Nigdy nie lubiłam tych francuskich rewolucji, tego thermidora, messidora i innych, bo jakoś specjalnie tego nie rozumiałam i nadal chyba nie do końca rozumiem (chociaż maturę z historii zdałam i to całkiem nieźle).

Ale nie o tym chciałam!
Lipcowa rewolucja francuska niosła za sobą wolność, prawdziwy liberalizm. Nikt wtedy nie zastanawiał się, jakie będą faktyczne konsekwencje tego liberalizmu. I Polacy również się nad tym nie zastanawiali, gdy w 1989 roku poszli do urn w pierwszych, częściowo demokratycznych, wyborach do parlamentu.
A konsekwencje? Wolność, równość, niezależność. Referenda, wolne wybory, wolny rynek, wolność sumienia, wyznania, wolność słowa.
W ten chylący się już ku końcowi poniedziałek (a właściwie znowu wtorek!) pragnę zastanowić się krótko nad ostatnio bardzo głośną kwestią, wynikającą wprost z demokracji - bojkotować, czy też nie.