
W tym samym czasie w Polsce kilka małżeństw stara się (świadomie, bądź nie) o dziecko.
Większość Japończyków, którzy postanawiają zjeść na kolację fugu po posiłku czuje się doskonale, zachwala niesamowity smak ryby, a niekiedy ku swej uciesze odczuwa lekkie drętwienie języka. Ale może się zdarzyć tak, że jednemu z tych smakoszy, po zjedzeniu niewielkiej porcji przysmaku z fugu, nagle zawróci się w głowie. Zbagatelizuje to, bo przecież każdemu się zdarza, ale gdy złapie go mocna duszność, postanawia wyjść z restauracji i czym prędzej udać się do domu. W domowych pieleszach szybko przebiera się, a następnie kładzie do łóżka, bo z pewnością musiał się nieco przepracować. Leżąc tak i wciąż czując w ustach smak pysznej fugu, zaczyna mieć problemy z oddychaniem. Nie zdąży się jednak ruszyć, gdyż w ciągu jednej chwili dotyka go paraliż. Przerażony, w pustym domu, spoczywa na wygodnym łóżku i patrząc w sufit zaczyna zastanawiać się nad przekleństwem takifugu. Nie ma zbyt wiele czasu, wkrótce trucizna dokona spustoszenia w jego drogach oddechowych i udusi się.
W Polsce po jednym takim dniu i dziewięciu miesiącach oczekiwania, ku uciesze rodziców narodzi się wiele dzieci. Może zdarzyć się tak, że ktoś otrzyma na talerzu piękną, smakowicie wyglądającą i pachnącą, lecz zatrutą rybę. Że mimo usilnych starań, szukania porad u lekarzy i znachorów para nie doczeka się potomka. W innym domu natomiast przyjdzie całkowicie niechciany brzdąc. A w powietrzu wypełniającym oba pokoje dziecięce - ten pusty i ten zamieszkały - unosi się drwiący chichot przeznaczenia.