czwartek, 20 maja 2010

Łaknący sprawiedliwości. "Festung Breslau" Marek Krajewski

Przedwojenny Breslau był miastem bogatym, dostojnym, dumnym, był miastem architektonicznych perełek, doskonale przemyślanej zabudowy, zapierających dech w piersiach widoków. Przez ponad 200 lat Wrocław był metropolią niemiecką - od czasu przejścia Śląska pod panowanie pruskie po wojnach śląskich do zakończenia II wojny światowej - i to piękniejszą niż Berlin, czy Drezno. Niestety wojna nie oszczędziła Breslau.
W sierpniu 1944 roku Wrocław został ogłoszony twierdzą i od tamtej pory nazywany Festung Breslau. Dla miasta, pomimo wszystko, nie był to zaszczyt, a wyrok.
Początkowo Breslau nie czuło, że wokół toczy się światowa wojna. Naloty z 1941 roku dokonały niewielkich strat, jedynie żywność na kartki, rozkaz zaciemniania okien i zakaz słuchania obcych stacji radiowych przypominały o wojennych działaniach. I oczywiście ludność napływowa, która uciekając przed przesuwającym się frontem zaludniła miasto tak, iż w 1945 roku miało ono ok. miliona mieszkańców.
W styczniu 1945 roku, gdy niebezpiecznie szybko front zbliżał się do Breslau zarządzono ewakuację miasta. Miesiąc później Armia Czerwona utworzyła pierścień wokół Wrocławia i rozpoczęło się dramatyczne i zarazem makabryczne 80 dni oblężenia.

Akcja książki Marka Krajewskiego pt. "Festung Breslau", poza paroma epizodami, toczy się w marcu 1945 roku we Wrocławiu. II wojna światowa dobiega powoli końca, a Breslau tkwi w żelaznym uścisku wojsk Armii Czerwonej. Miasto płonie, niszczeje, dogorywa, a wraz z nim pozostali w nim mieszkańcy, który z różnych powodów nie ewakuowali się.
Jednym z nich jest sześćdziesięciodwuletni Eberhard Mock, który w ogniu rosyjskich pocisków, nie zważając na niebezpieczeństwo i krwiożerczą wojenną walkę, prowadzi śledztwo w sprawie brutalnego gwałtu i zabójstwa siostrzenicy znanej antyfaszystki. Śledztwo Mocka jest prywatne, bo został on zawieszony w wykonywaniu obowiązków służbowych, więc próbuje samodzielnie dociec prawdy, niejednokrotnie narażając się na szykany ze strony żołnierzy i funkcjonariuszy policji, ale także zwykłych ludzi.
Mock przez cały czas czuje konflikt wewnętrzny, gdyż nie wie, czy powinien doprowadzić śledztwo do końca, nawet za cenę pozostania w upadającym Breslau, czy też ewakuować się wraz z żoną do bezpiecznego miejsca i porzucić dążenie do rozwiązania zagadki śmierci Berty Flogner.



Powieść Krajewskiego nie jest zwykłym kryminałem. Jest przede wszystkim wizją totalnego upadku, zniszczenia. Zagłada dotyka nie tylko Breslau, nie tylko Rzeszę, która w światowej wojnie zostaje pokonana, destrukcja dokonuje się także w ludziach - pozbawieni normalnych warunków bytności mieszkańcy oblężonego Wrocławia zamieniają się w dzikie zwierzęta, we wściekłe psy, w rozchichotane hieny, a ich moralność całkowicie umiera. Eberhard Mock także rozbudza w sobie pierwotne instynkty, w tym instynkt przetrwania w zgładzonym mieście, a zatraca w sobie cechę najistotniejszą dla człowieka - odróżnianie dobra od zła. Podobnie rzecz ma się z żołnierzami i to zarówno Niemcami, jak i oblegającymi miasto oddziałami Armii Czerwonej - w ich szeregach szerzy się zło, chęć dokonania potwornych rzeczy, nie tylko zabójstwa, ale też gwałtów, rozbojów, chęć upokorzenia drugiego człowieka i pozbawienia go honoru. W takich warunkach śmierć jest wybawieniem. I śmierć w końcu dotknie Breslau.

Doskonała, niezwykle wciągająca powieść. Chociaż jest to pierwsza książka Krajewskiego, jaką przeczytałam to już wiem na pewno, że nie ostatnia.

Ocena: 5/6



Cykl Krajewskiego o Breslau liczy pięć pozycji - mimo zapewnienia z okładki "Festung", iż ta książka jest ostatnią z cyklu to na szczęście autor postanowił rozpieścić swych Czytelników kontynuacją przygód kapitana Mocka. Na szczęście to, że zaczęłam od środkowej pozycji w żadnej mierze nie przeszkadzało mi w odbiorze książki. Polecam :)

9 komentarzy:

  1. Mnie bardzo podobają się powieści Krajewskiego o Breslau, lubię też postać E.Mocka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Koniecznie musze w koncu przeczytac serie Krajewskiego, zwlaszcza, ze mieszkam we Wroclawiu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Krajewskiego mam na liście już od bardzo długiego czasu. Ostatnio kupiłam sobie "Aleję samobójców", ale i ta, i ta książka jeszcze przede mną.

    OdpowiedzUsuń
  4. O proszę, widzę, że zaczęłam od złej pozycji, bo mnie 'Koniec świata...' podobał się średnio, ale z Twojego opisu wynika, że w 'Festung' poruszany jest ciekawszy wątek. Muszę sięgnąć koniecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Łomatko. Mnie "Festung", czytany cztery lata temu odrzucił tak skutecznie, że nie sięgnęłam po nic innego tego autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam co prawda "Festung", tylko którąś inną (chyba pierwszą z cyklu? nie podobało mi się, to nie pielęgnowałam w pamięci), ale w zasadzie mam wrażenie, że tematyka książek Krajewskiego jest taka sama niezależnie od tego o jakich czasach pisze.

    I może rzeczywiście to pasuje do czasu wojny - upadek, zezwierzęcenie, nieodróżnianie dobra od zła, ogólny mrok i zgrzytanie zębów - w sumie może to być odczytane jako jakieś głębsze przesłanie.

    Problem z tym, że tamten tom, który ja czytałam dział się w innych czasach, a klimat był w zasadzie identyczny (zmienili się tylko bohaterowie drugo- i trzecioplanowi). Wrocław, który wyczytałam u Krajewskiego był brudny, zły i brutalny, mieszkali w nim sami mordercy, alfonsi, złodzieje, prostytutki i ofiary, a wyjście na ulicę musiało skończyć się pobiciem/okaleczeniem/gwałtem/śmiercią... Wszystko to było tak przemrocznione, że aż komiczne, a przede wszystkim męczące i, szczerze mówiąc, dość nudne. Zwłaszcza, że Mock jakoś mnie do siebie nie przekonał i nie kibicowałam mu za specjalnie.

    Może łatwiej bym zniosła całe te pomyje, gdybym przeczytała właśnie "Festung", bo to można sobie powiedzieć, że wojna, że ostrość specjalnie skierowana na te tematy i takie tam. Zresztą to przemrocznienie bardzo mi się kojarzy z kryminałami skandynawskimi z ostatnich czasów, też piszą tam tylko o brudach tak, że człowiek nie wie w jaki sposób w takich warunkach może w ogóle zaistnieć społeczeństwo.

    We Wrocławiu Krajewskiego nie dość, że wszystkie dzieci byłyby owocami gwałtów (na zwykły seks nikt by tam nie miał czasu/nastroju/szansy), to jeszcze przed 10 rokiem życia połowa zmarłaby na wyniszczające choroby, 1/4 została zabita, a pozostała 1/4 wykorzystana seksualnie pozabijałaby się sama... No to skąd tam się w ogóle biorą ludzie? Chyba, ze wszyscy napływowi...

    Może trochę sobie robię jaja, ale w zasadzie nawet nie bardo przesadzam, bo właśnie takie miałam przy lekturze Krajewskiego wrażenia. I nie mam raczej zamiaru do niego wracać.

    Jednak fajnie, ze Tobie się podobało. Fajna recenzja. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. za Krajewskiego jakoś zabrać się nie mogę i chyba jeszcze musi poczekać, ale za to widzę kilka innych perełek u Ciebie w tych imponujących stosikach :). Ciekawa jestem "Tysiąca wspaniałych słońc" - będę wypatrywać Twojej recenzji , bo u mnie ta książka już dwa lata leży i nie mogę się przełamać, choć czytałam wiele dobrego na jej temat.
    p.s mam nadzieję, że pogoda u Ciebie w miarę stabilna? Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. beatrix73, mnie również Krajewski przypadł do gustu i "chcę więcej" :)
    Dziękuję za odwiedziny, pozwoliłam sobie dodać Twego bloga do linków. Pozdrawiam :)

    Lilithin, muszę się przyznać, że nigdy dłużej nie byłam we Wrocławiu - zawsze przejazdem, zatem nie bardzo orientowałam się w tamtejszych realiach, ale pomimo to mi się podobało :) Pozdrawiam

    Vampire_Slayer, a ja myślałam, że najpierw właśnie przeczytam "Aleję Samobójców" ale los inaczej chciał i na biblioteczną półkę wystawił właśnie "Festung". Pozdrawiam i czekam na recenzję z "Alei" ;)

    Futbolowa, nie wiem czy tak po prostu szczęśliwie trafiłam i pozostałe książki Krajewskiego są gorsze, ale chyba muszę się o tym sama przekonać :) Pozdrawiam :)

    Agnes, nie dziwi mnie absolutnie, że "Festung" Cię odrzucił. Ja sama zastanawiam się właściwie dlaczego mnie się spodobał. Może akurat mój humor, moje nastawienie psychiczne jest obecnie idealne dla takich lektur. Myślę, że w innych okolicznościach ta książka mogłaby mi się nie spodobać. Pozdrawiam :)

    Ysabell, dziękuję za tak obszerną wypowiedź. Myślałam, że tylko "Festung" jest w takich mrocznych i destrukcyjnych klimatach. Akurat w tej książce czas i miejsce akcji doskonale zgrało się z fabułą - wszak jeśli upadek, zezwierzęcenie to nie może być lepszej dla nich oprawy aniżeli oblężenie i powolne niszczenie Breslau. Zastanawia mnie tylko, skąd w Krajewskim taka mroczność połączona z nihilizmem i czemu za wszelką cenę chce zniszczyć Wrocław... Czyżby miał tak mroczną naturę? Pozdrawiam :)

    Virginio, ja sama nie mogę doczekać się "Tysiąca wspaniałych słońc", ale chyba uprzednio muszę się rozprawić z książkami, które leżą na mej półce, podobnie jak u Ciebie Hosseini, prawie dwa lata.
    Pogoda w Krakowie się ustabilizowała, otworzyli nam większość ulic, chociaż wiele terenów nadal jest zalana i walczy o umocnienie wałów - choćby osiedle niedaleko mnie, gdzie mieszka moja ciocia - dom stoi na terenie zalewowym, w dodatku w dołku i obok małej rzeczki, w 1970 roku woda sięgała u nich do I piętra, w tym roku "tylko" piwnica zalana. Dla mnie to prawdziwy dramat i makabra. Jedyne co mogę to cieszyć się, że mieszkam z dala od powodziowych zagrożeń. A jak sytuacja u Ciebie?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Należę do wiernych czytelniczek Krajewskiego, bo szukam w nich widoku starego Wrocławia, tych informacji o wielokulturowości wielonarodowości miasta. Okres międzywojenny, tudzież wojna, początki XX wieku to dobry czas na wyciąganie brudów o charakterze kryminalno-wynaturzonym. Niektórych odrzuca zbyt naturalistyczny sposób pisania o zbrodniach, sama postawa głównego bohatera, ale ja staram się rozumieć ten zamysł autorski. Okładki dotychczasowych wydań również mi się podobały.
    Teraz przymierzam się do cyklu lwowskiego, choć niektórzy mówią, że to odgrzewanie obiadu.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...