poniedziałek, 28 listopada 2011

Nie lubię poniedziałku, czyli wolność wiodąca lud na barykady

Rewolucja lipcowa we Francji była chyba jedną z tych krótszych rewolucji światowych, bo trwała raptem trzy dni, lecz zatrzymała groźbę absolutyzmu i wprowadziła całkiem fajny, konstytucyjny ustrój, mający przetrwać jedyne osiemnaście lat.

Nigdy nie lubiłam tych francuskich rewolucji, tego thermidora, messidora i innych, bo jakoś specjalnie tego nie rozumiałam i nadal chyba nie do końca rozumiem (chociaż maturę z historii zdałam i to całkiem nieźle).


Ale nie o tym chciałam!
Lipcowa rewolucja francuska niosła za sobą wolność, prawdziwy liberalizm. Nikt wtedy nie zastanawiał się, jakie będą faktyczne konsekwencje tego liberalizmu. I Polacy również się nad tym nie zastanawiali, gdy w 1989 roku poszli do urn w pierwszych, częściowo demokratycznych, wyborach do parlamentu.

A konsekwencje? Wolność, równość, niezależność. Referenda, wolne wybory, wolny rynek, wolność sumienia, wyznania, wolność słowa.

W ten chylący się już ku końcowi poniedziałek (a właściwie znowu wtorek!) pragnę zastanowić się krótko nad ostatnio bardzo głośną kwestią, wynikającą wprost z demokracji - bojkotować, czy też nie.

Otóż ja bojkotuję często i gęsto, bo już ze mnie taka urodzona buntowniczka - zwykle chodzę pod prąd i tym razem też tak uczynię, ale... nie dołączając się do bojkotu Empiku.

Jestem oczywiście czasami ich klientką, mam tam zarejestrowane i ważne konto, ale powód mojej decyzji jest zupełnie inny i bardzo prozaiczny - kompletnie nie przekonały mnie argumenty oburzonych czytelników.

Przede wszystkim zacznijmy od tego, że Empik nie jest na rynku sam. Są inne molochy, duże internetowe księgarnie, które pod przykrywką specjalnych ofert i super promocji postępują pewnie w podobny sposób jak Empik - tj. zabierają wydawcy z 50% zysków z książki. Więc adresat bojkotu jest całkiem nietrafiony - jak już bojkotujemy to porządnie, wszystkich.

Po drugie, nadawca bojkotu jest co najmniej dziwny. Są nim czytelnicy oraz autorzy, a zatem ogniwa znajdujące się odpowiednio na samym początku lub na samym końcu procesu produkcji książki. A przecież ani czytelnik, ani autor nie podpisuje jakiejś krzywdzącej umowy z Empikiem. To wydawca daje się skusić szerokiemu zasięgowi molochów, przodownictwa na rynku książki, milionami klientów. I bach. Podpisuje umowę, z której wynika, że księgarnia może dopuścić się kilkumiesięcznego opóźnienia w spłacie należności, chociaż sprzedałaby otrzymane od razu książki dużo, dużo wcześniej. I wydawca czeka, nie ma kasy, ale nadal czeka, pieniądze otrzymuje ze znacznym opóźnieniem (może nawet przekraczającym termin określony w umowie), a mimo to następnego dnia biegnie z powrotem do księgarni i podpisuje identyczne zobowiązanie na dostawę kolejnych nowości. Sytuacja za parę tygodni się powtarza. Podręcznikowy przykład błędnego koła.


Po trzecie, cel bojkotu jest całkowicie niejasny. Oto nagle czytelnicy mają kupować książki tylko i wyłącznie w małych księgarniach, bądź u wydawcy. A czy ktoś zapytał się moli książkowych dlaczego zwykle wybierają molochy? Prawdopodobnie większość odpowiedziałaby, że są tam ciekawe i dosyć atrakcyjne promocje, iż księgozbiór tam dostępny znacznie przekracza ten, który możemy znaleźć w malutkich księgarenkach, że nic nie płaci się za przesyłkę, gdyż istnieje możliwość odbioru w salonie oraz iż większość książek jest tam po prostu tańsza, bądź chociaż konkurencyjna. A przecież my, czytelnicy, powinniśmy dbać przede wszystkim o własne interesy - chcemy kupować dużo, rozmaicie, bez niepotrzebnych kosztów przesyłki i w dodatku tanio!
Mamy do tego prawo i niestety, ale powinniśmy raczej dbać o nasze interesy, a nie interesy wydawców - aktualnie książka w Polsce jest tak droga (nawet nie wspomnę o e-bookach, które
praktycznie nie wymagają od wydawcy żadnej pracy), że nie ma tu miejsca na sentymenty.

Reasumując, bojkotu nie poparłam, w żadnej mierze. Książki w Empiku kupuję, korzystam z fajnych promocji (aktualnie czekam nawet na stuzłotowy bon do tej sieci), ale nie lubię ich m.in. za DRM na e-bookach, czy za dziwne zasady reklamacji zamówień promocyjnych. Często kupuję też w Merlinie, Matrasie, Selkarze, Dedalusie, na Allegro oraz w księgarni Znaku. Może nie zawsze wydawca z moich zakupów ma korzyść, natomiast ja zawsze jestem do przodu - taka może polityka krakowskiego centusia ;)

Muszę jeszcze wspomnieć, iż dzisiaj jednak okazało się, że niektórzy wydawcy zrobili to, co zrobić powinni - wystąpili do Empiku z roszczeniami, jednym słowem wreszcie wszczęli bunt. Jeśli wierzyć pogłoskom medialnym, na razie tylko jedno wydawnictwo zdecydowało się na odważne kroki. Pozostałe chyba nadal siedzą i obserwują. I szykują się do podpisywania kolejnych niefajnych umów.
A Empik? Troszkę na pewno straci na tym bojkocie i całej awanturze, ale wciąż pozostanie największą siecią księgarni w Polsce, w dalszym ciągu będzie się zbroił przed marcową rewolucją, którą Amazon planuje w naszym kraju. Być może zgłoszony do Krajowego Rejestru Długów postanowi uiścić należności, ale swej polityki pewnie nie zmieni. Z drugiej strony, bojkotujący przynieśli Empikowi korzyści - nie od dziś wiadomo, że obojętne jak się o Tobie mówi, dobrze czy źle, ważne by się w ogóle mówiło! O!

P.S. Już po opublikowaniu posta znalazłam w moich linkach adres bojkotowanej sieci księgarni i od razu uświadomiłam sobie, że mogę zostanę uznana za zaplutego karła reakcji, za szpicla, działacza obcego wywiadu... Na swoją obronę podnoszę, iż link dodałam w momencie trwania promocji 3za2 (i to w dodatku kolejnej tego typu promocji, bo kiedyś Empik szalał w tym względzie) - co ja będę Wam tłumaczyć, sami dobrze wiecie co człowiekiem w takich chwilach kieruje i nie jest to na pewno rozsądek ;)

---
zdjęcia znalezione w sieci

8 komentarzy:

  1. Masz w tym trochę racji, ale moim zdaniem ceny w Empiku są wygórowane i to dotyczy nie tylko książek - od lat płyty kupuję na allegro, czy w Media Markt, bo w Empiku ta sama potrafi być 20 zł droższa... To samo jest z zeszytami, czy przyborami dla malarzy. Empik może pochwalić się jedynie sporym zapleczem książek fantastycznych, które dość często odwiedzam oraz dużą porcją "przydzasi" do scrapbookingu. Nie płacenie za przesyłkę również jest wygodne - można zamówić mangę, czy książkę z zagranicy nic na tym nie tracąc. No i jeszcze jeden plus - zagraniczne gazety, których ceny są kosmiczne ;D Ja w Empiku nie kupuję już dawno, nie ze względu jednak na bojkot - po prostu łapię okazje na Allegro. Vat na książki ostudził mój zapał w wykupowaniu połowy księgarni ;) A promocje wolę w Matrasie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy wstęp :)
    Ja także nie biorę w tej akcji udziału. W zasadzie nie wiem z jakiej racji czytelnicy mają się buntować. Książka w Polsce niestety bardzo droga i kupuję, jeśli już, jak najtaniej. Empik jak dla mnie jest za drogi, jakoś nigdy nie natrafiłam na żadną promocję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam twój zaglądać na twojego bloga, właśnie przez takie wpisy.Szczerze, niezależne, inteligentne.
    Muszę przyznać, że nie korzystam często z księgarni.Większość swojej biblioteki zakupiłam na wyprzedażach starych bibliotek, na stoiskach u osób zajmujących się ich handlem, na allegro.
    Powodem tego jest to, że najczęściej kupuję klasykę, do nowości podchodzę z lekką rezerwą i musi minąć pewien okres czasu, abym przekonała się do pewnego autora(Czytaj: muszę przeczytać z 3 jego dobre pozycję, wypożyczając je z biblioteki,aby trafił do mojej biblioteczki na stałe)
    Muszę jednak przyznać, że Empik często ratował mi tyłek. Dwa razy, gdy moje psy poszarpały książki z biblioteki właśnie dzięki szybkiemu kupnu nowych w Empiku tych dość ciężko dostępnych pozycji uszłam z życiem :)
    Kupuję tam,gdzie akurat mam ochotę i gdzie cena wydaję się najbardziej kusząca.
    Takie są prawą gospodarki wolnorynkowej i nie mam zamiaru przeciwko temu się buntować :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Za to Cię właśnie lubię kobieto! Idziesz pod prąd i to jest super. Uwielbiam też to, że nie zawsze się zgadzamy i można z Tobą podyskutować.
    Ja petycję podpisałam i cieszę się, że taki bunt powstał. Nie wierzę za bardzo w skuteczność tej akcji, ale najważniejsze jest to, że nareszcie rozpoczęła się rozmów na ten temat!

    Empik mi podpadł i to kilkakrotnie. Po pierwsze - jest drogo. Promocje niby są, ale dla mnie 3za2 to nie jest jakaś okazja. Za przynajmniej dwie książki i tak się przepłaca. Po drugie - tak jest odbiór osobisty w księgarni, za który się nie płaci (nie tylko w Empiku zresztą), ale stan ksiązek w paczkach jest tragiczny. Zamawiałam tam 3 razy i za każdym razem, albo była zniszczona okładka, albo brakowała 20-tu stron, albo była wyraźnie czytana. Czyli wiedzą, że i tak odbierzesz, więc dają książki wybrakowane, używane. Reklamacja to droga przez mękę, NIC nie da się załatwić.
    Po trzecie - kiedy jako pierwszy Empikowi zbuntował się pewien znany polski pisarz fantasy na swoim blogu - spece od PR tak mu nasmarowali w komentarzach, jak najgorsze internetowe trolle.

    Mimo wszystko, korzystam z usług Matrasa. Przesyłki przy odbiorze osobistym w idealnym stanie, prawdziwe promocje i kameralne księgarnie, a nie moloch z gazetami, płytami, maskotkami, grami itd. Poza tym, kupuję w prywatnych księgarniach ludzi, którzy je prowadzą naprawdę z sercem.

    To tyle :)

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nyx, niestety cena, którą zwykle mamy na książce, czy płycie faktycznie w Empiku bywa wygórowana. Ja poluję raczej na większe promocje - i zwykle korzystam z empik.com, ale sieci zastawiam też w innych miejscach ;) I tutaj muszę przyznać Ci rację - poza książkami oraz czasami muzyką i grami nie kupuję w Empiku żadnych artykułów papierniczych (bo chociaż ładne to są piekielnie drogie) zestawów hand made, czy gadżetów takich jak kubki, długopisy, kalendarze etc.

    Empik ma chyba największą bazę najróżniejszego rodzaju nowinek technicznych i gadżetów, w tym gazet. Uwielbiam go za to, że można bezkarnie przyjść, przeglądnąć, czy nawet przeczytać spokojnie czasopismo bez jego kupowania (czasami cena tych gazet jest po prostu zabójcza), ale z drugiej strony nie lubię Empiku choćby za DRM na e-bookach. Z promocji w Matrasie też korzystam. Naprawdę jestem uzależniona...
    Pozdrawiam!

    Zaczytana w chmurach, też wybieram najtańsze opcje. Jeśli wydawnictwo proponuje mi jakiś tytuł w genialnej cenie - biorę, ale jeśli w Empiku jest promocja 3za2 albo Selkar sprzedaje Pratchetta po 13 zł za tytuł to też wezmę :) W Empiku stałe ceny są wysokie, warto szukać promocji na empik.com lub zapisać się do newslettera (ostatnio książki Wydawnictwa Otwarte były po 19,99 zł). Pozdrawiam!

    Biedronko, dziękuję za tak miły komplement. Podziwiam Twój zapał w gromadzeniu zbiorów - też obiecuję sobie od dawien dawna, że pójdę do antykwariatu, czy pogrzebię u krakowskich bukinistów, ale jakoś nigdy mi się nie chce i kończę przyklejona do myszki na Allegro lub w jakiejś internetowej księgarni. Jeśli kupuję klasykę to raczej nowe wydania, zwykle rzucam się na nowości lub książki opublikowane niedawno. Niestety mam brzydki zwyczaj nabywania książek autorów, których nic nie przeczytałam, ale dużo o nich czytałam (np. blogowych recenzji), a gdy wydanie w dodatku bardzo mi się podoba to już wiadomo, że przepadłam :) Na półce mam choćby trzy książki Pamuka, z których żadnej nie przeczytałam, a już korci mnie by nabyć jeszcze "Czarną księgę" i "Cevdet bej i synowie". Wiem, wiem - to choroba.
    Bardzo cieszę się z tej gospodarki wolnorynkowej, szkoda tylko, że nie wszyscy rozumieją jej sens tak jak my :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyjemnostki, dziękuję pięknie za tak miłe słowa :) Ja również lubię dyskutować z osobami, które nie podzielają mojego zdania, ale potrafią przedstawiać rzeczowe, inteligentne argumenty - takie rozmowy to sama przyjemność!
    Zgadzam się, że akcja na pewno przyniosła rozgłos tej sprawie, a jeśli ktoś nawet nie podpisał, ale się zastanowił i wyrobił sobie swój własny ogląd na ten temat to już jest duży sukces.

    W salonach Empiku, jak już wspomniałam, jest dosyć drogo, ale z ciekawości porównałam ceny książek na które mam chrapkę - "Czarnej księgi" Pamuka oraz "Tańcz, tańcz, tańcz" Murakamiego w Empiku, Matrasie, Selkarze i na stronach wydawnictw. Otóż ceny w Empiku i Matrasie są porównywalne, w Selkarze jest troszkę taniej, a w wydawnictwie najtaniej, ale pamiętajmy o kosztach przesyłki - to zostawia Selkara i wydawnictwo całkowicie w tyle. Jeśli zatem wybierać to właśnie pomiędzy Empikiem, a Matrasem - jednakże Matras jak dla mnie jest troszkę do tyłu, gdyż za zamówienie nie można zapłacić przy odbiorze, a ja strasznie nie lubię bawić się przelewami, bo zawsze trzeba czekać aż zostanie zaksięgowany.
    Promocje 3za2 są jednak dobrą okazją. Ostatnio podczas takiej promocji kupiłam książki o wartości 150 zł za jedyne 100 zł (był to zakup planowany od dawna, więc i tak bym je nabyła prędzej czy później), innym razem za 30 zł uzupełniłam moją kolekcję Jeżycjady trzema nowymi tytułami. Dla mnie to na pewno była okazja :)

    Nie zdarzyło mi się odebrać zniszczonej książki, wydaje mi się, że po prostu bym jej nie wzięła, co przy odbiorze w salonie można uczynić - zawsze proszę o rozpakowanie paczki i dokładnie oglądam to co otrzymałam, bo mam bzika na punkcie wyglądu moich książek.

    O buncie polskiego pisarza nie słyszałam, ale przyznam, że mnie to oburzyło. Powinien potraktować ich właśnie jak takie internetowe trolle i napisać skargę do zarządu Empiku, którą opublikowałby w mediach.

    Ja kupuję tam gdzie akurat wywęszę okazję. Jest to Empik, ale też często Matras, czy Dedalus. Akurat właśnie oczekuję na bon, który otrzymam do realizacji w Empiku - więc z niego skorzystam.

    Zauważ jeszcze, że akcja skierowana jest przeciwko wszystkim wielkim molochom (akurat uwaga, całkiem niesłusznie skupiła się na Empiku) - czyli przeciw Matrasowi również :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiem, szczerze mówiąc nikt nie wie co "książkowy potwór" oznacza, ale wszyscy domyślają się, że głównie chodzi o Empik, bo Matras raczej trzyma się na uboczu i płaci wydawnictwom za książki.

    Kupowałabym bezpośrednio u wydawnictw, gdyby można te książki gdzieś odebrać w jakiś punktach, bo koszt przesyłki sprawia, że książka wychodzi sporo drożej.

    Dziękuję za odpowiedź, sprawiłaś, że troszkę inaczej teraz patrzę na tę sprawę :)

    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przyjemnostki, właśnie to ciekawe, bo akcja nawołuje do kupowania książek w małych księgarniach i bezpośrednio u wydawców, zatem jest też po części wymierzona w Matrasa.

    Ale zauważyłam, że już wszystko ucichło, zaskakująco szybko.

    Ja czasami kupuję książki w Znaku. Niestety nie można odebrać książek w księgarni wydawnictwa, która znajduje się w moim mieście, więc muszę płacić za przesyłkę, co na początku mnie zniechęcało, ale atrakcyjne promocje sprawiają, że o tym już prawie zapomniałam ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...