UWAGA! PRODUKCJA TAŚMOWA!
Jest taki region świata, który wciąż odkrywam na nowo. Chociaż leży stosunkowo niedaleko to jeszcze nie udało mi się do niego dotrzeć i wciąż waham się czy naprawdę bym chciała. Powodem mej niepewności jest panujący tam przenikliwy ziąb, surowy klimat, niższe temperatury (niższe nawet niż w Polsce!). A jednak fascynują mnie kraje nordyckie (i to wszystkie, nie tylko ich część zwana Skandynawią). Najbardziej chyba przyciąga mnie najdziwniejszy i zarazem najodleglejszy z tych krajów - niewielka Islandia. Nie wiem czy odważę się kiedykolwiek zapuścić na tę wyspę, odwiedzić to maleńkie państwo położone tuż obok zamarzniętej Grenlandii. Nie wiem, bo samo słówko
ice (z ang. lód) w angielskiej nazwie tego miejsca mocno mnie, uwielbiającą słońce i upał, przeraża.
Staram się więc, w miarę możliwości, wybierać do tego europejskiego kraju jak najczęściej, ale tylko literacko. A ponieważ jestem wielką fanką pochodzącej z Islandii pani inżynier, aktualnie zajmującej się pisarstwem - Yrsy Sigurdóttir - nie jest to dla mnie duże wyzwanie. Obecnie jednak mą największą bolączką jest fakt, iż wszystkie przetłumaczone na język polski książki pisarki mam już za sobą i tkwię w oczekiwaniu na kolejną powieść (a raczej na tłumaczenie, choćby angielskie, bo niestety islandzkiego aż tak biegle nie znam ;))
Tymczasem poznajcie chociaż cząstkę powieści, które tak uwielbiam. Mam nadzieję, że łatwo dacie się zachęcić i sami po nie sięgnięcie. A może już nawet sięgnęliście...