciąż kupować książki i mieć gigantyczną domową biblioteczkę.
---
Zdjęcia znalazłam w Internecie
Jejku! Piękne te Twoje podsumowanie :D Aż miło mi się czyta :D:D:D Gratuluję tegorocznych sukcesów i życzę kolejnych w tym roku ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam z przyjemnością to podsumowanie. Świetny rok za Tobą! Równie owocnego i pełnego cudownych wrażeń czytelniczych i nie tylko życzę Ci 2012 roku:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Gratuluję tylu sukcesów, ja na polu książkowym niestety się nie wykazałam...
OdpowiedzUsuńW każdym razie życzę Ci wielu wspaniałych lektur w 2012 ;)
Podsumowanie dość obszerne:P Życzę Ci więcej czasu na czytanie w tym roku oraz owocnego prowadzenia bloga:)
OdpowiedzUsuń"Millenium" jest the best:)
OdpowiedzUsuńA i "Listy do M." takoż...
Dalszych blogowych sukcesów życzę:O)
Och, jakie szczegółowe podsumowanie :) Życzę mnóstwa czasu na czytanie i na pisanie też.
OdpowiedzUsuńFantastyczne podsumowanie! Mam kilka książek, o których pisałaś na oku. To moje zaległości z 2011. Najlepsze życzenia w Nowym Roku.
OdpowiedzUsuńLeno, dzięki :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKarolka, rok 2011 faktycznie był świetny czytelniczo. Jednak wciąż mam nadzieję, że 2012 będzie jeszcze lepszy i powoli do tego dążę. Dzięki i pozdrawiam!
Nyx, dziękuję i Tobie również życzę sukcesów. Pozdrawiam!
Ichigol, dzięki. Czas jak najbardziej się przyda. A i dyscyplina oraz regularne prowadzenie bloga są bardzo wskazane. Pozdrawiam!
Anek, a jakże! Millenium i Listy do M. to prawdziwe hity 2011 ;)
Dziękuję i Tobie również życzę mnóstwa sukcesów. Pozdrawiam!
Agnes, dziękuję kochana. Tobie również samych sukcesów. Pozdrawiam!
tetiisheri, dzięki. Cieszę się, że coś Ci wpadło w oko. Ja też czytając podsumowania zawsze znajdę coś dla siebie ;) Pozdrawiam!