poniedziałek, 4 lipca 2011

Nie lubię poniedziałku, czyli papier kontra ciekłokrystaliczność

Pierwszy raz pomysł ten przemknął mi przez myśl, gdy przeglądałam, jakiś czas temu, stronę Empiku. Dużo nowych produktów, barwne oferty, ciekawe promocje.
I to jakie promocje! Przecena nawet do 90%!
Następnego dnia wszystkie serwisy huczały o wielkim oszustwie największej i najpopularniejszej księgarni internetowej. Klienci pisali pełne żółci maile, a kilku nawet udzielało ze łzami w oczach wywiadów - że oto kupili atrakcyjnie przeceniony produkt, a tu ich próbują wyrolować.
Kupujący zwalili winę na Empik, księgarnia zwaliła winę na system, a system, jak to system - zaciął się w połowie zdania. Więc wszystko jakoś ucichło, ale jeszcze przez jakiś czas w Empikach w całej Polsce pojawiali się podejrzliwi, lekko zgarbieni, rozglądający się na około ludzie, którzy po wybraniu pożądanego towaru biegli do kasy i wciskali w ręce sprzedawcy bony opiewające na kwotę 50 zł. Jakby bali się, że ktoś ich może na tych talonach jakoś jeszcze oszukać.

Drugi raz był już nieco mniej emocjonujący - ten przedziwny pomysł wpadł do mojej głowy ponownie raptem kilka dni temu. Otóż w trakcie miłej przyjacielskiej pogawędki temat zszedł na pewnego pasażera linii lotniczych WizzAir, którego to siedzącego na fotelu, przypiętego pasem, wczytanego w jakąś pasjonującą powieść i obgryzającego przy tym z nerwów paznokcia, urocza stewardessa raczyła pouczyć w języku Szekspira, iż wszystkie urządzenia elektryczne winny być wyłączone w trakcie podchodzenia do lądowania.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż nasz bohater był Polakiem, w dodatku Polakiem udającym się w podróż służbową i przecież nie bawił się komórką, ani aparatem fotograficznym, nie włączał żadnej przenośnej radiostacji, nie emitował też w żaden sposób innej, znanej fizyce, fali. Po prostu czytał.


Oczywiście musi być w tej historii jakieś "ale". I oto jest - nasz pasażer czytał, owszem, bardzo ciekawą powieść, ale czynił to w sposób dosyć niekonwencjonalny - z użyciem przenośnego czytnika e-booków marki dosyć popularnej zakupionego przez znaną amerykańską stronę za jedyne ok. 150$ (z futerałem i przesyłką).
Jak możecie się też domyślić, właśnie nad zakupem takiego czytnika dumałam w ciemną, ciepłą noc, gdy system księgarni internetowej Empik sfiksował. A było nad czym - każdy egzemplarz kosztował 50 zł!

I dumam tak do dziś. Spoglądając nieco zazdrośnie na relacje z Waszych e-bookowych przygód, z Waszych wrażeń po sięgnięciu po prawdziwą e-książkę wciąż zastanawiam się, czy powinnam takie cacuszko sobie sprawić. Czy winnam iść z duchem czasu, czy też pozostać przy papierowym wynalazku, który jest nie tylko niepraktyczny, ale w dzisiejszym świecie też nieco marginalizowany (wszak takim czytnikiem zainteresuje się każdy młodzian, chociażby z racji jego elektronicznej formy, a na papierową książkę nikt już uwagi nie zwraca).

Za zakupem czytnika e-booków w moim mniemaniu najbardziej przemawia fakt, iż na jednym płaskim i malutkim urządzeniu mogę trzymać kilka (a może nawet i kilkanaście) książek. Jadąc na wakacje jest to dosyć duże ułatwienie, bo zawsze mam problem z co najmniej kilogramem nadbagażu i zwykle cierpią na tym moje urlopowe lektury. Bardzo fajną opcją jest także możliwość przeglądania różnego rodzaju plików (ach moje kochane kodeksy i ustawy) oraz podłączenia czytnika do internetu za pomocą telefonii 3G i śledzenie internetowych wydań gazet.

Ale czy ja naprawdę potrzebuję takiego gadżetu?
Z całą pewnością z wielką obawą wyciągałabym go w tramwaju (a być może wcale bym go nie zabierała ze sobą w podróż komunikacją miejską), bałabym się używać tego cacka na plaży, by nie uległ zniszczeniu, a nawet w samolocie narażałabym się na upomnienia stewardess :)
Poza tym jestem chyba jednak tradycjonalistką - lubię zapach papieru, lubię trzymać grubą książkę w dłoni. Nie wiem, czy czytnik nie męczyłby moich oczu, nie wiem, czy potrafiłabym z niego czytać (z monitora komputerowego dłuższych tekstów nie dam rady czytać - strasznie się dekoncentruję).

Ostatnią i zarazem największą moją wątpliwością dotyczącą czytników jest konieczność zdobywania książek w odpowiednich formatach. Zakup e-booków w księgarni wiąże się z kosztami podobnymi do zakupu książki papierowej - a dostajemy właściwie tylko jeden mały plik, po którym nie widać wytężonej pracy wielu ludzi. Ot siadł sobie facet przy komputerze i zeskanował co trzeba.
Nie funkcjonują jeszcze w naszym kraju wypożyczalnie e-booków, nie ma żadnych portali, na których użytkownicy czytników pożyczaliby sobie nawzajem interesujące ich książki.
O nielegalnym ściąganiu e-booków nie wspomnę.

Lecz wiem, że niektórzy z Was mają czytniki w domu i sobie je bardzo chwalą.
Dlatego może podacie mi jakieś inne pozytywne aspekty posiadania takiego cacuszka w domu? Może z którąś z moich wątpliwościami sami się zmierzyliście? Bardzo jestem ciekawa Waszych doświadczeń :)

-----------------------
Zdjęcie znalezione w sieci

27 komentarzy:

  1. Mam podobne obawy, w związku z czym nie widzę sensu, aby wydawać pieniądze na coś takiego. Ani to fajne, ani wygodne. Okej, faktycznie mieści sporo, faktycznie jest poręczny, ale mało praktyczny. I niemiło się z tego czyta.
    Jestem na nie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja raczej też na nie, jak sobie pomyślę ile książek miałabym za równowartość jego ceny...och...! a tak serio to książkę muszę czuć- dotykiem, węchem... musi być w moich rękach, muszę mieć jakąś zakładkę do niej...nie potrafię czytać na komputerze- więc i pewnie na czytniku bym za długo nie skupiła wzroku.
    PO drugie myślę, że by mi sie znudził po jakimś czasie...-tak jak mp3, komórka itp...

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję czytnika:). Niestety sama jakoś nie mogę się do niego przekonać i nawet po kilkukrotnej próbie nie udało mi się przyzwyczaić do tego nowoczesnego sposobu czytania. Nie przeczę jednak, że jest to przyszłość czytelnictwa i wcześniej czy później większość z nas będzie z nich korzystać:).
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  4. taki czytnik zakupiłam na prezent mojemu chłopakowi i jest zachwycony. przez pół roku przeczytał więcej książek niż ja. wzrok się nie męczy, można czytać na leżąco bez "problematycznego" przewracania kartek ;)
    na wakacjach mam zamiar od niego pożyczyć to urządzenie, żeby nie brać ze sobą stosu książek.
    nie taki diabeł straszny, jak go malują ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam wszystkie te same obawy i wątpliwości co Ty. A może nawet więcej. Bo książki uwielbiam. Od kwietnia mam czytnik. I uważam, że to najlepiej wydane pieniądze w ostatnim czasie. Nie przestałam czytać papierowe książki. Ale czytnik jest dużo wygodniejszy. Można sobie dostosować wielkość czcionki, odstępy między wierszami. Oczy męczą się dużo mniej niż przy czytaniu z papieru. Dzięki temu czytanie idzie mi dużo szybciej i jest przyjemniejsze. Gdy biorę papierowe wydanie do ręki i czcionka mi skacze, odstępy są zbyt małe, książka zbyt ciężka... odkładam i szukam wersji elektronicznej. Ja mam Kindla - papierowy ekran. To zupełnie coś innego niż ekran komputera. Taki ekran nie ma własnego źródła światła więc nie świeci po oczach, trzeba z niego czytać przy lampce lub w świetle dziennym. Na słońcu natomiast spisuje się rewelacyjnie... gdy zwykła kartka wypala wzrok... na czytniku czyta się lepiej niż kiedykolwiek. Gorąco polecam. Tych zalet jest dużo więcej. A książki papierowe nadal kupuję... i czytam... Pisałam o tym troszkę tutaj: http://czytamyksiazki.blogspot.com/search/label/Kindle

    OdpowiedzUsuń
  6. Wzrok na pewno nie męczy się tak jak przy komputerze, bo w czytnikach są inne ekrany ;) Ja generalnie jestem na tak, moim zdaniem to bardzo wygodne, zwłaszcza jak ktoś dużo podróżuje, dużo czyta, a bagaż musi jednak ograniczać. Chociaż też raczej nie wyciągnęłabym go w tramwaju czy na plaży. No i mnie przede zakupem powstrzymuje po pierwsze cena, a po drugie ilość nieprzeczytanych książek na moich półkach, jak bym teraz kupiła sobie czytnik to one biedaczki mogłyby się już nigdy nie doczekać przeczytania ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytniki są różne i łatwo się zrazić. Jakiś czas temu zakupiłem na Allegro chińską podróbę czytnika i szybko oddałem, ale zakupiłem Kindla i jestem zachwycony. Ten czytnik może wiele...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja mogę powiedzieć to samo, co Dunajka. Dosłownie kilka dni temu miałam okazję przeczytać książkę na Onyxie i jestem zdecydowanie na tak. Książek wchodzi sama nie wiem ile - kilkaset, kilka tysięcy. Nieduże, lekkie, oczy się nie męczą, czcionka dostosowana do moich wymagań, tło nie jest białe (więc nie wypala oczu, jak pisała Dunajka), nie ma NIC wspólnego z ekranem komputera. Można do tego korzystać z opcji notatek, słowników, sluchać muzyki, przeglądać maile. Po przeczytaniu tej książki jestem (ja!!) zdecydowanie na tak, jak będę miała kasę, to zaraz kupię.

    I nie bałam się go wyciągnąć w kompletnie zatłoczonym pociągu. Zwyczajnie - jeszcze masa osób nie wie, co to w ogóle jest, szczególnie jak jest w etui ;) Będę go ze sobą wązić w podróżach, na plażę, wszędzie tam, gdzie książka jest nieporęczna, ciężka etc. I oczywiście będę czytać papierowe książki, ale czytnik to zupełnie inna bajka, niż się większości z nas wydaje. Polecam pożyczyć od znajomych, przeczytać 1-2 książki i wtedy podjąć decyzję :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Stoję na takim samym rozdrożu jak ty, więc nie pomogę, ale pośledzę rady dla ciebie. Może skorzystam.:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tez zastanawiam sie nad jego zakupem.Przyznam ,że w tej chwili najwieksza bariera jest jego cena.No i fakt ,że e-booki sa jeszcze mało popularne w Polsce.
    Ale powiem Ci ,że miałam okazje przeczytac ksiazke na czytniku.Byłam zachwycona.Mam problemy ze wzrokiem-i przy czytaniu tradycyjnych ksiazek bardzo męcza mi sie oczy.A tutaj-rewelacja:)
    Także jak tylko uzbieram kase-Kindle prosto z USA wedruje do mnie:P

    OdpowiedzUsuń
  11. Osobiście jestem przeciwna wszystkim czytnikom. Jestem tradycjonalistką w kwestii czytania, a więc ogromną zwolenniczką wersji papierowych. Przeraża mnie zjawisko przemieniania wszystkiego na wersje elektroniczne. Komórki, komputery, czytniki, audiobooki,a ostatnio jeszcze czytałam, że Korea wprowadza do szkół podręczniki w wersji e-booków. Dla mnie jest to straszne.
    Wydanie książkowe ma wiele zalet i nie przekona mnie poręczność, łatwość przenoszenia, pojemność takiego czytnika. Wersję papierową czuć, widzisz dokładnie co czytasz, jak jest to wydane - coraz częściej przecież wydania to takie małe dzieła sztuki.
    A poza tym płacisz za konkretną, materialną rzecz, która będzie żyła przez lata. Plik łatwo skasować, choćby niechcący.
    Myślę, że te czytniki wyprodukowano nie z myślą o ułatwieniu życia, ale z nastawieniem na pozyskanie odbiorców. Tak jak napisałaś - prędzej młodego czytelnika przyciągnie elektroniczne cudeńko niż tradycyjna książka. Tylko, że 98% takich młodych odbiorców nie kupi ebooka, ale ściągnie za darmo z internetu. Obawiam się, że wszelkiego rodzaju czytniki staną się źródłem upadku wydawnictw...
    Doceniam wszelkie 'ułatwienia' życia, ale w tym wypadku jestem zdecydowanie na nie. Ale każdy ma inne poglądy i inne podejście to elektronicznych zabawek. Każdy tez ma inne potrzeby. Powodzenia w podjęciu słusznej decyzji :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Strona po stronie - faktycznie, wydania kieszonkowe mają wiele zalet, szczególnie "wielką" czcionkę ;) A już na serio - przeczytanie chociaż 400 stron w wydaniu kieszonkowym to dla moich oczu zabójstwo, unikam takich wydań, jak ognia.

    Druga sprawa - czytniki w wielu krajach są popularne od dobrych kilku lat, a jakoś wydawnictwa mają się dobrze. No, tyle, że u nas jest większa popularność i akceptowalność ściągania wszystkiego z netu.

    OdpowiedzUsuń
  13. Próbowałam czytnika i pewnie prędzej czy później sobie sprawię własny, ale nie jestem nastawiona jakoś hurraoptymistycznie.

    Owszem — wzrok się nie męczy jak w komputerze, a dostosowanie wielkości czcionki pomaga tym, dla których książki są mniej wygodne. Owszem — na jednym urządzeniu mogę trzymać spokojnie kilkaset tytułów. Owszem — jest poręczniejszy zwłaszcza na wyjazdy.

    Z drugiej strony książki w czytniku nie mogę przekartkować, nie jest takie łatwe przeskoczenie na chwilę do końca rozdziału, czy choćby zerknięcie na kolejną stronę, co często robię przy czytaniu. Na czytniku czyta się po prostu inaczej.

    Na pewno czytnik będzie sporym ułatwieniem w podróży i świetnym sposobem na trzymanie przy sobie wszystkich potrzebnych książek/danych zawodowych. Dlatego na pewno go sobie kupię. Ale póki co poczekam aż jeszcze odrobinę stanieje, bo co prawda zupełnie się nie boję, że mi go ukradną (nie sądzę, żeby był duży popyt na kradzione czytniki), ale za to przy tańszym mniej się będę obawiała zniszczenia...

    Aha, do wad czytnika możesz dodać to, że nie można go używać przy niskich temperaturach, więc zimą w tramwaju odpada...

    OdpowiedzUsuń
  14. Moi Drodzy,
    Dziękuję Wam wszystkim za tak duży odzew :)

    Dzisiaj okazało się, że jestem nieco mądrzejsza niż wczoraj w kwestii czytników :)
    Przede wszystkim Kindle o jakim myślę mieści aż do 3500 książek i jest tak pojemny, gdyż posiada pamięć flash (podobnie jak pendrive'y).

    Wizja skanującego książki faceta była raczej żartem niż prawdziwą myślą na temat formatów e-booków - są one oczywiście konwertowane na odpowiedni plik.

    Nie wiedziałam też, że Kindle nie świeci - byłam przekonana, iż czytniki posiadają, tak jak komórki, czy gameboy'e, podświetlenie ekranu i właśnie ono mnie nieco przerażało w kontekście zmęczonych oczu :)

    Dziękuję wszystkim za podzielenie się swoimi doświadczeniami - a szczególnie Dunajce, Książkowo i Pisanemuinaczej :)

    A bardziej szczegółowo:

    Dunajko, Twoja relacja z użytkowania Kindle'a zapadła mi bardzo mocno w pamięć (nawet pamiętałam, że miałaś problemy z otwarciem pudełka!). Cieszę się, że wciąż Kindle dobrze Ci służy :)

    Książkowo, bardzo żałuję, że niestety nie mam znajomych, którzy posiadają Kindle'a i właściwie mogę posiłkować się tylko opiniami innych. Ale skoro uważasz, że to zupełnie inna bajka niż nam się wydaje - to ja się na to piszę :)

    Pisanyinaczej, będę się wystrzegała chińskich podróbek ;) Myślałam właśnie o Kindle'u...

    Futbolowa i Kaś, właśnie ta cena nieco mnie powstrzymywała (tak samo jak cena e-booków), ale znalazłam dużo tańszy egzemplarz na stronie Amazon (u nas dobre czytniki nie schodzą poniżej 500 zł), a i z racji tego, że jak już pisałam jestem dużo bardziej obyta w temacie niż wczoraj znalazłam też polską wypożyczalnię e-booków: http://www.ebook.pl/category.php?id_category=2&rent=1 - co prawda nie jest to szczyt marzeń, ale ważne, że w ogóle jest :)
    Myślę, że też nie potrafię obejść się bez papierowej książki i nawet jeśli zainwestuję w czytnik będę wciąż oblegała biblioteki i księgarnie, ale o wiele łatwiej będzie mi się wybrać choćby na wakacje, czy w dłuższą podróż. Co wcale nie oznacza, że jestem już całkowicie przekonana :)

    Kasandro, jeszcze nie kupiłam czytnika, dopiero się nad tym zastanawiam.

    Tolu, masz to szczęście, że możesz spróbować, jak użytkuje się taki czytnik. Niestety żaden z moich znajomych nie zainwestował taki gadżet... a szkoda ;)

    Izusr, początkowo na pewno częściej użytkowałabyś czytnik niż czytała papierowe książki, ale myślę, że z czasem powróciłabyś do swoich zbiorów :) Tylko właśnie to mnie martwi - po co kupować jeśli, tak jak napisała Kaś, ma nam się to zaraz znudzić... albo mamy użytkować czytnik tylko raz w roku, podczas 2 tygodniowego urlopu...

    Clevero, ależ proszę bardzo :) Im więcej osób skorzysta tym lepiej.

    Z głową w książce, właśnie - ta cena. Wolę nawet nie liczyć ile za nią mogłabym mieć papierowych książek. Również mam problemy z oczami - jestem krótkowidzem i obawiam się nieco powiększenia mojej wady, gdy będę e-czytała :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Strona po stronie, też nie przekonuje mnie do końca zamienianie wszystkiego na elektronikę. Może jestem troszkę zacofana, ale faktycznie lubię sięgać po książki papierowe, lubię ten zapach i lubię czuć, że zapłaciłam za czyjąś pracę. W przypadku e-booka cena wg mnie powinna być z 10 razy niższa, bo uzyskuje się go w dużo prostszy sposób, przy praktycznie zerowym nakładzie pracy.
    Ale rozważam zakup czytnika właśnie ze względu na wygodę, chociażby podczas podróży. W domu wolę czytać książki papierowe, lecz przy dłuższych wyjazdach, czy po prostu podczas czekania w poczekalni u lekarza dużo poręczniejszy wydaje mi się czytnik. Na pewno jeszcze to przemyślę, bo decyzji nie podjęłam ostatecznie :)

    Ysabell, uwielbiam kartkować książki i na pewno tego będzie mi brakowało użytkując czytnik. Z drugiej strony nie porzucę na pewno książki papierowej dla e-booków. Uważam, podobnie jak Ty, że może być bardzo pomocny w podróży. Z drugiej strony trzeba nieco uważać, by go nie zniszczyć. I czy warto inwestować w coś tak kosztownego dla samego ułatwienia podróżowania (nie wydaje mi się bowiem, żeby czytniki jakoś dramatycznie staniały)?

    OdpowiedzUsuń
  16. Pierwsze i najważniejsze - jeżeli zepsujesz sobie wzrok bardziej, to tak samo przy czytaniu zwykłych książek, jak i czytaniu na e-booku. Nie ma różnicy negatywnej dla e-booka, powiedziałabym wręcz, że mi sie czytało lepiej (a mam prawie -5 i astygmatyzm), mniej mi się męczyły oczy. Więc tym sobie nie tłumacz nienabywania ;)

    Po drugie od tego są porządne etui, żeby się nie bać używać czytników w różnych sytuacjach. Oczywiście, że na plaży należy uważać, ale czy na zwykłą książkę nie uważacie? No, na mrozie może i czytać nie można (jeszcze się nie orientowałam), ale poza tym praktycznie nie ma różnicy, a można mieć prawie w każdym miejscu ze sobą po kilka tysięcy książek :P

    Ja długo byłam na nie. Myśleć zaczęłam, jak moi bliżsi i dalsi znajomi zaczęli sobie kupować czytniki i tak się tym zachwycać, że więcej czytają ponoć na czytniku, niż książek papierowych, bo wygodniej. No i jak teraz miałam okazję przetestować, to faktycznie, muszę przyznać, że bardzo fajnie się użytkuje, nie męczą się oczy, otwiera się na ostatniej czytanej stronie i w ogóle jest ok. I nie widzę żadnego problemu w posiadaniu czytnika i setek książek papierowych do przeczytania.

    Poza tym - można poczekać, one z każdym nowym modelem będą trochę taniały.
    Claudette - a co to za megaokazja? Sprawdź może dokładnie :)

    Aha, o e-papierze więcej tutaj: http://epapier.pl/informacje/. Nie ma to nic wspólnego z monitorem komputerowym czy ekranem normalnych komórek.

    OdpowiedzUsuń
  17. Książkowo, wiem, że papierowe książki (zwłaszcza czytane przy nieodpowiednim oświetleniu) niszczą wzrok dramatycznie. Ja w ciągu studiów nabawiłam się co prawda niskiej krótkowzroczności (mam -1,5 i bodajże -0,5), ale wcześniej wzrok miałam idealny (no może poza wrodzonym astygmatyzmem o którym nie wiedziałam, ale też mi specjalnie nie przeszkadzał).
    Jak już wspomniałam obawiałam się nieco podświetlenia ekranu oraz tego, iż jest zbyt jaskrawy, ale skoro ani jedno, ani drugie mi nie grozi to bardzo mi się ten gadżet podoba.

    Co do niszczenia się sprzętów to niestety wiem, że muszę szczególnie uważać, bo jestem prawdziwym psujem :) W zeszłym roku podczas wakacji zepsuła mi się moja ukochana lustrzanka - ot coś w elektronice padło i serwis stwierdził, że to moja wina, a zapewniam, że użytkowałam ją z dużą ostrożnością. W tym roku zepsułam swój komputer - spalił mi się monitor, a potem płyta główna. Nie pomnę już ile razy upuściłam komórkę, pilota, czy mały aparat cyfrowy...
    Etui jest doskonałym rozwiązaniem, ale obawiam się, że przed upadkiem może jednak czytnika nie uchronić. Więc tę kwestię, ewentualnego zabezpieczenia czytnika, muszę jeszcze solidnie przemyśleć ;)

    Nie wiem też, o której megaokazji piszesz - jeśli tej z Empiku to już dawno okazało się, że był to błąd systemu, ale wczoraj urządziłam niewielkie poszukiwania i znalazłam pożądany przeze mnie czytnik Kindle'a za całkiem rozsądną cenę na Amazon.com.
    Myślę, że jeszcze troszkę poczekam, może jak zauważyłaś, gdy wyjdzie jakiś nowy model te starsze potanieją :)

    Dzięki za informacje o e-papierze :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  18. Tak, w czytniku z użyciem e-papieru nie ma ani podświetlenia (potrzebujesz takiego samego oświetlenia, jak przy czytaniu książki papierowej), ani jaskrawości. Zresztą możesz tam sobie wszystko ustalić indywidualnie, w stosunku do Twoich potrzeb :)

    Jak taki psujek z Ciebie, to faktycznie trzeba byłoby się rozejrzeć za najlepszym etui. Wprawdzie Kindelka można kupić z etui, ale nie wiem, co to za sztuka, bo ja próbowałam Onyxa z bardzo fajnym etui. A swoją drogą - ciekawe masz "zdolności" :D

    Jakoś źle doczytałam, bo zrozumiałam, że ta megaokazja to na Amazonie. Ja widziałam chyba za 147 dolarów z przesyłką. Ale też na razie nie kupuje, nie mam kasy, poczekam :)

    Również pozdrawiam! I idę do kotów lub do książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja już zastanawiałam się za kupnem czytnika ale doszłam do wniosku, że bałabym się go wziąć do szkoły. Bo to wiadomo rzuci się torbę, ktoś ci na nią usiądzie, kopnie itp. i już po czytniku. Wolę zwykłą, papierową książkę i dźwigać ok. 0,5 kg więcej, ale bezpieczniej ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Na chwilę obecną ( bo być może ulegnie to zmianie) jestem przeciwniczką czytników. Wolę prawdziwe, pachnące, papierowe książki z okładką, takie które mogę postawić na półce i cieszyć nią oczy. Choć przyznam, że to plus, że Kindle nie świeci, bo niby nie powinien męczyć wzroku.

    OdpowiedzUsuń
  21. Dziękuję pieknie za pomoc a propos krakowskiej biblioteki :) Zamotałam się w internetowych poszukiwaniach, gdyż w Lublinie jest jedna Biblioteka Główna im. Łopacińskiego i jej filie, natomiast w Krakowie jest inaczej, więc cięzko było mi wyszukać te informacje.

    POzdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Samash, na pewno mając czytnik trzeba na niego szczególnie uważać. I pewnie też bałabym się zabierać go do szkoły. Z drugiej strony kiedyś ze znajomymi baliśmy się brać komórek do szkoły z tego samego powodu... :)
    A poza tym zawsze można używać czytnik po szkole :)

    Aneto, Kindle kusi, oj kusi - także mnie.
    Cieszę się, że mogłam pomóc. Jeśli miałabyś jeszcze jakiś problem, czy czegoś byś nie wiedziała - pytaj :) Mieszkam tu już tak długo, że wszystko wydaje mi się całkowicie zwyczajne, ale zdaję sobie sprawę, iż w Krakowie wiele rzeczy jest dziwnych, bądź niezrozumiałych ;)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Cóż, jak ktoś ściąga e-booki nielegalnie, to muszę przyznać, że taki czytnik dla niego to gratka.

    Ja z resztą nawet jakbym CHCIAŁA bardzo zostać książkowym piratem, to bym nie zdołała. Czytać książkę z ekranu jakiegoś urządzenia? Ble, nie do pomyślenia. Oczy bolą, literki się zlewają, świeci to to straszliwie... Poza tym gdzie ten książkowy zapach? Te przecudne okładki, chociażby z Fabryki Słów? Ten dreszczyk podniecenia, gdy wchodzi się do księgarni wypełnionej po brzegi tomikami? Książkę można powąchać, zmacać, nawet posmakować jak ktoś bardzo chce ;) Oczywiście, zajmują trochę miejsca w torbie, pewnie więcej niż czytnik, ale co z tego? Są magiczne.

    OdpowiedzUsuń
  24. Muszę powiedzieć, iż oszołomiła mnie ilość blogów, które prowadzisz. Na razie dodałam do obserwowanych ten... ;) Miałaś świetny pomysł na to, by wprowadzić zróżnicowanie tematyczne i stworzyć różne blogi dotyczące różnych książek itp. To naprawdę imponujące.

    Pozdrawiam i zapraszam na mój blog, choć jego tematyka jest zupełnie inna... ;)

    http://turystycznyprzewodnik.blogspot.com/

    Sol

    OdpowiedzUsuń
  25. Nyx, ponieważ kocham papierowe książki waham się, czy inwestować w czytnik. Oczywiście tomów stojących na moich półkach nikt mi nie zabierze, nikt także nie zabroni kupować nowych książek, czy czytać tych które już mam, ale w takim razie dosyć pokaźny wydatek na czytnik byłby bezcelowy...
    Dyskusja ta na pewno rozwiała moje wątpliwości dotyczące choćby męczącego wpływu czytnika na oczy (nie świeci on i ponoć tak nie męczy jak papierowa książka), ale ten zapach świeżego druku, ta piękna okładka... ach, cóż ja bym bez nich poczęła :)

    Sol, prowadzę tylko jednego bloga dotyczącego tematyki kultury sensu largo pod adresem, na którym właśnie jesteś - tj. demi-sec.blogspot.com. Nie wiem skąd pomysł, iż zakładam każdego bloga dla każdej pojedynczej książki... owszem taguję moje posty dotyczące poszczególnych lektur, rozdzielam je tematycznie, ale tworzą one wciąż jednego (mam nadzieję spójnego) bloga.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja również miałam ogromne obawy i ogromną niechęć. Sama nie wiem, czy na pewno jestem przekonana na 100%. Jednak moi znajomi kupili ostatnio jeden (na amazonie, o którym piszesz), zachwyceni kupili kolejne dla każdego członka swojej rodziny.
    Uważają, że to rewelacja - czcionkę można powiększać, oczy zupełnie się nie męczą. Mają piękne etui - każdy w innym kolorze. Bardzo mnie zachęcają wskazując same plusy. Jestem pewna, że mogę im wierzyć. I jestem pewna, że w końcu go kupię.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Beatrix, takie pozytywne głosy, zachwalające posiadanie czytnika powodują, że coraz bardziej przekonuję się do tego zakupu :) Również uważam, że długo nie będę się opierać i w końcu kupię Kindla ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...